Nikon D3300 - test popularnej amatorskiej lustrzanki z Wi‑Fi i GPS [wideo]
Nikon D3300 to następna cenionego D3200. Czy zastosowane zmiany rzeczywiście przełożyły się na komfort fotografowania najmniejszym Nikonem z lustrem?
09.05.2014 | aktual.: 17.08.2016 13:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Muszę przyznać, że Nikon D3200, którego testowałem niespełna dwa lata temu bardzo przypadł mi do gustu. Jak na tamte czasy, jego 24-megapikselowa matryca robiła duże wrażenie, ale wiele osób zadawało sobie pytanie - po co tak duża rozdzielczość w najtańszej propozycji dla amatorów? Nic dziwnego - inne aparaty japońskiego producenta miały 16-megapikselowe matryce APS-C, a większej liczby pikseli spodziewaliśmy się raczej w następcy D7000 lub przynajmniej D5100. Dziś rozdzielczość 24-megapikseli już nie dziwi - przez ponad rok zdażyliśmy do niej przywyknąć i mimo, że mało który posiadacz tego sprzętu będzie w stanie ją wykorzystać, to w tym momencie ciężko rozpatrywać to jako wadę. Konkurentami najmniejszego Nikona będzie przede wszystkim Canon 100D i 1200D, Pentax K500 i Sony A58, ale również konstrukcje bez lustra - Samsung NX300, Panasonic G6, Olympus E-PL5, a także Sony A3000.
ZOBACZ TAKŻE:
- [b][url=http://fotoblogia.pl/9330,nikon-d3400-lustrzanka-dla-entuzjastow-z-szybkim-przesylaniem-zdjec]Nikon D3400 – amatorska lustrzanka z funkcją SnapBridge i wydajnością do 1200 zdjęć[/url][/b]
Nikon D3300 - test
Budowa
Nikona D3300 wykonano z solidnego, nierysującego się plastiku. Materiał na przyjemną fakturę, a za dobry chwyt odpowiada dość głęboki grip i gumowane miejsce na kciuk i miękka guma na uchwycie. Osoby o dużych dłoniach mogą mieć problem z pewnym trzymaniem aparatu, szczególnie w połączeniu z dużym obiektywem, ale ciężko mieć zastrzeżenia do najmniejszej lustrzanki, o to, że jest mała. W moich dłoniach leżała bardzo dobrze, choć używanie jej z obiektywem Nikkor 18-300/3.5-5.6G nie należało do najprzyjemniejszych.Takich aparatów lepiej używać z mniejszymi i lżejszymi obiektywami. Korpus waży 430 gramów, więc plasuje się między Canonami 100D i 1200D, przy czym w porównaniu do tego drugiego, robi wrażenie bardziej solidnego i lepiej wyważonego.
Z tyłu aparatu znajdziemy 3-calowy ekran o rozdzielczości 921 000 punktów. Wyświetlacz jest jasny, szczegółowy i nieźle odwzorowuje barwy, choć w mojej ocenie są nieco zbyt ciepłe. Nie oferuje on obsługi dotyku, a szkoda bo Nikon mógłby w końcu zastosować tę technologię.
Aparat ma standardowy wizjer oparty na układzie luster. Pokrywa 95% kadru z powiększeniem 0,85. Bezpośrednie porównanie z 1200D pokazuje jednak delikatną przewagę Canona. Jeśli chodzi o rynek amatorskich aparatów, jestem zwolennikiem dobrych wizjerów elektronicznych, które są większe, jaśniejsze i dokładniejsze. O ile jeszcze 4 lata temu na pewno bym tego nie napisał, ale ostatnie testy Sony A77II czy nowych Olympusów i Fuji pokazują, że dobre wizjery elektroniczne w wielu przypadkach są lepsze.
Lewą ścianę aparatu pokrył zestaw gumowych zaślepek gniazd wężyka spustowego, USB, HDMI i mikrofonu. Na prawej ścianie znajdziemy gniazdo kart pamięci SD/SDHC/SDXC. Za to należy się duży plus, bo niestety bardzo często slot kart znajdziemy obok baterii na dolnej ścianie, przez co częsta wymiana kart jest zdecydowanie mniej wygodna. Duży plus dla Nikona.
