Smartfon na wakacjach, czyli jak się przygotować na wyjazd urlopowy

Urlop i wyjazdy wakacyjne to czas, na który czekam cały rok. Dla mnie to zasłużony wypoczynek od codziennych zobowiązań i stresu, ale dla mojego smartfona to okres najbardziej wytężonej pracy w najtrudniejszych warunkach: setki zdjęć zapełniających pamięć telefonu każdego dnia, ostre słońce, upał, wilgoć, piasek i kurz wciskający się w gniazdo słuchawkowe i otwory głośników, do tego ryzyko upuszczenia bądź zagubienia telefonu. Co zrobić, aby wrócić z wakacji z pięknymi zdjęciami i nieuszkodzonym smartfonem?

Smartfon na wakacjach, czyli jak się przygotować na wyjazd urlopowy
Źródło zdjęć: © ⓒ Michał Koralewski
Michał Koralewski

24.06.2016 | aktual.: 26.07.2022 18:59

Nowoczesny smartfon, wyposażony w zaawansowane oprogramowanie i wysokiej jakości obiektyw, potrafi zrobić ostre i bogate w szczegóły zdjęcia. Dodatkowo zajmuje niewiele miejsca i oferuje szerokie spektrum funkcjonalności, zastępując jednocześnie aparat fotograficzny, komputer, nawigację i centrum multimedialne. Z tego względu od kilku lat smartfon jest jedynym aparatem fotograficznym, jaki zabieram ze sobą na wyjazdy wakacyjne.

Przygotuj się

Cenię sobie kompaktowe wymiary smartfona, niewielką wagę oraz jakość zdjęć, która w zupełności wystarcza do stworzenia pamiątkowego fotoalbumu po powrocie z urlopu. Zanim jednak wyjadę ze swoją rodziną, przygotowuję sprzęt tak, aby korzystanie z niego sprawiało jak najmniej kłopotów. Zaczynam od zarchiwizowania zdjęć, które mam zapisane w smartfonie. W tym celu przenoszę je do serwisu Flickr, który od kilku lat oferuje 1 terabajt wolnej, darmowej przestrzeni na kopie zdjęć. Zdjęcia zapisywane są w pełnej rozdzielczości i domyślnie widoczne są tylko dla właściciela konta. Zarchiwizowane zdjęcia usuwam ze smartfona, a następnie przygotowuję pełny backup całego systemu i danych, zapisanych w telefonie. Wcześniej, gdy korzystałem z telefonu wyposażonego w zaledwie 16 GB pamięci, zmuszony byłem odinstalować pamięciożerne aplikacje, których nie spodziewałem się używać podczas wyjazdu, robiąc więcej miejsca na zdjęcia i filmy. Obecnie, mając 64 GB pamięci na dysku, zabieg usuwania niepotrzebnych chwilowo aplikacji jest zbędny.

Upewniam się, że w plecaku znajduje się kabel zasilający oraz ładowarka, a także zapasowa zewnętrzna bateria, którą w razie czego można się posiłkować, gdy smartfon zacznie wskazywać niewielki stopień naładowania. Bateria, z której korzystam, pozwala na dwukrotne całkowite naładowanie smartfona, ale jeśli ktoś potrzebuje większego źródła energii, to bez problemu znajdzie je w każdym sklepie z akcesoriami elektronicznymi. Ceny takich baterii wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset złotych, w zależności od pojemności i marki. Warto w nie zainwestować, żeby nie martwić się, gdy podczas wyjątkowej sesji fotograficznej zacznie brakować energii w smartfonie, a dostęp do gniazdka elektrycznego będzie niemożliwy.

Obraz
© ⓒ Michał Koralewski

Jeśli wyjeżdżam na urlop z większą grupą fotografów, wiem, że w pewnym momencie gwałtownie wzrośnie zapotrzebowanie na wolne gniazdka elektryczne. Zazwyczaj urządzenia przenośne mają niezrozumiałą tendencję do jednoczesnego rozładowywania się, szczególnie wtedy, gdy w pokoju hotelowym znajduje się tylko jedno wolne gniazdko. Dlatego od pewnego czasu wożę w plecaku specjalną ładowarkę, która w takich skrajnych przypadkach pozwala na jednoczesne ładowanie nawet pięciu urządzeń podłączonych kablami USB. Do tego kompaktowy rozmiar pozwala bez problemu schować ją w podręcznej torbie lub nawet w kieszeni kurtki.

Gdy już kwestię energii do smartfona mam zabezpieczoną, przygotowuję mały statyw - mój ulubiony to ten z giętkimi nóżkami wyposażonymi w magnesy. Pozwala umieścić smartfona zarówno na powierzchni płaskiej, jak i przyczepić go do gałęzi drzewa, słupka znaku drogowego, przęsła mostu czy innych elementów małej architektury. Statyw przydaje mi się wówczas, gdy robię zdjęcie przy niewystarczającym oświetleniu (np. zachód słońca) lub gdy chcę zrobić zdjęcie samemu sobie. Taki statyw z magnetycznymi nóżkami można także wykorzystać do nakręcenia filmu z trasy, ustawiając statyw ze smartfonem na masce samochodu. Efekt bardzo ciekawy, choć ze względu na występujące ryzyko utraty telefonu nie polecam osobom o słabych nerwach.

