Lowepro Streetline BP 250 - stylowy plecak przeznaczony do miejskiej dżungli [recenzja]
Lowepro niedawno zaprezentowało nową linię toreb i plecaków, które mają łączyć znaną wytrzymałość z miejskim stylem. Czy takie połączenie sprawdza się w praktyce?
Opis
Muszę przyznać, że do plecaków fotograficznych przekonałem się dopiero w styczniu, na targach CES. Na co dzień chodziłem z torbą, ale przemierzanie wielu kilometrów między stoiskami i samym Las Vegas spowodowało, że otrzymany na miejscu plecak Crumplera zastąpił torbę. Noszenie plecaka jest znacznie mniej wymagające dla naszego kręgosłupa i ramion w porównaniu z torbą. Po tym wyjeździe zacząłem szukać rozwiązania dla siebie. Miałem w domu zupełnie nowy plecak Lowepro Hatchback 22L AW, który przeleżał dwa lata w szafie, ale z powodu jego wyglądu raczej z niego nie korzystałem. Do tego korzystam z Lowepro sygnowanego E-Systemem Olympusa, do którego jak ulał wchodzą dwie lampy Profoto B1 z wyzwalaczami radiowymi i zapasową baterią. To jednak zupełnie inna para kaloszy.
W momencie, kiedy przekonałem się do plecaka, zacząłem szukać rozwiązania dla siebie. Zależało mi przede wszystkim na plecaku, w którym nie wyglądałbym, jakbym szedł na wojnę, albo w dzicz. Testowane przez Marcina Falanę plecaki Photo Sport BP 300 AW II i Dry Cone BP 40L, to właśnie tego typu rozwiązania - świetnie sprawdzające się przy uprawianiu sportu czy podróżowaniu, ale w codziennym, miejskim fotografowaniu, wyglądają wręcz komicznie.
Jak się jednak okazało, na rynku tego typu rozwiązań jest jak na lekarstwo. Linia Perception od Think Tanka wygląda nieźle, ale to nadal nie to. Z kolei świetne rozwiązanie Thule Perspektiv, w mniejszej wersji nie ma miejsca na laptopa, co było dla mnie sprawą priorytetową. Jedynym konkurentem może być Thule Covert, który również nieźle wygląda, i co ważne - mieści laptopa.
Wtedy pojawił się Lowepro Streetline, który, gdy zobaczyłem go w informacjach prasowych, natychmiast wpadł mi w oko. Niedługo potem przyszedł do testów. Spędziłem z nim około dwóch tygodni i jestem pozytywnie zaskoczony.
Budowa, wykonanie i użytkowanie
Lowepro Streetline BP 250 nie zwraca na siebie uwagi. Wykonany jest z wodoodpornej, ciemnoszarej tkaniny, z widocznymi splotami. Nie znajdziemy na nim dużego logo czy napisu sugerującego, z jaką firmą mamy do czynienia. Jedyne oznaczenia umieszczono na klapie plecaka i jego dole, na metce. Jego wygląd przypomina zdecydowanie bardziej rozwiązania Hershela czy Pinqponq, czyli plecaków typowo miejskich.
Jednak przez lifestyle’owy wygląd Lowepro nie poszło na ustępstwa, bo plecak jest wodoodporny, wszystkie zamki są odpowiednio uszczelnione, a dół plecaka wykonano z gumowego tworzywa. Chodziłem z plecakiem po deszczu i rzeczywiście wszystko w środku pozostało suche, mimo że w plecaku nie zastosowano dodatkowego pokrowca przeciwdeszczowego. Szkoda, że plecak nie jest trochę sztywniejszy, bo jeśli dolnej części nie wypchamy rzeczami, nie będzie stał.
Streetline BP250 jest plecakiem dwufunkcyjnym za sprawą dołączonej kieszeni FlexPocket, która została stworzona do przenoszenia sprzętu fotograficznego. Mocujemy ją w plecaku za pomocą specjalnych uchwytów. Umieszczone są w dwóch miejscach, powodując, że kieszeń ląduje albo na dnie plecaka, albo nieco wyżej, zostawiając wolną przestrzeń pod nią.
Kieszeń mieści aparat z obiektywem w większej przegrodzie i dodatkowy obiektyw w mniejszej. Jeśli korzystamy z małych stałek, spokojnie pomieścimy w kieszeniach więcej, niż jeden obiektyw, ale musimy zaopatrzyć się w woreczki transportowe, żeby obiektywy się o siebie nie obijały. Podczas testów nosiłem w plecaku Canona 80D z obiektywem 24-70 mm f/2.8L II i Sigmą 35 mm f/1.4 ART. Zmieścił się również zestaw Sony A7II z Zeissem Batis 85 mm f/1.8 w większej przegrodzie i Olympus PEN-F z obiektywem 17 mm f/1.8 w mniejszej.
Plecak zdecydowanie nie jest dedykowany fotografom używającym kilku korpusów i dużych obiektywów, więc raczej zabieranie go na poważne zlecenia reportażowe nie wchodzi w grę, choć oczywiście zależy to od posiadanego sprzętu.
Kieszeń Flex Pocket składa się na płasko, jeśli nie nosimy sprzętu fotograficznego, dzięki czemu mamy dostęp do całego plecaka z góry, a całość nie zajmuje dużo miejsca. Naprawdę dobrze pomyślane!