Dolna ściania kryje oczywiście klapkę, pod którą znajdziemy akumulator. Jego wydajność to około 700 zdjęć, ale brak mu dokładnego wskaźnika naładowania.
Obsługa
Nikony testuję już od dłuższego czasu i często nie mogę się nadziwić jak inżynierowie tej firmy potrafią utrudnić klientowi życie. Wystarczy spojrzeć na Nikona Df czy AW1. Z drugiej strony używając klasycznych konstrukcji, ergonomia zawsze stoi na wysokim poziomie. Nie inaczej jest w przypadku D3300. Mimo niewielkiej obudowy producentowi udało się pogodzić to z dobrą ergonomią.
Na górnej ścianie znajduje się duże koło trybów. Jest wyraźnie perforowane na krawędzi i umożliwia obrót o 360 stopni. To ważne, bo trybów jest naprawdę dużo. Obok koła znajdziemy przycisk nagrywania filmów, korekty ekspozycji oraz info. Przycisk migawki został opleciony przez włącznik aparatu.
Tylną ścianę w większości pokrywa wspomniany wcześniej ekran, jedno koło nastaw, manipulator i zestaw standardowych przycisków (LV, kosz, tryb napędu, menu, odtwarzanie zdjęć, info, zoom).
Warto również zerknąć na przednią część aparatu, gdzie Nikon umieścił programowalny przycisk funkcyjny. Dzięki niemu w łatwy sposób możemy zmieniać ISO, wielkość/jakość zdjęcia, balans bieli czy aktywować funkcję d-lighting.
W porównaniu do poprzednika można wreszcie zmieniać przysłonę w trybie Live View. Wcześniej aby zmienić tę wartość trzeba było wyjść z Live View, zmienić przysłonę i jeszcze raz włączyć podgląd na żywo. Tu co prawda również nie jest tak różowo, bo jeśli włączymy opcję manualnej zmiany ustawień podczas filmowania, nadal nie ma możliwości zmiany przysłony w trybie LV, nie ważne czy chcemy robić zdjęcia czy filmować. Nie bardzo rozumiem takie podejście, ale cóż.
Minusem jest jednak sposób sterowania czułością ISO. Jeśli w menu ustawimy Auto-ISO zmiana czułości nie będzie miała żadnego wpływu na realną wartość, bo i tak robi to automat. Z drugiej strony wyłączając tę funkcję, nie mamy możliwości łatwego jej włączenia. Szkoda, że czułości nie zaczynają się od Auto-ISO, tak jak ma to miejsce w aparatach innych firm.
Menu
W małym Nikonie znajdziemy menu, które stosowane jest w większości konstrukcji japońskiego producenta. Podzielone jest na 5 kart, z których każda ma kilka stron. Można się do tego przyzwyczaić, ale szkoda że nie jest pokazane, że przeglądamy np. drugą stronę z trzech zakładki retuszu. Inne menu pojawia się w momencie przejścia do trybu Guide, któremu przyjrzę się w dalszej części testu. Tu menu ma inny kolor i jest uproszczone, ale ma wszystkie potrzebne amatorowi funkcje. Menu podręczne aktywowane przyciskiem „I” jest również bardzo wygodne w obsłudze.
Fotografowanie w praktyce
Tak, jak wspomniałem w teście Canona 1200D - coraz bardziej lubię fotografowanie małymi aparatami. Ostatnio przekonałem się o tym spędzając w Londynie cały dzień z Canonem 5DmarkIII na szyi i zazdrościłem znajomym, którzy chodzili głównie z Sony A6000. Nikon D3300 tak lekki jak wspomniana Alpha nie jest, ale w połączeniu z podstawowym obiektywem nie ciąży znacząco na szyi.
Do Nikona D3300 dołączany jest nowy obiektyw 18-55, który teraz jest składany przy pomocy okrągłego przycisku na obudowie. Nie jestem fanem tego typu rozwiązań, bo obiektyw jest rzeczywiście mały w momencie, kiedy jest nieużywany. Podobne rozwiązanie stosuje Olympus w obiektywie 14-42/3.5-5.6, który po rozsunięciu dodatkowo robi się nieatrakcyjny wizualnie.
