Ustawione zdjęcie doprowadziło do zwolnienia ukraińskiego fotografa wojennego

Ustawione zdjęcie doprowadziło do zwolnienia ukraińskiego fotografa wojennego
Źródło zdjęć: © © Dimitry Muravsky
Marcin Watemborski

31.08.2016 13:37, aktual.: 26.07.2022 18:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zdjęcia wojenne Dmitriego Muravskiego bardzo szybko przyniosły ich autorowi znaczny rozgłos i odbiły się w mediach głośnym echem. Tym razem powrót do nich jest spowodowany kontrowersyjnymi zarzutami o ustawianie scen.

Zdjęcie, które zostało oskarżone o manipulację i ustawianie, przedstawia dwóch żołnierzy, pomagających uciec trzeciemu z pola walki. W tle za nimi widać eksplozję, natomiast tuż obok nich stoi opuszczony wózek dziecięcy. W zeszłym tygodniu Washington Post poinformowało o kontrowersjach wokół tego ujęcia.

Viktor Moroz, czyli jeden z oficerów stacjonujących w wiosce, gdzie zrobiono zdjęcie, oskarża autora o ustawienie całej sytuacji i stworzenie obrazu, który jest czystą manipulacją.

„Mężczyznom powiedziano co mają robić i jak się zachowywać, nie było żadnych rannych ani zwichniętych kończyn. Nie było bombardowania, ładunek wybuchowy został zdetonowany zdalnie, był ukryty w worku, pod cementem, mieszanką wykorzystywaną do budowania lub też w kredzie”.

Zanim cały brud wypłynął na powierzchnię, grupa ukraińskich fotoreporterów opublikowała otwarty list, w którym ostrzegała o publikowaniu nieprawdziwych zdjęć propagandowych. Trzeba przyznać, że fotografia autorstwa Muravskiego zdecydowanie podpisuje się pod to, o czym pisali dziennikarze.

Muravski zaciekle bronił swojego zdjęcia, mówiąc w rozmowie z Washington Post, że ukazuje ono żołnierzy uciekających przed wybuchem, spowodowanym przez wroga. Wspomina również o tym, że nie ma żadnych zdjęć poprzedzających eksplozję, ponieważ „usunął niepotrzebne zdjęcia”.

Inne ze zdjęć tego fotografa, należące do tej samej serii („Pain of War”) jest bardzo podobne do prezentowanego na górze. Cała klatka jest wypełniona wybuchem, a zdjęcia zdecydowanie jest poddane manipulacji w programie graficznym. Wygląda niesamowicie sztucznie. Obecnie zostało ono usunięte z Facebooka. Przypadek?

We wspomnianej rozmowie z Washington Post, fotograf nie zdradził, czy zdjęcie zostało wykonane podczas walki, czy nie. Dziennikarz powyższego pisma sprawdził, że oba zdjęcia zostały wgrane tego samego dnia.

W związku z kontrowersjami, ukraiński rząd ogłosił, że nie będzie współpracował z fotografami-amatorami i będzie odrzucał ich kandydatury jako wolontariuszy. Rząd podkreśla również, że zdjęcia Muravskiego zostały wykonane zanim zgłosił się do Ministerstwa Obrony Narodowej, a oprócz tego nie były one nigdy rozważane jako prawdziwe. Muravski w rozmowie z władzami również nigdy nie wspominał o prawdziwości obrazów. Mimo tych wydarzeń, fotograf został zwolniony z pracy dla ukraińskiego rządu. To akurat świetne posunięcie, które wpływa na postrzeganie go jako praworządnego i prawdomównego rządu.

W historii fotografii było kilka innych przypadków manipulacji i ustawiania zdjęć, o których było głośno. Pamiętacie sprawę Giovanniego Triolo na World Press Photo? . Nie wspomnę już o sprawie Steve'a McCurry'ego. Dopuszczanie się manipulacji obrazem oraz ustawiania zdjęć w fotoreportażu jest naganne. Fotoreporter, jako, że jest również dziennikarzem, powinien pamiętać o zasadach etyki, gdzie jedna z nich jasno świadczy o tym, że zawsze będzie pokazywał prawdę.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Komentarze (0)