Współtwórca Instagrama ma dość. Obecna platforma absolutnie mu nie odpowiada
Sukces ma wielu ojców, a jednym z nich w przypadku Instagrama jest Kevin Systrom. Programista jest rozczarowany tym, co się stało z jego dzieckiem. Mówi otwarcie o tym, że Instagram miał łączyć ludzi, a nie dzielić. Nigdy też nie miał być narzędziem biznesowym.
21.03.2023 12:06
Jeśli nie wiecie, kim jest Kevin Systrom, to czas to nadrobić. W 2009 roku to właśnie on wpadł na pomysł stworzenia medium społecznościowego dla przyjaciół. Pierwowzorem Instagrama był Burbn, czyli apka służąca do oznaczania lokali i wrzucania zdjęć. Dopiero z czasem rozkręciła się ogromna machina, która zaliczyła swój niemały upadek wraz z nową strategią biznesową Mety. Historię o powstaniu Instagrama przeczytacie w osobnym artykule na łamach Fotoblogii.
Kevin Systrom udzielił niedawno obszernego wywiadu Karze Swisher. Nie krył tam swojego rozczarowania współczesnym Instagramem. To, co kiedyś stworzył, zmieniło się nie do poznania. Według programisty komercyjny charakter tego medium społecznościowego jest jego największą wadą. Koncentracja na monetyzacji aplikacji jest zdaniem Systroma najgorszym, co mogło ją spotkać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeden z twórców Instagrama wyznaje, że to, co wrzucają na platformę użytkownicy to tylko czubek góry lodowej. Za tym stoją niesamowite mechanizmy władające zawartością platformy. Gdy Systrom widzi hashtag #AD, będący oznaczeniem reklamy, aż go telepie.
Instagram nigdy nie miał służyć celom komercyjnym. Niestety sukces tego medium spowodował, że zarabianie na nim w bezwzględny sposób było nieuniknione. W 2012 roku Instagram został sprzedany mecie za miliard dolarów w gotówce i akcjach. Dziś ten biznes przynosi gigantowi ponad 20 miliardów dolarów rocznie.
To, na co zwraca uwagę Systrom w swoich wypowiedziach, wybrzmiewa bardzo mocno. Zwrócił on uwagę na to, że sama platforma praktycznie przestała się rozwijać, a podstawą dla nowych funkcji jest to, co pojawiło się już na Facebooku lub jest kopią opcji innych aplikacji. Przy rozmowie o Instagramie nie można pominąć negatywnego skutku, który wywołuje. O tym rozmawialiśmy z ekspertkami dłuższy czas temu. Dodajmy do tego jeszcze śledztwo Wall Street Journal.
Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii