Nikon D4 – profesjonalista w każdym kadrze [wideotest]
Co się stanie, kiedy połączymy włoski design z japońską precyzją i jakością wykonania oraz latami doświadczeń? Powstanie Nikon D4.
17.07.2012 | aktual.: 26.07.2022 20:29
Wideotest
Twórcy Nikona D4 najwyraźniej uważają, że nie ma sensu drastycznie zmieniać świetnych produktów – trzeba je rozwijać i ulepszać. Nikon D4 to następca bardzo udanej profesjonalnej lustrzanki z najwyższej półki – Nikona D3S. Nowy aparat nie wprowadza rewolucji – czerpie sprawdzone elementy od poprzednika, dodając kilka nowych, istotnych zmian. Przyjrzyjmy mu się bliżej.
Nikon D4 - test
Budowa i jakość wykonania
Za projektowanie profesjonalnych korpusów Nikona od lat odpowiada włoska pracownia Italdesign Giugiaro specjalizująca się we wzornictwie przemysłowym i projektowaniu dla wielkich marek z branży samochodowej, między innymi Ferrari, Lamborghini czy Maserati. Patrząc na nowego Nikona D4, widać gołym okiem rękę mistrzów designu.
Jakość wykonania lustrzanki jest kapitalna. Jak na profesjonalny korpus przystało, obudowa jest wykonana ze stopów magnezu i dobrze uszczelniona. Producent podaje, że nowa migawka ma wytrzymać aż 400 000 zdjęć, co jest wynikiem z najwyższej półki. Ważąca ponad 1,3 kg lustrzanka świetnie leży w dłoni, a wszystkie przyciski są pod ręką, mają przyjemny skok i fakturę, są odpowiednio duże. Grip jest głęboki, dobrze wyprofilowany. Na pierwszy rzut oka chciałoby się powiedzieć, że Nikon zastosował tu gumy wysokiej jakości i mam nadzieję, że będzie można to powiedzieć także po roku czy dwóch korzystania. Ręce się nie męczą nawet po długich sesjach. Nieco gorzej jest, kiedy fotografuje się w pionie. Grip jest o wiele bardziej płytki, chociaż i tak prezentuje się lepiej niż u poprzednika.
W środku aparat ma zupełnie nową matrycę CMOS FX, czyli pełnoklatkowy sensor o rozdzielczości ponad 16 Mpix. Sensor współpracuje z procesorem obrazu EXPEED 3, umożliwiając pracę z czułością ISO 100 – 12 800 z możliwością rozszerzenia zakresu do ISO 50 - 204 800.
Ergonomia
Twórcy przeprojektowali ergonomię aparatu, poprawiając komfort pracy. Dodano joysticki do fotografowania w poziomie oraz pionie. Odrobinę przeszkadza jedynie zbyt mały główny nawigator/joystick, którym steruje się menu czy wybiera punkty AF. W starszych modelach był on znacząco większy, a jego skok nie był aż tak duży. Dodano też kilka przycisków oraz nowy przełącznik trybu Live view i film, ulokowany obok tylnego małego wyświetlacza. Wielkim plusem są też podświetlane przyciski i tarcza trybów oraz tradycyjne w Nikonach dwie tarcze nastaw – jedna z przodu, druga z tyłu, zdublowane także w pionie.
Układ przycisków jest ogólnie podobny jak w innych lustrzankach Nikona. Nieco przeprojektowano tylne przyciski po lewej stronie: MENU, klucz, lupa+, lupa-, OK oraz info. Przycisk klucz oprócz funkcji ochrony wybranych zdjęć służy też do włączania Picture Control, czyli funkcji, która jest jedną z częściej poszukiwanych w sporym menu każdego Nikona. Inaczej rozwiązano też sterowanie trybami autofokusu. Nowa dźwignia oferuje tryb M oraz AF, a także przycisk pozwalający na zmianę trybów autofokusu tarczami. Takie rozwiązanie zdecydowanie usprawnia ten proces, szczególnie że tryby AF są widoczne w wizjerze. W ten sposób fotograf nie musi nawet odrywać oka od aparatu, aby móc przestawić tryb pracy systemu pomiaru ostrości.
