Sony RX1R - subiektywny test
04.02.2014 10:17, aktual.: 26.07.2022 20:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Modelem RX1 Sony postanowiło pokazać siłę technologii, jaką dysponuje. Jako pierwsza firma wprowadziło format pełnoklatkowy 24 x 36 mm do sprzętu kompaktowego. Prawdopodobnie jest to zapowiedź wielkich zmian w fotografii cyfrowej. W 2013 roku pojawił się model RX1R pozbawiony filtra dolnoprzepustowego, który lekko rozmydlał zdjęcia. Cena przekraczająca 12 000 zł daje do myślenia. Czy RX1R faktycznie jest fotograficznym diamentem, czy może jednak Sony przeholowało?
Kiedy ten wielki koncern przejmował system lustrzanek Minolty na początku 2006 roku, wziął na siebie sporą odpowiedzialność. Nie wiem, jak wyglądało to od strony biznesowej. Według mnie, zwykłego konsumenta, Minolta pozostawała w tyle za pozostałymi. Canon był wówczas poza zasięgiem konkurencji, jeśli chodzi o sensory obrazu, a Nikon i Pentax zacięcie walczyły o to, żeby mu dorównać.
Pierwsze lustrzanki Sony z serii Alpha nie napawały optymizmem. Wśród fotografów utarł się nawet pogląd, że firma powinna pozostać przy produkcji telewizorów. Rzeczywiście, dość skomplikowane menu, nie najwyższej klasy materiały, z których wykonane były aparaty, oraz dziwnie ułożone przyciski nie dawały nadziei.
Także polityka firmy zwykłemu konsumentowi wydawała się mało spójna. Najpierw próbowano postawić na modele profesjonalne, A900 i obiektywy Zeiss z autofokusem, potem z kolei widać było spore zamieszanie w segmencie konsumenckim. Trudne do zrozumienia metody działania Sony zaczęły przybierać ciekawy kierunek wraz z wprowadzeniem systemu NEX. Bezlusterkowce NEX-5, a potem NEX-7 miały coraz więcej do zaoferowania.
Nowa era
Lata 2012 i 2013 to przełom w moim postrzeganiu Sony. Najpierw na rynku pojawił się model RX1, potem A7 i A7R. W międzyczasie bez rozgłosu zadebiutował „ulepszony” RX1R, który różni się od RX1 tym, że nie ma filtra dolnoprzepustowego. To spowodowało, że zdjęcia stały się jeszcze ostrzejsze.
Czym jest RX1R
Kiedy po raz pierwszy oglądałem ten sprzęt, sprzedawca w salonie Sony w Krakowie nie ukrywał, że ma negatywną opinię na jego temat. „Mamy, jest dostępny od ręki. Ma pełną klatkę, ale - szczerze mówiąc - nie wiem, skąd tak wysoka cena” - usłyszałem. Cóż, cena rzeczywiście jest zaporowa, ale coś za coś. RX1R to bardzo mały aparat fotograficzny wyposażony w pełnoklatkową matrycę o rozmiarze ponad 24 Mpix i obiektyw stałoogniskowy Zeiss 35 mm f/1:2. Szkło jest przymocowane na stałe i, jak tłumaczy producent, zaprojektowane z myślą o tym aparacie, aby uzyskać jak najlepsze parametry.
Mam ten sprzęt od miesiąca i muszę przyznać, że jego obiektyw to najlepsze szkło 35 mm, jakim kiedykolwiek miałem okazję fotografować. Piękny obraz w całej gamie przysłon, brak widocznych błędów optycznych. Piękny bokeh i taka ostrość, że można się na niej przeciąć. Do tego genialnie pracujący przetwornik obrazu. Widoczne szumy pojawiają się przy ISO 3200, ale uwierzcie mi, te szumy bardziej przypominają analogowe ziarno niż cyfrowe wzorki. Śmiało można podnieść czułość do ISO 6400, a obraz wciąż będzie miał bardzo wysoką jakość.
Budowa
Sprzęt ma bardzo ładnie zaprojektowaną metalową obudowę. Z poziomu body użytkownik ma dostęp do wszystkich potrzebnych przycisków, łącznie z pokrętłem korekcji ekspozycji. Pierścień przysłon znajduje się na obiektywie, co zwiększa wygodę pracy. Obiektyw można przełączyć w tryb makro, zmniejszając minimalną odległość ostrzenia z 30 do 20 cm od powierzchni matrycy.
Wizjer, głupcze!
Sony chciało zminimalizować gabaryty sprzętu i nie przewidziało wbudowanego wizjera. Trochę szkoda, bo sprzęt adresowany jest raczej do profesjonalistów, z których grubo ponad 90 procent woli kadrować z wizjera, a nie ekranu! Jest za to wizjer wsuwany na sanki. To bardzo wysokiej klasy urządzenie elektroniczne, które znacząco poprawia ergonomię pracy.
