Oddajcie nam analogowość!

Postęp technologiczny idzie pełną parą. Koncerny fotograficzne odrobinę zaprzestały jednak wyścigu megapikselowego, co pozytywnie odbija się na przydatności naszych komputerów. Bo wcześniej nowy aparat zmuszał do zakupu także nowego komputera,  stary nie był w stanie udźwignąć  nowych miliard-pikselowych rawów. No i tak sobie czas mija, cyfrowość nas zalewa. Wielu producentów zapomina już nawet o kliszy. A ja mam z tym nieustanny problem. Brakuje mi analogowości w cyfrowym sprzęcie!

Oddajcie nam analogowość!
Źródło zdjęć: © © Bob Mical / Flickr.com CC
Michał Massa Mąsior

19.10.2014 | aktual.: 26.07.2022 19:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zanim napiszę, o co chodzi, sięgnę do początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy do samochodów montowane były radia z tzw. kieszenią. Przy wysiadaniu z pojazdu konieczne było zapięcie zabezpieczenia kierownicy, założenie blokady skrzyni biegów, uruchomienie antyalarmu i, co bardzo ważne, wyciągnięcie cegły w postaci radia. Jako że samochodowe radio było produktem pożądanym i drogim, amatorzy gadżetów wyszukiwali tych najbardziej „cyfrowych”. Czyli z dużym, kolorowym wyświetlaczem, RDSem i innymi coraz bardziej rozbudowanymi funkcjami. Istniała też mania u producentów audio, żeby rezygnować z pokręteł na rzecz przycisków. I tym samym, chcąc ściszyć radio, konieczne było wciśnięcie jednego z przycisków np. 50 razy. Chcąc wykonać tę czynność szybko, należało odrobinę poćwiczyć. Czas zweryfikował ergonomię takich rozwiązań i dzisiaj w prawie każdym samochodzie do regulowania głośności służy pokrętło. Nawet w kierownicach wielofunkcyjnych wprowadzono coś do kręcenia. I tym sposobem podniesiono wygodę kierowców.

Leica M - jeden z nielicznych przykładów udanego mariażu fotografii analogowej i cyfrowej.
Leica M - jeden z nielicznych przykładów udanego mariażu fotografii analogowej i cyfrowej.

Jak to się ma do fotografii? Przypominam sobie moją pierwszą, prywatną lustrzankę Practica. Był w niej spust migawki, cięgno do naciągania filmu, przycisk uruchamiający światłomierz, pokrętło czasów i obiektyw z pierścieniem przysłon. Wszystko działało sprawnie i uruchamiało się natychmiast po wciśnięciu przycisku ub przekręceniu pokrętła. Marzyłem o bardziej wypasionym sprzęcie i nie zdawałem sobie sprawy, że jeszcze kiedyś zatęsknię do tego DDR’owskiego produktu. Dlaczego?

Pierścień ostrości

Czy zauważyliście, że w bardzo wielu systemach nie ma już manualnego - mechanicznego pierścienia ostrości? Jest zamieniony pokrętłem, którym możemy kręcić dookoła w nieskończoność. Chcąc naostrzyć, często kręcę i kręcę, kręcę, a zmiany są tak znikome, że dalej muszę kręcić.

Panasonic Lumix X Vario 14-42 mm f/3.5-5.6 ASPH Power O.I.S. z elektronicznym zoomem sterowanym dźwignią, a nie pierścieniem. To jeden z przykładów zbytniego zapatrzenia w cyfrowe rozwiązania.
Panasonic Lumix X Vario 14-42 mm f/3.5-5.6 ASPH Power O.I.S. z elektronicznym zoomem sterowanym dźwignią, a nie pierścieniem. To jeden z przykładów zbytniego zapatrzenia w cyfrowe rozwiązania.© © KB

Co więcej, często szybsze manipulowanie nie powoduje szybkiego ostrzenia. Być może takie rozwiązanie jest dobre w kuchence mikrofalowej, ale nie w sprzęcie fotograficznym, gdzie o powodzeniu często decydują ułamki sekund.

Manualne ostrzenie

Zresztą, jakie ustawianie ostrości? Osoby z wadą wzroku, do których się zaliczam, nie są w stanie w stu procentach stwierdzić, patrząc w mocno pomniejszone okienko wizjera aparatu, czy już trafiły z ostrością czy jeszcze nie… W dawnych sprzętach manualnych mieliśmy do dyspozycji bardzo wygodny wizjer z kółkiem lub prostokątem, w którym obraz się rozjeżdżał albo schodził w całość, i wówczas można było być pewnym swego.

Why the Leica M is so unique

A pamiętajmy, że w sprzęcie analogowym nie było możliwości sprawdzenia efektu zaraz po wciśnięciu migawki. Oddajcie nam zatem możliwość wygodnego ostrzenia manualnego! Wasze autofocusy nie zawsze działają, a w niektórych przypadkach przyprawiają o kolejne zmarszczki.

