Ringflash Quantuum Quadralite Rx400 w praktyce - poza studiem

Sprawdziliśmy już jak Quantuum Quadralite Rx400 sprawdza się w studio. Jak jednak radzi sobie bez dostępu do prądu?

Ringflash Quantuum Quadralite Rx400 w praktyce - poza studiem
Jakub Kaźmierczyk

09.02.2015 | aktual.: 14.06.2016 10:00

Obraz

W poprzednich odcinkach serii opowiedziałem Wam o konstrukcji ringflasha, jak również pokazałem Wam jego wykorzystanie w studio. W dzisiejszym artykule pomówimy o pracy poza studiem, zarówno w pomieszczeniach, jak i w plenerze.

Akumulator lampy Quantuum Quadralite Rx400
Akumulator lampy Quantuum Quadralite Rx400

Wykorzystywany przeze mnie Quantuum Quadralite Rx400 ma wbudowany akumulator, więc nie było z tym żadnego problemu. Podczas zdjęć nie mogłem się nadziwić, że tak mała i lekka bateria jest w stanie zapewnić 400 błysków na pełnej energii błysku. I tak z niej nie korzystałem, chociaż jest ona naprawdę niemała - 400 Ws. Do tego lampa ładuje się błyskawicznie, więc robienie zdjęć, jednego po drugim, nie jest żadnym problemem. Korzystałem nawet z trybu seryjnego w aparacie (6,5 kl./s) i przy 1/32 energii błysku, lampa za każdym razem zdążyła się naładować. Co ważne, akumulator jest bardzo mały i lekki, przez co waga urządzenia nie jest większa niż w przypadku pracy z generatorem i głowicą. Oczywiście nie można powiedzieć, że dołożenie niespełna 1,5 kg do aparatu jest nieodczuwalne, mimo to praca jest naprawdę komfortowa.

W budynku skorzystaliśmy m.in z windy towarowej
W budynku skorzystaliśmy m.in z windy towarowej

Dzień sesji był paskudny - z nieba co chwilę siąpił deszcz, było zimno i nieprzyjemnie. Nie przeszkodziło nam to w kontynuowaniu studyjnej sesji w podobnym klimacie. Moje studio znajduje się w starym, poprodukcyjnym budynku, gdzie dziś są kluby, inne studia i magazyny. Na szczęście industrialny klimat nie został zabity, co idealnie wpisywało się w charakterystykę specyficznego ringflash’owego oświetlenia i stylizację. Podczas zdjęć w budynku wykorzystaliśmy windę towarową i jej przedsionek. Jak widać na zdjęciach, panował tam niemały bałagan, ale tak jak wspomniałem w poprzednim tekście, twarde światło sprzyja mniej „ładnym” zdjęciom o specyficznym charakterze. W tych zdjęciach użyłem Canona 6D z obiektywem 24-70/2.8L, korzystając głównie z krótszych ogniskowych. Chciałem przede wszystkim uzyskać dość szerokie kadry, żeby pokazać miejsce, w którym jesteśmy, jak również nieco przerysować sylwetkę modelki. Same pomieszczenia były również dość ciasne, dlatego korzystałem z ogniskowych między 24 a 35 mm. Wykorzystując parametry ISO 100, przysłonę f/4, używałem jedynie 1/32 - 1/16 maksymalnej energii błysku ringflasha. To pokazuje, z jak silnym światłem mamy do czynienia. Należy również pamiętać, że pracujemy z odsłoniętym palnikiem, z którego światło nie przechodzi przez żadne dyfuzory, często zabierające kilka EV światła.

Obraz

Po zdjęciach w budynku zabrałem Nikolę w okolice stadionu miejskiego. Miejsce jest dobrze znane fotografom, a jego niewątpliwą zaletą jest fakt, że jest zadaszone. Dzięki temu nie musieliśmy się martwić o deszcz, który niestety padał przez cały dzień. Lubię to miejsce, bo w większości pokryte jest surowym betonem, co również pasowało do tego typu zdjęć. Na zdjęcia mieliśmy tylko kilkanaście minut, bo po zmianie stylizacji na krótkie spodenki i ażurową bluzkę, tylko czekałem na dźwięk stukających o siebie zębów.

Obraz

Kilka słów o szybkiej synchronizacji

Podczas tych zdjęć skorzystałem z innych wyzwalaczy radiowych - Genesis Navigator Rapid, dzięki którym możliwa jest synchronizacja z czasem do 1/8000 s. Wtedy wystarczy uruchomić ten tryb w lampie i wszystko działa, jak należy. W przypadku tej sesji nie było jednak potrzeby pracy z tak krótkimi czasami synchronizacji, bo już standardowa 1/200 sekundy skutecznie odcinała zastane światło.

