Fujifilm X‑T2 - test bezlusterkowego profesjonalisty
Czy Fujifilm X-T2 to pierwszy bezlusterkowiec, który rzeczywiście dorówna lustrzankom w szybkiej, profesjonalnej fotografii?
Specyfikacja i opis
Fujifilm X-T2 to flagowiec tego producenta (razem z X-Pro2) i następca udanego bezlusterkowca X-T1. Jego bezpośredni konkurenci to: Olympusa OM-D E-M1 Mark II, Sony A6300/A6500, Panasonic Lumix GH4, G80 i pełnoklatkowy Sony A7 II. Można także wymienić lustrzanki: Nikon D500, Canon EOS 7D Mark II.
Budowa i wykonanie
Flagowy bezlusterkowiec już od pierwszego dotyku sprawia pozytywne wrażenie. Wyróżnia się wysoką jakością zastosowanych materiałów oraz odpowiednią wagą (507 g z kartą pamięci i baterią) i rozmiarami, jak na sprzęt tej klasy (132.5 mm x 91.8 mm x 49.2 mm).
Podobnie, jak w przypadku X-Pro2, także w X-T2 nie zastosowano radykalnych zmian w konstrukcji obudowy. Projektanci bazowali na sprawdzonym wzorze X-T1, który ulepszyli. To mądre posunięcie, chociaż, jak się dowiecie w dalszej części testu, nie ulepszono wszystkiego.
Jak poprzednio, korpus został wykonany ze stopu magnezu, zapewniając wysoką jakość i wytrzymałość. Aparat jest uszczelniony w 63 miejscach przed kurzem oraz wilgocią, a także może pracować w temperaturze do -10 stopni Celsjusza, dzięki czemu będzie dobrze współpracować z coraz to liczniejszą grupą uszczelnionych obiektywów z serii WR.
Dużą część korpusu pokrywa matowa, przyjemna w dotyku guma. Tworzywo sztuczne jest dosyć miękkie i dobrze zabezpiecza przed wyślizgnięciem się urządzenia z dłoni. Poczucie solidnego chwytu potęguje dobrze wyprofilowany i wystarczająco głęboki grip z przodu. Dodano podwójny slot na karty pamięci SD/SDHC/SDXC - obydwa są zgodne ze standardem UHS-II. Istotnym szczegółem jest również mechanizm blokady w klapie slotu kart pamięci oraz baterii.
Z tyłu dominuje 3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 1040 tys. punktów. To konstrukcja odchylana w trzech kierunkach - w górę i w dół, jak u poprzednika, oraz w bok, aby móc podejrzeć obraz na ekranie fotografując w pionie. Konstrukcja odchylania sprawia wrażenie bardzo solidnej, a kiedy ekran nie jest odchylany, to dobrze przylega do obudowy.
Mocnym punktem jest także wizjer elektroniczny o rozdzielczości 2,36 mln punktów, powiększeniu x0,77 i opóźnieniem wynoszącym zaledwie 0.005 s. Wizjer jest wyśmienity. Wprawdzie jego rozdzielczość jest identyczna, jak u poprzednika, ale jest on wyraźnie jaśniejszy, sprawia wrażenie większego, bardziej przejrzystego. Korzystając z trybu Boost możemy też uzyskać dużo lepsze odświeżanie na poziomie 100 kl./s. W zwykłym trybie wartość ta spada do 60 kl.s, co jest wynikiem i tak lepszym o 6 kl./s, niż w X-T1. Dodatkowo, powiększono nieco muszlę wizjera.
Pracując nad rozwojem wizjera w X-T2 projektanci skupili się także na szczegółach. Udało im się np. znacząco skrócić czas zaczernienia obrazu przy zdjęciach seryjnych, co poprawia komfort fotografowania. Te wszystkie zmiany są wyraźnie dostrzegalne. Obraz z wizjera w Fujifilm X-T2 jest kontrastowy, jasny, bogaty w kolory, a praca z X-T2 jest przez to przyjemniejsza.
