Fujifilm X-H2S: Test

Fujifilm X-H2S to bezlusterkowiec, na którego czekało wielu. Ten korpus jest przeznaczony zarówno dla fotografów, jak i filmowców. Ma również funkcje, które przypadną do gustu wlogerom. Rzuciliśmy na niego fotograficznym okiem i wysnuliśmy kilka wniosków w poniższej recenzji.

Fujifilm X-H2S: Test
Marcin Watemborski

08.07.2022 | aktual.: 09.07.2022 19:16

Fujifilm X-H2S jest bardzo wszechstronny

Fujifilm X-H2S to bezlusterkowiec z warstwową matrycą APS-C o rozdzielczości 26 Mpix. Sensor jest nową wersją autorskiego rozwiązania Fujifilm o nazwie X-Trans CMOS. W połączeniu z nowym, szybkim procesorem przetwarzania obrazu, pozwoli ona zrobić nie tylko dobre zdjęcia, ale również nagrać filmy w świetnej jakości.

Obraz

Co do fotografowania, Fujifilm X-H2S pozwoli na zarejestrowanie do 40 kl./s przy wykorzystaniu migawki elektronicznej lub 15 kl./s z migawką mechaniczną. To, co imponujące pod kątem filmowania, to możliwość rejestrowania wideo z rozdzielczością 6,2K na pełnej powierzchni matrycy. Jeśli chodzi o 4K, to miłośnicy filmowania w zwolnionym tempie się ucieszą, ponieważ maksymalny klatkaż w tej rozdzielczości wynosi 120 kl./s.

Producent obiecuje również znacznie poprawiony układ autofokusa i od razu możemy powiedzieć, że faktycznie tak jest. Automatyczne ustawianie ostrości działa niezwykle celnie i szybko. Śledzenie obiektów (w tym rozpoznawanie twarzy i oczu ludzi oraz zwierząt) jest po prostu nieziemskie.

Już w pierwszym kontakcie Fujifilm X-H2S sprawia wrażenie korpusu solidnego, wszechstronnego i bardzo profesjonalnego.

Fujifilm X-H2S mógłby być wygodniejszy (i ładniejszy)

Mówią, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. W przypadku aparatu, często oznacza to decyzję, czy takowy wejdzie w nasze fotograficzne szeregi czy też nie. Jeśli liczycie na estetykę retro, nic z tych rzeczy. X-H2S to korpus współczesny, pasujący do wielkomiejskiej dżungli. Właściwie cały korpus wygląda jak mniejsza wersja GFX-a 100S. Ich kształty są bardzo zbliżone, podobnie jak umiejscowienie przycisków.

Po wzięciu Fujifilm X-H2S do ręki, sprawia on wrażenie bardzo topornego, czego zupełnie się nie spodziewaliśmy mając spore doświadczenie w długoterminowym fotografowaniu takimi korpusami, jak Fujifilm X-T2, Fujifilm X-Pro3 oraz Fujifilm X100V.

Obraz

Fujifilm X-H2S jest dość duży. O ile osoby z małymi dłońmi mogą odczuwać dyskomfort, a nawet drętwienie palców, tak ludzie z dużymi będą zachwyceni. Ci ostatni w końcu ucieszą się, że aparat tej marki czuć w ręce, pierwsi zaś będą rozczarowani. Fujifilm X-H2S ma wymiary 136 x 93 x 95 mm i waży ok. 660 gramów z baterią.

Obraz

Oprócz samego rozmiaru uchwytu, dochodzi kwestia rozplanowania przycisków. Te wydają się być od siebie znacznie oddalone i osoby z małymi dłońmi będą miały problem z obsługą górnych przycisków służących do zmiany balansu bieli, czułości ISO czy trzeciego funkcyjnego. Na plus jednak trzeba wpisać bardzo czytelny górny ekran monochromatyczny, którego ustawienie (czarny tekst na białym tle lub odwrotnie) można zmieniać. Do złudzenia przypomina on ten, który znamy ze średnioformatowego Fujifilm GFX 100S. Na górnym panelu znalazł się również włącznik, spust migawki (bez gwintu), dedykowany przycisk nagrywania filmów, a skrajnie po lewej stronie blokowane koło nastaw PASM. Na obudowie wizjera elektronicznego jest przycisk podświetlenia ekranu monochromatycznego, tryb wyświetlania, a po lewej koło korekcji dioptri.