Do tej pory w Nikonach pewne istotne parametry, takie jak czułość ISO, jakość zdjęć czy balans bieli, można było zmieniać, trzymając wciśnięty dedykowany przycisk i kręcąc tarczą. Nowa, opcjonalna funkcja, inspirowana chyba lustrzankami konkurencji, „puść przycisk, aby użyć pokrętła” umożliwia zmiany ustawień bez konieczności trzymania wciśniętego przycisku. Nie będę dywagować, który sposób jest lepszy, jednak z pewnością nowa funkcja pomoże przesiąść się na Nikona fotografom korzystającym do tej pory z lustrzanek marki Canon.
Tryb nagrywania filmów uruchamia się bardzo małym, ale wypukłym przyciskiem na górnej ściance. Dobrze, że jest on tak blisko spustu, ponieważ chcąc uruchomić nagrywanie, nie trzeba szukać palcem po obudowie z tyłu. Jest on całkowicie pod ręką, a w zasadzie pod palcem. Na plus zasługuje też ulokowanie z przodu aparatu, na gripie 2 przycisków funkcyjnych, które można dowolnie programować. Dobrze sprawuje się tradycyjna w Nikonach tarcza do zmiany trybów prędkości fotografowania po lewej stronie górnej ścianki.
Nikon D4 to dla wielu fotoreporterów prawdziwe narzędzie ciężkiej pracy - typowy wół roboczy, który ma pracować jak najdłużej bez ładowania. Lustrzanka pod tym względem osiąga świetne parametry. W czasie testów litowo-jonowy akumulator EN-EL18 o pojemności - 2000 mAh wytrzymał nawet ponad 2000 zdjęć na jednym ładowaniu. Po wyczerpaniu bateria ładuje się bardzo szybko, osiągając 100% w czasie ok. 2 godzin.
Nikona D4 wyposażono też w całą masę różnego rodzaju gniazd do komunikacji: USB, mini-HDMI, 2x audio minijack, Ethernet, gniazdo do synchronizacji lamp studyjnych, a także złącze akcesoriów i 10-stykowe gniazdo zdalnego sterowania. Wszystkie gniazda są skrywane pod solidnymi, gumowymi zaślepkami, które zarazem chronią je przed wilgocią czy brudem. Czego chcieć więcej pod tym względem?
Menu
Menu aparatu jest bardzo rozbudowane, jednak na tyle przejrzyste, że nie powinno sprawiać problemu osobom, które mają już pewne doświadczenie z fotografowaniem profesjonalnymi lustrzankami. To typowy, nikonowski klasyk. Funkcje podzielono na 6 kategorii z ikonami po lewej stronie, które zmieniamy głównym joystickiem. Dobre wrażenie robi też możliwość podstawowej obróbki zdjęć czy wywołania plików RAW i zapisania na karcie pamięci. Po chwili personalizacji aparatu korzystałem głównie z menu ustawień osobistych, gdzie dodałem najczęściej wybierane funkcje menu. Wszystko pod ręką, bez konieczności przeszukiwania rozbudowanego menu.
Nikon D4 to świetny aparat do fotografowania sportu, ale niestety wszystkie dostępne w czasie testów ligi już zakończyły sezon. Kuba przez chwilę zajmował się Nikonem D4 w studio, ja natomiast zabrałem go w teren na kilka plenerowych wrocławskich koncertów. Tego typu wydarzenia słyną z dosyć przeciętnego światła po zmroku, jednak Nikon D4 nic sobie z tego nie robił.
Testując, jak lustrzanka zachowuje się na najwyższych czułościach, musiałem specjalnie domykać przysłonę do f/8, czasem nawet wyżej, a mimo to czasy nie schodziły poniżej 1/100 s. W większości przypadków fotografowałem jednak przy f/2.8 – 4, gdzie czułość rzędu ISO 800 – 3200 w zupełności wystarczała.
