Co to jest PASM? Wyjasniamy, czym są tryby P, A, S, M i kiedy ich używać
Każdy początkujący fotograf zaczyna swoją przygodę od tzw. programu zielonego, czyli pełnej automatyki, gdzie zmuszony jest jedynie do ustawienia odpowiedniego kadru. Jednak chcąc zagłębić się w mnogość ustawień, które znajdziemy w niemal każdym aparacie, nie obejdzie się bez przejścia przez tryby PASM.
17.06.2020 | aktual.: 17.06.2020 12:52
Co to jest PASM?
PASM (Tryby P, A, S, M) to podstawowe manualne tryby dostępne w aparatach. Przez niektórych nazywane również kreatywnymi, są przeciwieństwem trybu automatycznego, z którego korzysta większość początkujących fotografów. Tryby PASM wymagają nieco wprawy, ale kiedy opanujemy korzystanie z nich, nasze fotografie przeniosą się na zupełnie inny poziom.
Doskonale pamiętam swoje pierwsze kroki w fotografii. Moim pierwszym aparatem był Pentax MZ-7, a moja wiedza na temat fotografii była zerowa. Jedyne, co umiałem rozszyfrować, to ikonki na kole trybów określające tryb porterowy, krajobrazowy czy sportowy. Tryby P, Tv, Av itd. były dla mnie czarną magią.
Dodatkowo nie mogłem za bardzo pozwolić sobie na eksperymenty, bo każda klatka kosztowała, a nie chciałem przeznaczać całego kieszonkowego na nieudane zdjęcia. Na szczęście po lekturze instrukcji i kilku książek rozszyfrowałem, o co chodzi. Dzisiaj przedstawię Wam, do czego służą poszczególne tryby i w jakich sytuacjach używam każdego z nich.
W zależności od producenta, tryby mogą nazywać się P, A, S, M, lub P, Av, Tv, M. Bliżej przyjrzę się tym nazwom w dalszej części artykułu.
P - Program
Ten tryb pozwoli bezboleśnie przejść z trybu zielonego. Kiedy nie zaczniemy zmieniać ustawień, będzie działać tak samo, ponieważ zarówno czas ekspozycji, jak i przysłona, dobierana jest automatycznie. W przeciwieństwie do trybu zielonego mamy możliwość zmiany takich parametrów, jak: czułość ISO, balans bieli, korekta ekspozycji czy tryb pomiaru światła. Dodatkowo mamy również możliwość wprowadzania korekt stosunku wartości przysłony do czasu naświetlania.
Kolejnym ważnym aspektem jest świadome użycie lampy błyskowej. O ile w trybie zielonym najczęściej sama wyskakuje w momencie, gdy aparat uzna, że jest zbyt ciemno, o tyle w trybie P to my musimy wymusić jej błysk poprzez podniesienie jej odpowiednim przyciskiem.
Sam korzystam z trybu P bardzo często, szczególnie, kiedy podróżuję. Jeśli nie skupiam się na wykonaniu konkretnego, niestandardowego efektu, ale chciałbym uzyskać po prostu poprawnie naświetlone, nieporuszone zdjęcie. Dodatkowo mogę zdać się na automatykę ISO, ale w wielu przypadkach standardowo używam korekty ekspozycji +0,3 EV, ponieważ wolę mieć delikatnie za jasne zdjęcie niż zbyt ciemne. Dzięki zrezygnowaniu z pełnej automatyki mogę zastosować właśnie tę zmianę.
A - preselekcja przysłony
Mimo że w pierwszym momencie A nie kojarzy się z przysłoną, warto zajrzeć do słownika angielsko-polskiego. Litera A bierze się bowiem od słowa aperture, czyli przysłona. W aparatach Canona i Pentaxa znajdziemy oznaczenie Av, co jest skrótem od aperture variable. Co ciekawe, wiele osób myli ten tryb ze słowem „Auto”. Nieraz spotkałem się z tym, że osoby początkujące robiły wszystkie zdjęcia na jednej przysłonie, bo w instrukcji nie doczytały, że ten tryb służy do czego innego.
