Canon EOS M3 - bezlusterkowiec z tradycjami lustrzanek [test]
Na papierze Canon EOS M3 ma prawie wszystko, aby odnieść sukces w świecie bezlusterkowców. Sprawdzamy, jak sytuacja wygląda w rzeczywistości.
01.07.2015 | aktual.: 27.09.2016 14:20
Budowa i wykonanie
Już na pierwszy rzut oka widać, że Canon EOS M3 z wyglądu mocno różni się od poprzednika. Korpus jest większy, ma bardziej rozbudowany uchwyt z przodu, więcej przycisków i pokręteł. Wzornictwo pozostało podobne - aparat utrzymano w stonowanym, klasycznym dla Canona stylu, który bardziej wpasowuje się w nurt nowoczesnych lustrzanek, niż modnych bezlusterkowców retro.
Canon EOS M3 to zwarta i zgrabna konstrukcja o wymiarach 111 x 68 x 44 mm i wadze 366 g. Inżynierowie aparatu zadbali także o lepszą ergonomię, niż u poprzednika. W korpusie wyróżnia się solidny, głęboki i pokryty tworzywem antypoślizgowym grip z przodu, który sprawia, że Canon EOS M3 naprawdę dobrze i pewnie leży w dłoni. Wykorzystane tu fakturowane tworzywo sztuczne jest przyjemne w dotyku. Jakość wykonania jest na wysokim poziomie - wszystkie elementy są dobrze spasowane, nic nie trzeszczy, a klapki są solidne. Użyte tworzywo sztuczne przypomina nieco plastik z lustrzanek Canona serii xxxD. Sprawia wrażenie solidnego, ale z drugiej strony na korpusie pojawiają się białe smugi od lekkich zadrapań czy zarysowań.
Z tyłu ulokowano 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 1 040 000 punktów. Dotykowy wyświetlacz można odchylać o 45 stopni w dół i 180 stopni w górę, co jest bardzo przydatne przy filmowaniu, wykonywaniu zdjęć grupowych czy po prostu popularnego selfie. Mechanizm pracuje płynnie i sprawia wrażenie solidnie wykonanego, chociaż jest stosunkowo cienki i delikatny.
Sam ekran dobrze odwzorowuje kolory, jest jasny i kontrastowy. Niestety, w słoneczne dni sprawia nieco problemów. Producent podaje, że zastosował tu szkło odporne na zarysowania. Wyświetlacz świetnie radzi sobie także z funkcją dotyku, ale to akurat nic nowego we współczesnych aparatach marki Canon. Jeśli to Wam nie wystarczy, to zawsze można skorzystać z zewnętrznego, dodatkowego wizjera elektronicznego, który można doczepić, korzystając z gorącej stopki.
Korpus mieści akumulator LP-E17, który starcza na wykonanie ok. 250 zdjęć. W zestawie znajduje się dedykowana ładowarka, dzięki czemu możemy ładować dodatkowe baterie bez konieczności uziemienia aparatu. Szkoda jedynie, że EOS M3 nie może być ładowany przez gniazdo USB, co dodatkowo pomogłoby np. w czasie podróży, kiedy pod ręką mamy zewnętrzną baterię do smartfonów. W komorze akumulatora znajduje się też miejsce na kartę pamięci.
Szkoda, że producent nie umieścił slotu na karty z boku, w osobnym miejscu. Aparat wyposażono w gniazda USB 2.0, miniHDMI, gniazdo mikrofonu, a także wbudowaną lampę błyskową, gorącą stopkę. Jest też moduł Wi-Fi oraz NFC.
W środku aparatu Canon EOS M3 znajduje się matryca APS-C CMOS o rozdzielczości 24,2 megapikseli, którą obsługuje procesor obrazu DIGIC 6. Ten duet umożliwia fotografowanie z czułością w zakresie ISO 100-12800 (rozszerzanie do ISO 25600), prędkością zdjęć seryjnych 4,2 kl./s, czasami 1/4000 - 30 s oraz filmowanie w jakości Full HD 30 kl./s. Aparat został wyposażony w autofokus Hybrid CMOS AF III z 41 polami AF.