Zajrzyjmy do środka aparatu. Znajduje się tam matryca zaczerpnięta z modelu X-Pro2. To sensor APS-C X-Trans III o rozdzielczości 24,3 Mpix bez filtra dolnoprzepustowego. Aparat umożliwia pracę z czułością w zakresie ISO 100-51200 oraz prędkością do 14 kl./s, przy migawce elektronicznej lub 8 kl./s (11 kl./s z gripem) z migawką mechaniczną. Fujifilm X-T2 dysponuje migawką szczelinową z maksymalnym czasem fotografowania do 1/8000 s, możliwością synchronizacji z lampą błyskową do 1/250 s i wytrzymałością do 150 tys. zdjęć. Chcąc uzyskać krótszy czas, można skorzystać z migawki elektronicznej, która oferuje maksymalny czas do 1/32000 s.
Ergonomia i obsługa
Większość elementów jest umieszczona podobnie, jak w poprzedniku, jednak zastosowano tu trochę zmian, a X-T2 leży w dłoniach o wiele lepiej. Czuć to od samego początku. Jak słusznie zauważył Marcin Falana: „(...)Fujifilm X-T2 już na pierwszy rzut oka wydaje się poważniejszym aparatem". Jest kilka powodów, aby tak powiedzieć. Już od początku czuć, że grip z przodu jest nieco większy i głębszy. Aparat idealnie leży w dłoniach z małymi obiektywami, jak 35 mm, ale do większych szkieł przydałby się jednak grip.
Drugą ważną zmianę można dostrzec równie szybko z tyłu korpusu. Przyciski nawigatora są teraz nieco większe oraz znacząco bardziej wypukłe, dzięki czemu można je łatwiej rozpoznać, szukając dłonią bez patrzenia. W dodatku cechują się głębszym i lepiej wyczuwalnym skokiem. W X-T1 był to największy mankament ergonomii, zatem świetnie, że projektanci poprawili go w X-T2. Ergonomia wiele na tym zyskała, chociaż uważam, że nawigator mógłbym mieć jeszcze lepiej wyczuwalny. Nadal zdarzało mi się od czasu do czasu odrywać aparat od oka, aby wybrać odpowiedni przycisk nawigatora. Działo się tak o wiele rzadziej, ale jednak. Z drugiej strony, może po prostu potrzeba czasu, aby się do tego układu przyzwyczaić.
Zupełną nowością w Fujifilm X-T2 jest natomiast znany z X-Pro2 joystick, ulokowany z tyłu aparatu, tuż nad nawigatorem, który służy do szybkiego wyboru pól AF. To element, którego zdecydowanie brakowało u poprzednika. Nowy joystick działa całkiem nieźle i jest solidnym usprawnieniem ergonomii, jednak jest dosyć mały i ma stosunkowo płytki skok, przez co w praktyce trzeba się mocno naklikać, aby przejść z jednego końca kadru na drugi. Niestety, nie wytrzymuje konkurencji z podobnymi, ale sporo większymi, joystickami zastosowanymi np. w Canonie EOS 5D Mark IV.
Wprawne oko dostrzeże, że dwa główne pokrętła (ISO i czas naświetlania) zostały delikatnie przebudowane - są nieco wyższe, niż w X-T1. U poprzednika tarcza czułości ISO ma stałą blokadę, którą trzeba cały czas trzymać wciśniętą, aby przekręcić pokrętło. W drugiej tarczy, odpowiadającej za zmianę czasu naświetlania, blokada zaskakuje tylko wtedy, kiedy ustawi się tryb A, czyli automatyczne wybieranie czasu. Chcąc zmienić czas manualnie, można kręcić tarczą do woli. Krytykowałem brak tego rozwiązania u poprzednika, zatem cieszę się, że udało się je usprawnić w nowej wersji.
Identycznie, jak w X-T1, pod tarczą czasu naświetlania znajduje się przełącznik trybów prędkości fotografowania. Dźwignia nie uległa zmianie, co niestety jest minusem, ponieważ jest zbyt płytka i często trudno ją przestawić jednym palcem, bez patrzenia. Pokrętło ekspozycji również jest wyższe, dzięki czemu zdecydowanie łatwiej ją obsługiwać bez patrzenia. Dodano również pozycję C, która umożliwia ustawianie wartości ekspozycji nawet do +/- 5 EV, sterując przednią tarczą.
Fujifilm X-T2 oferuje wiele możliwości indywidualnych ustawień przycisków, aby dostosować je do własnych potrzeb. Do dyspozycji mamy aż 6 przycisków dedykowanych do zmiany ustawień, a do tego mamy jeszcze przyciski AF-E i AF-L, których działanie również możemy dostosować. Za wiele nie zmieniło się w menu, które jest takie, jak w innych aparatach marki Fujifilm. Podzielono je na 2 główne kategorie, w których znajdują się odpowiednio 5 i 3 zakładki. Całość jest dosyć obszerna, głęboka i coraz trudniej znaleźć tu niektóre funkcje, jak np. formatowanie karty.
Skrócone menu uruchamia się przyciskiem Q ulokowanym w odpowiednim miejscu. Na ekranie wyświetlają się wtedy szare kafle z najważniejszymi parametrami ustawień aparatu. Dzięki temu rzadko sięga się do głównego menu.
Fotografowanie w praktyce
Pierwsze wrażenie po wypakowaniu Fujifilm X-T2 wraz niedużym obietywem Fujinon XF 35 mm f/2 R WR było zachwycające. Aparat genialnie leżał w dłoniach, miał świetne wymiary i wagę. I to właśnie w tym zestawie fotografowało mi się nim najlepiej. Z czasem niestety entuzjazm nieco opadł, a już w szczególności, kiedy podpiąłem długi i ciężki obiektyw Fujifilm Fujinon XF 50-140 mm f/2.8 R LM OIS WR. Do fotografowania z takimi obiektywami zdecydowanie potrzebny jest grip, bo komfort pracy mocno spada.
Fotografowanie Fujifilm X-T2 sprawia dużo przyjemności. Aparat jako całość ma przemyślaną ergonomię, sporo lepszą, niż w X-T1. Nie jest pozbawiony błędów, o czym już pisałem, ale jeśli fotografujemy w podróży czy na ulicy albo wykonujemy na spokojnie portret, to opisane tam mankamenty nie przeszkadzają zbyt mocno.
Fujifilm X-T2 sprawia wrażenie obcowania z aparatem z wysokiej półki, bo przecież takim aparatem jest - zarówno pod względem wykonania, jak i zastosowanych technologii oraz wysokiej ceny. Cechą charakterystyczną aparatu jest obsługa podstawowych parametrów. Czułość ISO i czas naświetlania ustawiamy pokrętłami na górze korpusu z możliwością dokładniejszej korekcji tarczami z tyłu i przodu korpusu. Z kolei wartość przysłony zmienia się pierścieniem na obiektywie. Takie rozwiązanie sprawia, że fotografowanie X-T2 daje odczucia nieco analogowe czy raczej klasyczne. Fakt, że każde z podstawowych ustawień trzeba zmieniać ręcznie, kręcąc fizycznymi, osobnymi pokrętłami, może wymuszać większe przykładanie uwagi do ich zastosowania w fotografii. Z pewnością też daje wyższą kulturę pracy, której brakuje wielu tańszym aparatom.
Te klasyczne rozwiązania są wspierane przez nowoczesne wnętrze - świetną matrycę, wydajny procesor, duży i przejrzysty wizjer elektroniczny oraz bardzo szybki i dokładny system AF. Taki mariaż sprawdzonych, klasycznych rozwiązań wzornistycznych i ergonomicznych z nowoczesną technologią wyszedł już modelowi X-T1 na dobre. Teraz, dzięki wielu usprawnieniem oraz poprawkom, w modelu X-T2 działa to jeszcze lepiej.
Ekran i wizjer
3-calowy ekran LCD o rozdzielczości 1040 tys. punktów to mocny punkt aparatu Fujifilm X-T2. Konstrukcja jest nie tylko odchylana o 90 stopni w górę i 45 stopni w dół, ale także w bok. W ten sposób możemy lepiej wykorzystywać potencjał odchylanego aparatu, także fotografując w pionie, np. portrety. Wyświetlacz jest jasny, kontrastowy, oferuje soczyste, naturalne barwy przyjemne dla oka. Ekran prezentuje w zgrabny sposób wszystkie najważniejsze ustawienia aparatu. Widok można zmieniać i dostosować do swoich potrzeb.
