Sony A5100 - mały na zewnątrz, wielki w środku [test]

Sony A5100 pojawił się na rynku niespełna rok po premierze A5000. Czy tak krótki czas pozwolił na wprowadzenie znaczących zmian w stosunku do poprzednika?

Sony A5100 - mały na zewnątrz, wielki w środku [test]
Jakub Kaźmierczyk

15.01.2015 10:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obecnie bezlusterkowce zdobywają coraz większą część rynku, a ich produkcją zajmują się właściwie wszystkie firmy. Ostatnio system bezlusterkowy zaprezentował Phase One w porozumieniu z firmą Apla, co jeszcze bardziej pokazuje, że ten typ aparatu to nie przemijająca moda.

Sony A5100 trafił do mnie na kilka dni przed wyjazdem do Barcelony, gdzie testowałem go podczas świąt. Do dyspozycji miałem obiektywy 16-50/3.5-5.6 OSS Power Zoom i Carl Zeiss 24/1.8. Sony A5100 będzie konkurował przede wszystkim z takimi aparatami jak: Olympus PEN E-PL7, Panasonic Lumix GF-6, Samsung NX300, Nikon 1J4 czy Fujifilm X-M1. Najbardziej jednak przypomina mi Olympusa E-PM2, którego nie ma już w sprzedaży.

Budowa i obsługa

Sony A5100 zbudowany jest z dobrej jakości chropowatego plastiku, pod warunkiem, że wybierzemy wersję czarną lub białą. Wersja brązowa, z którą miałem do czynienia na Photokinie, była śliska i zdecydowanie bardziej tandetna w odbiorze.

Sony A5100 w brązowym, śliskim wykończeniu.
Sony A5100 w brązowym, śliskim wykończeniu.

A5100 jest bardzo małym aparatem, szczególnie, że mieści w sobie matrycę w rozmiarze APS-C. Przez to grip jest dość płytki, a dodatkowo jest dość śliski, więc dłuższe fotografowanie A5100 nie należy do najbardziej komfortowych. Natomiast jego waga 283 gramów z podstawowym obiektywem powoduje, że jego noszenie jest bardzo komfortowe, bo aparatu w ogóle nie czuć na ramieniu czy szyi. To ponad 100 gramów mniej, niż kompaktowy Panasonic Lumix LX100.

Sam aparat wygląda dosć ciekawie, szczególnie ze względu na duży bagnet w stosunku do reszty korpusu, przez co w miejscu łączenia z obiektywem jest mocno zaokrąglony.

Obraz

Na korpusie nie znajdziemy zbyt wielu elementów sterujących. Tylną ścianę prócz wyświetlacza, któremu przyjrzę się w dalszej części testu, zajmuje standardowy zestaw przycisków, składający się z nawigatora pełniącego funkcję koła nastaw, wraz z przyciskiem centralnym, przycisk menu, trybu odtwarzania, nagrywania filmów i zagadkowy przycisk „?”. Warto wspomnieć, że przciski nawigatora oraz przycisk „?” są programowalne, co jest szczególnie przydatne, bo w A5100 nie znajdziemy klasycznego menu podręcznego.

Obraz

Na górze aparatu znajdziemy jedynie włącznik opleciony dźwignią zoomu i dźwignią włącznika, mikrofon stereo i wbudowaną lampę błyskową. Producent nie przewidział możliwości zamontowania zewnętrznej lampy błyskowej czy innych akcesoriów takich jak mikrofon czy wizjer. Dziwić może przełącznik zoomu w aparacie z wymienną optyką, ale podczas filmowania bardzo się przydaje umożliwiając płynne przejścia przy użyciu elektronicznie sterowanego zooma.

Obraz

W Sony A5100 nie znajdziemy nawet koła trybów, co z punktu widzenia fotografa będzie uciążliwe, ale dla osoby, która fotografuje głównie w trybie Auto, może stanowić to zaletę. Tryby zmieniamy naciskając środek nawigatora. Po wyświetleniu wirtualnej tarczy wybieramy interesujący nas tryb.

