Piekło fotografa ślubnego, czyli najgorsze typy klientów
Prowadzenie działalności fotograficznej to nie tylko robienie zdjęć. Niestety. Księgowość, marketing, organizacja pracy, prowadzenie mediów społecznościowych i obsługa klienta są w pracy fotografa chlebem powszednim. Praca z ludźmi daje dużo satysfakcji, ale czasem może być źródłem frustracji. Zwłaszcza jeśli trafi nam się klient z piekła rodem.
17.08.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:40
Żeby dobrze zrozumieć jakąś branżę, trzeba poznać ją od środka. Po studenckich czasach dorabiania w gastronomii mam większą empatię względem kelnerów, którzy nie wyrabiają się z zamówieniami. Jeśli masz w rodzinie nauczycielkę z pasją, to na pewno nie powiesz, że ma lekką pracę. A jak wygląda codzienna praca fotografa?
Ten artykuł nie ma na celu stygmatyzować klientów i stawiać nikogo w stosunkach my-oni. Chcę zwrócić uwagę na zachowania, które z punktu widzenia fotografa są uciążliwe w pracy. Mam nadzieję, że da to szerszą perspektywę tym, którzy będą szukać fotografa na swój ślub. Wiedza, co może być źle odebrane, pozwala na lepszą komunikację i w efekcie zadowolenie obu stron. W końcu fotografowie też nie są święci.
To również przestroga dla tych, którzy rozważają wejście na rynek usług fotograficznych. Z takimi problemami być może będziecie musieli się zmierzyć.
Fotograf też człowiek
Trzydniowe wesele na 200 osób w wynajętym pałacu. Miejsce dla fotografa w trakcie przyjęcia? Na tyłach kuchni zaraz obok przewijaka dla dzieci. Do jedzenia dla obsługi (dwóch fotografów i DJ) podano tylko przystawki, bo obiadu “zabrakło”. Nie uwierzyłabym w tę historię, gdyby nie to, że byłam jej bohaterką.
Znajomy duet filmowców opowiadał o weselu w środku lata, w 30-stopniowym upale, kiedy stolik dla obsługi postanowiono umieścić na zewnątrz, poza klimatyzowaną salą. Kiedy dotarli na miejsce, po ustawionych wcześniej na stole sałatkach chodziły już muchy.
"Pani to namaluje w Photoshopie"
Największym wrogiem fotografa może być nie klient, ale jego… kompleksy. Panny młode, które nie akceptują swojego wyglądu, mogą być bardzo problematyczne. Proszą, aby wyretuszować na kilkuset zdjęciach rękę, która “grubo wyszła” lub niedociągnięcia ślubnego makijażu. Jeśli w dniu ślubu pojawił się niespodziewany gość w postaci pryszcza, to większość fotografów nie trzeba nawet prosić, żeby rozprawili się z nim w Photoshopie.
Prawdziwy problem pojawia się wtedy, gdy ktoś po prostu nie jest w stanie zaakceptować tego, jak wygląda na zdjęciach. Nieważne, co zrobicie, zdjęcia nie będą się takiej osobie podobać. W trakcie reportażu, gdy wnętrze nie jest zbyt atrakcyjne, często słyszę, że “pani to namaluje w Photoshopie, żeby było ładnie”. Zastanawiam się wtedy czy nie powinnam wprowadzić do pakietu dodatkowej usługi profesjonalnego retuszera, który zmieni rzeczywistość według instrukcji klienta.
Rabat to stolica Maroka
Dobra wycena usług fotograficznych jest kompromisem między tym, ile chcielibyśmy zarabiać, a tym, ile klient jest w stanie zapłacić. To wypadkowa naszych umiejętności, poniesionych kosztów i doświadczenia. Nieważne, w jakiej półce cenowej się poruszamy, zawsze trafi się ktoś, kto będzie próbował wynegocjować rabat. Innym razem ktoś próbuje nas przekonać, że fotografowanie na ślubie to świetna okazja, żeby się najeść i napić.