Szkoda, że nie jest to ekran dotykowy, co staje się standardem wśród bezlusterkowców, także tych flagowych. Jak pokazuje Olympus OM-D E-M1 Mark II, Sony A6500 czy Panasonic Lumix GX80, dotykowy ekran nie jest tylko lifestylowym dodatkiem, ale pełni rolę praktycznego uzupełnienia funkcjonalności AF - szczególnie w trybie, kiedy cały ekran stanowi panel dotykowy do sterowania ustawieniami punktu AF, kiedy patrzymy przez wizjer. Tego rozwiązania zdecydowanie mi tu brakuje.
Fujifilm X-T2 jest także wyposażony w wizjer elektroniczny o rozdzielczości 2,36 mln punktów, powiększeniu x0,77 i opóźnieniem wynoszącym zaledwie 0.005 s. Wizjer sprawia świetne wrażenie. Odświeżenia i opóźnienie nie jest praktycznie zauważalne. Jego rozdzielczość jest identyczna, jak u poprzednika, ale w X-T2 sprawia on wrażenie większego, bardziej przejrzystego. Korzystając z trybu Boost, możemy też uzyskać dużo lepsze odświeżanie na poziomie 100 kl./s. W zwykłym trybie wartość ta spada do 60 kl./s, co jest wynikiem i tak lepszym o 6 kl./s, niż w X-T1. Powiększona muszla wizjera jest dodatkowym atutem poprawiającym komfort pracy.
Znaczącej poprawie uległ parametr oznaczany jako „blackout", czyli zaciemnienie obrazu pomiędzy zdjęciami w serii. „Blackout" jest teraz ponad dwukrotnie krótszy, co zdecydowanie ułatwi pracę fotografom sportu czy fotoreporterom.
Podobnie, jak na ekranie, także w wizjerze wyświetlane są najważniejsze ustawienia, które również dostosowują się do pozycji aparatu (pion/poziom). Fotograf ma wpływ na widok ustawień i może go zmieniać.
Wydajność, bateria
Fujifilm X-T2 uruchamia się bardzo szybko w czasie ok. 0.03 s, co jest dobrym wynikiem. Jest gotowy do zdjęć niemal od razy po przełączeniu włącznika. Nieco gorzej jest przy wybudzaniu, które zajmuje ok. 1 s.
Aparat oferuje standardowo prędkość zdjęć seryjnych do 8 kl./s przy migawce mechanicznej oraz do 14 kl./s przy elektronicznej. Pracując w formacie RAW aparat trzyma deklarowane 8 kl./s przez 3 sekundy, czyli jest w stanie wykonać 24 zdjęć z pełną prędkością. Później, przez kolejną sekundę, wykonuje 3 zdjęcia, a następnie zwalnia do ok. 1,2 kl./s.
W formacie JPEG X-T2 również oferuje deklarowaną prędkość 8 kl./s. W czasie testów wykonałem nim serię zdjęć trwającą 1 minutę i nie doświadczyłem jakiegokolwiek zwolnienia tempa zdjęć. Co bardzo ważne, aparat był w czasie zapisywania w pełni użyteczny - nie zawieszał się, nie zwalniał, umożliwiał edycję wszystkich parametrów.
Osoby wykorzystujące Fujifilm X-T2 na poważnie do fotografii sportowej czy przyrodniczej, powinny zainteresować się nowym gripem VPB-XT2 umożliwiającym znaczącą poprawę wydajności oraz czasu pracy. Grip mieści dwie dodatkowe baterie, poprawia ergonomię zdjęć pionowych, ma też gniazdo słuchawek do monitorowania poziomu sygnału audio, ale również potrafi pełnić rolę zasilacza, umożliwiającego ładowanie dwóch baterii naraz. Niestety, nie miałem przyjemności go testować, ale według producenta, grip wydłuża czas fotografowania do ok. 1000 zdjęć oraz rejestrowania filmów 4K z 10 do 30 minut.