Autofokus
Za ustawianie ostrości odpowiada układ Multi-CAM 1000 z 11 polami, w tym z punktem krzyżowym. Co ważne, punkty są dość szeroko rozłożone pokrywając większą część kadru. Użytkownik może łatwo wybierać między poszczególnymi polami AF lub zdać się na automatykę aparatu. Działa on na zasadzie detekcji fazy, jest dość szybki szczególnie w dobrych warunkach oświetleniowych, ale zdarza mu się nie trafić w punkt.
W gorszych warunkach oświetleniowych układ w Nikonie wspomaga dioda doświetlająca, ale skuteczność i tak znacznie spada. W trybie Live View układ AF działa na zasadzie detekcji kontrastu i niezależnie od warunków działa bardzo ospale ustawiając ostrość w czasie nie krótszym niż 1.5-2 sekundy.
Szybkość i wydajność
W nowym Nikonie zdecydowano się na wymianę procesora na Expeed 4, co przełożyło się na szybsze zdjęcia seryjne. Teraz Nikon fotografuje z prędkością 5 kl./s. Przy zapisie RAW+JPG seria trwa zaledwie sekundę, ale decydując się na zapis JPG w najlepszej jakości maksymalna prędkość utrzymuje się przez około 5 sekund, po czym zwalnia do 3 kl./s. Wybierając średnią jakość JPG (normal) aparat zapisuje zdjęcia na bieżąco nie zwalniając.
Co ważne, zdjęcia możemy oglądać zaraz po ich zapisaniu, a aparat nie jest unieruchamiany, jak ma to miejsce np. w aparatach Sony. Test wykonałem przy użyciu karty Sandisk 16GB Ultra 30MB/s.
Funkcje dodatkowe
W przypadku najtańszych lustrzanek ciężko znaleźć bardziej zaawansowane funkcje. Producent nie umieścił żadnej technologii połączenia bezprzewodowego - a szkoda. Wydaje mi się, że to właśnie amatorom najbardziej przyda się Wi-Fi aby umieścić zdjęcie w portalu społecznościowym. W Nikonie D3300 znajdziemy jednak całkiem niezłego asystenta panoramy, który wymaga od nas jedynie przesuwania aparatu w określonej płaszczyźnie.
Na uwagę zasługuje również tryb „guide”, który potrafi uświadomić użytkownikowi które parametry są odpowiedzialne za poszczególne elementy obrazu. Przyjazny kreator zapyta przede wszystkim co chcemy fotografować, następnie zasugeruje odpowiednie ustawienia i zapyta czy chcemy użyć wizjera czy ekranu. W tym miejscu widziałbym jednak połączenie funkcji z Canona 1200D, który otrzymał dedykowaną aplikację na smartfon z trybem guide z Nikona D3300. Jeśli aparat miałby Wi-Fi można byłoby łatwo zmieniać parametry z poziomu smartfona i przeczytać więcej informacji, które wyświetlane byłyby na ekranie urządzenia mobilnego.
Filmy
Najmniejszy Nikon filmuje w rozdzielczości Full HD z prędkością do 60 kl./s. Mamy również możliwość wybrania 50, 30, 25 i 24 kl./s i dwie jakości. Obraz jest szczegółowy i dobrej jakości. Efekt rolling shutter w porównaniu do poprzednika został zminimalizowany, a brak filtra dolnoprzepustowego nie przełożył się na widoczną morę. Filmy zapisywane są w formacie MOV, a kodek to H.264. Na plus zasługuje również gniazdo mikrofonu. Minusem jest jednak działanie autofokusu i pomiar światła. O ile w bezlusterkowcach i aparatach SLT, układ AF działa naprawdę sprawnie, o tyle w klasycznych lustrzankach, a szczególnie w tych z niższej półki zupełnie nie daje sobie rady. Aparat przed wyostrzeniem rozostrza obraz - męczy to wzrok i raczej trzeba zapomnieć o używaniu autofokusu podczas filmowania. Minusem jest również bardzo gwałtowny przeskok ekspozycji w momencie pojawienia się jaśniejszego elementu w kadrze.
