Steve McCurry komentuje: „Obecnie opowiadam historie obrazem”. Fotograf odniósł się do zarzutów w sprawie fotomanipulacji
W przeciągu ostatnich tygodni w mediach branżowych rozgorzała dyskusja na temat retuszowanych zdjęć autorstwa legendy Nat Geo, Steve'a McCurry'ego. Poruszyło to również temat tego, czym jest „prawda” w fotografii. McCurry zabrał głos w tej sprawie w wywiadzie, którego udzielił magazynowi „TIME".
31.05.2016 | aktual.: 26.07.2022 19:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Włoska wystawa sprzed kilku tygodni ujawniła, że zdjęcia Steve'a McCurry'ego są retuszowane. Nie mówimy tutaj o poprawieniu kontrastu, czy kolorów, co wydaje się być dopuszczalne, a o dodawaniu i usuwaniu elementów zdjęcia, co stanowi już zbyt dużą ingerencję w fotografię według wielu znawców tematu.
Pamiętacie sytuację Narciso Contrerasa, który został zwolniony z agencji Associated Press? Fotograf musiał odejść, ponieważ dopuścił się manipulacji uważanej za nieodpowiednią – usunął on ze zdjęcia torbę, która była pierwotnym elementem obrazu. Oprócz wyrzucenia z AP, został również zdyskwalifikowany z konkursu National Geographic.
Pan McCurry, wyjaśnia w wywiadzie dla „TIME", że „obecnie opowiada historie zdjęciami”, a nie jest fotoreporterem. Zmiana podejścia legendarnego fotografa National Geographic i stałego członka agencji Magnum Photos wzbudza bardzo mieszane uczucia.
Jednym z głównych założeń agencji Magnum Photos, najbardziej prestiżowego zrzeszenia fotografów na świecie, jest rzetelność i pokazywanie prawdy. Niestety w przypadku Steve'a McCurry'ego można mówić o złamaniu tej zasady przez zbyt znaczącą ingerencję w obraz za pomocą cyfrowych narzędzi. Cała sytuacja przyniosła rozczarowanie oraz pozostawiła niesmak.
Zatem czym jest „prawda” w fotografii? Wydaje mi się, że fotoreporter, za którego był uważany McCurry, powinien pokazywać fotografowaną scenę tak, jak ją zastał – bez usuwania i dodawania elementów. Manipulacje związane z korekcją obiektywu, kontrastu, ekspozycji i koloru nie są aż tak znaczące dla całego zdjęcia – to kwestia estetyczna. Najbardziej istotna tutaj jest treść, gdzie każdy papierek na ziemi może mieć znaczenie. Uważam, że fotograf zamiast retuszować tego typu niedociągnięcia powinien zmienić kadr fotografii – podejść bliżej, dalej, ustawić pion a nie poziom.
McCurry na swoją obronę próbuje przerzucić ciężar problemu i pokazać, że wcale nie jest tym, za kogo wielu go uważa. Wskazuje, że od wielu lat nie był już fotoreporterem, nie pracował w gazetach, nie fotografował w czasie konfliktów zbrojnych. Warto jednak zauważyć, że mimo to był i cały czas jest członkiem agencji Magnum Photos.
Faktycznie McCurry w minionych latach realizował zlecenia, w których użycie Photoshopa było wskazane, a nawet konieczne. Na Fotoblogia.pl kilka razy pisaliśmy o jego komercyjnych projektach, jak Kalendarz Pirelli 2013 czy kampania reklamowa dla domu mody Valentino. Wielu odbiorców może mieć wrażenie, że McCurry to fotoreporter, a te jego sesje były robione w naturalny sposób, w dokumentalnym stylu. Mam wrażenie, że te sesje były mu zlecane w dużej mierze dlatego, że prezentował niezwykle prawdziwe oblicze świata.
A co z Magnum? Niestety agencja oficjalnie milczy. Głos zabrał tylko jeden z kolegów McCurry'ego, Peter van Agtmael, który uznał cały skandal za medialną nagonkę.
Mimo tego, że fotograf utrzymuje, że jego głównym zadaniem jest opowiadanie historii za pomocą obrazu, a nie tworzenie relacji i reportaży, oznajmił, że zamierza używać Photoshopa jak najmniej.