Była strażniczką w obozie śmierci. Nigdy nie została ukarana
Spoglądająca ze zdjęcia młoda kobieta w wojskowym mundurze wygląda na pozór bardzo niewinnie. W rzeczywistości Nada Šakić, bo o niej mowa, była jedną z najbardziej znanych członkiń faszystowskiego ugrupowania ustaszy, które odpowiadało za śmierć setek tysięcy Serbów, Żydów i Romów. Pomimo udziału w zbrodniczej organizacji, zdołała uniknąć karzącej ręki sprawiedliwości.
01.10.2022 | aktual.: 11.10.2022 22:38
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy Nada obejmowała funkcję strażniczki w chorwackim obozie koncentracyjnym i śmierci Stara Gradiška, miała zaledwie 16 lat. Do obiektu, w którym "pracowała", trafiały wyłącznie kobiety i dzieci. Zgodnie z regułą ustaloną przez ustaszy, funkcję strażniczek w takich miejscach pełniły żony i siostry komendantów obozów głównych. Stara Gradiška stanowiła podobóz najbardziej znanego chorwackiego obozu koncentracyjnego Jasenovac, gdzie przez pół roku rządził mąż Nady – Dinko Šakić.
Faszystowska Chorwacja
W czwartym dniu inwazji Państw Osi na Jugosławię, 10 kwietnia 1941 r., lider ustaszy Ante Pavelić proklamował powstanie Niezależnego Państwa Chorwackiego (chorw. Nezavisna Država Hrvatska, w skrócie: NDH). Pomimo swej nazwy, był to kraj satelicki uzależniony od Niemiec i Włoch.
Obszarowo NDH obejmowało rdzenne ziemie chorwackie i całą Bośnię, a w granicach państwa mieszkało 6,3 mln ludzi. Spośród tej liczby ok. 2 mln ludzi stanowili znienawidzeni przez ustaszy Serbowie, którzy – zgodnie z ideologię ugrupowania – mieli przejść konwersję z prawosławia na rzymski katolicyzm.
Była to jednak fasada, gdyż chorwaccy faszyści prowadzili czystki etniczne, nie oszczędzając również tych, którzy chcieli przyjąć inne wyznanie. Nada Šakić – jako przyrodnia siostra Maksa Luburicia, komendanta wszystkich chorwackich obozów koncentracyjnych – była jedną z czołowych kobiet w tym ugrupowaniu. Według relacji świadków żona Dinka od samego początku słynęła ze swojego okrucieństwa.
Para z piekła rodem
Oprócz Nady innymi znanymi członkiniami ugrupowania ustaszy były Marija Buždon-Slomić, która kierowała sekcją kobiecą w Starej Gradišce oraz Božica Obradović. Wszystkie trzy miały przechwalać się podczas wojny swoimi zbrodniami, stąd zyskały wśród więźniarek przydomek "Crna trojka" (pol. "Czarna trójka").
Nada i Dinko pobrali się w 1943 r. Wpłynęło to na wzrost pozycji młodego Šakicia, który w kwietniu 1944 r. objął stanowisko komendanta obozu Jasenovac. Gdy przyjmował tę funkcję, miał 22 lata. Podczas swoich rządów w obozie przyczynił się – według późniejszego aktu oskarżenia – do śmierci ok. 2 tys. ludzi.
W 1945 r., gdy wojna zbliżała się ku końcowi, Dinko i Nada opuścili NDH, przedostając się do Austrii. Dwa lata później para przeniosła się do Argentyny, gdzie osiedliła się w nadmorskim kurorcie Santa Teresita. Odtąd Nada posługiwała się imieniem Esperanza, a Dinko prowadził firmę tekstylną.
W nowym miejscu przebywała licząca 10 tys. ludzi społeczność chorwacka, której Šakiciowie byli aktywnymi członkami. Przybywając w Ameryce Południowej, Dinko nawiązał kontakt z dyktatorem Paragwaju Alfredo Stroessnerem, z którym się zaprzyjaźnił.
Być może Šakiciowie dożyliby w Argentynie swoich ostatnich dni, gdyby mąż Nady nie poczuł się w pewnym momencie zbyt pewnie. W 1995 r. były komendant obozu Jasenovac udzielił wywiadu chorwackiej dziennikarce Aleksie Crnjaković, której wyjawił swoją wojenną przeszłość. Transmisja tej rozmowy wywołała poruszenie w Argentynie – przed domem Šakiciów zaczęli gromadzić się wzburzeni ludzie, którzy domagali się ich osądzenia.
Ekstradycja
Wywiad udzielony przez Dinka zwrócił uwagę słynnych "łowców nazistów" z Centrum Szymona Wiesenthala, którzy w 1998 r. wystąpili o ekstradycję pary. Niedługo potem Šakić został aresztowany przez argentyńską policję i przewieziony do Zagrzebia, gdzie chorwackie władze wytoczyły mu proces. W późniejszym czasie ściągnięto tam również Nadę. Podczas rozprawy były komendant obozu Jasenovac tak tłumaczył się ze swojej przeszłości:
Jestem dumny z tego, co robiłem i zrobiłbym to ponownie. Jasenovac był instytucją opartą na prawie, w której internowano wszystkich tych, którzy działali na rzecz zniszczenia państwa chorwackiego i stanowili zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa publicznego. Biorąc pod uwagę czas trwania i zaludnienie obozu, poziom śmiertelności był tam naturalny i normalny. Jeśli strzelaliśmy do ludzi, robiliśmy to zgodnie z prawem. Nie ma na świecie państw, w których nie ma więzień i obozów, a ktoś musi wykonywać ten niewdzięczny obowiązek. Żałuję, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co nam się przypisuje, bo gdyby tak się stało, dzisiaj Chorwacja nie miałaby tylu problemów. Nie byłoby ludzi, którzy rozsiewają te wszystkie kłamstwa.
Jego słowa nie przekonały sądu, który skazał go na 20 lat pozbawienia wolności. Zmarł w 2008 r. w szpitalu w Zagrzebiu, z powodu choroby obejmującej problemy kardiologiczne.
Jeśli chodzi o Nadę, to w lipcu 1998 r. Efraim Zuroff z Centrum Szymona Wiesenthala przekazał chorwackim organom dokumenty, które – jak sądził – doprowadzą do skazania byłej strażniczki obozowej. Stało się jednak inaczej. Chorwacka prokuratura uznała, że przedstawione materiały są niewystarczające, aby wnieść akt oskarżenia.
Biorąc pod uwagę okrucieństwa, do których dochodziło w chorwackich obozach, trudno sobie jednak wyobrazić, aby Nada nie miała nikogo na sumieniu. Jedna z najbardziej znanych kobiet z ugrupowania ustaszy dożyła na wolności spokojnej starości. Zmarła w 2011 r. w wieku 84 lat.
Adam Gaafar, dziennikarz Fotoblogii