Olympus E‑PL1 - TEST część 1

Jest mały, całkiem zgrabny i niedrogi, a zarazem oferuje dobrą jakość zdjęć i filmów, możliwość wymiany obiektywów czy dołączenia zewnętrznego wizjera - przed Wami Olympus PEN E-PL1. Czy nowy przedstawiciel systemu Mikro Cztery Trzecie jest rzeczywiście tak dobry, jak zachwala go producent? Przez miesiąc testowaliśmy najnowszego PENa i wiemy już o nim wszystko.

Olympus E-PL1 - TEST część 1
Olympus E-PL1 - TEST część 1
Krzysztof Basel

22.05.2010 | aktual.: 01.08.2022 15:19



Wstęp

Olympus E-PL1 to trzeci aparat w systemie Mikto Cztery Trzecie firmy Olympus, po modelach PEN E-P1 oraz E-P2. To zarazem najnowszy, najtańszy i najprostszy z nich.

Pół roku temu zakochałem się w idei M 4/3 testując Panasonika GF-1 ze świetnym szkłem 20 mm f/1.7. Taki zestaw gwarantował dobrą jakość fotografii, ale w kompaktowych rozmiarach. Jak tylko w marcu na rynek wyszedł Olympusa E-PL1 od razu chciałem go porównać z ulubionym GF-1. Ze stałoogniskowym obiektywem oba aparaty kosztują podobnie ok 3500 zł. Olympusa można jednak kupić w zestawie z całkiem przyzwoitym szkłem 14-42 mmf/3,5-5.6 za nieco ponad 2000 zł. To duża przewaga Olka. Ale taka też idea przyświecała twórcom Olympusa E-PL1 ? miał to być tańszy i nieco uboższy kuzyn wymienianych wcześniej PENów. Jak mocno oszczędności dotknęły konstrukcję najnowszego Olympusa?

Specyfikacja

.

W Olympusie E-PL1 wykorzystano dobrze znaną matrycę LiveMOS o rozdzielczości 12,3 megapiksela, czyli identyczną, jak u swoich starszych braci ? E-P1 i E-P2 oraz procesor TruePic V. Taki zestaw udostępnia możliwość nagrywania filmów HD (1280×720p/30 kl./s, pojedyncza sekwencja wideo może mieć długość do 7 minut) oraz wykonywania zdjęć o czułości do ISO 3200. Aparat wyposażono system stabilizacji obrazu, która według zapewnień producenta pozwala bezpiecznie wydłużyć czas naświetlania o stopnie 3 EV. Z tyłu znajdziemy nieduży ekran LCD o przekątnej 2,7? oraz rozdzielczości 230 000 punktów. W odróżnieniu od wspomnianego Panasonika GF-1, z Olympusa E-PL1 zgrabnie wyskakuje wbudowana lampa błyskowa. W kompaktowym aparacie nie zabrakło też gniazda na górnej ściance, które umożliwia podłączenie elektronicznego wizjera czy mikrofonu stereo.

Producent zadbał o to, aby Olympus E-PL1 był dostępny w wielu odmianach kolorystycznych: czarnej, białej, szampańskiej i czerwonej. Wraz z premierą tego modelu zaprezentowano kilka nowych obiektywów: M. ZUIKO DIGITAL 9-18 mm f/4.0-5.6 (odpowiednik 18-36 mm dla małego obrazka) oraz M. ZUIKO DIGITAL ED 14-150 mm f/4.0-5.6 (28-300 mm).

Budowa i ergonomia

Testowany Olympus E-PL1 ma naprawdę kompaktową obudowę utrzymaną w stylu retro. Projektanci nie nawiązali już tak mocno do legendarnych analogowych aparatów z serii Olympus PEN, jak w przypadku modeli E-P1 i E-P2. To pierwsza oznaka oszczędności przy tworzeniu najnowszego Olka.

Mimo to aparat zaprojektowano z wyczuciem i smakiem. To całkiem udany kompromis pomiędzy zachowanymi w klasycznym stylu retro E-P1 i E-P2 a współczesnymi kompaktami. Na duży plus zasługuje dobra jakość wykonania aparatu, pomimo że obudowa jest plastikowa. Wszystkie elementy są na swoim miejscu, nic nie trzeszczy, a klapka chowająca baterie i kartę pamięci wygląda bardzo solidnie.

Pierwszym elementem testowanego Olympusa, który rzuca się w oczy, jest grip (uchwyt) pokryty matowym i antypoślizgowym materiałem mającym imitować skórę. Właśnie tego elementu brakuje w Panasoniku GF-1.

Olympus E-PL1 - TEST część 1
Olympus E-PL1 - TEST część 1

Na górnej ściance znajdziemy wspomnianą już wysuwaną do góry lampę błyskową, gniazdo do podłączenia wizjera czy mikrofonu, pokrętło wielofunkcyjne umożliwiające wybór programów (iAuto, Programowana automatyka (P), Priorytet migawki (S), Priorytet przysłony (A), Manual (M), predefiniowane "sceny", filtry artystyczne, wideo) spust oraz przycisk włączający / wyłączający z niebieską diodą. Z tyłu umieszczono 2,7-calowy wyświetlacz po lewej oraz 12 przycisków oraz miniaturowy głośniczek po prawej stronie. Na uwagę zasługuje też dedykowany przycisk uruchamiający nagrywanie filmów ulokowany w górnym prawym rogu tylnej części ? idealnie w miejscu, gdzie zazwyczaj ułożony jest kciuk. Otwierając małą zaślepkę po prawej stronie uzyskamy dostęp do portu HDMI oraz USB. Chcąc wymienić baterię lub kartę (SD) trzeba sięgnąć na spód aparatu, gdzie znajduje się komora zamykana bardzo solidną klapką.

Olympus E-PL1 - TEST część 1
Olympus E-PL1 - TEST część 1

Aparat jest nieźle wyważony i całkiem dobrze leży w dłoni, jak na tego typu sprzęt. Dużą zaletą jest tu grip pozwalając spokojnie utrzymać Olympusa jedną ręką. Projektanci starali się chyba zbytnio oszczędzać na niektórych elementach i w ten sposób powstał zdecydowanie za mały spust. Pozostałe przyciski są ułożone dosyć sensownie, chociaż o wiele przyjemniej pracowało mi się na Panasoniku GF-1.

Największą wadą zewnętrznej konstrukcji aparatu jest brak pokrętła. To element, który po prostu musi znajdować się pod ręką w każdym aparacie tej klasy. Niesamowicie ułatwia on korzystanie z aparatu, w szczególności przy ustawianiu parametrów ekspozycji czy przeglądaniu zdjęć w podglądzie. Oszczędności i niższa cena mają duży sens, ale nie można ich osiągać kosztem tak przydatnych elementów.

Obsługa

Menu

Menu Olympusa E-PL1 zostało zachowane w typowym dla producenta formie. Po lewej i prawej stronie ulokowano kolumny z cechami zdjęcia (np. ISO, Balans bieli czy jakość zdjęcia), a na dole znajdują się parametry ekspozycji (czas naświetlania, wartość przysłony, wartość ekspozycji oraz skala ekspozycji). Funkcję zmiany parametrów ekspozycji aktywuje się przyciskiem Start/OK. Parametry ekspozycji można zmienić naciskając przycisk z ikoną +/-. Wartość czasu otwarcia migawki można zmienić klikając w górę i w dół, a przysłony w lewo i prawo. Takie rozwiązanie zmiany parametrów ekspozycji jest dosyć kłopotliwe ? wyczuwalny jest tu brak pokrętła, które uprościło by i przyśpieszyło sprawę. Nie zapominajmy jednak, że jest to aparat ukierunkowany jednak bardziej pod początkujących fotografów, a którzy często nie zaglądają do trybu manualnego.

Filtry artystyczne

Olympus oferuje w swoich nowych aparatach osobny tryb filtrów artystycznych. Do wyboru mamy 6 filtrów: Pop Art, Zmiękczanie ostrości, Ziarnisty film, Fotografia otworkowa, Diorama oraz Delikatna sepia.

Jestem sceptycznie nastawiony do tego typu gotowych efektów, ale filtry artystyczne Olympusa przekonały mnie do siebie. Oczywiście nie zastąpią solidnej obróbki na komputerze, ale do prostych codziennych zdjęć zdecydowanie wystarczą i dają dużo radości.  Najbardziej spodobał mi się efekt Dioramy, imitujący efekt tilt-shift, Fotografia otworkowa z ciekawą winietą oraz Ziarnisty film zamieniający naszą fotografię w czarno-białe zdjęcie wyglądające niczym klatka z analogowego filmu. Oto kilka przykładów

Fotografia otworkowa
Fotografia otworkowa
Diorama
Diorama
Ziarnisty film
Ziarnisty film
Zmiękczenie ostrości
Zmiękczenie ostrości
Pop art
Pop art
Delikatna sepia
Delikatna sepia

Tryb Live Guide

Olympus zastosował w modelu E-PL1 w trybie iAuto bardzo ciekawą dla początkujących użytkowników funkcję Live Guide. To coś więcej, niż zwykłe poradniki, jak wykonać poprawne zdjęcie. Live Guide pokazuje bezpośrednio na ekranie w trybie podglądu na żywo rezultaty naszych zmian w ustawieniach. Tyle, że zamiast zastanawiać się czym jest przysłona i jaki ma wpływ na wartość ekspozycji czy głębię ostrości, aparat w menu ma po prostu funkcję Rozmycie tła i suwak pozwalający na jego zmianę. Live Guide pozwala na zmianę nasycenia kolorów, kolorów zdjęcia, jasności, rozmycia tła oraz pokazania ruchu. Live Guide zawiera też serię krótkich, ale skutecznych porad dla zupełnie początkujących fotografów. Podpowiedzi są podzielone na kilka kategorii tematycznych.

Funkcja Live Guide spełnia swoją rolę, ale jest jeszcze odrobinę niedopracowana. Po zaakceptowaniu wartości danego parametru menu wraca do ogólnego widoku, zamiast do wyboru kolejnych parametrów. Efekty zmian są widoczne na podglądzie funkcji Live Guide i wykonanych fotografiach, ale nie podczas zwykłego podglądu. Mimo tych drobnych uwag Olympus dostaje dużego plusa za wprowadzenie tej funkcji do swojego najnowszego PENa. To świetne ułatwienie dla początkujących fotografów, a przecież do taki głównie jest kierowany Olympus E-PL1.

Szybkość działania

Aparat działa całkiem sprawnie , chociaż zdarzają mu się małe opóźnienia, np. w trakcie zmiany czasu naświetlania czy wartości przysłony. Ten problem jest szczególnie odczuwalny, kiedy chcemy szybko zmienić parametry ekspozycji.

Wizjer

Genialnym rozwiązaniem jest opcjonalny elektroniczny wizjer optyczny VF-2 z możliwością ręcznego dostosowania do wady wzroku. Wizjer jest odchylany i regulowany w zakresie 90 stopni do góry. Przykładając go do oka możemy przez chwilę poczuć się, jakbyśmy rzeczywiście fotografowali starym aparatem. Wizjer jest aktywowany okrągłym błyszczącym przyciskiem ulokowanym dyskretnie z przodu. Matówka jest wystarczająco dużo do komfortowego fotografowania, a jakość obrazu w VF-2 stoi na całkiem wysokim poziomie. Do amatorskiego fotografowania dla przyjemności to świetny rozwiązanie. Wizjer występuje niestety tylko w kolorze czarny przez co trochę kłócił się z szampańską kolorystyką testowanego Olka. Zauważyłem też, że E-PL1 spokojnie mieścił się w mojej kieszeni kurtki, jednak po nałożeniu wizjera miałem już spore problemy z włożeniem go w to samo miejsce. Na szczęście Olympus dodaje do VF-2 solidny czarny pokrowiec, który można też podpiąć do paska albo bezpiecznie wrzucić do drugiej kieszeni.


_____[block position="inside"]1643[/block]

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)