W praktyce
Niesamowite parametry obiektywu, brak filtra dolnoprzepustowego i świetny sensor obrazu powodują, że praca z Sony RX1R jest bajkowa. Niezależnie od tego, jak mało światła jest do dyspozycji, nie musisz wyciągać lampy błyskowej. ISO w górę i po problemie! Pracując tym sprzętem, szybko przyzwyczaisz się do jakości i wygody. Robi to, co chcesz, nie musisz się martwić, że coś nie działa… Przesiadka na lustrzankę z nie najwyższej półki może okazać się bolesna.
Czyżby nie miał wad?
Jest naprawdę pięknie! Sprzęt świetnie leży w dłoniach mimo kompaktowych rozmiarów. Wszystkie pokrętła pracują z wielką gracją, mam sporą przyjemność z kręcenia pierścieniem przysłon. Czuć precyzję wykonania i bardzo wysoką jakość materiałów. To jak wsiąść na najwyższej klasy rower, w którym każde przełożenie wchodzi płynnie niezależnie od warunków pogodowych, a sama maszyna mknie, pięknie wybierając nierówności. RX1R nie jest jednak pozbawiony wad!
Bardzo mała bateria pozwala wykonać około 300-350 zdjęć. To niewiele w porównaniu z lustrzanką. Jestem w stanie to zrozumieć, ponieważ nie ma w tym aparacie miejsca na większy akumulator. Nie pojmuję jednak, dlaczego do aparatu za taką cenę nie dołączono zewnętrznej ładowarki! Można się załamać, kiedy wyjmuje się z pudełka kolejne instrukcje we wszystkich możliwych językach świata, szmatki do czyszczenia obiektywu, a po ładowarce ani śladu. Przecież dla producenta to minimalny koszt dodatkowy. Dostępny jest jedynie kabel, podłączany bezpośrednio do aparatu. Wielki minus!
Drugim słabym punktem jest moim zdaniem AF. Przy dobrym świetle nie zauważyłem problemów, przy gorszym natomiast AF potrafi przejechać po całym zakresie kilka razy, a że nie robi tego zbyt szybko, jest to trochę denerwujące. Trzeba oddać jednak producentowi, że jeśli AF naostrzy, a w większości przypadków nie ma z tym kłopotu, to mamy żyletę.
Najbardziej irytujące w codziennej pracy jest to, że jeśli aparat zostanie uśpiony, ponowne uruchomienie zajmuje kilka sekund. Znacznie krócej trwa wyłączenie i ponowne włączenie aparatu: jest gotowy do pracy błyskawicznie. To mankament, który większość producentów wyeliminowała już dawno. Mam nadzieję, że Sony postara się to nadrobić dość szybko.
Dla kogo?
Dzięki pełnej klatce i bardzo wysokiej klasy obiektywowi 35 mm, który moim zdaniem można porównać z 35 mm Summicron Leiki, jakość obrazu jest topowa. Bardzo zadowoleni będą więc z niego streetowcy, dokumentaliści czy podróżnicy. Wszyscy, którzy nie chcą się rzucać w oczy, a potrzebują wysokiej klasy efektów. RX1R sprawdzi się także w rękach fotografów ślubnych jako drugie body.
Dla kogo nie?
Na pewno nie dla fotografów sportowych ani tych, którzy muszą wymieniać obiektywy. AF nie jest wystarczająco szybki, żeby fotografować ruch. Ten aparat nie spodoba się też użytkownikom podchodzącym do sprzętu utylitarnie. To nie jest allroundowiec.
Podsumowanie
Za cenę ponad 12 000 zł otrzymujemy matrycę najwyższej klasy połączoną z bardzo dobrej jakości obiektywem. Cena jest wysoka jak na kompakt. W zestawieniu jednak z zakupem klasowego body z pełnowymiarowym sensorem i równie dobrego obiektywu (szkło nie bardzo ma się z czym równać, bo jakość obrazu przewyższa 35 mm f.1.4 L Canona, a jednak jest ciemniejszy), okazuje się, że cena aż tak wygórowana nie jest.
RX1R to demonstracja siły marki Sony. To niezwykle dobry sprzęt, który prawdopodobnie uszczupli klientelę prestiżowego modelu M firmy Leica (najczęściej kupowanymi obiektywami Leica są także obiektywy 35 mm). Jeśli więc zastanawiasz się nad zakupem sprzętu ze szkłem 35 mm, bez dwóch zdań wybierz Sony RX1R. Moim zdaniem to również sprzęt przełomowy, który wprowadzi na rynku sporo zmian. Być może za jakiś czas pełna klatka zacznie trafiać do mniejszych aparatów fotograficznych. A7 i A7R dowodzą, że może to nastąpić dość szybko.