Ogromny komfort fotografowania zapewnia też duży grip – nie tylko poziomy, ale także pionowy. Bez problemów przestawiałem się w trakcie zdjęć na fotografowanie w pionie, co wcale nie jest takie oczywiste, kiedy korzysta się np. z nieoryginalnych gripów. Jedyny problem, jaki zauważyłem, to odrobinę zbyt nisko ulokowany joystick pionowy. Przycisk nie jest w tym samym miejscu co jego poziomy odpowiednik, przez co niemal zawsze musiałem go chwilę szukać palcem.
Wyróżniał się też 3,2-calowy ekran LCD o rozdzielczości 921 tys. punktów. Wyświetlacz jest jasny, bardzo kontrastowy. Jego rozdzielczość pozwala na dobrą ocenę ostrości zdjęcia, prześwietleń czy głębi ostrości. Świetnie sprawuje się też w czasie filmowania, umożliwiając ręczne ustawianie ostrości.
Pełnoklatkowe lustrzanki Nikona słyną z kapitalnych, wielkich i jasnych wizjerów optycznych. Nie inaczej jest w modelu D4, który wyposażono w wizjer pokrywający 100% kadru. Kiedy przyłożysz oko do wizjera, na dole zobaczysz podświetlane podstawowe ustawienia aparatu, a po prawej stronie drabinkę ekspozycji. Wizjer wyświetla też siatkę oraz punkty AF, mocniej podświetlając na czerwono aktywny punkt. Wszystko to zapewnia ogromny komfort pracy, informacje są ułożone przejrzyście i prosto. Kawał dobrej roboty.
Nikon D4 to obecnie jedyna sprzedawana lustrzanka japońskiego producenta z aż dwoma dodatkowymi, czarno-białymi wyświetlaczami. Pierwszy, większy znajduje się tuż przy spuście u góry. Można z niego odczytać wszystkie potrzebne parametry, które przedstawiono w bardzo czytelny sposób. Drugi, mniejszy, podłużny, ulokowany z tyłu tuż pod głównym ekranem, pokazuje takie parametry, jak czułość ISO, format zapisu, wybrana karta pamięci czy balans bieli. Krótko mówiąc – to dokładnie to, czego potrzebuje zawodowy fotograf.
Autofokus
Nie mam też zastrzeżeń do pracy autofokusu na koncertach. Moduł Advanced Multi-CAM 3500FX z detekcją fazową TTL ma 51 pól, w tym 15 krzyżowych. Jeśli nie ostrzyłem na zupełnie płaskie powierzchnie, to autofocus ustawiał ostrość w ułamku sekundy, bez najmniejszego zawahania. Do dyspozycji jest tryb pojedynczy i ciągły oraz różne rodzaje punktów ostrości:
- S – pojedynczy
- d9, d21, d51, czyli dynamiczne punkty AF
- 3D Tracking – śledzenie 3D
- tryb, w którym moduł automatycznie wybiera punkty autofokusu.
Jedyne problemy dotyczyły sesji – w dobrych warunkach w studio AF w trybie innym niż z automatycznym wyborem punktów ostrości miewał problemy z szybkim ustawieniem ostrości – obiektyw przesuwał całą skalę, po czym czasami mimo to nie ustawiał ostrości. Taka sytuacja powtarzała się na różnych obiektywach. Do tej pory nie wiem, co było tego powodem, jednak w terenie nie zauważyłem podobnych problemów.
Zdjęcia seryjne, szybkość pracy i wydajność
Fotografowanie aparatem z prędkością 11 kl./s to trochę jak prowadzenie Ferrari. Nie zdążysz wcisnąć porządnie pedału gazu, a maszyna już pędzi grubo ponad setkę. Mając w rękach Nikona D4, mało wprawny fotograf nie będzie nawet w stanie wykonać pojedynczego zdjęcia, a wciskanie spustu bez odpowiedniego wyczucia może skończyć się błyskawicznym zapchaniem karty.