Pisaliśmy już, na czym polega i czym nie jest TFP. Prośba o wykonanie pracy za darmo lub po zaniżonej cenie to brak szacunku do pracy fotografa. Jeśli jesteś początkujący, spróbuj znaleźć doświadczonego fotografa, który zabierze cię ze sobą na reportaż ślubny. W ten sposób, nawet jeśli nic nie zarobisz, nauczysz się o wiele więcej!
Kliencie, jeśli nie stać cię na wymarzonego fotografa, poszukaj oszczędności gdzieś indziej niż na jego wynagrodzeniu. Czy czekoladowa fontanna jest dla ciebie ważniejsza od szacunku dla czyjejś pracy i zdjęć, które będą z tobą na zawsze? Sam nie pracujesz za jedzenie i wpis do CV, więc nie oczekuj tego od innych.
"Świetne zdjęcia robi ten twój aparat!"
Tak jak kucharza nie ocenia się po garnkach, których używa, tak dobry aparat nie czyni nikogo fotografem. Klienci nie zawsze to rozumieją, zwłaszcza jeśli naczytali się artykułów na temat sprzętu fotograficznego lub kupili lustrzankę do zdjęć z wakacji. Na pytanie "czy fotografujesz pełną klatką?" zapala mi się czerwona lampka w głowie. Zdarza się, że klient dużo większe zaufanie ma do producenta sprzętu, niż do twoich umiejętności.
Pół biedy, jeśli jest po prostu żywo zainteresowany technologią i dopytuje się o wartości ISO lub ogniskowe obiektywów. Jeśli jednak chce decydować o kompozycji kadrów i instruuje, jak powinieneś wykonywać swoją pracę, to takie zlecenie może być bardzo męczące. Czasem lepiej odpuścić. Z reportażu wykonanego droższym aparatem klient będzie pewnie bardziej zadowolony niezależnie od tego, kto i jak go wykona.
Odwołanie bez słowa
Godziny spędzone na reportażu to nie cały czas pracy na jedno zlecenie. Nawet jeśli dodamy do tego obróbkę, to nadal nie wszystko. Komunikacja z klientami (i potencjalnymi klientami) zarówno przed jak i po zrobieniu zdjęć to prawdziwy pożeracz czasu. Profesjonaliści chcą traktować swojego klienta indywidualnie, odpowiedzieć na jego wątpliwości i zapewnić, że w dniu ślubu nie pomylą imion i nie zapomną o zrobieniu wyjątkowych zdjęć.
Tym bardziej bolą sytuacje, w których ustala się z klientem dużo szczegółów i wyczerpująco odpisuje na jego wiadomości, po czym do realizacji zlecenia nie dochodzi. Wcześniej bardzo zainteresowany klient rozpływa się w powietrzu, często nie informując, że ze zlecenia zrezygnował. Zdarza się też, że odwołuje spotkanie lub sesję w ostatniej chwili albo przekłada termin w nieskończoność.
Są już moje zdjęcia? A teraz...?
Z komunikacją wiąże się jeszcze jeden uciążliwy typ klienta. To ten, od którego dostajesz wiadomości o czwartej nad ranem. Potem jeszcze o szóstej. I za dwie godziny ponownie. To właśnie on będzie cię pytał dzień po weselu czy przejrzałeś już materiał i kiedy można się spodziewać oddania materiału (mimo że w umowie widnieje wspólnie ustalony termin). Jeśli odpiszesz, chętnie podzieli się z tobą wrażeniami z podróży poślubnej.
To często bardzo uprzejma osoba, której trudno coś zarzucić poza tym, że wymaga nieustannej uwagi i dostępności 24 godziny na dobę. Choć zdarzają się też tacy, których cierpliwość jest bardzo ograniczona i jeśli nie dostaną odpowiedzi natychmiast, zarzucą ci, że w ogóle nie dbasz o obsługę klienta. Cóż, kwestia równowagi między życiem zawodowym a prywatnym bywa sprawą bardzo indywidualną.
Spotkaliście się z podobnymi typami osób w swojej pracy? Może macie jeszcze inne przykłady? Jak sobie z nimi poradziliście? Podzielcie się w komentarzach.