Obraz

Na lewej ścianie umieszczono zaślepkę kryjącą złącza USB, HDMI oraz kart SD/SDHC/SDXC, Memory Stick PRO Duo, Memory Stick PRO-HG Duo, Memory Stick XC-HG Duo. To dobre rozwiązanie, bo często w tańszych konstrukcjach sloty kart pamięci umieszczane są w komorze baterii, co utrudnia wymianę kart, kiedy fotografujemy z przypiętą stopką od statywu. Na dole oczywiście znalazła się klapka kryjąca baterię, która wytrzymuje około 350-400 zdjęć, co jest dobrym wynikiem. Na plus zasługuje również bardzo dokładny wskaźnik naładowania. Minusem jest jednak dołączona ładowarka, która na czas ładowania uziemia aparat. O ile w przypadku serii A7 była to bardzo duża wada, o tyle w przypadku amatorskiego A5100 można to przeboleć.

Obraz

Na tylnej ścianie znalazł się również nowy ekran, który ma 921 tys. punktów (2x więcej od poprzednika). Wyposażony jest w przegub umożliwiający obrócenie ekranu od 180 stopni ku górze w kierunku obiektywu. To oczywiście ukłon w kierunku miłośników selfie. Dodatkowo ekran wyposażono w funkcję dotyku, która umożliwia łatwe wybranie punktu AF lub błyskawiczne wyzwolenie migawki. Obracając ekran w kierunku twarzy, aparat przestawia się w funkcję selfie, gdzie automatycznie włącza się 3-sekundowy samowyzwalacz. Może to mało ambitne, ale przydatne. Ekran ma jednak minus - jest dość ciemny i ma kiepskie powłoki przeciwodblaskowe, przez co fotografowanie w słońcu jest niezbyt wygodne.

Obsługa

Mimo tak małej ilości elementów sterujących fotografowanie A5100 jest przyjemne, szczególnie ze względu na możliwość przypisania funkcji 5 przyciskom i możliwości wybierania punktów AF dotykiem. Nie można oczekiwać również od tak amatorskiego korpusu świetnej ergonomii, ale A5100 pozytywnie zaskakuje. Na plus należy również policzyć szybkość zmiany ogniskowych w podstawowym obiektywie 16-50/3.5-5.6 OSS.

Obraz

Menu

Lubię układ menu w aparatach Sony. Standardowo podzielone jest na 6 zakładek, w której znajdziemy odpowiednią ilość kart. Dodatkowo istnieje możliwość ułożenia zakładek w formie kafelków, za czym osobiście nie przepadam. Wszystkie funkcje są dobrze opisane i nie powinny przysporzyć kłopotu nawet amatorowi. Funkcje przypisane do przycisków funkcyjnych wyświetlane są na ekranie fotografowania, natomiast szkoda, że nie znajdziemy klasycznego menu podręcznego.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/5]

Fotografowanie w praktyce

Z aparatem spędziłem tydzień, używając go na zmianę z bezlusterkowcem Olympus OM-D E-M10. Testowany Sony A5100 sprawował się naprawdę dobrze, szczególnie że podczas fotografowania w trybie P. Obracając koło nawigatora można zmieniać proporcje między wartością przysłony, a czasem naświetlania, co przydało mi się szczególnie fotografując jasnym obiektywem Carl Zeiss 24/1.8. Paradoksalnie mała ilość elementów sterujących bardzo nie doskwierała.

Obraz

Muszę wspomnieć o standardowym obiektywie 16-50/3.5-5.6 OSS, który jest wygodny w obsłudze, a zmiana ogniskowej jest bardzo szybka. Obiektyw niestety ma poważne wady - niesamowicie winietuje i ma potężną dystorsję, więc trzeba decydować się na zapis JPG lub podczas wywoływania zdjęć obowiązkowo nałożyć korektę obiektywu. Na szczęście aplikacje Adobe świetnie sobie z tym radzą. Wspominam o tym, ponieważ zdecydowana większość amatorów wybierze zestaw właśnie z tym obiektywem.

