Co z tą fotografią dokumentalną? Dokument fotograficzny na świecie. Fotografia i propaganda [cz. 3]

W trzeciej części serii "Co z tą fotografią dokumentalną?" przypominam historię sztuki, która miała służyć rewolucji, a nie być sztuką rewolucyjną. Przynajmniej tak zakładała władza.

Co z tą fotografią dokumentalną? Dokument fotograficzny na świecie.  Fotografia i propaganda [cz. 3]
Źródło zdjęć: © © Aleksander Rodczenko
Adrian Wykrota

Środowisko rosyjskich artystów zostało zaskoczone przez rewolucję 1917 r. Historia postawiła przed nimi istotne pytania. Jak w czasach zmiany ustroju ma funkcjonować ministerstwo sztuk pięknych? Jaki będzie los muzeów i uczelni artystycznych? Czy wciąż potrzebne są związki artystyczne? W czasie radykalnych przemian różne rosyjskie środowiska artystyczne nie mogły dojść do porozumienia i z tego względu zdobyta wolna przestrzeń dla sztuki stała się źródłem starć i nieporozumień. Rywalizacja dobiegła końca w 1932 r. wraz z odgórną urawniłowką wszystkich sztuk. Wymagane było pogodzenie umysłów z maszynami i przede wszystkim zupełna rezygnacja z przejawów indywidualizmu i humanistycznego myślenia.

Okładka książki Władimira Majakowskiego O tym (ze zdjęciem Aleksandra Rodczenko), 1923 r.
Okładka książki Władimira Majakowskiego O tym (ze zdjęciem Aleksandra Rodczenko), 1923 r.© © Aleksander Rodczenko

Według władzy sztuka miała być sztuką w służbie rewolucji, a nie sztuką rewolucyjną. W nurt wpisał się pochodzący z robotniczej rodziny fotograf, zwolennik rewolucji, Aleksander Rodczenko. W latach 1920-1930 Rodczenko pracował jako fotoreporter, był również członkiem, a potem przewodniczącym prezydium Inchuku (Instytutu Kultury Artystycznej). Wspólnie z Borysem Ignatowiczem stał się założycielem grupy awangardowych artystów „Październik”.

Konkurencją, która atakowała grupę, był ROPF (Radziecka Organizacja Proletariackich Fotografów), której głównym i najważniejszym przedstawicielem był Arkadij Schaichet. Zasłynął on swoimi zdjęciami o tematyce robotniczego heroizmu. Jego reportaż o metalowcu z fabryki Czerwony Proletariat pt. Dwadzieścia cztery godziny z życia rodziny Filipowów (1931 r.), który publikowany był również za granicą (AIZ), wykształcił zjawisko propagandowego sloganu mówiącego o harmonii człowieka z maszyną. Slogan ten zaczął być wykorzystywany niezależnie od wyznawanej ideologii, poza tym przyczynił się między innymi do wyścigu zbrojeń na Wschodzie i Zachodzie. Powstawały ikony na wzór tworzonych w Ameryce zdjęć Hine'a i fotografii Schaicheta w Związku Radzieckim.

Armia Czerwona, 1938 r.
Armia Czerwona, 1938 r.© © Arkadij Schaichet

Elementem każdego sowieckiego dzieła sztuki, czy było ono związane z realizmem, czy też z abstrakcją, była propaganda, co zostało potwierdzone szkicami biograficznymi. Przykładem mogą być zdjęcia i fotomontaże Rodczenki przedstawiające fragmenty zakładów przemysłowych, maszyny czy proces produkcyjny. Według samego autora miały one służyć pokazaniu w jak najbardziej efektowny sposób mocy sił produkcyjnych. Ideologii tej nie dało się w tych czasach podważyć, dlatego nowe trendy musiały zyskać akceptację środowisk artystycznych. Tłumaczono to zjawisko jako wyraz postępowej postawy.

Schody pożarowe (z mężczyzną), 1925 r.
Schody pożarowe (z mężczyzną), 1925 r.© © Aleksander Rodczenko

Władza sowiecka zadbała również o swoich obywateli, którym dano przyzwolenie na wykonywanie zdjęć. Proletariat miał zatem wyrażać się za pomocą aparatu fotograficznego. Potwierdzają to słowa ludowego komisarza do spraw edukacji Anatolija Łunaczarskiego (1926):

Anatolij Łunaczarski:

Każdy postępowy towarzysz powinien mieć nie tylko zegarek, ale także aparat fotograficzny. W Związku Radzieckim zatroszczymy się zarówno o dobre wykształcenie ogólne, jak i wykształcenie fotograficzne.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
historia fotografiiblogiporadniki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)