Uważaj na nich, gdy się do ciebie odezwą. Oni nie istnieją
O ile Facebook czy Instagram są przez większość ludzi traktowane jako prywatne media społecznościowe, tak LinkedIn już nie. Właśnie na nim się dziś skupimy oraz na wysypie ludzi, którzy nigdy nie istnieli. To właśnie oni mogą stanowić zagrożenie dla użytkownika.
31.03.2022 | aktual.: 26.07.2022 13:20
Naukowcy ze Stanford Internet Observatory zwrócili uwagę, że na portalu społecznościowym LinkedIn, który służy głównie do celów zawodowych – poszukiwania pracy, nagłaśniania swoich sukcesów etc. - znaczną aktywność kont ze profilówkami nieprawdziwych ludzi. To wszystko zasługa sztucznej inteligencji, która jest coraz lepsza.
Współcześnie jednym z najpotężniejszych narzędzi do siania chaosu wśród ludzi jest dezinformacja. Szerzenie fake newsów za pomocą deep fake’ów jest coraz bardziej popularne. Te powstają za pośrednictwem specjalnie wytrenowanych algorytmów sztucznej inteligencji. Za tworzenie wizerunku odpowiadają generatywne sieci neuronowe, czyli GAN, o których niedawno szerzej pisaliśmy.
Renee DiResta oraz Josh Goldstein skoncentrowali się wokół działań na LinkedIn, które również przejawiają się na Facebooku oraz Twitterze. Szerzenie się sztucznych profili staje się coraz bardziej popularne. Odnośnie pierwszego ze wspomnianych social mediów, naukowcy namierzyli bota (typ programu internetowego), który imitował 1000 osób. Jego zadaniem było sianie zamieszania wokół określonych firm.
Po to, by wywołać poruszenie, program kontaktował się z osobami, które miały coś wspólnego z daną firmą. Po wstępnej wymianie grzeczności, gdy bot przykuł zainteresowanie rozmówcy (wystarczyło odpowiedzieć) przekazywał dalsze nieprawdziwe informacje.
DiResta oraz Goldstein wspominają, że taki program jest trudno rozpoznać, nawet patrząc na zdjęcie profilowe. Nikt normalny nie analizuje zdjęcia centymetr po centymetrze, jednak naukowcy to zrobili. W przypadku profilu podpisanego jako Keenan Ramsey, zwrócili uwagę na posiadanie przez wygenerowaną postać bardzo centralnie umieszczonych oczu, przypadkowe rozmycie włosów, dziwne tło oraz jeden kolczyk w uchu. Z drugiej strony patrząc – ktoś mógłby tal wyglądać, a artefakty związane z tłem czy włosami mogłyby być błędem oprogramowania w smartfonie rozmywającego tył zdjęcia. A jeden kolczyk? To też nic dziwnego.
Co ciekawe, boty są wykorzystywane często nie tylko przez kogoś, kto chce zaszkodzić. W przypadku LinkedIn, te programy używane są przez zespoły kadrowe, które zajmują się rekrutacją pracowników. Takie działanie ułatwia i przyspiesza proces, jak też znacząco obniża koszty. Można powiedzieć, że to niejako podobne do reklamowych telebotów, które dzwonią do nas z propozycją inwestycji w panele fotowoltaiczne.
Wracając od tematu generowanych przez sztuczną inteligencję profili, pamiętajcie, by zawsze sprawdzić, kto się z wami kontaktuje i nie wierzcie we wszystko, co ktoś pisze. Być może nawet nie odezwał się do was człowiek, a maszyna. W razie wątpliwości możecie sprawdzić bezpłatną wtyczkę do przeglądarki Google Chrome, o której pisaliśmy niedawno – pomoże ona wykryć sztuczne profile.