Canon EOS 5D Mark IV - test lustrzanki dla profesjonalistów
Czy nowa pełnoklatkowa lustrzanka Canon EOS 5D Mark IV poradzi sobie z legendą poprzedników i zaoferuje możliwości, które realnie zachęcą profesjonalnych fotografów do zakupu nowego korpusu?
Specyfikacja i opis
Na Canona EOS 5D Mark IV czekaliśmy aż 4 lata. Zastępuje on model EOS 5D Mark III, który wciąż jest jedną z bardziej popularnych i cenionych pełnoklatkowych lustrzanek na rynku, o czym świadczy chociażby jej wysoka cena, utrzymująca się na podobnym poziomie od dnia premiery.
Canon EOS 5D Mark IV jest w sprzedaży w cenie ok. 16-18 000 zł. Producenci sprzętu fotograficznego przyzwyczaili nas do sporych podwyżek cen, a nowa lustrzanka niestety dobrze wpasowuje się w ten trend. Jego poprzednik kosztował w dniu premiery ok. 12 000 zł, a obecnie można go kupić już za ok. 10 -11 000 zł. To duża różnica.
Cena nowej lustrzanki jest wysoka także na tle konkurencji. Canon EOS 5D Mark IV jest główny rywalem takich aparatów, jak Nikon D810 (12 000 zł), Pentax K-1 (9000 zł), ale także Sony A99 II (3600 euro) oraz Sony A7R II (14 000 zł).
Canon EOS 5D Mark IV | |
---|---|
Producent | Canon |
Data premiery | 2016 |
Rodzaj | Lustrzanka cyfrowa |
Bagnet | Canon EF (EOS) |
Maksymalny rozmiar zdjęcia | 6720 x 4480 |
Rozdzielczość matrycy | 30 Mpix |
Typ rozmiaru matrycy | Pełna klatka |
Rozmiar matrycy | 36 x 24 mm |
Nośniki zapisu | SD |
Rodzaj wizjera | Optyczny |
Budowa i wykonanie
Canon EOS 5D Mark IV wygląda niemal identycznie, jak EOS 5D Mark III. To nic dziwnego, ponieważ japoński producent stara się, aby jego profesjonalne korpusy były mocno ujednolicone. I bardzo dobrze, ponieważ dzięki temu mamy większy komfort pracy, zmieniając w czasie zdjęć aparaty. Docenią to także osoby przesiadające się na nowszy model, który od razu będą mogły, bez problemów, korzystać z nowego korpusu.
Canon EOS 5D Mark IV ma jednak drobne zmiany i ulepszenia, które trudno dostrzec na pierwszy rzut oka, a które mogłem spokojnie zobaczyć przy dłuższym teście. Z tyłu zastosowano nową dźwignię, która służy do zmiany stref AF. Ulepszono także joystick z tyłu, który teraz ma karbowaną fakturę, jak we flagowym Canonie EOS-1D X Mark II. Delikatnie zmieniło się pokrętło PASM. Gniazdo wężyka spustowego ulokowano z przodu, w dolnym rogu. Dopiero po włączeniu aparatu można dostrzec, że z tyłu ulokowano nowy 3,2-calowy ekran LCD, który ma funkcję dotyku oraz wyższą rozdzielczość (1.62 kontra 1,04 mln punktów u poprzednika). Niestety, nie jest to ekran odchylany.
Wymiary nowej lustrzanki są niemal identyczne, co poprzednika, a waga wynosi ok. 800 g (bez baterii i kart pamięci), czyli o 60 g mniej niż EOS 5D Mark III. Różnica jest delikatnie wyczuwalna, co należy policzyć na plus. Nowy korpus został wykonany ze stopu magnezowego. Grip z przodu jest głęboki, wyścielony chropowatą gumą idealnie przylegającą do dłoni, a cały korpus jest świetnie spasowany i wykonany z identycznych tworzyw wysokiej jakości. Czuć, że to sprzęt profesjonalny - podobnie, jak w przypadku poprzednika.
Producent podaje, że aparat jest lepiej uszczelniony niż poprzednik - na podobnym poziomie, co w Canonie EOS 7D Mark II. W wielu miejscach dodano uszczelki - szczególnie w okolicach mocowania obiektywu, spustu migawki i komory baterii. Odrobinę przebudowano także układ portów i gniazd. Wspomniane wcześniej złącze pilota znajduje się teraz z przodu aparatu, natomiast złącza mikrofonowe i słuchawkowe dalej są schowane w bocznym panelu. Nie zabrakło także złącza mini HDMI, ale również szybkiego USB 3.0.
Po przeciwnej stronie korpusu znajdziemy komorę gniazd pamięci, gdzie nic się nie zmieniło. Aparat jest wyposażony w dwa sloty - jeden na karty CF (bez obsługi kart CFast 2.0), a drugi SD (standard UHS-II). Trudno jednoznacznie powiedzieć czy taki układ jest dobry, czy zły - każdy powinien to ocenić raczej indywidualnie, dostosowując do swoich potrzeb.
Jakość wykonania lustrzanki Canon EOS 5D Mark IV jest wysoka, a lepsze uszczelniania sprawiają, że aparat ten jest jeszcze bardziej wytrzymały niż poprzednik. To świetna wiadomość dla wszystkich fotoreporterów, podróżników czy fotografów ślubnych. Z drugiej strony, spotkałem się z wieloma egzemplarzami EOS-ów 5D Mark III, które po 2-3 latach profesjonalnego użytkowania nosiły wyraźne ślady przetarcia farby, odsłaniając magnezową obudowę. Sam nawet tego doświadczyłem, korzystając w redakcji z tego aparatu przez dobre 4 lata.
Mimo że nie zabieraliśmy go w ciężkie podróże i nie był wykorzystywany na ślubach czy w plenerze, to ma sporo rys i przetarć. Wytrzymałość korpusu trudno stwierdzić w czasie nawet miesięcznego testu, ale na pierwszy rzut oka korpus EOS 5D Mark IV wydaje się prezentować identyczną jakość wykonania. Mam nadzieję, że japoński producent popracował nad tym nieco newralgicznym elementem i nowa lustrzanka nie będzie równie czuła na przetarcia co poprzednik.
Ergonomia i obsługa
Zmieniając aparat z modelu Mark III na na IV praktycznie trudno odnaleźć większe różnice pod względem układu przycisków, pokręteł i tarcz. Japoński producent postanowił nie zmienić sprawdzonego i cenionego układu, a jedynie ulepszyć kilka drobnych elementów oraz dodać lepszy ekran z funkcją dotyku, z dostosowanym menu. Ergonomia profesjonalnych lustrzanek Canona od lat stoi na wysokim poziomie, zatem konsekwencja Canona to ogromna zaleta. Trudno w zasadzie życzyć sobie wyraźnej poprawy któregoś z elementów - no, chyba że ktoś ma bardzo indywidualne potrzeby.
Aparat pewnie leży w dłoniach dzięki głębokiemu gripowi z przodu, który został wyścielony chropowatą gumą idealnie przylegającą do dłoni. Do tego trzeba dodać sporo miejsca na kciuk z tyłu. Podobnie, jak u poprzednika, wszystkie przyciski są rozsądnie ułożone, dobrze wyczuwalne palcami bez patrzenia i pracujące z dużą kulturą - mają odpowiedni skok, a tarcze nie stawiają zbyt dużego oporu. W efekcie otrzymujemy sprzęt, który nie męczy fotografa, nawet przy długim fotografowaniu z ciężkimi obiektywami.
Klasycznie dla Canona zastosowano tu dwie tarcze służące do zmiany wartości przysłony i czasu naświetlania czy innych parametrów. Na górnej ściance trzeba też wyróżnić 4 przyciski ułożone tuż przy czarno-białym wyświetlaczu. Najmniejszy z nich służy do sterowania podświetlaniem ekranu. Przycisk z wypukłą kropką pośrodku służy do zmieniania czułości ISO. Dwa pozostałe umożliwiają zmiany pomiaru światła i balansu bieli oraz trybu AF i napędu. Taki układ pozwala swobodnie rozpoznać przycisk do czułości ISO i zmienić ją bez odrywania oka od wizjera.
