Główny grzech sztucznej inteligencji. Szef Midjourney zdradził sekret

Midjourney to jeden z najlepszych na świecie algorytmów sztucznej inteligencji tworzącej obrazy. Twórca firmy David Holz przyznał się do czegoś, czego nigdy nie powinien był wyjawić. Jego wypowiedź zdradziła wstydliwy sekret firmy.

Zdjęcia z generatywnych sieci neuronowych można znaleźć na stronach internetowych wielu firm.
Zdjęcia z generatywnych sieci neuronowych można znaleźć na stronach internetowych wielu firm.
Źródło zdjęć: © Pexels
Marcin Watemborski

22.12.2022 11:29

Obrazy z wykorzystaniem Midjourney czy innych algorytmów sztucznej inteligencji opartych na generatywnych sieciach neuronowych (GAN) są ostatnio niezwykle popularne. Możemy dzięki nim stworzyć portrety osób, które nigdy nie istniały, wspaniałe aparaty fotograficzne, krajobrazy czy zmienić nasz wygląd, z czego znana jest aplikacja Lensa AI.

Problem polega na tym, że GAN muszą być trenowane na zbiorach danych. Możemy nawet nie wiedzieć, a nasza podobizna trafi do bazy pokroju LAION i zostanie wykorzystana do szkolenia algorytmu. Właściwie dotyczy to każdej sztucznej inteligencji, o czym mówił ostatnio założyciel Midjourney.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

David Holz w wywiadzie z Forbsem popełnił niemałą gafę. Zapytany o prawa autorskie żyjących twórców, powiedział, że trudno by było pozyskać zgody dotyczące setek milionów obrazów. Midjourney to sztuczna inteligencja trenowana na obrazach, które zostały wykorzystane bez zgody, a co gorsze, bez wiedzy autora. Ekspert w dziedzinie sztucznej inteligencji wprost przyznaje się do tego, że jego firma kradnie czyjąś własność intelektualną.

Wypowiedź założyciela Midjourney wywołała w internecie lawinę komentarzy. Zdenerwowani twórcy zaczęli nawoływać do zbiorowego pozwu Holza. Inni natomiast chcą globalnego bojkotu generatywnych sieci neuronowych. Sztuczna inteligencja jest powodem wielu przepychanek w sieci i wywołuje mnóstwo pytań o sensowność tworzenia sztuki przez ludzi, skoro algorytm wytrenowany na milionach dzieł jest w stanie stworzyć coś nawet lepszego w kilka sekund.

Holz powiedział również drugą kontrowersyjną rzecz, gdy wspomniał o osadzaniu informacji o autorstwie w metadanych obrazów. Wielu twórców internetowych to robi automatycznie. Niektóre programy je usuwają podczas wrzucania do mediów społecznościowych, ale nie oznacza to, że tych danych tam nie było. Wyciągnięcie ich z pliku wsadowego może być trudne, ale wystarczy skorzystać z odpowiedniego źródła, by nie powielać obrazu już przetworzonego. W innym wypadku takie działanie może być przejawem zwyczajnej ignorancji.

Krótko mówiąc, Midjourney zarabia na naszych zdjęciach i grafikach, i właściwie nie możemy nic z tym zrobić. Wyśledzenie tego, czy nasze treści znalazły się w zbiorach algorytmu, wygląda na niemożliwe.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)