W tym trybie aparat będzie dobierał za nas poprawną ekspozycję, przy czym naszym zadaniem będzie dobranie odpowiedniej wartości przysłony. Jak wiadomo, przysłona odpowiada za wpuszczenie na matrycę aparatu odpowiedniej ilości światła. Co za tym idzie, zmieniać się będzie głębia ostrości, jak również jakość generowanego obrazu, a także możliwości pracy w słabych warunkach oświetleniowych. Zmiana tylko jednego parametru może diametralnie zmienić wygląd zdjęć, a umiejętne jej zastosowanie pozwoli osiągnąć oczekiwane efekty.
Nie wgłębiając się w szczegóły, im niższa wartość podana przy ogniskowej obiektywu, tym obiektyw jest jaśniejszy. Wiele obiektywów ma podany zakres wartości przysłony. W podstawowych obiektywach 18-55 ich jasność wynosi f/3.5-5.6, co oznacza, że w najszerszym położeniu zoomu jasność dla tej ogniskowej wynosi f/3.5, natomiast przy ogniskowej 55 mm jasność będzie wynosiła f/5.6, czyli obiektyw wraz ze zmianą ogniskowej na dłuższą, staje się ciemniejszy.
Trybu A używam przede wszystkim przy zdjęciach portretowych i krajobrazowych. W portretach używam niskich wartości przysłony, takich jak f/2 czy f/2.8, gdzie zależy mi na rozmyciu tła. Z kolei w krajobrazie chcę, żeby wszystko w kadrze było ostre, przez co domykam przysłonę do wartości f/8 czy f/11.
Warto pamiętać, żeby raczej unikać używania skrajnych wartości przysłony, przy których obiektywy zazwyczaj dają najmniej ostry obraz. Trzeba sprawdzić to na przykładzie własnego sprzętu, ale w większości przypadków najlepszą jakość optyczną osiągniemy, przymykając obiektyw o dwie wartości przysłony od jego maksymalnej jasności.
Przykładowo, obiektyw o maksymalnej jasności f/2.8 najlepszą jakość uzyska przy f/5.6. Z kolei przymykając obiektyw do wartości f/22, narazimy się na dyfrakcję, która znacznie obniży jakość zdjęcia. Moim zdaniem, warto zrobić test swoich obiektywów. Wystarczy ustawić aparat na statywie i wykonać serię zdjęć testowych przy różnych przysłonach, a następnie obejrzeć zdjęcia przy 100% powiększeniu. Dzięki temu poznamy możliwości swojego sprzętu.
W mojej kolekcji mam obiektyw Canon 50 mm f/1.8, który jest bardzo jasny, ale przy użyciu przysłony f/1.8 jest właściwie nieużywalny, ponieważ obraz jest ewidentnie nieostry. Z drugiej strony mam również Sigmę 35 mm f/1.4, która gwarantuje wystarczająco ostry obraz już od maksymalnej wartości przysłony.
Jasne obiektywy, prócz portretu, gdzie zależy nam na rozmyciu tła, przydadzą się podczas fotografowania w ciężkich warunkach oświetleniowych. Jak wyjaśniłem powyżej, wartość przysłony odpowiada za ilość wpuszczanego przez obiektyw światła, więc im więcej wpadnie go przez duży otwór przysłony, tym bardziej możemy skrócić czas naświetlania, aby zdjęcie było nieporuszone i zmniejszyć ISO, żeby na zdjęciach nie pojawił się szum. Fotografowie ślubni bardzo często korzystają z jasnych obiektywów, które prócz ładnego rozmycia tła, gwarantują odpowiednie naświetlenie zdjęć wykonywanych w ciemnej sali weselnej.
S - preselekcja czasu naświetlania
Rozszyfrowując dalej fotograficzną nomenklaturę, trzeba wiedzieć, że litera S również znajduje swoje wyjaśnienie w języku angielskim. Słowo shutter oznacza migawkę w aparacie. Możemy spotkać się również z określeniem Tv, czyli time variable. W tym przypadku, podobnie jak w trybie A, aparat nadal czuwa nad poprawną ekspozycją, natomiast do fotografa należy wybranie odpowiedniego czasu naświetlania.