Podobny porządek panuje z tyłu, gdzie układ przycisków jest identyczny: 7 przycisków ulokowanych po lewej stronie oraz 5 po prawej + kilka dźwigni i duża tarcza. Dla użytkowników aparatów marki Canon to nic nowego. W porównaniu do poprzednika, zastosowano tu lepszy joystick z karbowaną fakturą - identyczny, jak we flagowym modelu EOS 1D-X Mark II. Joystick służy do wybierania punktów AF i sprawdza się wyśmienicie - nie jest zbyt mały i ma dobrze dobraną czułość. Szkoda jedynie, że nie możemy płynnie zmieniać punktów AF, jeden po drugim, przy dłuższym przytrzymaniu, jak np. w Fujifilm X-T2. Tuż obok, nieco poniżej, zastosowano małą dźwignię znaną z modelu 7D Mark II, tyle że w 5D Mark IV ma ona inne zastosowanie - odpowiada za regulację pola autofokusa. To mądrze zaprojektowane rozwiązanie świetnie się sprawdza w praktyce.
Canon EOS 5D Mark IV umożliwia także zmianę funkcji w sumie 11 przycisków i pokręteł, chociaż dla niektórych z nich lista dostępnych funkcji jest ograniczona. Na początku użytkowania aparatu warto zwrócić uwagę na mały przycisk M-Fn ulokowany przy spuście. Standardowo nie ma on przypisanej żadnej funkcji, zatem warto go dostosować do indywidualnych potrzeb. Drobiazgiem, którego może brakować niektórych fotografom, jest podświetlanie przycisków - funkcja wbrew pozorom przydatna, którą Nikon zastosował w swoich najnowszych lustrzankach Nikon D500 i D5.
Mocnym punktem lustrzanki jest nowy 3,2-calowy wyświetlacz LCD o wyższej, niż poprzednik, rozdzielczości (1.62 kontra 1,04 mln punktów). Jest też wyposażony w funkcję dotyku. Różnica jakości jest widoczna od razu. Jakość obrazu jest świetna - ekran jest jasny, kontrastowy, kolory są naturalne, kąty widzenia poprawne, chociaż wyświetlane barwy mają wyraźnie cieplejszy odcień niż w modelu Mark III. Ekran dobrze radzi sobie także w słonecznych warunkach, dając fotografowi pełen komfort pracy.
Funkcja dotyku, jak to w Canonie, działa wyśmienicie. Dotyk jest czuły, precyzyjny i responsywny. Możemy sterować wszystkimi funkcjami w głównym menu, czego nie można powiedzieć o flagowym Canonie EOS-1D X Mark II, gdzie funkcja dotykowa ogranicza się właściwie tylko do wyboru punktu AF w trybie Live View. Canon udowadnia, że funkcja dotyku w profesjonalnej lustrzance naprawdę ma sens i jest realnym ulepszeniem ergonomii, szczególnie w połączeniu z Live View i skutecznym AF, o którym za chwilę. Mnie akurat do tego nigdy nie trzeba było przekonywać, ale zapewne są jeszcze osoby uznające dotykowy ekran czy Wi-Fi za zwykłe gadżety i „wodotryski”. Teraz czekamy jeszcze tylko na możliwość odchylania ekranu.
Menu jest dostosowane do obsługi dotykowej i nabrało cech „flat designu”, chociaż ogólny układ jest podobny. W górnej części znajduje się 5 zakładek - w każdej umieszczono po kilka kart. Ostatnia karta przeznaczona jest do skonfigurowania do swoich potrzeb. Całość bardzo przypomina menu z Canona EOS 80D.
Warto zwrócić uwagę również na świetny, ulepszony wizjer optyczny Intelligent Vievfinder II, stosowany w innych profesjonalnych modelach EOS 7D Mark II oraz 1D-X II. Wizjer cechuje się 100-procentowym pokryciem kadru oraz powiększeniem na poziomie 0,71x.
Patrząc przez wizjer, zobaczymy parametry ekspozycji oraz pola autofokusa, ale także informacje o ustawieniach większości parametrów: stan baterii, czułość ISO, balans bieli, tryb pomiaru światła, tryb AF, rozmiar oraz liczbę pozostałych zdjęć czy ustawienia trybu seryjnego. W połączeniu z ergonomicznymi przyciskami o rozsądnym ułożeniu to spore udogodnienie dla fotografa, który praktycznie nie musi odrywać oka od wizjera, aby zmienić większość najważniejszych parametrów.