To nie koniec dobrodziejstw, które niesie ze sobą. Grip poprawia osiągi Fujifilm X-T2. Producent przygotował specjalny tryb Boost, który uruchamia się jednym kliknięciem. W trybie tym aparat wykorzystuje potencjał trzech baterii naraz - zwiększa prędkość trybu seryjnego z 8 kl./s do 11 kl./s przy migawce mechanicznej, do tego skraca się czas opóźnienia migawki z 50 do 45 ms, a czas odstępu pomiędzy wyświetlaniem kolejnych ujęć w wizjerze spada ze 190 do 170 ms. W końcu dodatkowy grip nie jest tylko magazynem na baterie oraz dodatkowym uchwytem, ale realnym narzędziem rozbudowującym możliwości aparatu, kiedy tego potrzeba.
Z drugiej strony, Fujifilm X-T2 jest w stanie wykonać na jednej baterii tylko ok. 350 zdjęć. To wynik dosyć dobry dla bezlusterkowców, ale w porównaniu do lustrzanek, niestety bardzo słaby. Traktując nowy korpus jako poważne narzędzie pracy, nie obejdzie się bez dodatkowych akumulatorów, a dla wielu także kosztującego 329 euro gripa.
Autofokus
Już Fujifilm X-T1 oferował dobry AF, ale w Fujifilm X-T2 jeszcze go ulepszono. Aparat ma hybrydowy moduł AF, który korzysta z części pikseli na matrycy i oferuje połączenie detekcji fazowej oraz kontrastu. Mamy tu nową matrycę X-Trans III, która oferuje 91 punktów AF z czego 49 to punkty detekcji fazowej. Co więcej, pokrywają one ok. 40% całego kadru (75% w pionie i 50% w poziomie), czyli obszar detekcji fazowej poszerzono o ok. 230%. U poprzednika było w sumie 49 wszystkich punktów AF. Jeśli zależy Wam na jeszcze bardziej dokładniejszym podziale kadru, to X-T2 umożliwia włączenie siatki z 325 mniejszymi punktami, z czego 77 to punkty detekcji fazowej.
Nowy AF działa znacząco szybciej, niż w X-T1, ustawiając ostrość w czasie nawet do 0,10 s przy dobrym świetle. W gorszych warunkach, kiedy panuje półmrok czy kiepskie oświetlenie, jest gorzej na poziomie ok. 0,5 s. X-T2 testowałem także we wrocławskim klubie jazzowym Vertigo. Wraz z obiektywem Fujifilm Fujinon XF 50-140 mm f/2.8 R LM OIS WR aparat radził sobie całkiem dobrze, chociaż uzyskane czasy ostrzenia były już słabsze (ok. 0,8-1 s), ale dokładność pozostawała wysoka. Fotografowałem w podobnych miejscach kilkoma flagowymi bezlusterkowcami, a także profesjonalnymi lustrzankami. Fujifilm X-T2 pod tym względem jest jednym z najlepszych.
Fujifilm X-T2 ma dedykowaną sekcję ustawień AF w trybie ciągłym, trochę jak w profesjonalnym Canonie EOS 5D Mark IV czy 1DX Mark II. Aparat umożliwia dostosowanie trybu ciągłego do rodzaju ruchu obiektów, które śledzimy. Do wyboru jest 6 trybów pracy AF-C: wielofunkcyjny, ignoruj przeszkody, szybko zwalniający/przyśpieszający obiekt, nagle pojawiający się obiekt, nienaturalnie poruszający się obiekt oraz ostatni, ręczny. W każdym z trybów dostępne są trzy zmienne parametry: czułość śledzenia (jak długo aparat czeka przed zmianą ostrości), szybkość śledzenia (decyduje o tym, jak czuły jest system na zmiany szybkości obiektu) i zmiana punktów, służący do ustawienia obszaru ostrzenia przy pomiarze strefowym.