Obraz
© ⓒ Michał Koralewski

Jeśli w planach są wyprawy z pogranicza doznań ekstremalnych, warto zawczasu zabezpieczyć swojego smartfona kupując dodatkowy pokrowiec, osłaniający delikatne elementy telefonu – od krawędzi obudowy i przycisków, aż po pełną ochronę telefonu, łącznie z jego wyświetlaczem. Ja z takiego zabezpieczenia nie korzystam, ponieważ znacznie zwiększa wymiary i wagę sprzętu, za to zawsze w kieszeni noszę zwykły woreczek strunowy, do którego wkładam smartfona wtedy, gdy zachodzi obawa o jego zalanie lub zapiaszczenie. Szczelnie zamknięty woreczek strunowy, w którym oprócz cennego urządzenia znajduje się sporo powietrza, unosi się w wodzie, co pozwala na uratowanie telefonu w razie, gdy np. wypadnie z płynącego kajaka do rzeki (sprawdzone!).

Obraz
© ⓒ Michał Koralewski

Fotografuj ostrożnie

Jeśli już jednak telefon zostanie zalany, należy go szybko wyłączyć i w miarę możliwości rozłożyć i wysuszyć. Czytałem także, że zalane urządzenie można włożyć na kilkanaście godzin do pojemnika z surowym ryżem, co ma pomóc w usunięciu wilgoci z wnętrza telefonu, ale sam tego nigdy nie próbowałem, więc nie mogę potwierdzić skuteczności takiego zabiegu.

Szczególną ostrożność należy zachować na plaży (wydmach, pustyni czy innym miejscu charakteryzującym się dużą ilością piasku lub pyłu). Drobinki kwarcu mogą dostać się do gniazda ładowania, gniazda słuchawkowego i otworów na głośnik, skutecznie je zapychając. Dodatkowo piasek może podrapać delikatną obudowę telefonu i ekran, nawet jeśli pokryty jest szkłem typu Gorilla Glass.

Obraz
© © Michał Koralewski

Upał i silne słońce są dla każdego sprzętu elektronicznego zabójcze. O ile chwilowa ekspozycja na wysoką temperaturę nie powinna zaszkodzić, o tyle pozostawienie smartfona na rozgrzanej desce rozdzielczej w zamkniętym samochodzie z pewnością zakończy się tragedią. Latem w samochodzie stojącym na słońcu w ciągu pół godziny temperatura wzrasta do 50 stopni Celsjusza. W wyjątkowo upalne dni może dochodzić nawet do 70 stopni, co może zakończyć się uszkodzeniem telefonu lub nawet jego samoistnym zapaleniem.

Mój telefon jest podłączony do kilku usług, za pomocą których mogę monitorować, co się z nim dzieje. Śledzenie telefonu z lokalizacją miejsca, w którym się znajduje oraz automatyczne przesyłanie nowych zdjęć do dysku w chmurze, zmniejszają zagrożenie utraty cennego sprzętu poprzez jego zgubienie lub kradzież. Blokada poprzez PIN, możliwość zdalnego zablokowania telefonu i usunięcia znajdujących się w nim danych, ma na celu dodatkowo zabezpieczyć smartfona i sprawić, aby dla złodzieja stał się bezwartościowy. Warto pomyśleć o takich usługach jeszcze przed wyjazdem na urlop: Menadżer Urządzeń Android, Znajdź mój iPhone czy Znajdź mój telefon, dla telefonów z systemem Windows Phone, to bezpłatne usługi o intuicyjnej konfiguracji i dużej wygodzie korzystania, dzięki którym znacząco wzrastają szanse na odnalezienie utraconego sprzętu.

Obraz
© ⓒ Google

Edytuj z umiarem

Gdy fotografuję telefonem komórkowym, zawsze włączam widok siatki, która ułatwia mi utrzymywanie poziomu podczas fotografowania oraz pomaga w kadrowaniu według zasady trójpodziału. Wzorem Erika Kima, amerykańskiego fotografa ulicznego, jeśli tylko mogę, staram się wykonać tak dużo zdjęć upatrzonej sceny, jak to tylko możliwe. W dobie fotografii cyfrowej nie muszę martwić się o liczbę wolnych klatek filmu. Robię 10 -15 zdjęć tego samego widoku, ponieważ nic mnie to nie kosztuje, a zwiększa szanse na zrobienie tego jednego, najlepszego zdjęcia. Jeśli mam czas, eksperymentuję z ustawieniami manualnymi, jeśli nie – robię zdjęcia na ustawieniach automatycznych, wykorzystując aplikacje, które umożliwiają rozdzielenie punktu ostrości od punktu pomiaru światła.

