To zdjęcie robi wrażenie. Tłumy Amerykanów przybyły na koncert Polaka
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
Ignacy Jan Paderewski zyskał ogromną popularność w Stanach Zjednoczonych, którą można śmiało porównać ze sławą największych współczesnych gwiazd muzyki popularnej. Świadczy o tym chociażby zdjęcie z jego wielkiego koncertu w Madison Square Garden w Nowym Jorku, na którym widać salę wypełnioną po brzegi widownią.
Karierę Paderewskiego bacznie śledzili zagraniczni krytycy muzyczni. Jednym z nich był publikujący na łamach dziennika "The New York Times" Olin Downes, który w 1930 r. poświęcił polskiemu pianiście obszerny artykuł z okazji jego 70. urodzin.
W cotygodniowym dodatku do NYT pisał: Człowiek ten byłby wielki, na każdym miejscu i w każdej epoce. Kobiety płakały, słuchając nokturnu Chopinowskiego w jego interpretacji. Ale Paderewski potrafi tak samo działać swą wybitną indywidualnością na mężczyzn na terenie politycznym jak działał na kobiety za pośrednictwem muzyki.
Wielki koncert charytatywny
Paderewski dał się poznać nie tylko jako wybitny kompozytor i mąż stanu, ale także jako działacz społeczny. W USA poświęcił się wielu akcjom charytatywnym, z których najgłośniejszą był wspomniany na początku koncert w Madison Square Garden. 9 grudnia 1932 r. Downes pisał:
Madison Square Garden widziało wczoraj wyjątkowy spektakl. Nie był to ani pojedynek bokserski, ani zapaśniczy, chociaż jedno z tych wydarzeń zostało na tę okazję wykupione. Walka odbyła się pomiędzy pianistą a fortepianem, z pianistą w roli zwycięzcy.
Pięć dni później w dodatku ilustrowanym do NYT ukazała się fotografia z tego wydarzenia przedstawiająca wypełnioną po brzegi salę koncertową. Występ Paderewskiego zgromadził aż16 tys. widzów, co w tamtych czasach było wręcz rekordowym osiągnięciem.
Cały dochód z koncertu (jedne źródła wspominają o zebraniu 33,5 tys. dol., inne – o 37 tys.) został przeznaczony na wsparcie potrzebujących amerykańskich muzyków. Zanim doszło do tego wielkiego wydarzenia Paderewski koncertował również w Londynie i Paryżu oraz piastował stanowiska polityczne w niepodległej Polsce (był ministrem spraw zagranicznych oraz szefem rządu).
Polski wirtuoz
O sławie, jaką nasz kompozytor cieszył się w Stanach Zjednoczonych, świadczy również fakt, że w 1939 r. mógł powtórzyć swój sukces z Madison Square Garden. 26 maja miał odbyć się w Nowym Jorku wieczorny koncert, na który również wyprzedano ok. 16 tys. biletów. Występ został jednak odwołany w ostatniej chwili, ponieważ tuż przed jego rozpoczęciem Paderewski przeszedł lekki zawał serca. Tak opisywała to później "Gazeta Lwowska":
Około 16 tysięcy osób, które przybyły na wyprzedany do ostatniego miejsca koncert, rozeszły się rozczarowane. Wśród tych widzów były wzruszające sceny, albowiem wielu z nich płakało i klękając odbywało modły za życie Paderewskiego, gdy wiadomość o ataku serca została ogłoszona.
W tym samym roku na łamach "The San Francisco Chronicle" ukazał się artykuł, w którym oddano hołd polskiemu kompozytorowi za jego działalność dobroczynną:
Jest kimś znacznie więcej niż artystą z prawem do noszenia Wielkiego Krzyża Rycerskiego Orderu Imperium Brytyjskiego, jest zdobywcą większej liczby medali i nagród niż można sobie wyobrazić i większej liczby doktoratów honoris causa, niż sam może policzyć. To nawet ktoś więcej niż człowiek, który dorobił się kilku fortun tylko po to, by rozdać je na rzecz innych. (…) Świat ma wiele powodów, by uznać tak rzadki dziś humanizm, zwłaszcza gdy sukces sprawy, o którą walczył Paderewski, jest zagrożony. W tej sytuacji pozostało mu oddać mały zaszczyt, przychodząc wczoraj posłuchać jego koncertu.
Podczas II wojny światowej Ignacy Jan Paderewski wszedł do polskiego rządu na uchodźstwie. Niemieccy naziści umieścili jego nazwisko w tzw. Czarnej Księdze, zawierającej listę "wrogów III Rzeszy". Zmarł nagle w 1941 r. (miał wtedy 80 lat) w pokoju hotelowym na Manhattanie. Stało się to podczas wielkiej - i jak się okazało ostatniej - trasy koncertowej polskiego pianisty.