Samsung NX10 - TEST część 1
Samsung NX 10 jest lekki, niewielki i przypomina pomniejszoną lustrzankę. Nie znajdziemy w nim jednak lustra, jest to bowiem kolejny na naszym rynku aparat typu EVIL (Electronic Viewfinder, Interchangeable Lens). Chodź brzmi trochę strasznie, postanowiliśmy dokładnie przetestować dla Was pierwszy kompaktowy aparat Samsunga z wymienną optyką i zabrać go w teren. Zobaczcie, czego dowiedzieliśmy się o nim przez ten czas.
31.07.2010 | aktual.: 01.08.2022 15:11
Wstęp
Wprowadzenie systemu Mikro Cztery Trzecie przez Olympusa, a następnie Panasonika okazało się sporym sukcesem - wypełnił on na rynku lukę pomiędzy aparatami kompaktowymi a lustrzankami cyfrowymi. Trafił w oczekiwania tych użytkowników, którzy chcieli fotografować małym i poręcznym sprzętem, nie skazując się jednoczenie na niewysoką jakość oferowaną przez kompakty. Ogromnym plusem tego systemu jest możliwość korzystania z wymiennej optyki - zarówno z zoomów, jak i z jasnych obiektywów stałoogniskowych. Rozmiary korpusów znacznie zmniejszyły się dzięki wyeliminowaniu lustra, matówki i wizjera optycznego. Pomimo tego, aparaty tego systemu umożliwiają fotografowanie w RAWach, posiadają spory zakres czułości ISO oraz dużą tolerancję na szumy - wszystko to sprawia, że bliżej im lustrzanek niż kompaktów.
Na Olympusy PEN i Panasoniki serii G, Samsung odpowiedział własnym modelem z odrębnym systemem mocowania NX. "Pierworodny" NX10 charakteryzującym się 14 megapikselową matrycą rozmiaru APS-C i energooszczędnym, a przy okazji wyraźnym wyświetlaczem AMOLED. W zestawie z kitowym obiektywem 18-55 mm kosztuje ok. 2350 zł - trochę więcej niż Olympus PEN E-PL1 (od 1930 zł) i trochę mniej niż Panasonic G2 (ok. 2650 zł). Warto więc przyjrzeć mu się uważniej.
Specyfikacja
W NX10 zastosowano 14.6-megapikselową matrycę CMOS o rozmiarze APS-C (23.4×15.6 mm), niemal identyczną, jak w przypadku niektórych lustrzanek cyfrowych i większą od Mikro Cztery Trzecie. Spory, jak na tego typu korpus, rozmiar matrycy powoduje lepszą jakość zdjęć podczas fotografowania w sytuacjach kiepskiego oświetlenia. Warto dodać, że Samsung ten został wyposażony w system czyszczenia matrycy Supersonic Dust Reduction oraz procesor DRIMe II. Nie należy zapominać również o 3 calowym wyświetlaczu. Wykorzystano w nim oczywiście technologię AMOLED, z której znany jest koreański producent. Tego typu ekrany pobierają mniej energii, wyświetlając jednocześnie żywsze i wyraźniejsze barwy. NX 10 wyposażono także w cyfrowy wizjer o rozdzielczości 921 000 punktów (640×480), który pokrywa 100% fotografowanego kadru. Za pomocą Samsunga nakręcimy film HD 720 p. z prędkością 30 kl/s i stereofonicznym dźwiękiem z wykorzystaniem kodeka H.264. Aparat pozwala na kręcenie w klasycznym formacie 3:2 oraz panoramicznym 16:9. Pełną specyfikację znajdziecie TUTAJ.
Na koniec warto wspomnieć o obiektywach. Wraz z premierą NX10 ukazały się trzy szkła z mocowaniem NX: 30mm f/2, 18-55mm f/4-5.6 OIS i 50-200mm ED OIS. Niedawno jednak koreański producent atrakcyjnej cenowo optyki - Samyang, zapowiedział, że planuje wprowadzenie na rynek kolejnych trzech obiektywów kompatybilnych z systemem NX: 8 mm/3.5, 14 mm/2.8 i 85 mm/1.4.
Budowa i ergonomia
W przeciwieństwie do Olympusów PEN nawiązujących designem do stylu retro, NX10 jest zdecydowanie bardziej drapieżny i "lustrzankowy". Na rynku pojawiły się także korpusy w kolorze srebrnym i białym, jednak Samsung najlepiej wygląda chyba w klasycznej czerni. Pierwsze wrażenia po wzięciu do ręki NX10 związane są między innymi z solidnością tworzywa, z którego wykonany jest korpus. Do jego produkcji wykorzystano plastik, jednak wydaje się on niezwykle trwały i wytrzymały. Pamiętam, że właśnie tego uczucia zabrakło mi, gdy po raz pierwszy fotografowałam Panasonikiem G2, którego korpus był dla mnie zbyt delikatny. W przypadku Samsunga możemy mieć pewność, ze body będzie odporne na normalne podczas użytkowania otarcia czy porysowania. Wraz z kartą, akumulatorem i obiektywem, aparat waży około pół kilograma. Nie jest to może mało, jak dla mnie jednak wystarczająco, by był dobrze wyważony i wygodnie leżał w dłoni.
Jeśli przyjrzymy się detalom Samsunga, okaże się, że wykonane są równie solidnie. Boczne zaślepki gniazd karty SD (po prawej), oraz HDMI, AV (po lewej) przylegają gładko do obudowy. Pora dokładnie obejrzeć aparat z pozostałych stron.