Co do samego EVF-a, ten jest po prostu genialny. Aparat ustawiony w najwyższy tryb wydajności (pochłania mnóstwo energii), pozwoli na wyświetlanie ekwiwalentu 240 kl./s, więc czujemy się jakbyśmy patrzyli na obraz rzeczywisty, a nie w mały ekran. Na próżno szukać tu jakichkolwiek opóźnień, a jasność nie oślepia. Dodajmy do tego technologię OLED i rozdzielczość 5,76 miliona punktów z powiększeniem 0,8x. To czysta poezja.

Obraz

Tył korpusu przywita nas 3-calowym odchylanym i obracanym dotykowym ekranem LCD o rozdzielczości 1,62 miliona punktów. Na szaleństwo jakościowe nie ma co liczyć. Jest po prostu w porządku. Ciekawa rzecz znajduje się pod pokrywą – to 2 gwinty oraz złącze do podłączenia zewnętrznego wiatraka odprowadzającego ciepło, który można dokupić opcjonalnie. Umiejscowienie przycisków natomiast jest proste. Na szczęście w przeciwieństwie do GFX-a 100S, tutaj znajdziemy 4-kierunkowy wybierak, a dżojstik został przesunięty na górę korpusu. Przycisk Q jest również w wygodnym miejscu.

Obraz

Złącza na ściance po lewej stronie są dość rozbudowane. Filmowcy ucieszą się na wieść o pełnowymiarowym HDMI, wejściu na mikrofon i osobnym na słuchawki (oba typu 3,5 mm). Ostatnim ze złączy jest USB-C. Przez port nie tylko zgramy zdjęcia, ale naładujemy potężną baterię NP-W235, która ma pozwolić na aż 580 klatek wg standardu CIPA. Podczas naszych testów jej poziom naładowania spadł do niecałych 30 proc., więc jest się czym pochwalić. Akumulator jest montowany od spodu.

Obraz

Prawa strona przywita nas podwójnym slotem kart pamięci. Tu kolejny ukłon w stronę filmowców. Pierwsze gniazdo pracuje na karty pamięci CFexpress typu B, a drugie na w standardzie UHS-II SD.

Fujifilm X-H2S – jakość zdjęć to bajka!

Nowa warstwowa matryca CMOS X-Trans w rozmiarze APS-C (crop x1,5) robi wrażenie. 26 megapikseli upchniętych na niewielkiej powierzchni sensora wcale nie jest przeszkodą do otrzymania zdjęć dobrej jakości. Oczywiście osoby korzystające z korpusów pełnoklatkowych (nawet o niższej rozdzielczości) zwrócą uwagę na inny poziom szczegółowości, ale kto tak naprawdę ogląda każde zdjęcie w 100-procentowym powiększeniu?

Zakres natywnych czułości ISO to przedział 160-12 800. Wartości te są rozszerzalne w dół do poziomu 80, 100 i 125, zaś w górę do 25 600 oraz 51 200. Poniżej możecie zobaczyć małą scenkę testową sfotografowaną osobno na czułościach natywnych oraz programowych. Wszystkie zdjęcia zostały wykonane bez wyostrzania ani usuwania szumów. Są to pliki JPG prosto z aparatu zrealizowane na automatycznym balansie bieli i standardowym profilu / symulacji filmu – Provia.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/8]
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/5]

Patrząc na detale powyższych zdjęć, uważamy, że granicznym poziomem akceptowalnego szumu jest ISO 6400. Później można zauważyć już spadek jakości, ale przy matrycy APS-C, ten wynik jest naprawdę świetny. Takim aparatem z powodzeniem będzie można fotografować śluby, imprezy okolicznościowe czy nawet koncerty. Co ciekawe, dopiero na czułościach rozszerzonych w górę, zwróciliśmy uwagę na delikatną fioletową dominantę pojawiającą się w cieniach. Oprócz tego, obraz wygląda bardzo dobrze.

