Sprawdziłem MeFoto Backpacker - tani, lekki i praktyczny statyw dla podróżników
Na pierwszy rzut oka statyw MeFoto Backpacker wyróżnia się przede wszystkim szeroką paletą kolorów, w których jest dostępny. Jednak po kilku miesiącach jego użytkowania mogę jasno powiedzieć, że jest czymś więcej, niż tylko kolorowym gadżetem.
16.11.2017 | aktual.: 16.11.2017 12:29
MeFoto to marka stosunkowo mało znana na polskim rynku, gdzie jest dostępna od 15 czerwca 2016 roku. Jej dystrybutorem w naszym kraju jest Foto-Technika, natomiast producentem ceniona w Polsce firma Benro z grupy Mac.
Statywy MeFoto mają się charakteryzować wysoką jakością wykonania, oraz kompaktową i zwartą budową. Są dostępne w bogatej palecie barw, co zdecydowanie wyróżnia je na tle konkurencji, oferującej głównie czarne wersje kolorystyczne. Na stronie mefoto.com znajdziecie wiele różnych modeli wykonanych zarówno z aluminium jak i karbonu. Wszystkie mają dosyć przystępną cenę. W moje ręce na dłużej wpadł popularny, nieduży i niedrogi statyw MeFoto Backpacker, który zabrałem do Portugalii na wakacje, ale także testowałem go z różnymi aparatami w mieście. W Polsce statyw ten można go kupić za ok. 570-600 zł.
Budowa i jakość wykonania: solidnie, lekko i zgrabnie
Na początku wspomniałem o tym, że statywy MeFoto wyróżniają się bogatą gamą kolorów. Ja do testów dostałem akurat najbardziej klasyczną wersję statywu MeFoto Backpacker w kolorze czarnym. Może to i dobrze, bo nie rzuca się w oczy potencjalnych złodziei. W ofercie producenta mamy jednak do wyboru jeszcze 11 innych, metalicznych kolorów.
MeFoto Backpacker jest wykonany z aluminium i waży 1,2 kg. W pełni rozłożony ma wysokość 158 cm, a po złożeniu 5 sekcji zajmuje zaledwie 31 cm. Co ważne, maksymalny udźwig to 4 kg, czyli statyw ten spokojnie powinien sobie poradzić nawet z profesjonalną lustrzanką z ciężkim obiektywem, o bezlusterkowcach nie wspominając. Na rynku można znaleźć lżejsze statywy, ale o kilkukrotnie mniejszym udźwigu.
W zestawie znajdziemy także niedużą głowicę kulową z dosyć precyzyjnym zaciskiem. Kolumnę można obracać o 360 stopni. W dolnej części znajdziemy skalę ukazującą stopnie obrotu. Nieduża, aluminiowa szybkozłączka w kolorze statywu jest wytrzymała i solidna, ale ma jeden, podstawowy minus - śruba do wkręcania ma końcówkę z rowkiem. Bez śrubokręta lub monety się nie obejdzie - inaczej nie dokręcisz lub nie odkręcisz stopki od/do aparatu. To rozwiązanie stosowane raczej w tanich konstrukcjach i duży minus tego statywu.
Idźmy jednak dalej - w dół. Nogi można niezależnie od siebie ułożyć w dwóch pozycjach - klasycznej oraz bardziej pochyłej, dzięki czemu statyw umożliwia fotografowanie z przeróżnych kątów oraz w zróżnicowanych warunkach.
Użytkowanie - przyjazny i lekki statyw z drobnymi poprawkami
Statyw jest bardzo kompaktowy - mieścił mi się bez problemu do 30-litrowego plecaka, razem z resztą sprzętu, wodą, masą akcesoriów czy jedzenia. Spędziłem z nim blisko 10 dni w podróży po Portugalii: w codziennych, miejskich spacerach po Porto oraz wycieczkach po plażach i klifach Algarve. Jak na swoje możliwości jest naprawdę lekki, co z pewnością przekonuje do zabierania go w podróże. W czasie testów korzystałem z nim razem z zestawem Sony A9 + 24-70 mm f/2.8 - spokojnie go utrzymywał. Czasami podpinałem też Sony A6000.
To konstrukcja z pięcioma sekcjami, co ma swoje wady i zalety. Z jednej strony dzięki temu statyw może być bardzo mały, z drugiej jego rozkładanie i składanie trochę trwa. Aby uzyskać maksymalną wysokość trzeba odkręcić i zakręcić zaciski w sumie 30 razy. To trochę denerwuje, ale coś za coś - możesz go bez problemu nosić ze sobą cały dzień.
Konstrukcja jest solidnie wykonana, chociaż statyw zaliczył już kilka rys na czarnej farbie. Zaciski do regulacji wysokości działają precyzyjnie, podobnie jak regulacja głowicy. Wartym uwagi dodatkiem jest też malutka, okrągła poziomica, która spodoba się fotografującym krajobrazy. Praktycznym i cenny dodatkiem jest nieduży pokrowiec, który umożliwia spakowanie statywu i powieszenie na ramieniu. Trochę brakuje miękkiej rączki do trzymania statywu, która byłaby przydatna szczególnie w czasie zdjęć na mrozie.
Fotografując na portugalskim wybrzeżu doceniłem także solidny haczyk na dole głównej tuby, który umożliwił mi dociążenie stosunkowo lekkiego statywu poprzez powieszenie plecaka. Dzięki temu bardzo mocno wiejący wiatr nie uniemożliwił zdjęć.
W czasie tych kilku miesięcy testów statywu MeFoto Backpacker przeszkadzają mi nim w zasadzie tylko dwie rzeczy. Pierwsza to mocowanie śruby w stopce. Zakręcanie i odkręcanie wymaga stosowania monety, co jest niepraktyczne i uciążliwe - szczególnie dla mnie, czyli osoby, która nie nosi drobnych. Nie jestem też fanem sposobu zmiany pozycji nóg. Zastosowane tu klamry są solidnie wykonane, ale nogi mają tylko dwie pozycje. Przede wszystkim jednak klamry nie blokują się automatycznie, kiedy nogi wejdą w odpowiednie ułożenie.
Podsumowanie - dobry stosunek jakości do ceny i możliwości
MeFoto Backpacker to z pewnością ciekawa propozycja, jako statyw do codziennego użytku i podróżowania. Jest solidnie wykonany, ma duży udźwig i jest zaskakująco lekki oraz mały. Na rynku są statywy o kilkaset gramów lżejsze, ale zarazem mają dużo mniejszy udźwig. Trochę szkoda, że aluminium nie zostało tu zastąpione karbonem, ale wtedy cena pewnie mocno przekroczyłaby ok. 600 zł, które trzeba obecnie za niego zapłacić. Największą wadą statywu MeFoto Backpacker jest chyba prymitywna śruba w szybkozłączce - do jej obsługi niezbędna jest moneta, co mocno uprzykrza życie w czasie fotografowania.
Mimo wszystko MeFoto Backpacker zasługuje na polecenie - w swojej cenie to bardzo rozsądny statyw. Nie jest to może produkt z najwyższej półki, ale zachowuje rozsądny kompromis jakości do wartości. To ciekawa propozycja, dla osób, które korzystają ze statywu od czasu do czasu i nie chcą wydawać na zestaw dużej kwoty lub po prostu mają ograniczony budżet. MeFoto Backpacker można zaufać i korzystać z niego nawet z ciężką lustrzanką z dużym obiektywem. Swoją wagą, rozmiarami oraz praktycznym pokrowcem zachęca do częstego korzystania, a nie kurzenia się w domu. I o to chodzi.