Czarnoskóry miłośnik nazistów, czyli historia zdjęcia małego Hansa
Jako mały chłopiec zbierał figurki przedstawiające nazistowskich dygnitarzy i z wypiekami na twarzy obserwował widowiskowe parady organizowane przez akolitów Adolfa Hitlera. Pod tym względem nie różnił się od swoich rówieśników dorastających w III Rzeszy. Rzecz w tym, że Hans był czarnoskóry.
24.09.2021 | aktual.: 25.09.2021 09:19
Minęły lata, zanim Hans-Jürgen Massaquoi zrozumiał, jak tragikomiczną scenę przedstawia jego fotografia z dzieciństwa. Widać na niej siedmioletniego czarnoskórego chłopca, stojącego przed szkolnym dziedzińcem w towarzystwie kolegów z klasy. Uwagę przykuwa symbol znajdujący się na jego swetrze – nazistowska swastyka.
Po latach Hans tak opisywał w swojej autobiografii tamtą sytuację: Kiedy wpadł mi w ręce haftowany emblemat ze swastyką, wymogłem na niewiele mądrzejszej cioci Möller, by mi go przyszyła do swetra. Obnosiłem się z nim, dopóki matka mi go nie odpruła, nie bacząc na moje gorące protesty.
Jak to możliwe, że czarnoskóry chłopiec tak upodobał sobie nazizm? Hans wspominał później, że wynikało to z jego dziecięcej naiwności i towarzyszącej temu niewiedzy. – W wieku zaledwie siedmiu lat zostałem zdeklarowanym zwolennikiem nazistów głównie dlatego, że urządzali najbardziej widowiskowe parady, mieli wspaniałe mundury, świetne orkiestry wojskowe i najlepiej wymusztrowane kolumny marszowe – opowiadał w dorosłym życiu. I dodawał, że wszystko to w przekonujący sposób przemawiało do jego pączkującego poczucia męskości.
Dorastanie w hitlerowskich Niemczech
Dziadek Hansa, Momulu Massaquoi, był niegdyś znany jako Momulu IV – król plemienia Vai. W wyniku politycznych perturbacji trafił do Hamburga, gdzie został konsulem generalnym Liberii. Co ciekawe, był to prawdopodobnie pierwszy dyplomata we współczesnej Europie, będący rdzennym Afrykaninem. Jego syn, Al-Haj Massaquoi, studiował prawo w Dublinie, ale regularnie odwiedzał Niemcy, gdzie poznał pielęgniarkę Berthę Baetz. Para pobrała się, a owocem ich związku był Hans-Jürgen.
Przed dojściem nazistów do władzy, wychowawcy Hansa bez skrępowania mówili o tolerancji wobec ludzi o innym kolorze skóry. Pewnego dnia chłopiec uderzył kolegę z klasy, który mu dokuczał. Na pytanie nauczycielki, dlaczego to zrobił, odparł: Bo dotykał moich włosów, wyśmiewał się ze mnie i przezywał mnie. Wychowawczyni zmierzyła wzrokiem przeciwnika małego Massaquoi, po czym rzuciła:
No to dostałeś to, na co zasłużyłeś. Nie masz prawa nikogo przezywać i wyśmiewać się z tego, jak ktoś wygląda. Jeśli jeszcze raz zaczepisz Hansa-Jürgena, poproszę pannę Rodewald, żeby cię ukarała i wezwała na rozmowę twoich rodziców. Teraz uciekaj i żebym cię nigdy więcej nie przyłapała na dokuczaniu kolegom!
To wszystko zmieniło się w ciągu kilku tygodniu, podczas których naziści zdołali umocnić swoją władzę. Odtąd Hans – mimo że uważał się za niemieckiego patriotę – przestał być uważany za równorzędnego obywatela Rzeszy. Sytuacja stała się dramatyczna w 1935 r., gdy przyjęto rasowe ustawy norymberskie. Matka Hansa straciła wówczas pracę w szpitalu ze względu na niearyjskiego syna.
"Naziści byli uczciwsi"
Hans nadal czuł się jednak niemieckim patriotą. Próbował bezskutecznie wstąpić do Hitlerjugend, a podczas wojny zamierzał nawet zaciągnąć się do Wehrmachtu. Wtedy też doznał wyjątkowo bolesnego zderzenia z rzeczywistością. Gdy w 1939 r. udał się do hamburskiej rejonowej komendy wojskowej, usłyszał w punkcie werbunkowym, że Niemcy nie są i nigdy nie będą w takiej potrzebie, żeby musiały wygrywać wojnę przy pomocy takich jak on.
Rozczarowania Hansa nie skończyły się wraz z przegraniem wojny przez Niemców. Podczas rozmowy z czarnoskórymi żołnierzami z armii amerykańskiej miał usłyszeć o dyskryminacji rasowej w USA. Jak wspominał:
Nie miałem jednak pojęcia, że dyskryminację rasową nie tylko akceptuje, ale jawnie uprawia sam rząd. I chociaż szczerze nienawidziłem nazistów za ich rasizm i odmowę przyjęcia mnie w szeregi armii, to mimo wszystko wydawali mi się uczciwsi niż Amerykanie ze swoją gębą pełną frazesów o demokracji i gotowością werbowania czarnych do wojska, a jednocześnie trzymaniem ich na dystans, w jednostkach o niskim statusie, pod dowództwem białych.
Mimo to, w 1950 r. Hans wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie zdobył wykształcenie i został redaktorem naczelnym magazynu Ebony. W nowym kraju włączał się w ruchy na rzecz walki z dyskryminacją. Zmarł w swoje 87. urodziny, 19 stycznia 2013 r.
Przypadek Hansa-Jürgena pokazuje przy okazji, jak sprawnie działała nazistowska propaganda, nastawiona na indoktrynację niemieckich dzieci. Fakt, że uległ jej chłopiec, którego narodowi socjaliści uważali za gorszego od siebie, świadczy o tym, iż wielu zindoktrynowanych młokosów mogło nawet nie wiedzieć lub nie rozumieć, czym jest program Hitlera i jego popleczników. Naziści przekonywali ich do siebie, działając przede wszystkim na zmysły. Stąd nie powinno dziwić, dlaczego tyle uwagi poświęcali otoczce wizualnej oraz dlaczego Hitler tak drobiazgowo ćwiczył gestykulację przed ważnymi przemówieniami.