Dostęp do plecaka jest realizowany na dwa sposoby. Górna część zapinana jest na klamrę i przez nią dostaniemy się do całego wnętrza. Podczas zapinania plecaka musimy górną część delikatnie zawinąć, inaczej część plecaka wystaje obok klapy, co nie wygląda estetycznie. Jeśli Flex Pocket umieszczona jest w górnej pozycji, do dolnej części całego plecaka dostaniemy się przez boczny zamek błyskawiczny.
Podczas moich testów Flex Pocket umieszczona była w górnej części, natomiast pod nią wkładałem ładowarki i kable USB do aparatów. Szkoda, że producent nie pomyślał o zabezpieczeniu kieszeni na aparat i obiektyw jakąś pokrywą z góry. Przez to raczej nie umieścimy żadnych rzeczy nad aparatem, bo musimy liczyć się z porysowaniem ekranu. Wtedy miejsca na inne rzeczy nie pozostaje zbyt wiele - jedynie pod aparatem i w dodatkowych kieszeniach, a tych jest całkiem sporo.
W plecaku znajdziemy dwie przegrody przy plecach na laptopa 13” i tablet. Podczas ostatniej sesji umieściłem tam Macbooka Pro 13” i Spyder Checkr’a, który ma podobne wymiary do iPada. Do Flex Pocket wsadziłem Pena-F z obiektywem 7-14 mm f/2.8 Pro i obok 12-40 mm f/2.8 Pro. Tak zrealizowałem całe zlecenie fotografii wnętrz dla KFC i miejsca było pod dostatkiem. Na froncie znajdziemy trzy kieszenie. Jedna, duża płaska, na przedniej ścianie, otwierana szerokim zamkiem po prawej stronie. Na dole znajdziemy niewielką kieszeń, w której trzymałem etui na karty pamięci. Szkoda, że producent nie dołączył go do plecaka. Na klapie również znalazła się niewielka, płaska kieszeń, w której trzymałem wizytówki i okulary przeciwsłoneczne. W środku umieszczono jeszcze jedną, małą kieszonkę np. na filtry czy akumulatory.
Z prawej strony plecaka pomyślano o miejscu na niewielki statyw lub monopod. Ja z powodzeniem umieściłem tam Manfrotto Compact, który z kolei jest w zupełności wystarczający, jeśli fotografujemy bezlusterkowcami. Dodatkowo statyw zabezpieczają dwa paski z klamrami.
Część plecaka, która styka się z plecami, jest dość twarda w porównaniu do wspomnianego Hatchbacka 22L AW, ale nadal wygodna. Ma perforacje, które mają zapewnić przepływ powietrza. Niestety, wiosna nas nie rozpieszcza i nie byłem w stanie sprawdzić czy rzeczywiście plecak nie przykleja się do koszulki. U góry umieszczono wygodną, płaską rączkę do przenoszenia i to samo rozwiązanie zastosowano na boku, dzięki czemu możemy łatwo przenosić plecak np. na lotnisku.
Nie zabrakło również pasa biodrowego do dalszych wycieczek. Na szczęście pomyślano o dyskretnej kieszonce w dolnej części tak, aby móc w niej schować obydwie części pasa. Dzięki temu nic nam się niepotrzebnie nie plącze. W moich pozostałych plecakach po prostu poodczepiałem wszystko, co przeszkadzało w codziennym fotografowaniu, w tym pasy biodrowe, z których nie korzystam, bo nie chodzę po górach.
Podsumowanie
Co nam się podoba
Największy plus należy się za ideę plecaka fotograficznego, który pasuje do normalnych ciuchów, a nie tych kupionych w sklepach alpinistycznych czy militarnych. Wreszcie pasuje do mojego ubioru, nie jest nadmiernie brandowany i po prostu dobrze wygląda. Plus należy się za kieszeń FlexPocket, która spełnia swoje zadanie, chroniąc sprzęt. Mimo niewielkich wymiarów, plecak bez problemu mieści laptopa i tablet, co w mojej pracy jest bardzo ważne. Ostatni plus należy się za drobne, ale przydane usprawnienia, jak małe kieszonki na pas biodrowy czy płaskie rączki do przenoszenia plecaka.
Co nam się nie podoba
W plecaku drażniły mnie dwie rzeczy. Pierwsza z nich, to brak możliwości oddzielenia Flex Pocket, aby na niej ułożyć jeszcze różne, potrzebne rzeczy. W przeciwnym wypadku, nosząc aparat, nie zagospodarujemy górnej części plecaka. Drugą rzeczą jest wywijający się materiał górnej części plecaka przy niedokładnym zapięciu. Szkoda również, że producent nie dokłada do zestawu etui na karty pamięci.
Werdykt
Lowepro, jak zwykle, zrobiło dobrą robotę. Plecak jest naprawdę przemyślany, choć nie obeszło się bez drobnych wpadek, które opisałem. Mnie najbardziej cieszy, że wreszcie pojawiło się rozwiązanie dla osób, które prócz funkcjonalności cenią sobie wygląd produktu, a z plecakiem udają się nie tylko w dzicz, a też do miejskiej dżungli. Plecak po prostu dobrze wygląda i kiedy następnym razem będę wybierał się na zwiedzanie miasta, chętnie zrobię to ze Streetline’m na plecach. Może inne firmy też zaproponują swoje miejskie linie plecaków? Bardzo na to liczę!
Cena około 700 zł nie jest niska, ale porównywalna z innymi plecakami Lowepro i innych wiodących marek. Polecam z czystym sumieniem.