Patrząc na aparat z góry, zauważymy przede wszystkim pokrętło trybów (P, S, A, M, "Smart", filmowanie, "Scene", krajobraz, portret, zdjęcia nocne). Po jego prawej stronie w standardowym miejscu pod prawym palcem wskazującym znajduje się spust migawki połączony z włącznikiem ON/OFF. Poniżej mieszczą się jeszcze dwa przyciski, pełniące inne funkcje w zależności od trybu pracy. Samsung NX10 wyposażony jest we wbudowaną lampę błyskową, gorącą stopkę, oraz lampkę wspomagającą autofokus (z przodu). Po lewej stronie flesza znajdziemy jeszcze przycisk podnoszący lampę oraz mikrofon.
Tylna ścianka należy przede wszystkim do wyświetlacza AMOLED. Jeśli jednak z jakiś przyczyn wolimy korzystać z wizjera, ekran wyłączy się dzięki czujnikowi zbliżeniowemu. Po prawej stronie znajdziemy pogrupowane w pary, cztery przyciski funkcyjne przedzielone przez punkt podparcia prawego kciuka. Jest on wyłożony plastikiem imitującym skórę (zastosowano go również z przedniej strony gripa), dzięki niemu Samsung lepiej trzyma się w dłoni, a palce nie ześlizgują się. Poniżej tego miejsca umieszczono pięć przycisków w formie koła, oraz jeden osobny guzik odtwarzania zdjęć, a drugi ich kasowania.
Jak więc wspomniałam, aparat wyposażony jest w tylko jedno pokrętło zmiany ustawień ekspozycji. W trybie manualnym ustawimy za jego pomocą czas otwarcia migawki, jeśli jednak chcemy zmienić także parametry przesłony, będziemy musieli jednocześnie trzymać wciśnięty przycisk funkcyjny znajdujący się na tylnej ściance u góry. Rozwiązanie nie jest to szczególnie wygodne, jednak myślę, że po dłuższym czasie można się do niego przyzwyczaić.
Warto wspomnieć również o dołączonym do zestawu obiektywie 18-55mm f/4-5.6 OIS - jak sama nazwa wskazuje wyposażony jest w stabilizację obrazu, którą możemy włączyć, bądź wyłączyć za pomocą osobnego przełącznika. Do obiektywu dołączona jest tulipanowa osłona.
Tak, jak wykonanie i budowa Samsunga była dla mnie jego dużym plusem, dochodzimy do momentu przyznania punktu ujemnego. Chodzi o pierścień ogniskowej w obiektywie, który przekręca się lekko i wygodnie w zakresie od 18mm do ok. 30 mm, a powyżej 30mm niestety już ciężej i trudniej. Powoduje to niepłynne przejściem od szerokiego kąta do zbliżenia, co swoje negatywne skutki może mieć np. podczas kręcenia filmów.
Obsługa
Menu
Aby dostać się do menu aparatu wystarczy nacisnąć osobny przycisk znajdujący się między ekranem AMOLED a mikrofonem. Jego struktura przypomina trochę system zakładek w Canonie, informacje podane są klarownie - wszystkie dostępne są z poziomu zakładki, nie trzeba ich dalej szukać. W menu tym ustalimy zasadnicze kwestie dla wybranego trybu pracy: rozmiar zdjęć, formatowanie karty, przestrzeń kolorów itp. podczas fotografowania, kasowanie oraz edycję zdjęć w trybie przeglądania.
Style kolorystyczne
A propos edycji, wykonane zdjęcie możemy na szybko obrobić w aparacie wykorzystując kilka wbudowanych "filtrów" (kolory miękkie, żywe, las, jesień, zamglony, ponury, klasyczny - cz-b.). Jeśli istnieje taka potrzeba, zdjęcie można skadrować, zredukować czerwone oczy, rozjaśnić, obrócić, a twarz modela wyretuszować.
Parametry zdjęcia, takie jak czułość ISO, czas, przesłonę, pomiar światłomierza, rozmiar i jakość zdjęcia itd. ustawimy dzięki poszczególnym przyciskom sąsiadujących z wyświetlaczem.
Jeśli chodzi o tryb autofokusa, możemy ustawiać go ręcznie za pomocą pierścienia w obiektywie (wtedy na wyświetlaczu zobaczymy cyfrowe zbliżenie punktu, na który ostrzymy), bądź automatycznie za pomocą trybu pojedynczego lub ciągłego. Istnieje także możliwość zdefiniowania obszaru autofokusa (pojedynczy, multi), a także uruchomić detekcję twarzy lub autoportretu. Ta ostatnia opcja jest w szczególności ciekawa - aparat będzie namierzać nas dźwiękiem tak, by prawidłowo wykadrować obraz, a nasza twarz nie została ucięta. Sprytnie pomyślane.
Wizjer cyfrowy
Jak już wspomniałam na początku, hybrydowa budowa aparatu wykluczyła zastosowanie lustra i matówki, dlatego wbudowany wizjer jest jedynie cyfrową "kopią" jego optycznego odpowiednika. Posiada on jednak wysoką rozdzielczość 921 000 punktów (640×480). W menu aparatu możemy zdefiniować fotografowanie tylko przez wizjer z wyłączeniem ekranu. Wtedy wszystkie opcje i zmiany będą także w nim widoczne.