Prędkość 11 kl. / s robi ogromne wrażenie, ale przede wszystkim wyśmienicie sprawdza się w fotografii wydarzeń, sportu czy koncertów. Z jednej krótkiej serii można wyciągnąć o wiele więcej ciekawych kadrów, których po prostu czasami nie da się przewidzieć lub jest o wiele trudniej uchwycić na wyczucie.
Korzystając z karty XQD dołączonej do zestawu, aparat może wykonać długie serie do ponad 80 zdjęć RAW bez utraty prędkości. Kiedy nawet bufor przestanie wyrabiać, lustrzanka bardzo szybko dochodzi do siebie i wraca do pełnej prędkości fotografowania. W trakcie zapisu zdjęć aparat nie przycina się – działa całkowicie sprawnie, jakby nigdy nic.
Ekspozycja, balans bieli
Lustrzanka korzysta z sensora RGB 3D Color Matrix z aż z 91 tys. pikseli. W statycznych warunkach Nikon D4 kapitalnie radził sobie z dobrym wyczuciem ekspozycji, co umożliwiało komfortową pracę w trybach półautomatycznych. Niestety, w czasie koncertów niekiedy wariował, delikatnie prześwietlając zdjęcia lub nie doświetlając ich – w kilku sytuacjach w odstępach kilku sekund. Nie miałem za to najmniejszych uwag do pracy balansu bieli. Aparat dobrze radził sobie w tym zakresie nawet przy świetle mieszanym.
Praca na dwie karty
Dwa sloty kart pamięci stają się już powoli standardem w lustrzankach z wyższej półki – nic dziwnego, zapewniają duży komfort i możliwość dłuższego fotografowania bez konieczności zgrywania zdjęć. Nikona D4 wyposażono w złącze kart CF oraz XQD, czyli zupełnie nowego systemu. Początkowo producent dołączał do zestawu z aparatem kartę Sony XQD wraz z czytnikiem, jednak ostatnio już tak nie jest. Szkoda, bo karta ta działa wyjątkowo szybko i sprawnie, będąc dobrym uzupełnieniem aparatu.
Przyszli nabywcy Nikona D4 mogą jeszcze bardziej żałować, patrząc na ceny nowych kart. Obecnie na polskim rynku dostępne są w zasadzie tylko karty XQD marki Sony, których cena oscyluje w okolicach 1000 zł za wersję 16 lub 32 GB. Niestety, inni producenci kart pamięci nie śpieszą się z wprowadzeniem swoich produktów dla nowego standardu wykorzystywanego przez markę Nikon. Dla wielu fotografów może to być niestety cena odstraszająca, szczególnie jeśli potrzebowaliby kilku kart na wymianę. Pozostaną zatem z jednym gniazdem CF.
Dostęp do gniazd jest możliwy poprzez uchylaną klapkę skrywającą przycisk otwierający komorę. Widać, że solidna klapka jest uszczelniona, a zaufanie może budzić jej dobre wykonanie. Na plus należy zaliczyć możliwości ustawiania różnych funkcji wykorzystywania kart – przepełnienie czy kopie zapasowe.
Filmy
Nikon D4 umożliwia nagrywanie filmów Full HD 1080p przy 24, 25 lub 30 klatkach na sekundę. Dostępna jest także rozdzielczość 720p z dodatkowymi prędkościami 60 i 50 kl./s. Aparat wykorzystuje metodę kompresji B-Frame do nagrywania materiałów w formacie H.264 / MPEG-4 AVC, w 20-minutowych klipach. W trakcie nagrywania można korzystać z autofokusu wykorzystującego detekcję kontrastu, który jednak pracuje dosyć powolnie. Filmy są rejestrowane z dźwiękiem mono przy wykorzystaniu wbudowanego mikrofonu lub w lepszej jakości za pomocą dodatkowego mikrofonu. W trybie manualnym fotograf może zmieniać wszystkie potrzebne parametry ekspozycji – czas migawki, wartość przysłony oraz czułość ISO.