Zdjęcie zrobione obiektywem 16-50/3.5-5.6 OSS bez korekty
Zdjęcie zrobione obiektywem 16-50/3.5-5.6 OSS bez korekty

Autofokus

Dobrze sprawuje się zaczerpnięty z Sony A6000 układ AF Fast Hybrid wyposażony w 179 punktów detekcji fazy i 25 punktów detekcji kontrastu. Podczas testów ostrość zawsze była dobrze dobrana, nie ważne czy fotografowałem w pełnym słońcu czy po zmierzchu. To właśnie jedna rzecz, której nie widać na zewnątrz, a znacznie usprawnia serię A5*. Sony wyposażony jest również w diodę doświetlającą, dzięki czemu AF dobrze radzi sobie w każdych warunkach. Wielkość pola i strefy zmienimy w menu, ale możemy przyporządkować tę funkcję do dedykowanych przycisków, a sprawę ułatwia dotykowa obsługa ekranu. Duży plus!

Szybkość i wydajność

I w tej dziedzinie Sony poszło mocno do przodu oferując szybkość na poziomie 6,5 kl./s, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Szczególnie, że seria może trwać nieco ponad 4 sekundy przy zapisie RAW. Poprzednik oferował 3,5 kl./s. To kolejne usprawnienie, ktrego nie widać gołym okiem, a znacząco wpływa na komfort fotografowania. Aparat włącza się nieco ponad sekundę, co przy zastosowaniu elektronicznie sterowanego obiektywu jest niezłym wynikiem. Mam nadzieję, że podobnych wyników możemy spodziewać się w nowych aparatach serii A7.

Funkcje dodatkowe

Jak większość aparatów tego producenta, A5100 wyposażone jest w Wi-Fi i NFC. Do obsługi aparatu służy aplikacja „inteligentny pilot” w aparacie i „Sony Play Memories” w smartfonie. Jej funkcjonalność jest dość mocno ograniczona, ale do podstawowego fotografowania w zupełności wystarczy. Z poziomu smartfona możemy zmienić ogniskową (w przypadku obiektywu Power Zoom) i korektę ekspozycji. Oczywiście istnieje możliwość zgrywania zdjęć na urządzenia mobilne.

Obraz

Dodatkowo na sam aparat możemy pobierać przeróżne aplikacje, które jednak są płatne (niektóre kosztują ok. 40 zł). Dzięki nim możemy rejestrować np. ruch gwiazd. Z mojego punktu widzenia kupowanie aplikacji jest bardziej stworzone dla smartfonów, a nie aparatów fotograficznych. W A5100 jeszcze jestem w stanie to wybaczyć, ale w profesjonalnym A7R czy A7S wygląda to nieco komicznie.

Filmy

W stosunku do poprzednika tryb filmowy również został znacznie ulepszony. A5100 nagrywa filmy w rozdzielczości Full HD z prędkością 60, 30 i 24 kl./s z bitrate na poziomie 50Mbps i kodekiem X-AVCS. Ten tryb zapisu możliwy jest jednak tylko dla kart SD klasy 10 o pojemności minimum 64GB lub karty MemoryStick XC-HG Duo. Sony informuje o tym tylko w instrukcji, a przydałaby się informacja w menu, dlaczego ta opcja nie jest dostępna dla mniejszych kart. Swoją drogą, dobrze by było, gdyby opcja była dostępna dla kart o pojemnościach 16 czy 32GB, które są znacznie bardziej popularne wśród amatorów. Nie mając jednak możliwości wykorzystania kodeka X-AVCS, możemy ustawić AVCHD i nagrywać filmy Full HD z prędkością 60, 50, 25 i 24 kl./s.

Jakość filmów jest bardzo dobra, są szczegółowe i odpowiednio nasycone. Na plus zasługuje brak rozostrzania podczas zmiany ogniskowej, dobrze działający autofokus i brak migotania z powodu zmiany przysłony podczas zmiany ogniskowej. Jedyne, na co można narzekać do widoczny efekt rolling shutter. Plus jednak należy się za możliwość pracy w trybie manualnym, co również nie jest tak oczywiste, szczególnie w segmencie aparatów amatorskich. Szkoda, że nie ma możliwości podłączenia mikrofonu, ale na szczęście zewnętrzene rejestratory np. Zoom H1 czy Olympus LS-12 czy Tascam 05 nie są bardzo drogie.

Tu Sony znów robi duży postęp, a tak rozbudowane możliwości filmowe zasługują na naprawdę duży plus. Sony bardzo mocno buduje swoją pozycję w kierunku aparatów stworzonych do wideo, i jak widać, dobrze mu to wychodzi.

