Historia pewnej chatki pod Warszawą. To tajemnicze miejsce przyciąga go od lat
Zaprzyjaźniony bloger naszej redakcji – Szary Burek – ma swoje ulubione miejsca. Jednym z nich jest opuszczona chatka pod Warszawą, którą odwiedza od 2014 roku. Na jego zdjęciach widać, jak bardzo się zmienia.
13.05.2021 | aktual.: 13.05.2021 15:43
Szary Burek to miłośnik urbexu (urban exploration), czyli odnajdywania i eksplorowania opuszczonych miejsc. Przeważnie są to stare, zapomniane domy lub fabryk. Widzieliśmy już genialne zdjęcia jednej z warszawskich kamienic, porzuconego w szczerym polu samolotu czy zapomnianego cmentarzyska wagonów z czasów II wojny światowej.. Tym razem pokażemy wam dom niczym z horroru.
- Kilka lat temu przy drodze zauważyłem małą chatkę, stała sobie samotnie przez wiele lat, blisko głównej drogi w miejscowości Chociszewo obok Warszawy. Pomyślałem, że się przy niej zatrzymam, zaparkowałem na poboczu, wysiadłem z auta i zrobiłem jej zdjęcie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to nie jedyne zdjęcie, które jej zrobię – tak zaczyna swoją opowieść Szary Burek.
Fotograf wspomina, że opuszczone domy wzbudzają w nim nie lada zainteresowanie. Od razu zastanawia się, jaka jest historia takiego budynku – kto tam mieszkał, co robił i dlaczego opuścił swój przybytek. Tak też jest ze starym domkiem w Chociszewie.
- Zacząłem ją fotografować od roku 2014, wtedy chyba ktoś tam pomieszkiwał, bo czasem było widać lecący dym z komina. Z roku na rok jak odwiedzałem to miejsce widać było, że popada w ruinę, ściany się zaczęły sypać i w 2016 roku mogłem w końcu zajrzeć do jej wnętrza. – kontynuuje historię bloger. - Znajdowało się tam wtedy tylko stare drewniane łóżko, kilka krzeseł i piecyk. Już od dłuższego czasu było ewidentnie widać, że nie miała już żadnego lokatora. W ciągu tych kilku lat udało mi się sfotografować ją o różnych porach roku, o zachodzie słońca, w gęstej mgle, czy w pięknych czerwonych makach. Jedynie czego nie udało mi się zrobić, to zdjęcia, kiedy jest przysypana śniegiem.
Powyżej możecie zobaczyć zdjęcia z października 2014 roku. 2 miesiące później domek wyglądał już zupełnie inaczej – znacznie mrocznie, zupełnie jak z filmu grozy.
W lipcu 2015 roku chatka straciła wspomniany klimat. Teraz było widać, że natura przejęła nad nią kontrolę. Burek wspomina, że był to początek procesu jej rozpadu.
Od marca 2016 roku było tylko gorzej. Zawalił się dach i jedna ściana. Z wyposażenia zachowało się tylko stare drewniane łóżko, kilka krzeseł i stary piecyk. Fotograf zwrócił uwagę, że żyjący tam niegdyś ludzi byli bardzo skromni. Miesiąc później chatka była w jeszcze gorszym stanie – wystarczyłby mocniejszy wiatr, by runęła.
Czerwiec tego samego roku był zaskoczeniem. Dookoła ledwie stojącego domku rozkwitły maki. Przypominał on chatkę wiedźmy z bajki dla dzieci.
Niestety w październiku 2016 roku konstrukcja się zapadła.
W kolejnych latach zniknęły pozostałości po domku i ostatnie pamiątki po ludziach, którzy tam niegdyś mieszkali.
- Z tego co mi się udało z czasem dowiedzieć, w chatce mieszkała przez długie lata samotna kobieta z dziećmi. Mieszkała tam, aż do swojej śmierci, później mieszkał tam jej syn, który miał problemy natury zdrowotnej. Po śmierci syna, chatka popadła w ruinę i… przestała istnieć. – opowiada wzruszony fotograf. - Takich domów znikających z powierzchni ziemi jest niezliczona ilość. Każdego dnia jakiś porzucony obiekt przestaje istnieć i odchodzi w zapomnienie. Cieszę się, że udało mi się zapisać historię ostatnich lat tej chatki w postaci fotografii. Mówi się, że dom bez człowieka umiera i myślę, że jest w tym dużo prawdy – kwituje.
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora. Więcej interesujących wpisów znajdziecie na blogu Szarego Burka.