Dzięki temu fotograf może dostosowywać pracę AF do specyfikacji scen, które fotografuje - zastosować inne parametry czułości i śledzenia do jednolitego ruchu, np. w czasie wyścigów, a inne do sportów, gdzie zawodnicy w szybki i nieprzewidywany sposób zmieniają kierunek. Zastosowanie tak rozwiniętych funkcji AF to kolejny krok w kierunku sprzętu w pełni profesjonalnego, który docenią osoby zawodowo fotografujące sporty, przyrodę, śluby czy inne wydarzenia. Tryby AF-C w praktyce sprawdzają się bardzo dobrze. W czasie zdjęć widziałem wyraźną różnicą pomiędzy poszczególnymi trybami. Imponująco dobrze sprawował się tryb ignorujący przeszkody, który bez problemu trzyma ostrość na wybranym punkcie i rzeczywiście ignoruje inne elementy wchodzące w kadr.
Warto także wspomnieć funkcję wykrywania twarzy oraz oka. Aparat całkiem skutecznie rozpoznaje twarze, chociaż czasami potrafi się gubić, kiedy osoba obraca się lub intensywnie rusza. Nieco gorzej jest z funkcją Eye Detection AF, która gubi się w szczególności, kiedy fotografowana osoba ma okulary. W tej kwestii jest jeszcze nad czym popracować.
Funkcje dodatkowe
Fujifilm X-T2 ma moduł Wi-Fi do bezprzewodowego łączenia się ze smartfonem. Dedykowana aplikacja Fujifilm Camera Remote App umożliwia bezpośrednie pobieranie zdjęć z aparatu, dodawanie danych GPS oraz zdalne sterowanie aparatem. Dostępne są funkcje takie, jak wybieranie punktów AF, wyzwalanie migawki, kompensacja ekspozycji, czułość ISO, efekty, balans bieli, makro, flash czy wyzwalacz. Nie zauważyłem żadnych problemów z łączeniem się z moim iPhonem 6S. Szkoda jedynie, że aparat nie ma dedykowanego przycisku do uruchamiania Wi-Fi. Obecnie proces włączania łączności bezprzewodowej jest schowany w menu.
Jakość zdjęć
Fujfilm X-T2 dysponuje nową, 24-megapikselową matrycą APS-C X-Trans CMOS III bez filtra dolnoprzepustowego. Sensor ma rozdzielczość o 8 megapikseli większą, niż poprzednik i oferuje szerszy zakres czułości natywnej ISO 200-12800 (u poprzednika do ISO 6400), ale mimo to producent zapewnia, że jakość zdjęć X-T2 jest wyższa. Sprawdźmy.
Szumy
Do czułości ISO 3200 prawie nie widać szumów. Dopiero przy ISO 6400 widać nieco cyfrowego ziarna, ale ma ono przyjemny dla oka charakter. Nawet ISO 12800 jest użyteczne, a szum chociaż zauważalny, to niedoskwierający.
Detale
Pod względem oddania szczegółów jest jeszcze lepiej. Fujifilm X-T2 oferuje bardzo wysoką jakość i wiele detali praktycznie przez cały zakres natywnej czułości, będąc wzorem dla większości aparatów.
Jakość w praktyce
Testy na scence, w zaaranżowanych warunkach, to jedno, ale zobaczymy, jak aparat radzi sobie w praktyce, w realnym świecie. Zdjęcia rejestrowane przez Fujifilm X-T2 z matrycą X-Trans CMOS III wyglądają po prostu pięknie - są naturalne, pełne kontrastu, soczyste. Szczególnie podobają mi się prawdziwe barwy w portretach, gdzie odcień skóry jest nadzwyczaj dobrze oddany. Cenię X-T2 także za rewelacyjną jakość zdjęć w nocy. Także w przypadku sztucznego oświetlenia, które jest stosowane na ulicach, barwy są naturalne, wiernie oddane, a obrazy wyglądają prawie identycznie, jak te sceny w rzeczywistości.
