Krytyka nie tylko za Photoshopa - H&M pod ostrzałem za opaleniznę

Lektura prasy przyzwyczaiła nas już do wielu sytuacji, w których firmom ze świata mody zarzucano nadmierne wykorzystanie Photoshopa do upiększania modelek. Tym razem firma H&M stała się adresatem zarzutów nieco innej natury - chodzi o... nadmierne opalanie.

Isabeli Fontana w reklamie H&M
Isabeli Fontana w reklamie H&M
Piotr Dopart

14.05.2012 | aktual.: 26.07.2022 20:33

Lektura prasy przyzwyczaiła nas już do wielu sytuacji, w których firmom ze świata mody zarzucano nadmierne wykorzystanie Photoshopa do upiększania modelek. Tym razem firma H&M stała się adresatem zarzutów nieco innej natury - chodzi o... nadmierne opalanie.

W dotychczasowych przypadkach sprzeciwu wobec reklam protestowały raczej organizacje walczące z zaburzeniami odżywiania oraz ugrupowania feministyczne. Tym razem jednak H&M znalazł się pod ostrzałem fundacji, która próbuje zwiększyć świadomość opinii publicznej nt. zachorowań na raka skóry.

Skandynawski koncern odzieżowy został zmuszony do przeprosin po tym, jak na jego reklamach znalazła się bardzo mocno opalona modelka w stroju kąpielowym, promująca letnią kolekcję firmy. Czy tym samym mamy do czynienia z bodaj pierwszym przypadkiem, w którym wykorzystanie Photoshopa byłoby wręcz okolicznością łagodzącą?

Nie wiadomo nawet, czy bohaterka kampanii reklamowej H&M - Isabeli Fontana - faktycznie była opalona, czy też była to opalenizna cyfrowa. Faktem jest, że producent odzieży zdecydował się na zestawienie żywych kolorów bikini z ciemną karnacją modelki w celu podkreślenia barwności najnowszej letniej kolekcji, raczej nie myśląc o implikacjach takiego działania. Tymczasem Szwedzi są najwyraźniej bardzo wyczuleni na tym punkcie.

Najgłośniejsze głosy sprzeciwu podniosła m.in. organizacja Swedish Cancer Society, która zwraca uwagę, że reklamy z Fontaną promują niebezpieczny ideał piękna. Skłaniać ma on młodych ludzi do prób dorównania mu poprzez częste wizyty w solarium, co można uznać za spory nietakt w kraju, w którym więcej ludzi umiera na nowotwory skóry, niż ginie w wypadkach samochodowych. Yvonne Brandberg i Stefan Bergh - autorzy artykułu opublikowanego w liberalnym dzienniku "Dagens Nyheter" - piszą wręcz:

To przykre, że dzięki swojej kampanii H&M nie tylko zachęca ludzi do kupna swoich strojów kąpielowych, ale też przyczynia się do zwiększenia liczby ofiar raka skóry.

H&M Beach Sensation Summer 2012 HD - Isabeli Fontana

Tak mocne słowa nie mogły pozostać bez odpowiedzi ze strony H&M. W mailowej wiadomości wysłanej przez koncern do redakcji dziennika, który zamieścił artykuł Brandberg i Bergha, firma odzieżowa przeprasza za swoje działania. Podkreśla jednocześnie, że jej kampania nie miała promować żadnego ideału, lecz tylko wyeksponować najnowszą linię odzieżową. H&M informuje, że krytyka, która spadła na nich z powodu niefortunnej reklamy, jest starannie analizowana i zostanie wzięta pod uwagę podczas projektowania kolejnych działań promocyjnych.

Oczywiście, komentarze pod artykułem przedstawicieli SCS nie były jednomyślne. Brandberg i Bergh krytykowani są za nadmierne przewrażliwienie, jednak podtrzymują swoją argumentację i podkreślają, że wg Światowej Organizacji Zdrowia wielu przypadkom raka można zapobiec poprzez zwyczajną zmianę zachowań.

Trudno przewidzieć, jak cała ta awantura odbije się na rynku fotografii reklamowej w Szwecji, jednak zarzuty SCS wobec H&M łatwo jest rozszerzyć i stworzyć precedens, który może skłonić firmy odzieżowe do zmiany strategii na macierzystym rynku, a przynajmniej do obejścia niewygodnych kwestii.

Źródło: The Local

Komentarze (0)