Ergonomia i obsługa
Projektanci Canona EOS M3 włożyli wiele wysiłku, aby tak dobrze dostosować aparat pod względem ergonomii. To duży krok naprzód w porównaniu do poprzednika. Bezlusterkowiec wyróżnia się aż czterema tarczami ułatwiającymi obsługę: jedna z przodu służy do ustawiania wartości przysłony, druga z tyłu odpowiada za czas czy nawigację w menu. Dwie pozostałe są ulokowane u góry i odpowiadają za zmianę trybów fotografowania i korekcję ekspozycji.
Cieszy możliwość szybkiej zmiany trybów z półautomatycznych PASM na zupełnie automatyczne czy filmowanie. Dodatkowo, wciskając tylną tarczę do góry, uzyskujemy kontrolę nad ustawieniami czułości ISO aparatu. W ten sposób mamy najważniejsze parametry pod ręką. Tarcze są dopracowane: mają karbowane kanty, przyjemny skok. Również wszystkie przyciski są odpowiednio duże i wyczuwalne oraz charakteryzują się dużą kulturą pracy. Plusem jest też możliwość indywidualnego programowania funkcji przycisku M-Fn ulokowanego obok spustu migawki oraz dwóch przycisków. Warto też wspomnieć o możliwości zamiany między sobą funkcji tarcz z przodu i z tyłu. Wszystkie pozostałe parametry możemy wyświetlić na ekranie wciskając przycisk Q, odpowiadający za wyświetlenie menu podręcznego. Taki układ bardzo dobrze zdaje egzamin i sprawdzi się zarówno w rękach osoby zupełnie początkującej, jak i bardziej zaawansowanej. Obsługa aparatu jest intuicyjna, prosta i przyjemna. W zasadzie jedyny element, do którego można mieć uwagi, to włącznik aparatu - jest zbyt mały i głęboko osadzony, przez co jego włączanie i wyłączanie jest kłopotliwe.
Wykonywanie zdjęć
Fotografowanie bezlusterkowcem Canon EOS M3 daje duży komfort pracy, jak na amatorski sprzęt tej klasy. Pomimo że korpus jest wykonany z plastiku, to konstrukcja sprawia dosyć solidne wrażenie. Uchwyt jest głęboki, aparat dobrze leży w dłoniach, a ergonomia stoi na o wiele wyższym poziomie, niż u poprzednika. Przydatną funkcją jest odchylany ekran, który pracuje z dużą kulturą, jest jasny, kontrastowy i przejrzysty. Cieszy zastosowanie tu funkcji dotyku, która powinna spodobać się w szczególności amatorom.
Jak na Canona przystało, aparat rejestruje przyjemne, nieco chłodne barwy. Fotografie mają naprawdę ładną plastykę i kolory.
Złego słowa nie mogę powiedzieć o oddaniu balansu bieli czy pomiarze światła. Przez większość czasu fotografowałem z automatycznym balansem bieli, który sprawuje się bardzo dobrze.
EOS M3 jest lekki i dosyć zgrabny, dzięki czemu nie ciąży na szyi czy ramieniu i można go bez problemu schować do torby, czy zwykłego plecaka, nie czując dużego obciążenia. W sam raz na wycieczkę czy spacery po mieście. I to chyba właśnie do takich zastosowań nowy japoński bezlusterkowiec nadaje się najlepiej. W Canonie EOS M3 brakuje wbudowanego wizjera elektronicznego, który oferują konkurenci, tacy jak Fujifilm X-T10, Olympus OM-D E-M10 czy Sony A6000. Ten brak czyni go raczej aparatem do wykonywania zdjęć codziennych, rodzinnych, okazjonalnych, wakacyjnych czy krajobrazowych. Może to kwestia przyzwyczajenia, ale nie widzę, aby bezlusterkowcem bez wizjera fotografować śluby czy zajmować się fotografią reporterską lub dokumentalną na poważnie.