Korpus Fujifilm X-H2S sprawuje się świetnie podczas fotografowania. Ostrość jest łapana niezwykle szybko i celnie – można od razu do końca wciskać spust migawki, bo ustawienie ostrości to formalność dla tego aparatu. Autofokus to po spełnienie marzeń. Zdjęcia są bardzo wyraźne, bogate w szczegóły, lecz podobne do tych, które znamy z korpusów Fujifilm X-T4, a nawet Fujifilm X-T3 ze starszymi 26-megapikselowymi matrycami.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/18]

W przypadku Fujifilm X-H2S nie spotkamy się z nowymi symulacjami filmów. Dostępne jest ich jednak mnóstwo: Astia (standard), Velvia (jaskrawy), Astia (miękki), Classic Chrome, Pro Neg. Hi, Pro Neg. Std, Classic Neg., Nostalgic Neg. (znny z Fujifilm GFX 100S), Eterna (płaski do filmowania), Eterna Bleach Bypass, Across (bardziej kontrastowa czarnobiel), Monochrome (miękka czarnobiel), Sepia. Fujifilm X-H2S to pierwszy od długiego czasu flagowiec, który nie dostał nic nowego, ale nie ubolewamy z tego powodu – Classic Chrome to nasza ulubiona symulacja od czasu, gdy tylko się pojawiła.

Jakość obrazu w przypadku Fujifilm X-H2S jest według nas bez zarzutu. Kolory wyglądają tak, jak się spodziewaliśmy – są bardzo nastrojowe, z pięknymi zieleniami, a odcień skóry ma lekką różową dominantę i dużo jasnych tonów. Jeśli ktoś szuka aparatu cyfrowego, który przypomni mu obrazek z tradycyjnych aparatów fotograficznych na filmach i materiałach Fujifilm – lepszej opcji nie znajdzie.

Fujifilm X-H2S jest naprawdę świetny, ale…

Spędzenie kilku dni z korpusem Fujifilm X-H2S to niezła zabawa. W połączeniu z obiektywami Fujinon XF 23 mm f/1.4 R WR oraz Fujinon XF 33 mm f/1.4 R WR, to naprawdę kawał doskonałego sprzętu. Niezwykle cicha mechaniczna migawka jest bardzo dyskretna, ten dźwięk jest niemal kojący.

Jeśli zapomnimy o niewygodnym dla osób o małych dłoniach uchwycie, to naprawdę trudno znaleźć aspekt, do którego można się przyczepić. Tak zwyczajnie – to bardzo dobry aparat. Przyciski są umiejscowione sensownie, a ich klikalność jest odpowiednio wyważona, choć różna w zależności od konkretnego guziczka.

Fujifilm X-H2S zdecydowanie nie jest korpusem kierowanym do miłośników estetyki retro, a raczej współczesnych minimalistów z wielkich miast. Ten aparat świetnie wpasowuje się w nowoczesną architekturę i elegancję. Można nawet powiedzieć, że sprawdziłby się jako dodatek lifestyle’owy do rejestrowania codziennego życia, chociaż to znacznie więcej.

Nowy bezlusterkowiec Fujifilm X-H2S to bardzo zaawansowane urządzenie dla profesjonalistów, którzy chcą zrobić dobre zdjęcia oraz nagrać filmy w znakomitej jakości. Jeśli tym właśnie się zajmujecie i kochacie charakterystyczne kolory poszczególnych symulacji filmów Fujifilm, nie znajdziecie nic lepszego.

I tu pojawia się "ale". Jeśli waszym pierwszym i głównym zajęciem jest fotografowanie, to Fujifilm X-H2S będzie zdecydowanie zbyt zaawansowany i może przytłoczyć was mnogość funkcji. Jego wielkość również. Tym, którzy wolą fotografować, polecamy z czystym sumieniem serię Fujifilm X-T lub X-Pro i szczerze nie możemy doczekać się premiery nowych korpusów spod szyldu estetyki retro.

Fujifilm X-H2S kosztuje 12 999 złotych za sam korpus w popularnych sieciach sprzedażowych i jest już dostępny.

Marcin Watemborski, redaktor prowadzący Fotoblogii

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)