Tryb szybkiej synchronizacji szczególnie przydatny będzie w dwóch sytuacjach. Po pierwsze, jeśli postanowimy zrobić sesję, w której np. na modelkę będziemy wylewać wodę, by uzyskać całkowite zamrożenie ruchu. W tym celu zrobiłem zupełnie inne zdjęcie - wpadającej kropli do miski wypełnionej wodą. Jak widać, większość kropli jest idealnie ostra, co nie byłoby możliwe przy wykorzystaniu dłuższego czasu synchronizacji. Dla porównania pokazuję również zdjęcie zrobione przy 1/200 s.

Obraz

Myślę, że druga możliwość będzie znacznie częściej wykorzystywana. Kiedy chcemy błyskać w plenerze, ogranicza nas czas naświetlania, który zazwyczaj wynosi około 1/200 s (w zależności od aparatu). O ile w pochmurne dni rzadko kiedy będziemy mieli możliwość wykorzystać krótszy czas, o tyle w słoneczne dni przy użyciu jasnego obiektywu, sugerowany czas naświetlania często wynosi np. 1/2000 czy 1/4000 s. Przy standardowej synchronizacji światło z lampy w ogóle nie byłoby widoczne. Oczywiście wtedy możemy domknąć przysłonę do wartości np. f/11 czy f/16, natomiast taki zabieg zupełnie zniweluje niewielką głębię ostrości, przez co wszystko na zdjęciu będzie ostre. Ja uwielbiam fotografować na przysłonach rzędu f/1.4-2.0, więc bez możliwości zastosowania trybu szybkiej synchronizacji byłbym zdany tylko na filtry ND, które z kolei mocno ograniczają działanie autofokusu, a w wizjerze jest najzwyczajniej ciemno. Tryb szybkiej synchronizacji to coś, co jest niesamowicie przydatne i z czego zawsze korzystam błyskając w plenerze lampami systemowymi. Mam nadzieję, że będę miał okazję wykorzystać Rx400 w zdjęciach plenerowych, kiedy aura będzie bardziej przystępna.

Obraz

Podczas zdjęć bardzo przydał się również system sterowania energią błysku, który umieszczony jest zaraz pod kciukiem. Tu należy pamiętać o zasadzie odwrotności kwadratu, która w tym przypadku polega na tym, że intensywność oświetlenia jest odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości między lampą a modelką. Ubierając to w nieco inne słowa chodzi o to, że każdy krok do przodu lub w tył powoduje spore różnice w ekspozycji zdjęcia. W przypadku lampy Quadralite Rx400 w bardzo prosty sposób możemy zmieniać energię błysku sporym potencjometrem. Dodatkowo lampa nie potrzebuje wyzwolić błysku, aby rozładować nagromadzoną energię, jak ma to miejsce w starszych konstrukcjach. W momencie, gdy robię krok do przodu, przekręcam potencjometr w lewo, odejmując 1 EV od energii błysku. Podobnie robię w momencie, gdy chcę zwiększyć energię błysku. Ogólnie wszystko funkcjonuje bardzo płynnie i z dużą precyzją.

Obraz

Na koniec

Quantuum Quadralite Rx400 świetnie sprawdził się podczas sesji zarówno w studiu, jak i poza nim. Bardzo lubię światło ringflasha, które jest charakterystyczne, o czym wspominam w każdym materiale. Malutki akumulator ma naprawdę dużą pojemność, szczególnie, że rzadko będziemy korzystać z maksymalnej energii błysku, dzięki czemu bez żadnego problemu zrobimy całą sesję na jednym ładowaniu. Co ważne, podczas całej sesji nie zanotowałem jakiegokolwiek spowolnienia w ładowaniu lampy, niezależnie od tego, czy były to początkowe zdjęcia, czy pod koniec sesji, po kilkuset błyskach. Uważam, że Quantuum Quadralite Rx400 to obecnie jedno z najciekawszych rozwiązań typu ringflash na rynku. Podoba mi się przede wszystkim kompaktowa obudowa, dzięki czemu zmiana energii błysku jest niesamowicie prosta. Plusem jest również możliwość synchronizacji z pełnym spektrum czasów naświetlania, co przyda się głównie w słoneczne dni przy pracy w plenerze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)