Canon EOS M3 może zachęcić niektórych fotografów do zakupu swoją uznaną marką, ale także możliwością wykorzystywania obiektywów z serii EF/EF-S, przy wykorzystaniu dodatkowego adaptera. Nie jest to raczej rozwiązanie dla przeciętnego Kowalskiego, dla którego EOS M3 ma być jedynym aparatem – chyba, że ma ograniczony budżet, dużo wysokiej jakości obiektywów z bagnetem EF lub EF-S i potrzebuje wykonywać statyczne zdjęcia z powolnym AF. Nowy EOS M3 sprawdzi się też w roli dodatkowego aparatu, uzupełnienia dla profesjonalnej lustrzanki Canona.
Zastanawiając się nad zakupem EOSa M3 warto głębiej rozpatrzyć tę kwestię. Japoński producent ma w swojej ofercie zaledwie kilka obiektywów z bagnetem EF-M: 18-55 mm f/3.5-5.6 IS STM, 11-22 mm f/4-5.6 IS STM, 55-200 mm f/4.5-6.3 IS STM i 22 mm f/2 STM. Wszystkie z nich mają cichy silnik, który zapewnia szybką i płynną pracę AF. Poza jednym jasnym naleśnikiem 22 mm f/2 STM, wszystkie trzy są stabilizowane i bardzo ciemne. To klasyczny zestaw dla amatorów, entuzjastów. W tym zestawieniu bardzo brakuje jasnych szkieł stałoogniskowych, w szczególności do portretów. Chcąc fotografować obiektywami z najwyższej półki, trzeba sięgnąć po adapter oraz duże i ciężkie konstrukcje z pełnoklatkowych lustrzanek Canona. A wtedy nie dość, że autofokus nie pracuje już tak szybko, to jeszcze cały zestaw jest raczej mało ergonomiczny, ciężki i zbyt duży, jak na bezlusterkowca. Podpinając piękny optycznie obiektyw Canon EF 24-70 mm f/2.8 przez adapter do EOSa M3, zupełnie tracimy większość zalet bezlusterkowca.
Zdjęcia seryjne i wydajność
Aparat jest wydajny, szybki i bezproblemowy. Nie zauważyłem opóźnień czy zacinania się. Aparat jest gotowy do fotografowania po ok. 2 s. Canon EOS M3 oferuje prędkość zdjęć seryjnych do 4,3 kl./s. Fotografując w formacie JPEG aparat w zasadzie nie ma limitów i może zapisywać kolejne zdjęcia do zapełnienia karty pamięci. Po przełączeniu na format RAW aparat potrafi wykonać w pełnej szybkości tylko 5 zdjęć, a później mocno zwalnia. Pliki są zapisywane niemal w czasie rzeczywistym i nawet po długiej serii zdjęć aparat się nie zawiesza. Lekka zadyszka zdarza się przy zapisie plików RAW+JPEG, gdzie aparat potrafi zapisać 4 zdjęcia i zwalnia do ok. 1 kl./s. W trakcie testów korzystaliśmy z karty pamięci SanDisk Extreme Pro SDHC I 64 GB klasy 10. Niestety, nadal nie mamy możliwości zapisu plików RAW o mniejszej rozdzielczości.
Autofokus i wydajność
Canon EOS M sprawował się dobrze, tyle, że miał prawie niedziałający autofokus. Później japoński producent próbował łatać dziury wydając nowe firmware. Ostatecznie było lepiej, ale i tak na niewiele się to zdało. W bezlusterkowcu Canon EOS M3 zastosowano zupełnie nowy, hybrydowy, 49-punktowy moduł CMOS AF III, który jest 6 razy szybszy od poprzednika. W ten sposób skutecznie usunięto największą bolączkę EOSa M.