Czas naświetlania jest jedną z części tzw. "trójkąta ekspozycji", na którą składa się także wartość przysłony i czułość ISO. Odpowiednie dobranie każdego z parametrów zawsze owocuje poprawną ekspozycją (choć niekoniecznie udanym zdjęciem).
Czas naświetlania będzie odpowiadał przede wszystkim za zamrożenie ruchu na zdjęciu - zarówno ruchu obiektów poruszających się w fotografowanej scenie, jak również ruchów naszej ręki, w której trzymamy aparat. Zbyt długi czas naświetlania owocować będzie poruszonymi zdjęciami. Tu warto zapoznać się z zasadą odwrotności ogniskowej.
Mówi ona, że nieporuszone zdjęcia możemy uzyskać, ustawiając czas naświetlania będący odwrotnością ogniskowej. Przykładowo, dla ogniskowej 50 mm nieporuszone zdjęcie z ręki uzyskamy, używając czasu 1/50 sekundy, natomiast dla ogniskowej 200 mm, będzie to czas 1/200 sekundy. To oczywiście są szacunki i osoby z bardzo stabilnym chwytem uzyskają dłuższe czasy, a inne nie będą w stanie zrobić nieporuszonych zdjęć z takimi czasami naświetlania.
Z tej zasady wyłączone są również aparaty/obiektywy wyposażone w stabilizację. Niemniej jednak w zdecydowanej większości sytuacji zasada się sprawdza. Należy przy tym pamiętać, że mówimy tu o zdjęciach nieporuszonych, co jednak nie ma przełożenia na zatrzymanie poruszających się obiektów. Chcąc zatrzymać w kadrze np. przejeżdżający samochód, nie wystarczy użyć czasu wynikającego z odwrotności ogniskowej, a znacznie krótszego. Wszystko zależy od jego prędkości, odległości od aparatu, ogniskowej i innych czynników. Tu również trzeba eksperymentów.
Osobiście trybu S używam znacznie rzadziej niż trybu A, ale wynika to ze specyfiki mojej pracy, bo nie zajmuję się fotografią sportową, gdzie zamrożenie ruchu czy nadanie dynamiki poprzez panoramowanie ma kluczowe znaczenie. Wtedy nie musimy martwić się ustawieniem przysłony, bo aparat zrobi to za nas.
Ja korzystam z trybu S, kiedy środek wyrazu będzie determinowany właśnie przez czas naświetlania. Fotografując jakiś czas temu zawody żużlowe, ustawiłem czas na 1/1000 sekundy, ponieważ zależało mi na idealnym zamrożeniu zawodników. Z kolei fotografując krajobrazy włoskiego miasta Triest, korzystałem z dłuższych czasów naświetlania, dzięki czemu mogłem rozmyć np. skuter czy rowerzystów.
Przy wykorzystaniu dłuższego czasu naświetlania połączonego z podążaniem za fotografowanym obiektem (w tym przypadku małym Fiatem) osiągnąłem efekt rozmycia tła i ostrego samochodu. Tę czynność nazywamy panoramowaniem, co również polecam przetestować.
Z trybu S korzystam także przy fotografii przyrody, kiedy zależy mi na rozmyciu wody płynącej strumieniem lub wodospadu. W trybie P nie osiągnąłbym takiego efektu, bo aparaty nie są jeszcze na tyle mądre, żeby czytać w myślach fotografów. W trybie S ustawiam czas na np. 1 sekundę, aparat opieram o kamień lub mocuję do statywu, a automatyka dobiera odpowiednią przysłonę, dzięki czemu efekt rozmytej wody jestem w stanie osiągnąć w zaledwie kilka chwil. Z tego ustawienia korzystałem, fotografując wodospady w parku Erawan w Tajlandii. Nie mając ze sobą statywu, aparat opierałem o skałę, dzięki czemu zdjęcia wyszły nieporuszone, ale woda jest odpowiednio rozmyta.