Także w czasie filmowania bardzo przydatne są dwa przednie przyciski. Funkcje obu można ustawić samemu, jednak standardowo służą do płynnej i - co w tym wypadku bardzo ważne - bezgłośnej zmiany wartości przysłony aparatu. Normalnie ten parametr zmienia się poprzez przednią tarczę, której obracanie niestety może być słyszalne na filmie.
Jakość zdjęć - szumy
Oto potwierdzenie słów na temat niesamowicie wysokich możliwości Nikona D4 pod względem czułości ISO. Szumy są zauważalne dopiero przy ISO 3200, jednak ziarno ma całkiem przyjemny charakter. Tylko niewiele gorzej jest przy ISO 6400. To niesamowite, ale nawet przy ISO 12 800 jakość jest akceptowalna, szczególnie jeśli umiejętnie naświetlimy zdjęcie. Wyższe czułości nadają się do stosowania awaryjnie, jednak w pewnych warunkach też mogą być bardzo przydatne, zwłaszcza w fotografii prasowej czy przy zdjęciach dzikiej przyrody. Nie polecam korzystania w zasadzie tylko z czułości H3 i H4, czyli ISO 102 400 oraz 204 800, gdzie szumy już mocno zjadają zdjęcie.
Jakość zdjęć - oddanie szczegółów
Nikon D4 radzi sobie kapitalnie także pod względem oddania szczegółów. Do czułości ISO 1600 spadek ostrości nie jest zauważalny. Drobne zmiany widać przy ISO 3200 oraz 6400, a większa utrata jakości obrazu jest dostrzegalna dopiero przy ISO 12 800. Jeśli zależy Ci na wysokim oddaniu szczegółów, to nie powinieneś sięgać pod czułość powyżej H1, co jest jednak wyśmienitym wynikiem.
Podsumowanie
Nikon D4 to, jak do tej pory, najlepszy aparat, jaki mieliśmy przyjemność testować na Fotoblogia.pl. Pod jego adresem można słać komplementy i pochwały dotyczące w zasadzie w niemal każdego elementu. To aparat dopracowany w niemal każdym punkcie.
Niby pełnoklatkowe lustrzanki z najwyższej półki nie powinny między sobą różnić się pod względem jakości wykonania, ale odnoszę wrażenie, że takie aparaty jak Canon 5D Mark III czy Nikon D700 są nieznacznie gorzej wykonane. Nikon D4 jest pancerny jak czołg – wielki, ciężki, solidny. Mimo to w środku to prawdziwy wyścigowiec oferujący aż do 11 kl./s w pełnej rozdzielczości oraz kapitalną wydajność. Mocnym elementem aparatu jest duży, kontrastowy, 3,2-calowy ekran LCD o rozdzielczości 921. tys. punktów. Uwielbiam też wielki wizjer optyczny kryjący 100% kadru. Aparat ma duże, dobrze wyprofilowane gripy poziomy oraz pionowy, jest wyłożony przyjemną w dotyku gumą, która niemal przykleja się do dłoni.
Wielkim plusem Nikona D4 jest jego nowa, 16-megapikselowa matryca CMOS. Wprawdzie niektórzy narzekają, że w aparacie za 24 tys. powinien znaleźć się sensor o większej rozdzielczości, ale z drugiej strony to lustrzanka raczej reporterska, a tam nie trzeba megapikseli. Poza tym coś za coś – w dużej mierze dzięki zastosowaniu niższej rozdzielczości D4 ma bardzo szeroki zakres używalnej czułości do ISO 12 800, a w awaryjnych sytuacjach można spokojnie skorzystać nawet z rozszerzonej czułości. Równie dobrze jest pod względem oddania szczegółów, balansu bieli czy ekspozycji. Złego słowa nie można też powiedzieć o 51-punktowym autofokusie.
Co wymienić z minusów? Dla przyzwoitości testu mogę trochę ponarzekać na nieco zbyt płaski grip pionowy, za mały nawigator czy pionowy joystick ulokowany zbyt nisko. Mam też nadzieję, że Nikon poprawił jakość stosowanych gum, bo nie kryłbym potężnego poirytowania, gdyby w aparacie w cenie niezłego używanego samochodu zaczęły odklejać mi się gumy, co niestety przydarzało się w starszych Nikonach z profesjonalnych serii.
