To on zabił Kennedy'ego? Gangster zastrzelił podejrzanego na oczach wszystkich
Miasto Dallas nie schodziło z nagłówków gazet, gdy dwa dni po zabójstwie Johna Fitzgeralda Kennedy’ego wstrząsnęła nim kolejna zbrodnia. Tym razem nie było wątpliwości, kto jest mordercą. Miejscowy gangster zastrzelił na oczach policjantów i reporterów domniemanego sprawcę zamachu na amerykańskiego prezydenta.
Piątek, 22 listopada 1963 r., był wyjątkowo ciepły i słoneczny jak na tę porę roku. Synoptycy zapowiadali wietrzny i chłodny dzień, dlatego prezydent USA J.F. Kennedy wysiadał z pokładu Air Force One, mając na sobie wełniany garnitur Chanel. Prognozy się sprawdziły. Gdy o świcie polityk przybył na lotnisko Love Field w Dallas, zastały go jesienna aura i mżawka.
W ciągu dnia temperatura znacznie się podniosła, osiągając przed południem 21 stopni powyżej zera. Pogoda wydawała się idealna na zaplanowaną wcześniej przejażdżkę po mieście. Ok. godziny 11:50 kawalkada samochodów z państwem Kennedy wyruszyła spod lotniska na spotkanie z tłumem szacowanym na ponad 150 tys. osób.
Zabójstwo prezydenta
Miasto Dallas witało parę prezydencką oklaskami i okrzykami radości. Rzecz – wydawałoby się – niezwykła w konserwatywnym mieście, którego mieszkańcy sympatyzowali raczej z politycznymi przeciwnikami Kennedy’ego. O godzinie 12:30 limuzyna z parą prezydencką skręca w Elm Street. Chwilę później było słychać krzyki pierwszej damy. – Boże, trafili go w głowę! Trzymam w rękach jego mózg – brzmią słowa zrozpaczonej Jacqueline.
Zamachowiec oddał w stronę prezydenta dwa strzały. Pierwsza kula trafiła go w szyję. Druga rozerwała płat ciemieniowy. Lekarze przez pół godziny próbowali ratować życie Kennedy'ego. Bezskutecznie. O godzinie 13:00 z sali operacyjnej wyszedł doktor Kemp Clark, oznajmiając, że prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki nie żyje.
W raporcie badającego tę sprawę Earla Warrena, prezesa Sądu Najwyższego USA, zapisano, że ostatnie słowa Kennedy’ego brzmiały: Boże, zostałem trafiony!
Medycy stwierdzili potem, że było to niemożliwe, ponieważ po trafieniu w szyję nie zdołał nic już powiedzieć ze względu na poważne obrażenia.
W rzeczywistości przed śmiercią Kennedy powiedział: Nie, z pewnością nie można. Co znaczyły te słowa? Nic szczególnego – była to po prostu odpowiedź na stwierdzenie żony gubernatora Teksasu, która zwróciła się do JFK słowami:* Panie prezydencie, z pewnością nie może pan powiedzieć, że Dallas pana nie kocha.*
18 minut po stwierdzeniu zgonu amerykańskiego prezydenta doszło do kolejnego zabójstwa. Nieopodal miejsca zamachu zastrzelono funkcjonariusza policji J.D. Tippita. Mężczyzna podejrzewany o tę zbrodnię – komunista i były żołnierz USA Lee Harvey Oswald – ukrył się w kinie, które wkrótce zostało otoczone przez kilkunastu mundurowych. Kwadrans przed godziną 14:00 Oswald został wyprowadzony z budynku.
Następnego dnia oficjalnie oskarżono go o zabójstwo Tippita, a w niedzielę – o zamach na prezydenta USA. Na niekorzyść Oswalda przemawiał fakt, że pracował w magazynie książek, z którego – zdaniem śledczych – strzelano do JFK. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.
Śmierć uchwycona w kadrach
24 listopada 1963 r. o godz. 11:20 trzech funkcjonariuszy wyprowadzało go w kajdankach z budynku komendy miejskiej. Nagle z tłumu reporterów wyskoczył niespodziewanie krępy mężczyzna, który oddał strzał z rewolweru prosto w brzuch Oswalda. Domniemany zabójca prezydenta momentalnie stracił przytomność. Przewieziono go do szpitala Parkland – tego samego, w którym dwa dni wcześniej próbowano ratować Kennedy'ego. O godz. 13:07 lekarze stwierdzili jego zgon.
Zabójcą Oswalda okazał się Jack Ruby (właśc. Jacob Rubenstein) – związany z mafią Amerykanin żydowskiego pochodzenia, który prowadził klub nocny w Dallas. Ponieważ dokonał swojego czynu w otoczeniu mediów, zbrodnia została dokładnie udokumentowana. Moment zabójstwa zarejestrowały kamery telewizyjne oraz aparaty fotograficzne.
Ira Jefferson Beers Jr., fotoreporter pracujący dla lokalnej gazety The Dallas Morning News, uchwycił scenę, w której Ruby mierzy z broni do Oswalda.
Jeszcze lepsze ujęcie wykonał Robert Hill Jackson, związany z tytułem Dallas Times Herald. Przy użyciu aparatu małoobrazkowego Nikon S3 udało mu się złapać moment, w którym kula z rewolweru gangstera trafia Oswalda w brzuch (zdjęcie główne niniejszego artykułu). Oprócz sprawcy i jego ofiary, uwagę przykuwa także wyraźnie zaskoczony sytuacją mężczyzna w jasnym garniturze. To James R. Leavelle - detektyw z wydziału zabójstw Departamentu Policji w Dallas. W 1964 r. Jackson otrzymał za tę fotografię nagrodę Pulitzera.
Lee Harvey Oswald shot by Jack Ruby
Ruby został aresztowany natychmiast po zabójstwie. Zapytany przez kilku dziennikarzy, dlaczego to zrobił, wspomniał o zemście za zamach na prezydenta. Argumentował też, że chciał oszczędzić bólu wdowie po JFK, jakim byłoby zeznawanie w procesie Oswalda. Kolejnym motywem była poprawa wizerunku Dallas w oczach opinii publicznej. Ruby przekonywał, że w ten sposób właściwie wyświadczył miastu przysługę. 14 marca 1964 r. skazano go na karę śmierci, ale obrońcy wnieśli apelację, która została uwzględniona przez sąd w Teksasie. Szykowano się do kolejnego procesu, ale Ruby już go nie doczekał - 3 stycznia 1967 r. zmarł na zatorowość płucną.
Na koniec warto wspomnieć, że Oswald został ostatecznie uznany za zabójcę JFK przez dwie rządowe komisje śledcze. Mimo to wciąż nie brakuje opinii, że to nie on pociągał za spust. Po upływie blisko 58 lat od tamtych wydarzeń równie ważne, a może nawet ważniejsze od pytania "kto?", wydaje się być pytanie "dlaczego?". Bez żyjącego sprawcy i jego zeznań trudno znaleźć trop, który pozwoliłby ustalić motywy i cele zamachu. Wiele niewiadomych powoduje, że sprawa zabójstwa JFK do dziś nie została w pełni wyjaśniona.