Wielka Pauza na fotografię
Centrum Krakowa, ul. Floriańska. Spory deptak, drogie sklepy, restauracje, kawiarnie. Pośród nich stoi niczym niewyróżniająca się, nieco przykurzona, stara kamienica. To miejsce, gdzie na kilku piętrach mieści się Pauza - klub oraz galeria i towarzyszące im nieduże Kino 18. I chociaż to ciekawe miejsce nie ma nawet szyldu, było w miniony weekend pełne dobrej fotografii.
25.01.2012 | aktual.: 26.07.2022 20:39
Sprzętologia dla sprzętologów
Wprawdzie treść mogła zainteresować, ale wykładowca nie potrafił w choćby najmniejszy sposób zaciekawić nią słuchaczy, kręcąc się w tę i we w tę, mówiąc sztywnym, akademickim językiem, a czasami nawet stojąc tyłem do słuchaczy. W efekcie kilka osób nieco przysnęło, a ja musiałem się szybko ewakuować, aby nie pójść w ich ślady.
Jedną z głównych atrakcji krakowskiego Festiwalu Warsztaty Sztuki Fotografii były warsztaty reportażu z Wojtkiem Grzędzińskim. Z „Grzędą” miałem przyjemność już wielokrotnie rozmawiać, ale nigdy nie byłem na jego zajęciach. Tym razem laureat World Press Photo pomagał w fotoedycji, czyli układaniu reportażów uczestników. Jak zawsze czynił to w sposób otwarty, serdeczny, nie wywierając na nikim presji ani nie wywyższając się.
- Zdjęcie otwierające ma być jak haczyk, zachęcać, ale nie ujawniać wszystkiego. Nie powinno być oczywiste, dosłowne. (…) O zdjęciach nie powinien zbyt mocno opowiadać opis, bo po co wtedy robić zdjęcia? Lepiej napisać. Niech zdjęcia mówią same za siebie – mówił Grzędziński.
W małej grupie udało się dobrze wyselekcjonować kilka cykli, omówić ich budowę, główny temat, zastanowić się, czego w nich brakuje, a co jest na dobrym poziomie. Według mnie to wzorcowy model tego typu warsztatów, który jednocześnie można sobie organizować we własnym gronie. Tu chodzi o pochylenie się nad zdjęciami, zastanowienie, czytanie ich, omawianie, dostrzeganie sensu i powodu tworzenia. O fotograficznych spotkaniach pisałem nieraz i jestem przekonany, że uczestnicy warsztatów zapalili się do takiej formy nauki fotografowania.
To właśnie z tych zajęć wyniosłem najwięcej. W swoim notesie zapisałem wiele rad. To jedna z ciekawszych:
Studio, 14 lamp, cały dzień i… jedno zdjęcie
Głównym zadaniem w trakcie warsztatów w Diamonds Factory w Krakowie było wykonanie zdjęcia reklamowego symulującego reklamę telefonu komórkowego trzymanego przez modela w dłoni.
- W sumie korzystamy z 14 lamp i wielu dodatków oraz akcesoriów, a główne zdjęcie, czyli efekt naszej sesji, zostanie złożone z 4 fotografii – tłumaczył Grzegorz Wełnicki.
Trzeci ważny punkt festiwalu to wykład oraz przegląd portfolio legendy polskiej fotografii – Wojciecha Plewińskiego. 83-letni autor ponad 500 okładek „Przekroju” przez godzinę przybliżał świat polskiej fotografii zupełnie nieznanej większości młodych fotografów. Świat, w którym trzeba było walczyć o zdobycie ubrań do sesji, samemu czesać modelki, wybierać kandydatki, a nawet uwzględniać słabą jakość papieru, który faworyzuje pewien typ urody.
Był to okres pełen wyśmienitych, ponadczasowych pomysłów, a nie bogatej techniki i efektów specjalnych, jak dzisiaj. Z pana Wojciecha promieniują wyjątkowy spokój, szacunek oraz ciekawość ludzi i pewnie między innymi te cechy pomogły mu wykonywać tak wyśmienite portrety gwiazd czy subtelne i przenikające akty. To była świetna lekcja polskiej historii fotografii na żywo.
Mocnym elementem festiwalu, jego kręgosłupem, była wystawa Street Photography Now. Fotografia uliczna tu i teraz. Wszystkie zdjęcia okrzykniętej przez wielu najlepszą wystawą 2011 r. w Polsce nie zmieściły się w Galerii Pauza, dlatego część z nich została powieszona w Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego. W ich otoczeniu odbywały się w niedzielę przeglądy portfolio kolektywu Holograf, Wojciecha Grzędzińskiego, Grzegorza Ostręgi i Aleksandra Bochenka. Miejsce to było odrobinę oddalone od reszty wydarzeń i może dlatego frekwencja nie biła rekordów.
Fotograficzna weekendowa pauza
Festiwal Warsztaty Sztuki Fotografii charakteryzował się dużą różnorodnością. W zasadzie każdy mógł tam znaleźć coś dla siebie. Niektórzy mówią, że jeśli coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. W tym wypadku większość wydarzeń stała na wysokim poziomie. I chociaż zdarzały się pewne drobne niedopatrzenia, to jednak debiut krakowskich organizatorów można uznać na bardzo udany. To była solidna weekendowa pauza dla fotografii. Z ciekawością czekam na kolejną odsłonę festiwalu, którego część ma się odbyć podobno już w czerwcu.
Wystawa „Street Photography Now. Fotografia uliczna tu i teraz” będzie otwarta dla zwiedzających do 29 lutego 2012 r. w Galerii Pauza (Kraków, ul. Floriańska 18, II piętro) i Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego.