Hasselblad X1D to ekskluzywny średnioformatowy bezlusterkowiec z centralną migawką [test]

„To mały krok człowieka, a wielki skok dla ludzkości” - słowa wypowiedziane przez Neila Armstronga stawiającego pierwsze kroki na Księżycu. Był z nim także Hasselblad EDC. Od tamtej chwili minęło już ponad 50 lat. W 2017 roku Hasselblad wprowadził do sprzedaży model X1D, który ma otworzyć nowy etap w historii firmy. Czy faktycznie jest tak nowoczesny i fantastyczny, jak opisuje producent? Spędziłem z X1D kilka dni i postaram się opisać wszystkie moje za i przeciw.

Hasselblad X1D to ekskluzywny średnioformatowy bezlusterkowiec z centralną migawką [test]
Michał Massa Mąsior

Chciałbym wyraźnie podkreślić, że są to moje osobiste odczucia związane z Hasselbladem X1D. Nie lubię sztampowych testów z fotografowaniem banknotów i porównaniem średniego formatu do małego obrazka. Sam zawsze szukam informacji, z których łatwo mi wyczytać także emocje, które w fotografowaniu są przecież bardzo istotne.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

W wielu tekstach podkreśla się, że Hasselblad X1D ma tę samą matrycę, co kilka innych średnioformatowców. Nie sądzę, by miało to wielkie znaczenie, bo poza fizycznym kawałkiem elektronicznego sensora, nic w X1D nie przypomina aparatów, do których się go porównuje. Każdy ma inne oprogramowanie, inny zestaw obiektywów, inną odległość tylnej soczewki od matrycy, odrobinę inną filozofię działania, a także i grupę docelową, do której jest kierowany. Tekst piszę z punktu widzenia praktyka - portrecisty i fotografa mody. Użyję tego aparatu jak swojego codziennego narzędzia, wykonam nim sesję zdjęciową i podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami. 

Hasselblad X1D
Hasselblad X1D
ProducentHasselblad
Data premiery2016
RodzajAparat bezlusterkowy
Rozdzielczość matrycy50 Mpix
Rozmiar matrycyśredni format
Nośniki zapisuSD
Rodzaj wizjeraElektroniczny
Przejdź do pełnej specyfikacji

Czym ma być X1D i z kim konkuruje?

Producent opisuje "Hasska" jako cyfrowy średni format, który jest tak mały, że można go zabrać wszędzie, i tak dobry, by móc nim sfotografować wszystko. Fotograficznie nie ma ustępować klasycznej już linii H. Konkurować będzie zapewne ze wszystkimi dostępnymi średnimi formatami, bo jego bezlusterkowość pozwoliła na zmniejszenie do minimum gabarytów przy zachowaniu jakości obrazu. Przede wszystkim jednak X1D konkurował będzie z Fujifilm GFX 50s, Pentaxem 645Z i Leicą S. A to dlatego, że w założeniu tych konkurentów są mniejsze gabaryty (Pentax ich akurat nie spełnia), podniesiona ergonomia, zbliżona do aparatów małoobrazkowych, oraz wygoda pracy poza studiem.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Jak wygląda?

Zaprojektowany przez Para Heydena, człowieka odpowiedzialnego za design samochodów Volvo 2012-2016. Wygląda przepięknie, mogę na niego patrzeć bez przerwy. Przez kilka dni, podczas których miałem go dla siebie, niezliczona ilość rąk chciała go przynajmniej dotknąć. Tych świadomych, co oznacza napis Hasselblad, i tych, którzy kompletnie nie rozumieli magii wynikającej z tej nazwy.

Aparat jest bardzo mały. Body nie jest większe od lustrzanek małoobrazkowych z półki entry-level. Zbudowany z pięknie wyciętego bloku aluminium. Świetnie leży w rękach, przyciski i pokrętła są tam, gdzie mają być. Świetnie rozwiązano także chowane koło wyboru programów. Ergonomicznie nie ma się do czego przyczepić. Jedyny minus, moim zdaniem, to włączanie sprzętu. Nie lubię, kiedy za uruchomienie aparatu odpowiedzialny jest przycisk zamiast przełącznika. Niby dioda informuje, że jest włączony/wyłączony albo włączany/wyłączany. Ale zdecydowanie wolę przełącznik pomiędzy pozycjami on lub off.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Ekran dotykowy Hasselblada działa świetnie. Menu jest stosunkowo domyślne, choć trzeba kilku chwil, żeby zrozumieć, co i gdzie się znajduje. Elektroniczny wizjer - pamiętajmy, że X1D to średnioformatowy bezlusterkowiec - wyświetla bardzo dobrze i w wysokiej rozdzielczości. Leica SL jest aktualnie reference modelem w tej kwestii i Hasselbladowi nie udało się zrobić aż tak realistycznego wyświetlacza, w jaki jest wyposażona. Jednak pracując w bardzo ciemnych warunkach dla EVFów, nie czułem dyskomfortu ani opóźnień obrazu. Nie jest wybitnie, ale jest bardzo dobrze.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Jak pracuje?