Nikon D4 kapitalnie sprawował się zarówno w studio, jak i na koncertach czy w plenerze. Gdyby nie ta cena, to napisałbym, że to najbardziej uniwersalna lustrzanka na rynku. Kiedy jednak spojrzy się na 36-megapikselowego Nikona D800 w cenie ok. 11 tys. zł (1/2 ceny Nikona D4), nietrudno dojść do wniosku, że Nikon D4 nada się przede wszystkim do fotografii sportowej, przyrodniczej czy reporterskiej. To typowy pancerny wół roboczy, chociaż we włoskich szatach i z pięknym japońskim wnętrzem.
Największym zawodem w przypadku Nikona D4 jest jego cena w Polsce. Jego protoplasta – Nikon D3 – kosztował w dniu premiery 5 tys. dolarów, co w 2007 roku dawało w przeliczeniu, po ówczesnym przeliczniku, ok. 12 – 14 tys. zł. Najnowsza wersja lustrzanki kosztuje 6 tys. dolarów, a niestety po kryzysie w 2008 roku kurs dolara poszedł mocno w górę. W efekcie za najwyższy model aparatu w ofercie Nikona trzeba zapłacić ok. 24 tys. zł. Cena podskoczyła dwukrotnie w ciągu 4,5 roku. Na pocieszenie mogę tylko dodać, że to i tak o 800 dolarów mniej niż jego główny konkurent Canon 1D X. Dla zawodowego fotografa zakup Nikona D4 może okazać się jednak całkiem sensowną inwestycją, która po jakimś czasie się zwróci.
[plus] Kapitalna jakość wykonania
[plus] Uszczelnienie korpusu, przyjemne w dotyku gumy
[plus] Wygodny, dobrze wyprofilowany grip z przodu
[plus] Świetna ergonomia
[plus] Dodatkowe joysticki do fotografowania w pionie i poziomie
[plus] Programowane przyciski z przodu
[plus] Nowy, intuicyjny przełącznik trybu Live view / film
[plus] Podświetlane przyciski oraz dodatkowe wyświetlacze
[plus] Bardzo duża wydajność baterii
[plus] Pełnoklatkowa matryca CMOS 16 Mpix
[plus] Duży, jasny wizjer optyczny
[plus] 3,2[minus]calowy ekran LCD o rozdzielczości 921 tys. punktów
[plus] 2 małe dodatkowe, czarno[minus]białe wyświetlacze LCD (u góry i z tyłu)
[plus] Dwa gniazda kart pamięci CF i XQD
[plus] Przejrzyste menu główne oraz dodatkowe (przycisk info), rozbudowany i intuicyjny podgląd
[plus] Bardzo ułatwiające pracę "Moje menu"
[plus] Różne rodzaje wyświetlania informacji
[plus] Szybki i precyzyjny autofokus (51 pól, w tym 15 krzyżowych)
[plus] Bardzo wysoka prędkość zdjęć seryjnych do 11 kl./s
[plus] Niskie szumy do ISO 12800
[plus] Bardzo dobre oddanie szczegółów do ISO 12800
[plus] Bardzo dobra reprodukcja kolorów, balansu bieli
[plus] Bogate możliwości filmowania Full HD 1080p przy 24, 25 lub 30 klatkach na sekundę oraz 720p z dodatkowymi prędkościami 60 i 50 kl./s.
[minus] Nieco zbyt mały główny nawigator
[minus] Odrobinę zbyt płaski pionowy grip
[minus] Mało popularne i bardzo drogie karty XQD, z których korzysta aparat
Ocena w swojej klasie
- Budowa i jakość wykonania: 5.6
- Ergonomia: 5.6
- Funkcje: 4.7
- Fotografowanie w praktyce: 5.7
- Jakość zdjęć: 5.7
- Nagrywanie filmów: 4.5
- Cena / jakość: 3.6