Cały ten retusz - o co właściwie chodzi z zakazami i całą filozofią obróbki?

Francja wprowadziła istotne zmiany dotyczące retuszowanych zdjęć. Czyżby sztuczność miała zacząć znikać? Wydaje mi się, że krok jest właściwy. Ale w tym zawodzie co innego jest najważniejsze.

Cały ten retusz - o co właściwie chodzi z zakazami i całą filozofią obróbki?
Źródło zdjęć: © © Michał Massa Mąsior
Michał Massa Mąsior

Niemądrym jest ten, który twierdzi, że w czasach analogowych fotografowie nie wpływali na zdjęcia. Ciemnia dawała wiele możliwości ingerencji w obraz. Maskowanie, wywabianie przebarwień na skórze, korekcja piórkiem i wiele innych metod, pozwalających upiększyć fotografie, były w tych czasach dostępne. Faktem jednak jest, że nie korzystali z nich wszyscy. Były to raczej czynności zarezerwowane dla profesjonalistów lub bardziej zaangażowanych pasjonatów.

Era cyfrowa, wraz z aparatami przyniosła fantastyczne rozwiązania do wywoływania i retuszowania cyfrowych plików. Specjaliści z ciemnych pomieszczeń laboratoryjnych przenieśli się przed ekrany komputerów, zasiadając na wygodnych fotelach. Domorośli pasjonaci pracowali wcześniej nad fotografiami w ślepych łazienkach, terroryzując domowników, którzy w czasie przygotowywania odbitek nie mogli korzystać z wygód ustępu spłukiwanego.

Retusz nie wymaga już ciemni. Oczywiście, każdy z nas ma wśród znajomych kogoś, kto dalej zarywa noce, pasjonując się wyłaniającymi się w czerwonym świetle fotografiami. Jednak większość pracuje już w warunkach cyfrowych. Rewolucja digitalna spowodowała pewne zachłyśnięcie się możliwościami Photoshopa. Podobnie jak wprowadzenie płyty CD w przemyśle muzycznym pozbawiło rock n’roll "szumów", fotografia mody i reklamy zaczęła wyglądać zbyt idealnie. Plastikowe twarze bez porów na skórze, wyidealizowana symetria twarzy, dogięte owale sylwetki i wyczyszczone białka oczne raziły swoją perfekcją.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Francuska robota

Francuzi po grubo ponad 25 latach od wprowadzenia na rynek aplikacji Photoshop, zmienili zasady publikowania zdjęć retuszowanych. Każda publikowana i prezentowana w przestrzeni publicznej fotografia, w której zmieniony został kształt ciała człowieka w procesie obróbki cyfrowej, musi nosić podpis "Photographie retouchée” (z franc. - fotografia retuszowana). I pod groźbą srogich kar będzie to sprawdzane przez odpowiednie służby.  Przepis nie obejmuje jednak ingerowania we włosy czy kształt twarzy. Cała sprawa ma na celu walkę z anoreksją. I mimo że Francja nie jest pierwszym państwem wprowadzającym takie obostrzenia, to zmiana stała się słynna na całym świecie. A kolejne agencje fotograficzne zaczynają wprowadzać zakazy cyfrowej ingerencji w kształt ciała modeli i modelek. Słynne domy mody ogłaszają, że nie będą zatrudniać już wychudzonych modelek. Ale co to oznacza dla fotografii?

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Niby idzie nowe

W polskich i zagranicznych portalach można przeczytać bardzo różne opinie. Większość komentujących uznaje zasadność przepisu. Są tacy, którzy poddają w wątpliwość jego sprawdzalność. Inni wieszczą koniec ery wychudzonych modelek i sztuczności w fotografii. Mnie się wydaje, że to dobry krok, choć pamiętajmy, że dotyczy dość wąskiej kategorii zdjęć.

Zachód zaczął odchodzić od przesadnego retuszu już kilka lat temu. Niedoskonałości i zmarszczki wracają na okładki magazynów i do reklam. Wciąż jednak zdarza się, że biorąc do ręki nasze rodzime wydawnictwa z polskimi celebrytami (to nie oznacza, że za granicą nikt tak nie robi), oglądam osoby, delikatnie mówiąc, nie przypominające siebie.

Z sesji dla Unique Mag
Z sesji dla Unique Mag© ©Michał Massa Mąsior

Ale świat fotografii tkwi w tym bardzo głęboko

Jestem daleki od ocen. Wielu znanych fotografów otwarcie przyznaje się do ingerencji w swoje zdjęcia. Andreas Gursky wyczyścił swój "Ren II” w bardzo mocny sposób, podobnie jak zrobił to z wieloma innymi swoimi projektami. Gregory Crewdson także nie kryje przywiązania do zmian cyfrowych na swoich zdjęciach, mimo że na planie pracuje dla niego wielka ekipa, panująca nad wszystkim. Z drugiej strony znana jest dość skandaliczna sprawa z nieudolnie retuszowanymi kubańskimi fotografiami, których autorem jest Steve McCurry, znany jako dokumentalista. Co jakiś czas mamy do czynienia z aferą retuszerską podczas konkursu World Press Photo.

W dążeniu do doskonałości pomaga możliwość ingerencji w zawartość zdjęcia. Nie zawsze jest to jednak dozwolone.

Obraz

Starsi mistrzowie szczycili/szczycą się, że nie ingerują

Helmut Newton we wstępie do swojego albumu "SUMO”, podsumowującego całość pracy, zawarł zdanie, że zdjęcia nie były cyfrowo poprawiane. Peter Lindbergh cały czas twierdzi, że jego prace powstają w stu procentach na sesji i nic nie jest zmieniane komputerowo. Większość dokumentalistów nie ingerowało, ani aktualnie nie ingeruje w swoje fotografie. Znani portreciści i fotografowie mody za czasów analogowych większość efektów uzyskiwali dzięki oświetleniu i właściwym warunkom oraz umiejętności złożenia wszystkiego w całość. Pomysł i poszukiwanie kadru, a wreszcie decydujący moment wciśnięcia spustu migawki.

Czym są zatem dzisiejsze zdjęcia?

W mojej opinii nie ma znaczenia, jak mocno wpływasz na to, co zawarte jest w ostatecznym kadrze. W całej historii sztuki raz modne było upiększanie i poprawianie, w innych czasach przedstawiano postaci w sposób rzeczywisty.

Fotograficznie jesteśmy dalej w czasach programu na "P". To od fotografa zależy, jak intensywnie z niej korzysta, a do odbiorców należy ocena, czy ostateczny efekt na nich działa. Problemem jednak staje się uczciwość. I o tym jest właśnie cały ten tekst. Jeśli decydujesz się ingerować w swoje zdjęcia, a umiesz zrobić to tak, że tego nie zauważamy, to nie ukrywaj. Jeśli zaś pokazujesz świat w sposób rzeczywisty, nie próbuj nas oszukiwać tanimi chwytami. W końcu poza ingerencją w zawartość obrazu, fotografia ma wiele innych narzędzi, by świat pokazać innym, niż widzimy go na co dzień. Zdjęcie może kłamać i to jest jeden z jego największych atutów. Ale bądźmy uczciwi, retuszowałeś, to nie mów że tego nie robiłeś.

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)