„Po co robić zdjęcia, jeśli nikt ich nie zobaczy?” i dlaczego warto obejrzeć film „Szukając Vivian Maier”?

Twórczość Vivian Maier została odkryta po jej śmierci i jest to zapewne największe tego typu odkrycie ostatnich lat. Również dzięki filmowi, który od dziś możemy oglądać w polskich kinach i wystawie jej prac w Leica Gallery w Warszawie.

© Vivian Maier
© Vivian Maier
Źródło zdjęć: © Autoportret
Piotr Kała

Rzadko trafiają na ekrany polskich kin filmy, które traktują o fotografii. Były filmy fabularne, których bohaterami są fotografowie, jak choćby „Powiększenie” Antonioniego, czy filmy opowiadające o fotografach wojennych, np. „Pola śmierci”, „Uciec przed śmiercią”, „Salwador”. Były też inspirujące dokumenty, jak niedawno „Nowojorska ulica w obiektywie" czy „Fotograf wojenny”, „Portrecista”.

„Szukając Vivian Maier” opowiada o fotografce, której zdjęć nikt nie widział. Mało tego, nawet nie wszyscy z jej otoczenia wiedzieli, że fotografuje. A jak fotografowała? Jej prace można porównywać z kadrami najlepszych fotografów ulicy jej czasów! To nie tylko dokument Nowego Jorku i Chicago, ale też autorska, ciemna strona Ameryki lat prosperity.

Szukając Vivian Maier (2013) zwiastun PL

Przez całe życie Maier pracowała jako…niania. Paradoksalnie dzięki temu miała wiele czasu i okazji na używanie swojego Rolleiflexa. Ze swoimi podopiecznymi (tak!) zapuszczała się w ciemne zaułki amerykańskich miast. Vivian robiła zdjęcia przez kilkadziesiąt lat, od początku lat 50. W sumie na jej negatywach znajduje się 100-200 tysięcy prac. Wielu filmów nie wywołała, nigdy nie widziała efektów swojej pracy. Zmarła w 2009 roku. Nigdy nie wyszła za mąż, nie miała własnych dzieci. I nikt nie zobaczyłby jej zdjęć, gdyby nie John Maloof.

Obraz
© © Vivian Maier

John, który poszukuje archiwalnych zdjęć Chicago, przez przypadek kupuje na aukcji staroci pudełko z negatywami. Nie wie, kto zrobił te fotografie. Początkowo bez przekonania umieszcza je w Internecie, odzew i zachwyt są natychmiastowe. Maloof odkupuje resztę negatywów i niewywołanych filmów. I postanawia dowiedzieć się, kto je zrobił. Rozpoczyna swego rodzaju śledztwo z kamerą. Bada przeszłość osoby, którą normalnie nikt by się nie zainteresował, ponieważ była zwykłą nianią! Ale to tylko pozory. Autorowi udało się dowiedzieć o Vivian całkiem sporo, pokazać ekscentryczną, samotniczą, momentami mroczną stronę jej życia…

Obraz
© © Vivian Maier

Właśnie dlatego, że film przedstawia zwykłe życie niezwykłej osoby wielowymiarowo, jest prawdziwy, opowiada o człowieku z krwi i kości. I choć czujemy niedosyt, że to z pewnością nie jest wszystko, że jeszcze nie wszystko zostało o jej życiu powiedziane, to i tak to dzieło umiejętnie pokazuje, że nasze życie składa się w równym stopniu z radości i smutku, z normalności i dziwactw.

Obraz
© © Vivian Maier

Kiedy jedna z bohaterek filmu zadała pytanie: „Po co robić zdjęcia, których nikt nie obejrzy?”, pomyślałem, że po to, aby ktoś taki jak John Maloof je dla nas odkrył…

Obraz
© © Vivian Maier

Jednocześnie 9 maja startuje w Leica Gallery w Warszawie wystawa zdjęć Vivian Maier.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)