Obraz
© ⓒ Michał Koralewski

Gotowe zdjęcia edytuję w aplikacjach, które nie nadpisują oryginału. Zwykle korzystam z bezpłatnej aplikacji Snapseed do edycji podstawowych: przycięcia fotografii, poprawy kontrastu i ekspozycji oraz z aplikacji VSCO, za pomocą której dodaję delikatne filtry, dzięki którym zdjęcia nabierają nieco „analogowego” charakteru. Warto jednak zastanowić się czy stosowany filtr lub inne „upiększanie” fotografii faktycznie do niej pasują i czy wzmacniają przekaz emocjonalny tego, co jest na niej przedstawione.

Obraz

Oprócz powyższych dwóch korzystam także z aplikacji SKRWT do korekcji perspektywy (tzw. prostowanie walących się ścian) oraz programów do zaawansowanego retuszu. Za ich pomocą mogę usunąć niechciane elementy ze zdjęcia, takie jak np. przebiegające przez środek kadru linie wysokiego napięcia, czy śmieci wyrzucone przez fale na brzegu morza. Te aplikacje stają się bardzo pomocne wtedy, gdy nie ma możliwości złapania lepszego kadru poprzez przesunięcie się z aparatem kilka metrów dalej, aby niechciane elementy znalazły się poza zasięgiem obiektywu.

Obraz
© ⓒ Michał Koralewski

Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób moje „mobilne studio fotograficzne” może wydać się bardzo skromne. Wychodzę jednak z założenia, że dużo lepiej jest popracować nad kadrem przed jego wykonaniem, niż potem pudrować niedoskonałości i przerysowywać rzeczywistość. Efekt halo, winieta w narożnikach, brzydkie ziarno czy pasteryzacja, to najczęściej pojawiające się efekty stosowania zbyt mocnych filtrów i zbyt silnego retuszu.

Ciesz się zdjęciami

Po powrocie z wakacji przygotowuję galerię zdjęć, którą udostępniam znajomym, którzy chcą dowiedzieć się, jak spędziłem urlop oraz dziadkom, których interesują wakacje ukochanych wnuków. Wybrane zdjęcia udostępniam zwykle w galerii, którą tworzę bezpośrednio w usłudze Dropbox. Mam do niej dostęp z każdego urządzenia podłączonego do Internetu – komputera, laptopa, tabletu i smartfona, a po wygenerowaniu linku dostępowego mogę ją w prosty sposób udostępniać wybranym osobom. Najlepsze zdjęcia rodzinne przesyłam do studia fotograficznego z prośbą o wykonanie odbitek, które później zawisną na ścianie naszego mieszkania.

Obraz
© ⓒ Michał Koralewski

Smartfon idealny na wakacje

Niedawno miałem przyjemność przetestowania fotograficznego smartfona ZenFone Zoom firmy Asus. To, co w tym modelu zaskoczyło mnie najbardziej, to szybkość wyostrzania (dzięki laserowemu autofokusowi), możliwość skorzystania z trzykrotnego zoomu optycznego oraz wygodny w użytkowaniu fizyczny spust migawki.

Laserowy autofokus działa znakomicie, smartfon ustawia ostrość na wybranym punkcie w ciągu ułamka sekundy, a dodatkowo, w przeciwieństwie do systemów opartych na detekcji fazy lub kontrastu, do precyzyjnego działania nie wymaga dobrze oświetlonej sceny.

Podczas wakacyjnego fotografowania dużym ułatwieniem może być wykorzystanie zoomu, w który wyposażony został ten smartfon. Trzykrotne przybliżenie optyczne pozwala na uzyskanie ładnego kadru bez utraty jakości przechwytywanego obrazu. Po naciśnięciu jednego z dedykowanych przycisków, znajdujących się na obudowie telefonu, uruchamiamy funkcję przybliżania obrazu, która działa bardzo szybko i precyzyjnie. W ten sposób dużo łatwiej dobrze skadrować zdjęcie nawet wówczas, gdy mamy znacznie ograniczone możliwości dotarcia do fotografowanego przedmiotu lub osoby. Dodatkowa czterostopniowa stabilizacja obrazu pomaga w uzyskaniu ostrego zdjęcia nawet przy maksymalnym zbliżeniu. Zdjęcia zrobione smartfonem Asusa są ładnie doświetlone, wyraźne, pełne szczegółów i pozbawione szumów nawet wtedy, gdy fotografowałem w trudnych warunkach atmosferycznych. Jedyną rzeczą, do której trudno mi było się przyzwyczaić, był rozmiar samego smartfona. Urządzenie o rozmiarach prawie 8 na 16 centymetrów wymaga do wygodnej obsługi obu rąk. Na szczęście fizyczny przycisk migawki z dwustopniowym klikiem, który znajduje się na jednej z krawędzi smartfona, bardzo ułatwia fotografowanie.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
fotografia mobilnablogiakcesoria
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)