iPhony bez "peryskopu", ale z innymi opcjami, których brak konkurencji
Co lepszego mają iPhony, czego nie ma nikt inny? RAW-y? Nie. Obiektywy peryskopowe? Zdecydowanie nie. Okazuje się jednak, że jest kilka czynników, na które warto zwrócić uwagę, bo znacząco wpływają na jakość zdjęć.
15.03.2021 | aktual.: 06.03.2024 22:28
Niedawno pisaliśmy o tym, że iPhony otrzymają peryskopowe aparaty dopiero za kilka lat i nie da się ukryć – Apple zostało w tyle pod tym kątem. We współczesnej generacji flagowych smartfonów znajdziemy peryskopy, które robią wrażenie. Dla przykładu – Samsunga Galaxy S21 Ultra ma teleobiektyw, który dzięki swojej konstrukcji umożliwi osiągnięcie 10-krotnego powiększenia optycznego. W najdroższym iPhone 12 Pro Max wciąż tego brak, a maksymalny zoom w jego przypadku wynosi 2,5x.
Patent Apple dotyczący peryskopowej optyki w smartfonie pojawił się w 2016 roku, ale implementacja tego rozwiązania czeka. Według Ming-Chi Kuo, analityka rynku smartfonów, iPhony otrzymają nową konstrukcję teleobiektywu dopiero w 2023 roku.
Jest jednak coś, co zwraca uwagę na iPhony. Nie dotyczy to co prawda optyki, a światła dwukolorowej lampy błyskowej LED. Patent z 2018 roku pokazuje zoom palnika (podobnie jak w profesjonalnych fotograficznych lampach błyskowych), który będzie dostosowywał się do wybranego przez użytkownika powiększenia, a na dodatek będzie współgrał z wbudowanym modyfikatorem.
Według rysunku technicznego, dyfuzor wbudowany we flasha mógłby działać elektronicznie i mieć zmienną gęstość w zależności od siły wiązki. Innymi słowy – przy bardziej skoncentrowanym flashu byłby mocniejszy, dzięki czemu bardziej rozpraszałby światło. Bennet Langlotz, prawnik ds. patentów, porównuje to działanie do inteligentnego okna, które ma regulowaną przejrzystość i na zawołanie z przezroczystego zmienia się w mleczne.
Dziwne rozwiązanie? Właściwie nie, aczkolwiek niespotykane dotychczas w smartfonach. Modyfikacja źródeł światła istnieje w fotografii od początku istnienia samej sztuki fotografowania. Aż nie chcę się wierzyć w to, że żaden z producentów smartfonów nie pomyślał wcześniej o wbudowanym dyfuzorze, który działałby jak "mydelniczka" założona na palnik skierowanej na wprost reporterskiej lampy błyskowej w fotografii konwencjonalnej.