Manualny spust migawki

Czy nie marzyliście nigdy o spuście migawki, który robi zdjęcie za każdym razem, kiedy go wciskamy? Bo mnie denerwuje, że autofocus kręci obiektywem w prawo i lewo zamiast zrobić zdjęcie… Dobrze, wiem… nie naostrzył i w związku z tym nie uwalnia migawki,  ale czasem chcesz zrobić zdjęcie niezależnie od tego, czy jest ostre czy nie… Przynajmniej ja chcę… Większość aparatów aktualnie produkowanych ma dodatkowo minimalne opóźnienie - czyli wciskam, a on po niby krótkim, ale jednak po czasie, wykonuje zdjęcie. Czasem ta krótka chwila jest tragedią fotografa i Bressonowski decydujący moment może się iść paść.

Pierścień przysłon

Wróciło do niego już wielu producentów. Fuji i Sony próbują w niektórych aparatach, Leica nigdy nie zrezygnowała. Jakoś naturalnie i wygodnie kręcić przysłonami w obiektywie, a nie za pomocą cyfrowego pokrętła.

Sony RX1/RX1R - bliźniacze modele, które mają pierścień zmiany przysłony.
Sony RX1/RX1R - bliźniacze modele, które mają pierścień zmiany przysłony.

Oczywiście to kwestia gustu i upodobań, ale sam wybieram sprzęty, które mają tę pierwszą możliwość

Włączam - ma działać!

Wiem, że się powtarzam. Pisałem o tym w moim subiektywnym tekście o Sony RX1R. Spotykam się jednak w wielu innych sprzętach wciąż z tym samym kłopotem - kiedy włączam aparat, on nie jest gotowy do pracy natychmiast. Kiedy się uśpi, pobudzenie do pracy czasem trwa wieczność. Stąd postuluję, żeby aparat pracował natychmiast i zdjęcia wykonywał zawsze wtedy, kiedy mamy na to ochotę.

Wizjer, wizjer, wizjer

Żywy obraz, żywy obraz, żywy obraz! Wiem, że stosowanie elektronicznego wyświetlacza zamiast klasycznego wizjera daje możliwość np. odrobinę dokładniejszego ostrzenia ręcznego, ale ten obraz jest sztuczny, poza tym ma opóźnienie w stosunku do rzeczywistych wydarzeń. A ja chcę mieć możliwość obserwowania świata przez obiektyw, albo okienko, które nie świeci, a przekazuje rzeczywistość "jeden do jeden".

Nikon Df i Fujifilm X-T1. Oba utrzymane w klasycznej stylistyce. Pierwszy ma wizjer optyczny, drugi elektroniczny.
Nikon Df i Fujifilm X-T1. Oba utrzymane w klasycznej stylistyce. Pierwszy ma wizjer optyczny, drugi elektroniczny.© © KB

Wrócę na chwilę do porównania z samochodem. Wyobraźmy sobie, że auto zaczyna skręcać dopiero, gdy zobaczy oznakowaną drogę, a jeśli widzi gruntową, to nie. Albo jeśli samochód stanie na światłach, to ruszy 10 sekund po tym, jak wciśniemy mu pedał gazu. Wreszcie, że zamiast szyby, dostajemy wielki ekran LCD. Kompletny bezsens? A koncerny fotograficzne podobne zabiegi na nas stosują…

Mam świadomość, że producenci chcą ułatwić życie. Że wiele mojego grymaszenia nie spotyka się z poparciem większości amatorów fotografii. Jestem jednak takim użytkownikiem sprzętu, który używa go w różnych warunkach. Staram się także korzystać z różnego typu aparatów fotograficznych. Jedne bardziej nadają się do studia, inne lepiej sprawdzają się na ulicy. Wszystkie jednak mają swoje wady i to o nich subiektywnie traktuje ten tekst.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Spotkałem się też kilkakrotnie z opinią, że stylistyka retro w sprzęcie fotograficznym nie ma sensu. Tego nie oceniam, jestem jednak pewien, że osobiście nie potrzebuję superergonomicznego i gigantycznego uchwytu, ale zależy mi na wygodnej, szybkiej i bezproblemowej pracy sprzętem, który jest przedłużeniem mojego pomysłu. A tak działały dawniej analogi pozbawione nowoczesnych „udogodnień”. Tęsknię zatem za prostotą obsługi starych sprzętów z lat 70. I dziwi mnie, że poza ekstremalnie drogimi aparatami Leicą i sprzętem marki Fujifilm, który nie dysponuje pełnoklatkową matrycą, nie mamy specjalnego wyboru. Dalej brakuje klasycznej, cyfrowej lustrzanki, która spełniałaby powyższe założenia. Wiem, jest Nikon Df, ale ten właśnie korzysta jedynie z retro designu.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Komentarze (0)