Fujifilm X‑T1 – profesjonalny bezlusterkowiec w stylu retro
Do tej pory wszystkie bezlusterkowce marki Fujifilm były małe i lekkie – bardziej przypominały duże aparaty kompaktowe czy analogowe dalmierze. Nowy Fujifilm X-T1 odbiega od tej normy. W tym bezlusterkowcu wykorzystano najlepsze elementy z jego poprzedników z serii X, jednak zastosowano większą, uszczelnioną obudowę przypominającą lustrzankę. Czy narodził się bezlusterkowiec, który spełni wysokie wymagania profesjonalistów?
28.01.2014 | aktual.: 04.08.2016 13:38
Już na pierwszy rzut oka widać, że korpus Fujifilm X-T1 różni się od poprzednich konstrukcji z serii X. Uszczelniana obudowa z odlewu magnezu jest większa, ma solidny grip z przodu oraz charakterystyczny garb u góry, w którym umieszczony jest wizjer elektroniczny. I to nie byle jaki.
Ze specyfikacji wynika, że to najlepszy celownik tego typu na rynku: wizjer OLED o rozdzielczości 2,36 mln punktów, powiększeniu aż 0,77 x oraz kącie widzenia 38 stopni po przekątnej i 31 w poziomie. Producent zapowiada, że opóźnienie wyświetlacza wynosi zaledwie 0,005 s, czyli aż 10-krotnie mniej niż w większości wizjerów. Ten wynik ma sprawiać, że obraz będzie wyświetlany w czasie rzeczywistym. Z tyłu znajduje się odchylany wyświetlacz LCD o rozdzielczości 1,04 mln punktów, który jest wyposażony w elementy ze szkła hartowanego. Wprowadzono również nowy graficzny interfejs użytkownika, który ma być bardziej przyjazny i przejrzysty. Fujifilm oferuje cztery tryby wyświetlania: pełny, normalny, podwójny i pionowy.
Uszczelnienie konstrukcji obejmuje aż 80 miejsc na obudowie, dzięki czemu Fujifilm X-T1 ma być odporny na kurz i wodę oraz pracować w zakurzonym i wilgotnym otoczeniu. Producent deklaruje, że aparat jest odporny na mróz do -10 stopni C. Przydatny może okazać się też opcjonalny uchwyt na baterię (VG-XT1), również uszczelniany.
Słabym punktem uszczelnianej konstrukcji mogą być nieuszczelniane obiektywy. Na szczęście producent pomyślał także o tym i zaprezentował trzy nowe, odporne na warunki pogodowe obiektywy z zoomem, które pojawią się na rynku do końca 2014 r. Jako pierwszy w czerwcu zadebiutuje model XF 18-135 mm F3,5-5,6 R OIS WR, następnie XF 16-55 mm F2,8 R OIS WR oraz XF 50-140 mm F2,8 R OIS WR. Dwa ostatnie szkła pokrywają zakres ogniskowych 16-140 mm f/2.8, czyli podstawowe potrzeby fotografa.
W kwestii ergonomii projektanci postawili na sprawdzone rozwiązania. W Fujifilm X-T1 znajdują się dwie tarcze nastaw (z przodu i z tyłu). Innymi mechanicznymi tarczami można ustawić czas ekspozycji, korektę ekspozycji, czułość ISO oraz tryb pracy i pomiaru światła. Na obudowie aparatu jest wiele różnych przycisków, w tym aż 6 z nich można ustawić samodzielnie.
Wymiary korpusu to 129 x 90 x 47 mm, a jego waga wynosi 440 g. Akumulator litowo-jonowy NP-W126 ma umożliwiać wykonanie do 350 zdjęć na jednym cyklu. Aparat nie ma lampy błyskowej, ale został wyposażony w gorącą stopkę oraz złącze wężyka spustowego. X-T1 to pierwszy na świecie model obsługujący ultraszybkie karty pamięci SD UHS-II.
W środku korpusu znajduje się matryca z modelu Fujifilm X-E2. To sensor APS-C X-Trans CMOS II o rozdzielczości 16 megapikseli bez filtra dolnoprzepustowego, który współpracuje z procesorem EXR II. Ten duet pozwala na fotografowanie z czułością w zakresie ISO 200 - ISO 6400 z możliwością rozszerzenia o ISO 100, ISO 12800, ISO 25600 i ISO 51200, czasami 1/4000s - 30s oraz prędkością do 8 kl./s. Jest też możliwość nagrywania filmów Full HD 1920 x 1080 60p, 30p. Z części pikseli na matrycy korzysta system AF bazujący na detekcji fazy. W połączeniu z procesorem EXR II system ma reagować w czasie 0,08 s.
Na pokładzie Fujifilm X-T1 jest także moduł Wi-Fi. Korzystając z aplikacji Fujifilm Camera Remote, można szybko połączyć się z urządzeniem mobilnym i zdalnie wykonywać zdjęcia oraz bezprzewodowo obsługiwać m.in. dotykowy autofokus, spust migawki dla zdjęć i filmów, czas naświetlania, przysłonę, kompensację ekspozycji, czułość ISO, tryby symulacji filmu, balans bieli, makro, samowyzwalacz oraz lampę błyskową.
Funkcja Wi-Fi otwiera też drogę do przesyłania zdjęć na urządzenia mobilne, tworzenia kopii zapasowych fotografii, a także ich geotagowania. Interesujący jest również tryb interwałometru oraz tworzenie sekwencji poklatkowych z odstępami co 1 s przez maksymalnie 24 godz. (do 999 kl.).
Sprzęt zapowiada się ciekawie. Już jutro będziemy mieli okazję sprawdzić, czy zapowiedzi producenta są zgodne z prawdą. Sugerowane polskie ceny aparatu to 5099 zł za sam korpus oraz 6799 zł za zestaw z obiektywem 18-55 mm.