Autofokus korzysta zarówno z detekcji fazy, jak i detekcji kontrastu, a obszar ostrości możemy wybierać w około 75% powierzchni ekranu, co daje duży komfort fotografowania. W menu znalazłem także możliwość fotografowania z funkcją focus peaking. Aparat ustawia ostrość szybko chociaż nie aż tak błyskawicznie, jak w bezlusterkowcach systemu Mikro Cztery Trzecie. Niestety, miewał za to problemy z celnością, szczególnie przy kiepskich warunkach oświetleniowych, kiedy informował, że wyostrzył, a w rzeczywistości zdjęcia były nieostre. Canon EOS M3 bardzo dobrze radzi sobie także ze śledzeniem poruszających się obiektów czy ustawianiem ostrości na oczy. Przejścia pomiędzy obiektami są płynne, a AF działa z dużą kulturą pracy. Pod tym względem skok jakościowy od pierwszego EOSa M jest ogromny.
Filmowanie
Canon EOS M3 umożliwia nagrywanie filmów Full HD 1080p z prędkością 24, 25 czy 30 kl./s oraz 720p przy 60 i 50 kl./s. Jedyny oferowany kodek to MP4. Tryb filmowy uruchamiamy górną tarczą trybów, wybierając ikonkę kamery. Z tyłu, w górnym rogu, na podpórce na kciuk, ulokowano także dedykowany przycisk do uruchamiania filmowania.
Duża zaletą EOSa M3 w kwestii filmowania jest gniazdo mikrofonu. Obecnie tylko niektóre amatorskie bezlusterkowce, a nawet lustrzanki, mają możliwość podpięcia zewnętrznego mikrofonu przez gniazdko minijack. A taka możliwość jest zazwyczaj potrzebna osobom wykorzystującym funkcje filmowe w aparatach na poważnie. Mocnym punktem jest też możliwość pełnej regulacji parametrów w trybie filmowym.
Autofokus w trybie filmów działa podobnie, jak przy zdjęciach, czyli dobrze. W odpowiednich warunkach jest szybki i też pracuje z dużą kulturą, gwarantując płynne i spokojne przejścia ostrości bez szarpania. Niestety, dużo gorzej jest w kiepskich warunkach oświetleniowych, gdzie zdarza mu się nie łapać ostrości. Wtedy warto posiłkować się ręcznym ustawianiem ostrości.
Całkiem nieźle sprawuje się tryb śledzenia poruszających się obiektów - pod warunkiem, że nie wykonujemy aparatem zbyt gwałtownych ruchów, a sam obiekt nie porusza się zbyt szybko. W większości sytuacji autofokus nadąża. Kolejnym ciekawym rozwiązaniem jest możliwość wykonywanie zdjęć w trakcie filmowania. Dzięki temu wszystkiemu Canon EOS M3 może okazać się naprawdę interesującym narzędziem w rękach filmowców - jako dodatkowa kamera, ale dla wielu także, jako pierwsze narzędzie do filmowania prostych materiałów.
Funkcje dodatkowe: Wi-Fi i NFC
Canon EOS M3 jest wyposażony zarówno w moduł Wi-Fi do bezprzewodowego wysyłania zdjęć, jak i NFC do szybkiego sterowania. Niestety, nie miałem pod ręką telefonu z NFC, a to oznaczało, że musiałem przeprowadzić cały proces łącznie ręcznie. Nie jest to może zbyt trudne, ale jednak trzeba wybrać kilka funkcji, poszperać w menu smartfona i aparatu, wpisać hasło.
Sama aplikacja Canon Camera Connect jest prosta i przejrzysta. Program umożliwia przeglądanie i przesyłanie zdjęć z aparatu, bezprzewodowe sterowanie aparatem czy zmianę podstawowych parametrów.
