Powrót genialnej niani z aparatem
14.10.2012 14:55, aktual.: 26.07.2022 20:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mogła być gwiazdą artystycznego światka, ale wolała pracować jako opiekunka do dzieci. Genialne zdjęcia Vivian Maier odkryto pod koniec jej życia. Wciąż poznajemy jej nowe zdjęcia: archiwum obejmuje ponad 100 tysięcy odbitek i negatywów!
[solr id="fotoblogia-pl-49942" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://fotoblogia.pl/2644,everybody-street-zobacz-wywiady-z-mistrzami-fotografii-ulicznej-z-nowego-jorku-wideo" _mphoto="marry-ellen-mark2-232x16-20306c4.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2250[/block]
Takie odkrycia zawsze elektryzują: nagle znikąd, dzięki łutowi szczęścia, zbiegowi okoliczności czy poszukiwawczej pasji kolekcjonerów słyszymy o świetnych fotografach, z których istnienia nie zdawaliśmy sobie sprawy. Pamiętam, jakim wydarzeniem był album i wystawa „Klisze przechowuje się” Stefanii Gurdowej, świetnej portrecistki z Dębicy, której zapomniane na wiele lat fotografie odkryto na strychu jednego z domów. Mniej więcej w tym samym czasie świat fotografii usłyszał o zmarłej w 2009 roku Vivian Maier, która spełniała wszelkie warunki, aby być barwną indywidualnością brylującą w medialnych kręgach – ale wolała pracować jako niania, zdjęcia robiąc przy okazji.
Szczegóły jej życia są do pewnego stopnia owiane tajemnicą, jednak z informacji, którymi dysponujemy, wyłania się interesujący życiorys. Wiadomo, że mieszkała we Francji, Nowym Jorku i Chicago, podróżowała po wielu kontynentach, znała literaturę i języki, obce, pasjonowała się kinem, ale miała w życiu również epizod bezdomności (z której wyciągnęli ją dawni podopieczni). John Maloof, kolekcjoner, który przypadkiem odkrył zdjęcia Maier i zorganizował jej pierwszą wystawę, mówił, że była prawdziwą indywidualnością.
Miała wyrazisty charakter i poglądy, nosiła charakterystyczny, męski strój i duży kapelusz, a przede wszystkim – wciąż robiła zdjęcia. Z pewnością nadawała się na osobowość artystycznego światka, w którym zrobiłaby furorę, ale wolała zostać na uboczu. Unikała życia towarzyskiego, nie założyła rodziny, prowadziła samotniczy tryb życia. Za to nie rozstawała się ze swoim Rolleiflexem, stale fotografując to, co ją ciekawiło najbardziej, czyli zwyczajne życie. Miała fantastyczną intuicję do wyłapywania zaskakujących scen, nieoczekiwanych kompozycji, drobnych absurdów życia.
O historii odkrycia kolekcji negatywów Vivian Maier pisaliśmy już kiedyś na Fotoblogii. Gdy jej fotografie ujrzały światło dzienne, wielbiciele fotografii wstrzymali oddech. Te zdjęcia były fantastyczne, dorównujące pracom najlepszych mistrzów amerykańskiej fotografii ulicznej, Garry'ego Winogranda czy Elliotta Erwitta! Kolekcja liczy sobie około stu tysięcy odbitek i negatywów, z czego wiele nie zostało jeszcze wywołanych. A to nie wszystko – zostały jeszcze filmy i wywiady przeprowadzone przez fotografkę z niektórymi ludźmi, których portretowała.
[solr id="fotoblogia-pl-60659" excerpt="1" image="1" words="20" _url="http://olga.drenda.fotoblogia.pl/2032,vivian-maier-fenomen-street-photo-odkryty-po-latach-galeria" _mphoto="vivianmaier-01-254x168-5ea18b2d1.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]2251[/block]
Krytycy sztuki, dziennikarze, blogerzy zastanawiają się, jakie były motywacje genialnej outsiderki. Właśnie ukazuje się drugi album z fotografiami Maier, „Vivian Maier: Out of the Shadows”, lada chwila premierę będzie miał też film dokumentalny. Na razie możemy cieszyć się nowymi fotografiami, które prezentujemy w galerii.