Jakość zdjęć - szumy
W Nikonie D3300 zastosowano matrycę CMOS o rozdzielczości 24-megapikseli, który nie ma filtra dolnoprzepustowego. Takie połączenie ma zapewniać dobrą jakość obrazu i wysoką jego ostrość. W połączeniu z procesorem Expeed 4 (Nikon D3200 wyposażony był w filtr dolnoprzepustowy i procesor Expeed 3) umożliwia pracę w zakresie ISO od 100 Do 12800 z możliwością rozszerzenia do 25600.
Do ISO 1600 szum ma bardzo łagodną fakturę i nie pojawiają się żadne plamy kolorystyczne. ISO 3200 i 6400 już skutecznie degradują jakość obrazu, ale nadal można ich użyć w skrajnych przypadkach. Dwie ostatnie wartości dodano chyba z grzeczności, bo ilość szumu jest bardzo znacząca.
Jakość zdjęć - oddanie szczegółów
Widać, że pozbycie się filtra dolnoprzepustowego dobrze wpłynęło na szczegółowość obrazów. Do ISO 1600 zdjęcia są bardzo dobrej jakości. Dopiero od ISO 3200 następuje znacząca degradacja szczegółów, ale zdjęcia nadal są używalne, szczególnie jeśli aparatu używa amator. Zdjęcia przy ISO 6400 są mocno zdegradowane, ale czułość nadal jest używalna. Ostatnie dwie czułości raczej należy potraktować jako ciekawostkę.
Zdjęcia przykładowe
Wszystkie zdjęcia zostały wywołane w Adobe Lightroom 5.3 przy standardowych ustawieniach, chyba że opis pod zdjęciem mówi inaczej. Więcej znajdziecie na naszym profilu w serwisie flickr.
Podsumowanie
Co nam się podoba
Przede wszystkim Nikon D3300 podoba mi się jako całość. To dopracowana konstrukcja, nieźle wykonana jak na swoją klasę. Podoba mi się bardzo wysoka jakość zdjęć, łatwa obsługa, dobra ergonomia i przydatny dla amatorów tryb guide. Na uwagę zasługuje gniazdo mikrofonu, a także osobna klapka na slot karty pamięci. Plus należy się również za dobrego asystenta panoramy.
Co nam się nie podoba
Podczas testów małego Nikona drażniło mnie sterowanie czułością ISO. Na co dzień często przełączam między Auto-ISO, a ręcznie zdefiniowanymi wartościami, a Nikon to bardzo utrudnia. Szkoda również, że nie zdecydowano się na wprowadzenie Wi-Fi, które mogłoby pomóc amatorom rozpoczynającym swoją przygodę z fotografią.
Werdykt
Nikon D3300 to bardzo dobry aparat o naprawdę niewielkiej liczbie wad. Oczywiście można mu zarzucić różne braki, ale należy pamiętać, że to właśnie D3300 otwiera stawkę. Nikon przede wszystkim zaprojektował bardzo dobrą matrycę, którą poddaje drobnym modyfikacjom, co przekłada się na bardzo dobrą jakość zdjęć. Mimo, że nie ma znaczących różnic w stosunku do D3200 to drobne modyfikacje pozytywnie przełożyły się na jakość produktu. Cieszy fakt, że wreszcie możemy zmieniać przysłonę w trybie Live View. Może w kolejnym modelu zostanie ulepszona zmiana ISO?
Jeśli użytkownikowi zależy na klasycznej lustrzance, kupując Nikona D3300 na pewno nie będzie zawiedziony. Mam tylko nadzieję, że Nikon rozwiązał problem z wadliwością swoich produktów. Za D3300 z obiektywem 18-55 przyjdzie zapłacić nam ok. 2150 zł. Decydując się na bardziej uniwersalny zoom 18-105 wydamy ok 2550 zł. To moim zdaniem dobra propozycja dla osób, które chcą rozpocząć swoją przygodę z fotografią.