Kalendarz Lavazza 2017 zamyka trylogię o „Obrońcach Ziemii”

Kalendarz marki Lavazza jest drugim, najbardziej rozpoznawalnym tego typu wydawnictwem na świecie po kalendarzu Pirelli. Od 3 lat znani fotografowie zgłębiają temat „Obrońców Ziemi”, przedstawiając historię różnych ludzi. Edycja na rok 2017 jest zamknięciem tego tematu w obiektywie Denisa Rouvre'a.

Kalendarz Lavazza 2017 zamyka trylogię o „Obrońcach Ziemii”
Źródło zdjęć: © © Denis Rouvre
Marcin Watemborski

Denis Rouvre jest laureatem konkursów, takich jak World Press Photo oraz Sony World Photography Awards. Stanął on pośród dwóch innych znanych fotografów, którzy realizowali temat „Obrońców Ziemii” - Steve'a McCurry'ego oraz Joeya L.

Myśl przewodnia kalendarza na rok 2017 brzmiała „Jesteśmy tym, czym żyjemy”. W połączeniu z hasłem „Earth Defenders”, ta myśl ma podkreślać zmiany klimatyczne oraz okazać szacunek dla lokalnych społeczeństw. Nadzór nad tą edycją pełnił Armando Testa.

Lavazza Calendar 2017- “We Are What We Live” - Denis Rouvre ENG

Same zdjęcia są dyptykami, które zestawiają studyjne portrety mieszkańców z krajobrazami, co stanowi znaczące odejście od komercyjnego charakteru wydawnictwa. Zostały one wykonane aparatem średnioformatowym z przystawką cyfrową. Szczerze mówiąc, edycja kalendarza stworzona przez McCurry'ego bardziej przypadła mi do gustu – mocniej można było odczuć historię ludzi pracujących na plantacjach kawy i zobaczyć tradycję przekazywaną z ojca na syna.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/12]

Całe szczęście, że za tegoroczny kalendarz Pirelli odpowiada Peter Lindbergh – tam zobaczymy znacznie lepsze zdjęcia, niż te z kalendarza Lavazza. Mam szczerą nadzieję, że firma odejdzie od tego tematu w przyszłym roku, albo chociaż zrealizuje go w bardziej atrakcyjny sposób.

Więcej o kalendarzu przeczytacie na stronie Lavazza.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)