Szumy

Sony A5100 został wyposażony w nową matrycę o rozdzielczości 24 megapikseli (A5000 - 20 megapikseli) w technologii Exmor CMOS w rozmiarze APS-C, która obsługiwana jest przez proceseor BIONZ X.

Na zdjęciach pierwsze zaszumienie zaczyna pojawiać się przy ISO 800, ale do ISO 3200 utrzymuje się na naprawdę niskim poziomie, bez plam kolorystycznych. Dopiero ISO 6400 zaczyna mocniej degradować obraz, natomiast bez przeszkód można korzystać z tak wysokiej czułości. Dopiero ISO 12800 i 25600 znacząco wpływają na jakość obrazu, na którym pojawia się kolorowy szum i tych wartości można użyć tylko w ostateczności i to raczej po przekonwertowaniu zdjęć do czerni i bieli. Porównując jakość zdjęć z większym bratem A6000, jakość zdjęć jest właściwie identyczna.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/9]

Oddanie szczegółów

W tym wypadku sytuacja wygląda podobnie, jak w przypadku szumów. Do wartości ISO 800 obraz jest naprawdę ostry i ciężko doszukiwać się utraty szczegółów. Spadek jakości można zaobserwować od wartości ISO 1600, przy czym szczegółowych elementów nie zalecałbym fotografować powyżej wartości ISO 3200. ISO 6400 można użyć w ostateczności, choć wiele szczegółów nie będzie już widocznych, natomiast dwie ostatnie wartości bardzo mocno wpływają na szczegółowość obrazu.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/9]

Zdjęcia przykładowe

Wszystkie zdjęcia były wykonane w formacie RAW i wywołane przy standardowych ustawieniach Adobe Lightroom 5.7. Więcej zdjęć znajdziecie na naszym profilu w serwisie Flickr.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/45]

Podsumowanie

Obraz

Co nam się podoba

Projektantów Sony trzeba przede wszystkim pochwalić za bardzo duże zmiany poczynione w podzespołach małego bezlusterkowca. Zastosowano świetny układ autofokusu zaczerpnięty z A6000. Mocne rozwinięto funkcje filmowe, dzięki którym nawet osoby, które myślą o wejście w świat wideo, bez przeszkód mogą rozważać Sony A5100. Na plus zasługuje też sensor, który ma naprawdę dobre osiągi, a jakość zdjęć w większości warunków oświetleniowych jest naprawdę wysoka. Sony A5100 można też pochwalić za bardzo dobry tryb zdjęć seryjnych, a także za to, że wreszcie aparat nie zamiera, jak miało to miejsce we wcześniejszych modelach Sony.

Co nam się nie podoba

Z mojego punktu widzenia w A5100 zabrakło przede wszystkim możliwości podłączenia mikrofonu i wizjera, które mogłyby podnieść funkcjonalność aparatu o klasę wyżej. Szkoda również, że nie ma koła trybów, który nawet ambitniejszemu amatorowi by się przydało. Sony powinno popracować również nad jasnością ekranu i jego powłokami, bo ciężko fotografuje się w słoneczne dni, szczególnie że nie ma nawet opcji doczepienia wizjera.

Werdykt

Sony A5100 to bardzo udany aparat kierowany przede wszystkim do amatorów, którym nie zależy na częstej zmianie parametrów, ale czasem chcą mieć taką możliwość. Sony A5100 przede wszystkim pokazuje, że w przeciągu niespełna roku, można tak diametralnie zmienić aparat wymieniając właściwie tylko podzespoły, bo korpus pozostał taki sam. Jest to jeden z niewielu aparatów, o którym w żaden sposób nie można powiedzieć, że jest odgrzewanym kotletem, co stało się ostatnio ulubionym określeniem naszych czytelników pod newsami i testami. Sony A5100 to właściwie A6000 opakowane w skromniejszą obudowę z mniejszą ilością przycisków i innych elementów sterujących, co w tym przypadku z pewnością jest jego zaletą.

Obraz

Cena około 2400 zł jak na podstawowy model bezlusterkowca nie jest niska, ale w moim przekonaniu to aparat wart tych pieniędzy. Poza tym jak zwykle możemy oczekiwać dość szybkiego spadku cen, jak ta to miejsce w popularnych seriach aparatów.

Obraz
Komentarze (0)