Czym jest „prawdziwy portret"?

To jedno z pytań, które zadają sobie wszyscy fotografowie na pewnym etapie swojej twórczości. Dobry, prawdziwy portret pokazuje emocje, opowiada jakąś historię, podkreśla moment. Chodzi o to, by w zdjęciu zobaczyć więcej, niż tylko martwy obrazek.

Czym jest „prawdziwy portret"?
Źródło zdjęć: © © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)
Marcin Watemborski

15.07.2016 | aktual.: 08.02.2023 11:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Co to jest portret?

Portret to forma artystyczna, której celem jest fizyczne przedstawienie konkretnej osoby lub grupy osób. Jest znaną techniką zarówno w malarstwie i rzeźbie, jak i innych formach graficznych, w tym w fotografii.

Czy zgodzicie się z powyższą definicją? Ja nie do końca. Gdybyśmy w ten sposób podchodzili do tematu, to każdy ładny obrazek, który pokazuje tylko i wyłącznie cechy fizyczne, moglibyśmy nazwać portretem. Z drugiej jednak strony – słusznie. Ale rozumieć go wtedy powinniśmy jedynie jako techniczny zapis aparycji fotografowanej osoby. Czy takie zdjęcie, w którym ujmujemy chwilowy wygląd, tylko cechy fizyczne, bez koncentrowania się na sferze duchowo-emocjonalnej naszego bohatera, można nazwać prawdziwym?

Photographing People: The War in every Portrait

I tak, i nie. Będzie on prawdziwy, ponieważ ujmie dokładnie to, jak wyglądał nasz model. Nie, ponieważ „zdjęcie legitymacyjne” nie jest w stanie oddać tego, jaki on jest. Wielu młodych fotografów nadużywa portretu sądząc, że chodzi jedynie o stylizację, makijaż, pozę. W ten sposób powstaje coś, co nazywam „ładnymi obrazkami”, które de facto nie zawsze są doskonałe – ani technicznie, ani koncepcyjnie.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Czy aparat potrafi uchwycić historię?

Często spotykałem się z pytaniami - „czym jest dla ciebie zdjęcie?”, odpowiadałem wtedy: „historią emocji wypaloną światłem, zamkniętą w kadrze”. Właśnie to stanowi dla mnie sedno fotografii: historia, emocje, światło oraz kadr. Uważam, że są to 4 elementy istotne dla stworzenia dobrego zdjęcia. Każdy model ma swoją historię, fotograf również. Podczas sesji zdjęciowej, w ramach interakcji, wytwarza się więź, są przemyślenia, rozmowy – rosną emocje, które warto, ba – trzeba pokazać na fotografii. Na podstawie tej historii i emocji dobieramy światło, wiadomo – to na wprost spłaszczy rysy, boczne wydobędzie kształt, natomiast dolne podkreśli niepokój. Należy grać światłem i dostosowywać je do bohatera swoich zdjęć.

Uważam osobiście, że w pozowanych sesjach, gdzie z góry jest założona historia i emocje, nie można mówić o prawdziwym portrecie. Tutaj nie mamy do czynienia z ludźmi takimi, jakimi są – to są aktorzy, osoby udające, odgrywające jakąś rolę, kłamiące dla spełnienia zachcianki reżysera. Podobne odczucia mam, kiedy ktoś mnie pyta o fotografię mody – mówię wtedy, że nie można nazwać takiej twórczości portretem, lecz fotografią produktową. Nie umniejszając fotografii fashion – bo przeważnie jest doskonała pod względem stylizacji, makijażu i gry aktorskiej – wciąż nie jest prawdziwa. Jest zwyczajnie sztuczna.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Relacje fotografa z modelką — jak wpływają na sukces zdjęcia?

Podczas realizowania sesji zdjęciowych zawsze rozmawiam z osobą pozującą – albo coś zaiskrzy, zaczniemy drążyć jakiś temat i wyjdą dobre zdjęcia, albo nie. Nigdy nie zmuszam się do fotografowania – to strata czasu modelki i mojego, a przecież chodzi o zachowanie wzajemnego szacunku. Odmawiam też sesji, kiedy ktoś próbuje narzucić mi koncepcję – nie o to według mnie chodzi. Zastanawialiście się kiedyś nad tą spontaniczną relacją między fotografującym, a fotografowanym? Przecież to tak niecodzienna sytuacja. Wymaga ona obustronnego zaufania.

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Czy portret będzie prawdziwy, jeśli będzie manipulowany? Może być. Realizowałem w ten sposób jeden z moich projektów. Wiedziałem, co chcę pokazać na zdjęciach, ale nie chciałem, żeby modelki grały. Rozmawiałem z nimi, opowiadałem im historie, kierując wszystkim tak, by poczuły to, co chciałbym pokazać. W trakcie pogawędki przerywałem spontanicznie dialog klapnięciem lustra. Wydaje mi się, że to umiejętność, którą powinien posiąść każdy portrecista. Nie mówię o manipulacji, ale o sposobie przekazywania emocji. Przyznacie, że jest różnica w zimnym powiedzeniu „uśmiechnij się”, a opowiedzeniu anegdoty i wywołaniu szczerego uśmiechu, prawda?

Wyżej pisałem tylko o sesjach zdjęciowych, ale nie wspomniałem, że uważam portrety reportażowe za nad wyraz prawdziwe – zobaczcie zdjęcia Nachtweya, czy choćby materiał Adama Lacha o pensjonariuszach ze Szczytnej. Nie widzę też nic złego w łączeniu reportażu z sesją. Zdjęcia Filipa Ćwika z „12 twarzy” do dzisiaj mnie silnie poruszają, podobnie, jak „Karczeby” Adama Pańczuka. Fotografia uliczna natomiast aż emanuje prawdziwością, bo przecież nie można udawać życia, a może jednak?

Obraz
© © Marcin Watemborski / [Watemborski](https://www.facebook.com/watemborskiphotography/)

Zdjęcia właśnie są jak życie. Możemy je reżyserować, lecz wtedy nigdy nie oddadzą tego, kim naprawdę jesteśmy. Czy to strach? U mnie tak było. Bałem się pokazywać emocje na zdjęciach. Dzisiaj wiem, że zupełnie niepotrzebnie. Powiem krótko: by wykonać prawdziwy portret, sami musicie być prawdziwi.

Komentarze (0)