Nikon Z6 i Nikon Z7: Premiera i pierwsze zdjęcia przykładowe
Dziś jest historyczny dzień. 23 sierpnia 2018 roku firma Nikon pokazała swoje dwa pierwsze bezlusterkowce. Na dodatek pełnoklatkowe. Przedstawiciele firmy opowiedzieli trochę o nich oraz mieliśmy okazję wziąć je do rąk i delikatnie sprawdzić. Na pierwszy rzut oka jest w porządku!
23.08.2018 | aktual.: 26.07.2022 17:54
To pewne, że wiele osób będzie uważało ten dzień za coś kompletnie nowego. Jasne – Nikon w końcu pokazał swoje nowe bezlusterkowce. Tym bardziej, że jakiś czas temu firma uśmierciła linię Nikon 1. Dobrze się stało, ale właściwie co z tego wynika? Po świetnie zorganizowanej kampanii ”Szukając światła”, zobaczyliśmy dwa nowe aparaty: Nikon Z6 oraz Nikon Z7 w towarzystwie 3 nowych obiektywów: Nikkor Z 35 mm f/1.8 S, Nikkor Z 50 mm g/1.8 S oraz Nikkor Z 24-70 mm f/2.8 S.
Nowa era Nikona, ale właściwie mało nowości
W porządku, doczekaliśmy się pełnoklatkowych bezlusterkowców. Nareszcie. W Tokio zorganizowano naprawdę świetne wydarzenie. W jednej z tokijskich hal pojawili się dziennikarze z całego świata – Europy, USA, Chin oraz oczywiście Japonii. Konferencję prowadzili wysocy przedstawiciele Nikona, w tym Kazuo Ushida – jeden z dyrektorów oraz Yasuhiro Ohmura, czyli główny manager ds. projektowania optycznego. Pojawili się również ambasadorzy Nikona: Tamara Lackey oraz Rob Whitworth.
Podczas prezentacji poznaliśmy dwa zaawansowane aparaty bezlusterkowe: Nikon Z6 oraz Nikon Z7. Oba są wyposażone w nowy bagnet Nikon Z, o którym przeczytacie w osobnym wcześniejszym artykule. Nie ma się co oszukiwać – te korpusy to uderzenie w modele konkurencji: Sony A7R III oraz Sony A7 III. Jeden z nich ma dużą matrycę i zakres czułości ISO idealny do fotografii studyjnej i ogólnej, drugi ma mniejszą matrycę, ale jest szybszy pod kątem zdjęć seryjnych. Wybór należy do was.
Nie będę was zanudzał relacją z premiery, bo każdy z nas wie, że to w większości marketingowe informacje, które można przeczytać w katalogu. Jednakże zdjęcia możecie zobaczyć w galerii poniżej. Jak widzicie – było skromnie, ale miło. Przejdźmy do wywiadów oraz pierwszych doświadczeń z aparatem Nikon Z7.
Nowa karta pamięci i kilka interesujących ciekawostek
W nowych Nikonach został zastosowany slot kart pamięci XQD. Jest to jeden pojedynczy slot, więc jeśli myślicie o fotografowaniu z kopią bezpieczeństwa na drugiej karcie – możecie o tym zapomnieć. Na dodatek wasza kolekcja szybkich kart SD na nic się tu zda. Podczas rozmów w grupach, Naoyuki Murakami, Hiroyuki Ishigami oraz Takashi Kishimoto mówili o tym, że zastosowanie takiego rodzaju kart to kwestia kilku spraw.
Po pierwsze – karty XQD są mniej wadliwe niż karty SD. Po drugie - są szybsze i przy nagrywaniu w jakości 4K oraz robieniu timelapse’ów 8K na pewno nie będą się dławiły. Po trzecie – zrezygnowanie z drugiego slotu to kwestia chęci zmniejszenia i tak sporego aparatu. Po czwarte – w 2019 roku ma pojawić się standard kart pamięci Compact Flash 2.0, który również będzie obsługiwany przez nowe aparaty. Szczerze mówiąc liczyłem na bardziej sensowne wyjaśnienie kwestii zastosowania tylko jednego pojedynczego slotu. Dla wielu profesjonalistów jest to nie do przyjęcia i będzie to na pewno jeden z powodów, dla którego nie kupią tego aparatu i skierują się do Sony albo Fujifilm, które taką opcję oferują.
Nikon Z7 w naszych rękach, czyli pierwsze zdjęcia
Po premierze i rozmowach, mogliśmy wziąć Nikona Z7 do rąk wraz z nowym obiektywem Nikkor Z 24-70 mm f/2.8 S. Ergonomia aparatu jest dokładnie taka sama, jak modelu Z6. Grip jest głęboki i przyjemny, przyciski chodzą dobrze. Wizjer elektroniczny jest naprawdę dokładny i nie ma odczuwalnego opóźnienia. Aparat trzyma się naprawdę pewnie, a jego obsługa przypomina połączenie Fujifilm X-H1 oraz Sony A7 III lub Sony A9. Generalnie – nie ma w tym nic skomplikowanego, a wszystko jest bardzo intuicyjne, nawet podróż po nowym menu, które nieznacznie się zmieniło. Każdy, kto pracował na Nikonie, będzie wiedział co, gdzie jest.
Co do samych scenek testowych – zostały zorganizowane naprawdę 2 stanowiska. Na pierwszym pojawili się modele i byli oświetlenie odgórnie światłem ciągłym. Żeby sprawdzić to, co aparat oferuje, postanowiłem ustawić go w trybie priorytetu przysłony z ISO równym 3200. Na pierwszy rzut oka – kolory są dokładne, ostrość trafiona, szum praktycznie niezauważalny. Jakość obrazu jest naprawdę wysoka.
Druga scenka, a właściwie scenki, to praktycznie bezcieniowo oświetlone produkty – jedzenie oraz biżuteria. Nie ma tu nic, co mogłoby pójść nie tak.
Powiem szczerze – z dzisiejszych zdjęć jeszcze cokolwiek trudno wywnioskować, zwłaszcza, że czasu było niewiele. W następnych dniach mamy planowaną wycieczką do fabryki w Sendai, gdzie produkowane są aparaty z serii Z oraz ”dzień doświadczeń”, który będzie koncentrował się na fotografowaniu w różnych warunkach. Wtedy dopiero będę w stanie coś więcej wam powiedzieć. Póki co – musicie być cierpliwi, harmonogram wydarzenia w Tokio jest naprawdę napięty.