Filmowanie
Japoński producent przez ostatnie lata traktował funkcje wideo w swoich aparatach raczej po macoszemu, ale ostatnio się to zmienia. Fujifilm X-T2 ma mocno rozbudowany tryb nagrywania filmów, który umożliwia nagrywanie filmów w maksymalnej rozdzielczości 4K UHD (3,840 x 2,160 px) 29.97p / 25p / 24p / 23.98p przy 100 Mb/s do 10 minut. Korzystając z nowego gripa z dwoma dodatkowymi bateriami, możemy wydłużyć ten czas do 30 minut. Współczynnik cropa przy filmach 4K do wielkości matrycy wynosi x1.17, czyli całkiem nieźle, jak na sensor tego typu. Do tego mamy też możliwość nagrywania filmów w rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 px) 59.94p / 50p / 29.97p / 25p / 24p / 23.98p przy 50 Mb/s. Maksymalny czas nagrania to 30 minut, a crop wynosi 1.0x.
W czasie nagrywania dostępne są wszystkie tryby symulacji filmów analogowych Fujifilm. Aparat ma też opcję „płaskiego" i nieskompresowanego obrazu F-Log Gamma (8-bit 4:2:2), ale tylko jeśli obraz 4K jest zapisywany do zewnętrznej nagrywarki poprzez gniazdo HDMI.
Aparat nie przegrzewa się przy filmowaniu, ale widoczny jest efekt rolling shutter. Mamy także problemy z prześwietleniami lub niedoświetleniami obrazu, od czasu do czasu, przy szybkiej zmianie naświetlenia kadru.
Funkcje AF w trybie wideo są rozwinięte w porównaniu do poprzednika. Do dyspozycji mamy tryb Multi, gdzie aparat automatycznie decyduje o tym, gdzie ustawiać punkt ostrości. Do tego jest też tryb, w którym możemy pojedynczym punktem decydować o miejscu ostrzenia i zmieniać to miejsce także w czasie nagrania.
Autofokus w trybie AF-C pracuje szybko i sprawnie, ale niestety nie jest pozbawiony błędów. Aparat zmienia ostrość od razu po wciśnięciu joysticka służącego do wyboru pola AF. Nie czeka, aż ustawimy finalny punkt, na który chcemy ostrzyć. A to może powodować duże skoki ostrości, szczególnie jeśli po drodze do nowego punktu przechodzimy przez oddalone tło. Oprócz tego, przynajmniej przy wykorzystaniu obiektywu XF 35 mm f/2, ostrość przechodziła skokowo, a nie płynnie. Szkoda, że do dyspozycji nie mamy ekranu dotykowego czy funkcji rozpoznawania twarzy w trybie filmowym. Z pewnością dodatkowym plusem byłby wyższy klatkarz, który umożliwiłby uzyskanie efektu zwolnionego tempa.
Mimo to ocena trybu filmowego Fujifilm X-T2 jest jak najbardziej pozytywna. Producent zrobił ogromny krok, a nawet skok naprzód, w tej kwestii. Flagowiec oferuje w tej dziedzinie wiele i może być sensowną konkurencją dla bezlusterkowców Sony.
Kolonia
Koncert
Psy
Zoo
Premiera
Inne
Co nam się podoba
Przede wszystkim świetna jakość zdjęć - piękna plastyka, naturalne barwy, niskie i przyjemne dla oka szumy oraz rewelacyjne oddanie szczegółów. Nowa matryca radzi sobie po prostu wyśmienicie, przeskakując mniejsze sensory systemu Mikro Cztery Trzecie. Imponująco dobrze działa także hybrydowy system AF z 91 punktami detekcji fazy (rozszerzalny do 325 punktów) - jest celny, szybki, pokrywa sporą część kadru. Profesjonalistom spodoba się aż 6 trybów ustawień pracy AF-C. Mocnym punktem jest również wysoka prędkość zdjęć seryjnych do 8 kl./s (do 11 kl./s z gripem) z migawką mechaniczną lub nawet 14 kl./s z migawką elektroniczną. Poprawiono ergonomię podwyższając trzy główne tarcze służące do ustawiania podstawowych parametrów, pogłębiając grip oraz dodając przydatny joystick do wyboru punktów AF. Wielu fotografom może spodobać się wzornictwo oraz klasycznie rozwiązane sterowanie, które sprawia, że bardziej skupiamy się na jakości, a nie ilości zdjęć. W tym pomagają również duży, jasny wizjer elektroniczny oraz wysokiej jakości 3-calowy ekran LCD, który możemy odchylać do góry, na dół oraz w bok - fotografując w pionie. Na pochwałę zasługuje też rozbudowany tryb filmowy z rozdzielczości 4K - w tej dziedzinie japoński producent zrobił skok naprzód.