Fotografowanie w praktyce
W czasach, kiedy to bezlusterkowce wiodą prym w innowacyjności, Canon udowadnia, że potrafi stworzyć świetną, nowoczesną lustrzankę dla wymagających fotografów. Komfort pracy z Canonem EOS 5D Mark IV jest bardzo wysoki - to sprzęt z wysokiej półki, dopracowany, z wieloma drobnymi, ale praktycznymi usprawnieniami, w porównaniu do poprzednika. Świetnie leży w dłoniach, pracuje z dużą kulturą.
W czasie ponad miesięcznych testów zabraliśmy aparat w kilka różnych miejsc i wydarzeń. Sam fotografowałem na kilku koncertach, ale też robiłem zdjęcia miejskie i krajobrazowe. Marcin wykonywał portrety, a Kuba zabrał go do Alicante w Hiszpanii. Nie zabrakło przy tym wielu zdjęć na wysokich czułościach. Jako że w redakcji przez ostatnie 4 lata pracowaliśmy na modelu Canon EOS 5D Mark III, wszyscy mamy solidny punkt odniesienia do nowej wersji.
Wydajność, szybkość i bateria - szybciej, więcej, bufor
Canon EOS 5D Mark IV to nowoczesna, wydajna lustrzanka. Aparat nie ma problemów z wydajnością i uruchamia się w mgnieniu oka. Nie ma mowy o zacinaniu się, opóźnieniu czy zawieszaniu się. Migawka szczelinowa umożliwia fotografowanie z czasami w zakresie 1/8000 - 30 s, a czas synchronizacji z lampami błyskowymi to 1/200 s. Fotografując na koncercie, doceniłem dwa nowe tryby wyciszające pracę - „Silent single” i „Silent Continuous”. W Canonie EOS 5D Mark IV zastosowano także ulepszony mechanizm lustra z nowym systemem tłumienia wibracji. Ma to pomóc w skutecznym wyeliminowaniu wibracji w czasie zwalniania lustra i uzyskaniu dłuższych czasów naświetlania, fotografując bez statywu.
Lustrzanka jest wyposażona w procesor DIGIC 6+, co umożliwia fotografowanie z prędkością do 7 kl./s - zgodnie z zapowiedziami producenta. W przypadku zdjęć w formacie JPEG możemy fotografować z taką prędkością do zapełnienia karty. Wybierając każdy inny format, już tak dobrze nie będzie. Aparatem wykonamy od 13 do 33 zdjęć, w zależności od formatu RAW/JPEG oraz wybranej karty CF/SD. Po tej serii prędkość spada do 4 kl./s. Nie jest źle - to całkiem rozsądny i akceptowalny wynik dla większości fotografów, w tym fotografów ślubnych, fotoreporterów, a nawet niektórych fotografów sportu czy przyrody. Niestety, Ci którzy potrzebują fotografować dłuższymi seriami, powinni być świadomi, że EOS 5D Mark IV nie spełni ich oczekiwań, szczególnie że bufor po zapełnieniu zwalnia się dosyć długo (nawet do 11 s dla formatu RAW+JPEG). W czasie zapisu aparat nie jest zamrożony, ale nie wykonamy nim zdjęć.
Aparat korzysta z tego samego, co u poprzednika, akumulatora LP-E6N. Lustrzanka umożliwia wykonanie do ok. 900 zdjęć z wykorzystaniem wizjera lub do 300 zdjęć w trybie podglądu na żywo. Wydajność baterii jest praktycznie identyczna, co w modelu Mark III. To oznacza cały dzień fotografowania, nawet w trybie mieszanym, kiedy od czasu do czasu włączamy wizjer. W odróżnieniu od poprzednika, aparat może leżeć w trybie uśpienia (w trybie ON) kilka dni i nie wyładuje się. Korzystając z wersji Mark III, regularnie zdarzało mi się go zostawić w ten sposób na jedną noc i aparat rano był wyładowany.
To bardzo dobry wynik i jeden z poważnych argumentów lustrzanek w walce z bezlusterkowcami. Wprawdzie korzystając cały czas z Live View otrzymamy podobną liczbę zdjęć, co przeciętny bezlusterkowiec, jednak mamy także możliwość korzystania z klasycznego wizjera, który oszczędza czas pracy. Bezlusterkowce takiej możliwości nie mają, ponieważ ich wizjery elektroniczne również konsumują energię.