To była dla mnie wielka zagadka. Po raz pierwszy spotkałem się z Hasselbladem X1D podczas targów Photokina. Tam wzbudzał niesamowite emocje, choć był jeszcze niegotowy. Trochę wolny, były kłopoty z ustawianiem ostrości. Początek sprzedaży przesuwano kilka razy. Ale pojawił się. Teraz jest u mnie, a więc bateria do środka i działamy.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Trzask, trzask - pierwsze zdjęcie poszło. Kolejne i następne. Początkowe wrażenie dość dziwne. Aparat wykonuje dwa trzaski, zamiast klasycznego dźwięku migawki. Wszystko dlatego, że w obiektywach mamy do czynienia z centralną migawką, która, w zależności od modelu szkła, różnie brzmi. To dość śmieszne i wymagające przyzwyczajenia. Druga rzecz to bezlusterkowość. Aparat musi wykonać kilka czynności, żeby zrobić zdjęcie, ale dzięki centralnej migawce można korzystać z bardzo krótkich czasów przy świetle błyskowym. To fantastyczna sprawa. Tym bardziej, że to jedyna taka konstrukcja na rynku. Hasselblad w systemie X postawił wyłącznie na obiektywy wyposażone w centralną migawkę.

Autofocus działa nadzwyczaj sprawnie, jak na średni format. Nawet w kiepskim świetle ostrzy i robi to dość szybko. Oczywiście znajdą się tacy, którzy porównają go do zwykłych obiektywów lustrzankowych. W stosunku do nich jest głośniej i wolniej. Ale niedużo.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

X1D już po kilku chwilach staje się przedłużeniem rąk i oczu. Doskonale się nim pracuje, obsługa nie przysparza kłopotów, a to dość ważne, by móc skupić się tylko na samych zdjęciach. Małym kłopotem jest trochę zbyt długi czas ciemności w wizjerze pomiędzy wykonywanymi zdjęciami. Jest on odrobinę dłuższy od klasycznego klapnięcia lustra. Trzeba się do tego przyzwyczaić.

Zdążyłem już przeczytać opinie o bardzo dużym opóźnieniu migawki w stosunku do wciśnięcia jej spustu. Nie jest to prawda, Hasseblad reaguje natychmiast, a opóźnienie jest na poziomie tysięcznych sekundy. Podczas całych dwóch dni testów nie zdarzyło mi się nie zdążyć zrobić zdjęcia, choć były momenty, że chciałem móc zrobić kolejną klatkę szybciej. Coś za coś. Jakość obrazu i małe gabaryty są tutaj na pierwszym planie. Ważnym elementem jest także gorąca stopka, która jest w pełni kompatybilna z systemowymi lampami Nikona. Możemy zatem korzystać z dóbr płynących ze światła błyskowego w systemie TTL. Także producenci tacy jak Profoto, Elinchrom czy nawet Quadralite oferują systemy błyskowe, które możemy adoptować do X1D, korzystając z TTL.

Modelka: Julka - AS Management; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/8, ISO 800 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Julka - AS Management; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/8, ISO 800 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior
Modelka: Julka - AS Management; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/8, ISO 800 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Julka - AS Management; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/8, ISO 800 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior
Modelka: Julka - AS Management; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/100 s, f/3.2, ISO 800 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Julka - AS Management; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/100 s, f/3.2, ISO 800 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior

Jakość obrazu

Jeśli można znaleźć niedociągnięcia w sposobie pracy X1D, to do obrazu nie można się przyczepić. Nowy Hasselblad daje niesamowicie ostre, pięknie nasycone w kolory, zdjęcia. Coś, co do niedawna było nieosiągalne dla średnich formatów, to wysokie czułości. W starszych aparatach średnioformatowych przy wyjściu  powyżej ISO 400 zdjęcia były często do wyrzucenia. W X1D pracowałem na ISO 3200 z bardzo zadowalającymi szumami. I nawet ISO 6400 jest OK, choć zaczynają się gubić szczegóły w cieniach. Szum wyglądem przypomina bardziej ziarno filmowe, ale powyżej 6400 zaczyna być moim zdaniem zbyt mocny. Na uwagę zasługuje rozpiętość tonalna. Ilość informacji w jasnych i ciemnych elementach jest niesamowicie duża. I nawet jeśli wydawało mi się, że trochę prześwietliłem zdjęcie, okazywało się, że wystarczy odrobinę ściągnąć ekspozycję w obróbce, a wszystkie szczegóły wracają na swoje miejsce. Podobnie to działa w drugą stronę, kiedy plik wyjściowy jest zbyt ciemny. To wielka wygoda.

Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/80 s, f/3.2, ISO 1600 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/80 s, f/3.2, ISO 1600 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior dla Institute Magazine
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/200 s, f/3.5, ISO 1600 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/200 s, f/3.5, ISO 1600 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior dla Institute Magazine
Modelka: Bambi - AS Management, stylizacje: Kurpaska, wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 45 mm, 1/200 s, f/4, ISO 1600 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Bambi - AS Management, stylizacje: Kurpaska, wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 45 mm, 1/200 s, f/4, ISO 1600 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior dla Institute Magazine

Hasselblad X1D w porównaniu do konkurencji

Trend minimalizowania średnich formatów cyfrowych rozpoczęła Leica modelem S. W body wielkości mniej więcej Canona 5D zapakowano większą matrycę i uproszczono obsługę. Pozostawiono jednak klasyczny mechanizm lustra. Hasselblad poszedł dalej, zrezygnował z lustra i jeszcze bardziej zmniejszył gabaryty aparatu. Podobną ścieżką poszła firma Fujifilm. Model GFX 50s jest jednak sporo większy, a obsługę obiektywów z centralną migawką przewiduje dopiero po dołączeniu specjalnej przejściówki (będzie można zapiąć obiektywy Fujinon z mocowaniem Hasselblad H). Jest jednak około 10 tysięcy tańszy od Hasselblada. Leica przewyższa cenowo X1D prawie dwukrotnie, ale jest lustrzanką.

Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 45 mm, 1/80 s, f/8, ISO 400 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 45 mm, 1/80 s, f/8, ISO 400 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior dla Institute Magazine
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 45 mm, 1/80 s, f/8, ISO 400 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 45 mm, 1/80 s, f/8, ISO 400 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior dla Institute Magazine
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/4, ISO 3200 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika Wróbel.Hasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/4, ISO 3200 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior dla Institute Magazine
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika WróbelHasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/8, ISO 3200 | Pełna rozdzielczość
Modelka: Bambi - AS Management; stylizacje: Kurpaska; wizaż: Monika WróbelHasselblad X1D, 90 mm, 1/125 s, f/8, ISO 3200 | Pełna rozdzielczość© © Michał Massa Mąsior dla Institute Magazine

Wrażenia ogólne

Aparat mogłem przetestować dzięki uprzejmości Hasselblad Polska. Zostałem na koniec zapytany czy gdybym nie pracował innym systemem, rozważyłbym zakup X1D. Spróbuję w kilku zdaniach odpowiedzieć na to pytanie.

Obraz
© © Michał Massa Mąsior

Aparat ma kilka małych firmware’owych niedociągnięć, takich jak choćby odrobinę długi czas ciemności między zdjęciami czy brak możliwości ustawiania balansu bieli z próbnika szarości. Pomimo to fotograficznie i ergonomicznie jest to fantastyczne narzędzie. Bardzo mocny korpus, który, jak obiecuje producent, jest odporny na trudne warunki. Gabaryty powodują, że zamiast ciągnąć za sobą walizkę, mogę go zabrać do torby, w której mieści się inny bezlusterkowiec albo dalmierz. Jest to zatem pierwszy taki aparat na rynku (obok odrobinę większego Fujifilm, który też już trafił do sprzedaży), będący sprzętem niemalże kieszonkowym, przy zachowaniu niezwykle wysokiej jakości obrazu średnioformatowego.

Zawsze trzeba sobie zadać pytanie, co jest dla mnie wygodniejsze? Lustrzanka czy bezlusterkowiec? Na koniec cena - 42 000 złotych za sam korpus, a do tego obiektywy (aktualnie dostępne są 30, 45 i 90 mm) w cenach od 10 do 18 000 zł. Drogo? Myślę, że cena jest rozsądna. Ktoś powie, że Fujifilm jest o ponad 10 tysięcy tańszy, a ma taką samą matrycę. Tak, ale Hasseblad wyprodukowany został dla użytkownika, który doceni bardzo wysoką jakość wykonania, obiektywy z centralną migawką i to „coś”, co dostaje się z razem z X1D.  Nazwałbym to dodatkowym pakietem przyjemności. Porównując jednak X1D do lustrzanki Hasseblad H6D, cena jest prawie trzykrotnie niższa.

Tak, kupiłbym Hasselblada X1D i wcale nie jest powiedziane, że tego nie zrobię, bo aparat wywarł na mnie ogromne wrażenie. Zdjęcia są ekstremalnie ostre. Rysunek obiektywów fantastyczny. A całość sprzętu pakuję do małej torby i idę na kolejne zdjęcia….

Źródło artykułu:WP Fotoblogia
testyblogibezlusterkowce
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)