Co nam się nie podoba
Poprawiono wiele, ale wciąż nie wszystko. Wspomniany w plusach joystick jest przydatny, ale do pełni szczęścia jeszcze trochę brakuje - jest zbyt mały i ma płytki skok, przez co nie spełnia do końca swojej roli. Z pewnością nie jest tak dobry, jak w np. Canonie EOS 5D Mark IV. W praktyce średnio sprawują się także dźwignie zmiany prędkości fotografowania oraz trybów pomiaru światła - są zbyt płytkie, często trzeba odrywać oko od wizjera, aby je przestawić. Nieco większe i bardziej wypukłe mogłyby być również tarcze z przodu i z tyłu. Brakuje funkcji dotyku w 3-calowym ekranie. Wprawdzie mamy filmy 4K, ale producent ma nad czym tu jeszcze popracować - chociażby nad wprowadzeniem zapisu w F-Log Gamma na kartę, nie tylko poprzez HDMI na zewnętrzną nagrywarkę. Konkurencyjne lustrzanki oferują przynajmniej dwukrotnie dłuższy czas pracy na baterii bez gripa. W praktyce może też przeszkadzać dosyć długi czas wybudzania.
Werdykt
Wielu fotografów jest zapewne jednak zainteresowanych odpowiedzią na pytanie zadane na początku tekstu: „Czy Fujifilm X-T2 to pierwszy bezlusterowiec, który rzeczywiście poradził sobie w dorównaniu lustrzankom w szybkiej, profesjonalnej fotografii?". Po dłuższym czasie spędzonym z X-T2 mam jasno wyrobioną opinię na jego temat. To aparat, który z pewnością jest lepszy, niż poprzednik.
Patrząc tylko pod względem AF, Fujifilm X-T2 jest jednym z najlepszych z bezlusterkowców - ostrzy błyskawicznie, celnie, oferuje bogate możliwości ustawień AF-C, który to również trafnie podąża za obiektami. Kiedy jednak spojrzymy na całokształt aparatu, jego ergonomię, komfort, czas pracy i porównamy z profesjonalnymi lustrzankami, jak Nikon D500 czy Canon EOS 7D Mark II, to nie zaryzykuję stwierdzenia, że X-T2 im w pełni dorównuje. Obie lustrzanki wnikliwie testowałem, także w czasie trudnych warunków na koncertach. Zarówno szybkość AF, jak wydajność oraz ergonomia, były jednak o poziom (a w przypadku baterii o dwa poziomy) wyżej w aparatach z lustrem.
Fujifilm X-T2 jest bez wątpienia aparatem zdecydowanie lepszym od poprzednika i jednym z liderów wśród bezlusterkowców. To aparat profesjonalny, z wieloma zaawansowanymi rozwiązaniami znanymi z flagowych lustrzanek. Jego ambicje z pewnością mierzą wysoko, jednak mam wrażenie, że musimy jeszcze poczekać przynajmniej jedną generację, aby doczekać się bezlusterkowca Fujifilm, który będzie mógł w pełni, pod każdym względem, dorównywać lub przewyższać najlepsze lustrzanki z matrycą APS-C. Postęp w porównaniu z poprzednikiem jest duży, chociaż dalej jest kilka elementów, na które możemy narzekać. X-T2 jest już bardzo blisko, u bram.
Patrząc na Fujifilm X-T2 przez pryzmat bezlusterkowców, sytuacja jest nieco inna. To zdecydowanie aparat z najwyższej półki w swojej klasie, który ma wiele do zaoferowania i jest godnym konkurentem dla liderów rynku.