Lubię również zdjęcia nocne, gdzie światła samochodów zamieniają się w smugi. Aby osiągnąć taki efekt, konieczne jest wydłużenie czasu naświetlania do przynajmniej kilku sekund. W zależności od sytuacji korzystam z czasów od 5 do 30 sekund. Tu również aparat dobiera za mnie odpowiednią przysłonę, a ja czasem naświetlania kontroluję ilość i długość smug pozostawionych przez przejeżdżające samochody. Należy pamiętać, że jeśli zdjęcia wychodzą zbyt jasne lub ciemne, możemy zastosować korektę ekspozycji.
M - Manual
Akurat w przypadku trybu manualnego nie musimy sięgać po słownik. Tryb manualny wymusza na fotografie zmianę zarówno czasu naświetlania jak i przysłony. Niektóre aparaty umożliwiają ustawienie Auto-ISO w tym trybie, co w mojej ocenie mija się z celem. Skąd jednak mamy wiedzieć, że zdjęcie będzie odpowiednio naświetlone? Wszystkie aparaty wyposażone są w tzw. drabinkę ekspozycji lub wyświetlają konkretną wartość prześwietlenia lub niedoświetlenia. Dzięki temu wiemy, jakie parametry należy dobrać, aby ekspozycja była poprawna.
Wiele osób, które już rozgryzły tryby PASM, chwalą się, że używają tylko trybu manualnego. Z mojego punktu widzenia, nie ma się czym chwalić, bo w większości codziennych sytuacji tryb A lub S w zupełności wystarczy. Algorytmy aparatów są coraz lepsze, więc szansa na dobranie skrajnie złej ekspozycji jest naprawdę niewielka.
W takim razie, kiedy korzystać z trybu manualnego? Przy fotografowaniu z lampami studyjnymi jest to konieczność. Niemal wszystkie lampy studyjne nie komunikują się z aparatem pod kątem ustawienia ekspozycji. Tu całość spoczywa na nas, dlatego musimy dobrać odpowiednie parametry ekspozycji, a do tego dobrać energię błysku. Nie możemy również sugerować się drabinką ekspozycji, ponieważ aparat nie uwzględnia, że mamy do czynienia z lampami studyjnymi.
W większości sytuacji pomiar ekspozycji będzie pokazywał nam bardzo mocne niedoświetlenie. Ekspozycję możemy dobrać metodą prób i błędów lub przy pomocy zewnętrznego światłomierza, który będzie zsynchronizowany z lampami w studiu. Pierwsza metoda jest zdecydowanie bardziej popularna.
Trybu manualnego używam również zawsze przy fotografii, kiedy muszę zachować jednakową ekspozycję podczas całej sesji. Dobrym przykładem są sesje wnętrz. Ostatnio fotografowałem kilka restauracji Pizza Hut, a dzięki wykorzystaniu trybu manualnego, ekspozycja na wszystkich zdjęciach była identyczna. Korygowałem ją jedynie w momencie, gdy przenosiłem się w ciemniejsze lub jaśniejsze miejsce restauracji, ale odchyły nie były większe niż 0,7 EV.
Jeśli zdałbym się na automatykę aparatu, mogłoby się okazać, że aparat zmieniałby ekspozycję na zdjęciach, co znacznie utrudniłoby późniejszą obróbkę. Wystarczy, że w kadrze pojawiłby się ciemniejszy lub jaśniejszy obiekt, co powodowałoby delikatne wahania ekspozycji. Mając aparat ustawiony w trybie M, to ja decyduję, kiedy zmienić ekspozycję.
Fotografując panoramy, również musimy korzystać z trybu manualnego. Bardzo lubię zdjęcia panoramiczne składające się z wielu pionowych kadrów, ponieważ w ten sposób jestem w stanie bardzo łatwo uzyskać zdjęcia z efektem szerszego kąta. Jednak jeśli zdałbym się na automatykę ekspozycji, aparat z każdą zmianą pozycji korygowałby ekspozycję, przez co zdjęcia źródłowe miałyby różną ekspozycję. Niestety takich zdjęć nie dałoby się połączyć w udaną panoramę, ponieważ pojawiłyby się pionowe pasy wynikające z różnych ekspozycji kolejnych zdjęć.
