Canon i Nikon szykują ofensywę na rynku bezlusterkowców. Pobiją Sony i Fujifilm?
04.04.2018 07:19, aktual.: 26.07.2022 18:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sony i Fujifilm to dwaj producenci aparatów, którzy wiodą prym na rynku bezlusterkowców. Wcześniejsi liderzy rynku – Canon i Nikon – zdecydowanie przespali czas, by wypuścić sprzęt, spełniający oczekiwania użytkowników. Czy to się zmieni?
Zwróciłem uwagę na to, że wielu moich znajomych przesiada się na bezlusterkowce. Sam również to zrobiłem około roku temu. Moją pełnoklatkową lustrzankę zastąpiłem bezlusterkowcem z matrycą APS-C, z czego jestem naprawdę zadowolony. Zauważyliście, że dawni giganci, którymi wszyscy się zachwycali, czyli Canon i Nikon, odeszli na dalszy plan w walce o klienta?
W świecie aparatów bezlustekowych cały czas pojawiają się plotki na temat tego, że Canon i Nikon są coraz bliżej wypuszczenia profesjonalnych bezlusterkowców. Plotki dotyczą zarówno aparatów pełnoklatkowych, jak i tych z matrycą APS-C. Właściwie nie wiadomo do końca, czego możemy się spodziewać po dawnych gigantach, a patrząc na ruchy obu firm – można tylko czekać.
Canon pojawił się na rynku bezlusterkowców już kilka dobrych lat temu, prezentując serię Canon EOS M, która jest stale rozwijana. Ich ostatnie ”wysokie” aparaty z tej linii – Canon EOS M5 i EOS M6 – miały ambicje zostać poważnymi aparatami, lecz skończyły jako puszki dla amatorów. Zostały napchane najnowszą technologią, ale niespecjalnie się to sprawdziło. Osobiście nie znam nikogo, kto robiłby profesjonalnie zdjęcia sprzętem z tego systemu. Plusem przynajmniej jest to, że są systemowe adaptery na bagnet Canon EF i gama świetnych szkieł do wyboru.
Co z Nikonem? Nie mamy pojęcia. Na stronie Nikkei Asian Review pojawił się króciutki artykuł, który informuje o tym, że wspomniane firmy będą próbowały wejść na rynek bezlusterkowców bardzo agresywnie, co zostało wymuszone przez Sony. Cóż – obaj producenci po prostu zostali w tyle, więc nie ma się czemu dziwić. Z drugiej strony ich pozycja na rynku lustrzanek cyfrowych jest naprawdę silna i na pewno żaden z gigantów nie zrezygnuje z tego segmentu. Tutaj sytuacja jest odwrotna niż w przypadku bezlusterkowców – nie znam nikogo, kto fotografowałby profesjonalnie lustrzanką Sony, ba – do głowy przychodzą mi tylko 2 osoby, które je w ogóle posiadają.
Sony idzie ostro do przodu. W przeciągu ostatniego roku zobaczyliśmy profesjonalny korpus bezlusterkowy, kierowany do reporterów – Sony A9. Później pojawiła się nowa wersja bezlusterkowca dla fotografów studyjnych – Sony A7R III, a całkiem niedawno standardowy aparat tej linii – Sony A7 III. Jeszcze czekamy, aż Sony pokaże nowego ”pogromcę szumów” - Sony A7S III. Można powiedzieć śmiało, że ten producent ma dla każdego profesjonalisty coś, co go zadowoli.
Fujifilm też nie próżnuje. Oprócz flagowców – Fujifilm X-Pro2 oraz Fujifilm X-T2 – pojawił się model Fujifilm X-H1 ze stabilizowaną i na nowo zaprogramowaną matrycą, dodatkowymi funkcjami, wyświetlaczem górnym i innym chwytem, który jest kierowany do filmowców. Oprócz tego – co chwile wypuszczane są nowe aktualizacje oprogramowania w tym systemie, które spełniają kolejne oczekiwania użytkowników.
Najbliższy rok może być przełomowy dla Canona i Nikona, pod warunkiem, że poważnie wezmą się za rynek bezlusterkowców – póki co jest naprawdę marnie. Patrząc na to, że coraz więcej fotografów przesiada się na mniejsze aparaty, a one natomiast ulegają wyspecjalizowaniu do konkretnych dziedzin, to niedługo spadki obu gigantów mogą być jeszcze większe. Canon w maju zeszłego roku miał budżet określony na 41,6 miliarda dolarów pod rządami Fujio Mitarai i prawie 200 000 pracowników, co ciekawe Nikon ostatni raz pojawił się na liście Forbesa w 2014 roku z budżetem rzędu 6,4 miliarda dolarów i niespełna 25 000 pracowników.
Co przyniesie najbliższy czas? Tego jeszcze nie wiemy. Obserwując ostatnie plotki możemy mieć tylko nadzieję, że ptaszki ćwierkają dobrze i zobaczymy nowych graczy na rynku bezlusterkowców.