Aplikacja działa dobrze, chociaż mogłaby być bardziej rozbudowana. Z drugiej strony na rynku są programy dużo gorsze. Obraz w podglądzie na żywo ma opóźnienia, czasami miewałem też problemy z połączeniem. Ogólnie jednak program wypada całkiem nieźle na tle konkurencji.
Szumy
Canon EOS M3 dobrze radzi sobie z szumami. Pierwsze oznaki cyfrowego ziarna są widoczne dopiero delikatnie przy ISO 800. Trochę gorzej jest przy ISO 1600, jednak nadal zdjęcia są wysokiej jakości, a ziarno ma przyjemną dla oka strukturę. Zdecydowanie więcej szumów dostrzegamy przy ISO 3200. Maksymalną użyteczną wartości jest ISO 6400. ISO 12800 można wykorzystywać awaryjnie, ISO 25600 należy traktować jako nieużyteczną wartość.
Detale
Pod względem oddania szczegółów EOS M3 radzi sobie jeszcze lepiej. Zdjęcia są pełne detali do ISO 3200. Dopiero przy ISO 6400 zauważalny jest mocniejszy spadek, ale nawet przy ISO 12800 jest nieźle.
Przykładowe zdjęcia
Co nam się podoba
Canon EOS M3 ma świetny dotykowy i odchylany ekran, który ułatwia fotografowanie, ale jest też bardzo dobrym uzupełnieniem ergonomii aparatu. Menu jest dostosowane nie tylko do sterowania przyciskami, ale też do obsługi dotykiem, na który ekran reaguje bezbłędnie. Podoba nam się również jakość zdjęć z aparatu. Fotografie nie są zaszumione, dobrze oddają detale, a barwy są soczyste, kontrastowe i mają przyjemną plastykę.
Co nam się nie podoba
Brakuje wbudowanego wizjera, bez którego wprawdzie można żyć, ale w tej cenie konkurencja taki wizjer oferuje. Autofokus radzi sobie o niebo lepiej, niż u poprzednika, ale z drugiej strony każdy aparat radził sobie w tym względzie lepiej, niż EOS M. Nowy moduł AF jest dosyć szybki, jednak miewa problemy z celnością, szczególnie w gorszych warunkach oświetleniowych. Nie podoba nam się również brak systemu jasnych, wysokiej jakości obiektywów systemu EF-M. Adapter do systemu EF/EF-S jest raczej przydatną ciekawostką, niż realną alternatywą.
Werdykt
Canon EOS M3 jest aparatem dosyć specyficznym. Niby prawie niczego mu nie brakuje, a jednak… czegoś tu brak. Pod kątem wzornictwa nowy EOS M3 nadal trzyma się tradycji nowoczesnych lustrzanek cyfrowych. Trudno powiedzieć o nim, że jest toporny czy brzydki. Jest jak mała lustrzanka - praktyczna, przydatna, ale nieco nudna. Brakuje mu charakteru, którego z pewnością nie można odmówić takim aparatom, jak wspomniane wcześniej Fujifilm X-T10 czy Olympus OM-D E-M10.
Można również obawiać się o dobór jasnych szkieł z bagnetem EF-M czy brak wbudowanego wizjera. W cenie do 3000 zł można kupić wiele innych bezlusterkowców, takich, jak Olympus OM-D E-M10, Panasonic GX7 czy Sony A6000, a dokładając niewiele więcej, nawet Fujifilm X-T10. Wszystkie z nich oferują równie wysoką jakość zdjęć, ale mają za to wbudowane wizjery, lepsze wykonanie, ciekawsze wzornictwo i pewniejsze AF, a do tego ich producenci zadbali o bogaty wybór świetnych obiektywów. Canon EOS M3 sam w sobie jest dobrym aparatem, który mógłbym śmiało polecić. Jednak patrząc na niego w kontekście konkurencji, trudno znaleźć rozsądne powody do jego zakupu.