Co z ISO, balansem bieli i korektą ekspozycji?
Czułość ISO możemy wybrać ręcznie lub zdać się na automatykę aparatu. Tu również trzeba poznać swój sprzęt, ponieważ różne aparaty różnie zachowują się na konkretnych czułościach. Ja zazwyczaj sam dobieram czułość ISO.
Doświadczenie, które zdobyłem, pozwala na dobrą ocenę sytuacji, a ja dokładnie wiem, jakiego zaszumienia mogę spodziewać się po konkretnych zdjęciach. Jednak automatyczne ustawienie czułości ISO nie jest niczym złym. Na szczęście wiele aparatów umożliwia ustawienie górnej granicy, przez co możemy zablokować wybieranie czułości, przy której zdjęcia będą bardzo zaszumione, pozbawione detali i rozmyte.
Balans bieli to parametr, z którym nowe aparaty nie mają większego problemu. Zazwyczaj do wyboru mamy kilka ustawień predefiniowanych (np. słońce, chmury, światło żarowe itd.), możliwość ustawienia temperatury barwowej w Kelvinach lub ustawienie balansu na podstawie wzornika (najlepiej szarej karty).
Jeśli fotografujemy w trybie JPG, ten parametr koniecznie musimy dobrać przed robieniem zdjęć, ponieważ później nie będziemy mieli takiej możliwości. Ustawiamy go zgodnie z opisem na ekranie lub jeśli pracujemy w studio, zgodnie ze specyfikacją lamp. W większości sytuacji tryb Auto również świetnie się sprawdzi. Wybierając tryb zapisu RAW, na szczęście nie musimy się o nic martwić, ponieważ balans bieli, bez żadnych strat jakości, możemy zmienić przy postprodukcji. Najlepiej zrobić to jednak już w aparacie, aby podgląd zdjęć na ekranie był maksymalnie bliski rzeczywistości.
Korekta ekspozycji bardzo przydaje się w codziennym fotografowaniu. We wszystkich trybach jesteśmy poniekąd skazani na wskazania światłomierza, który jednak dąży do uzyskania pośredniej ekspozycji, która niekoniecznie musi być zgodna z naszymi zamierzeniami.
Dla przykładu, zdjęcia portretowe często wychodzą zbyt ciemne, ponieważ aparat stara się uśredniać ekspozycję, a skóra wygląda nieatrakcyjnie. W tym celu możemy pokusić się o zastosowanie dodatniej korekty ekspozycji (np. +0,7 EV), dzięki czemu aparat naświetli zdjęcie jaśniej, niż wynikałoby to z wyjściowych wskazań światłomierza.
Fotografując kogoś w czarnym płaszczu, aparat prześwietli zdjęcie, chcąc uniknąć zbyt ciemnych cieni. W tym przypadku trzeba zastosowań korektę ujemną (np. -1 EV), dzięki czemu twarz osoby stojącej w tym płaszczu będzie odpowiednio naświetlona, a czarny płaszcz pozostanie czarny, a nie szary. Oczywiście możemy korzystać z różnych trybów pomiaru światła, ale to temat na zupełnie osobny artykuł. Tak więc jeśli zdjęcia wychodzą zbyt ciemne lub zbyt jasne, nie trzeba przechodzić od razu do trybu manualnego, a zastosować jedynie korektę ekspozycji.
Na koniec
Moim zdaniem każdy, kto chce mocniej zainteresować się fotografią, powinien odkryć zalety trybów PASM (lub P, Av, Tv, M). Dzięki nim to fotograf może dyktować aparatowi, jaki efekt chce uzyskać, a nie dążyć tylko do poprawnej ekspozycji. Uważam, że bardzo ważne są eksperymenty i poznanie własnego sprzętu. Na szczęście teraz każda klatka nie kosztuje nas właściwie nic i możemy się spokojnie uczyć. Nie skacz od razu na głęboką wodę, bo tryb M wcale nie jest koniecznością w większości sytuacji. Udanych zdjęć!