Autofokus, czyli od zera do bohatera
Aparaty z serii Canon EOS 5D przeszły niesamowitą transformację pod kątem skuteczności autofokusu. Pierwszy model miał praktycznie nieużyteczny AF, nieco lepiej było w wersji Mark II, chociaż i tak głównie korzystaliśmy z centralnego punktu. Przełom nastąpił w wersji Mark III, gdzie zastosowano wydajny, precyzyjny AF. Słabym punktem był natomiast AF w Live View. Dopiero Mark IV jest kompletny w obu aspektach - przy fotografowaniu przez wizjer, jak i w Live View.
Canon EOS 5D Mark IV został wyposażony w 61-punktowy system Dual Pixel CMOS AF z 41-punktami krzyżowymi - to ten sam moduł, który zastosowano we flagowym modelu EOS-1D X Mark II. Pola AF pokrywają w poziomie obszar o 24% większy niż u poprzednika. Fotografowie przyrody ucieszą się, że aparat oferuje wsparcie dla przysłony f/8 podczas fotografowania z użyciem teleobiektywów i konwertera, zachowując funkcjonalność AF (61 punktów w tym 21 krzyżowych). Oprócz tego umożliwia złapanie ostrości nawet przy słabym świetle – do -3 EV podczas fotografowania z użyciem wizjera lub do -4 EV w trybie podglądu na żywo.
Co tu dużo mówić - układ AF w Canonie EOS 5D Mark IV działa po prostu rewelacyjnie. W trakcie ponad miesięcznych testów zrobiliśmy nim kilka tysięcy zdjęć różnego rodzaju - od fotografii koncertowych z długim obiektywem, po krajobrazy na szerokim kącie i portrety. Testowaliśmy zdjęcia seryjne ze śledzeniem różnych obiektów. Nieostre zdjęcia praktycznie się nie pojawiały.
W dobrych warunkach aparat ostrzy praktycznie w mgnieniu oka. Ustawienie ostrości zabiera mu ok. 0,1 do 0,2 s. W czasie testów fotografował kilka koncertów, wykorzystując obiektyw Canon EF 70-200 mm f/2.8 L IS II w dosyć ciemnych salach ze sztucznym, zmiennym światłem - jak to na koncertach. Wprawdzie klub Vertigo czy Narodowe Forum Muzyki i tak mają niezłe oświetlenie, jednak zdarzały się sytuacje, że na scenie było praktycznie ciemno. Canon EOS 5D Mark IV mimo to trafił z zadziwiającą precyzją oraz szybkością - żadne zdjęcie nie wyszło nietrafione. Owszem, czasami zdarzało się, że w skrajnych warunkach, na jednolitych powierzchniach, aparat nie łapał ostrości, ale też nie oszukiwał i nie wykonywał wtedy zdjęć. Wystarczyła drobna korekta kadru i udało się wykonać poprawnie wyostrzone zdjęcie. Nie zauważyłem też pogorszenia sprawności AF w skrajnych punktach AF.
W tych miejscach fotografowałem wcześniej trochę Canonem EOS 5D Mark III i nigdy nie narzekałem na pracę jego AF. 5D Mark IV radzi sobie jednak pod tym względem o wiele lepiej. Zresztą, nic dziwnego. To przecież najlepszy układ AF, jaki Canon stworzył i montuje także do flagowej lustrzanki EOS-1D X Mark II. Złego słowa nie mogę powiedzieć o pracy trybu ciągłego AI Servo AF. Japońscy inżynierowie popracowali nad poprawą algorytmów śledzenia, co sprawiło, że aparat bardzo dobrze radzi sobie z ustawianiem ostrości na poruszających się obiektach, w różnych kierunkach.
Aby tego było mało, Canon EOS 5D Mark IV ma jeden z najbardziej rozbudowanych systemów ustawień autofokusu na rynku. W menu mamy poświęconą mu całą zakładkę z pięcioma kartami, gdzie możemy między innymi personalizować jego wykorzystanie poprzez ustawianie takich parametrów, jak czułość i szybkość śledzenia, śledzenie przyspieszania/zwalniania, zachowanie przy napotkaniu obiektów w kadrze czy szybkość automatycznego przełączania punktów AF. Różnice w pracy AF są wyraźnie zauważalne, co z pewnością przypadnie do gustu profesjonalnym fotografom. Rozgryzienie wszystkich możliwości AF i dostosowanie ich do własnych potrzeb może zabrać sporo czasu, ale naprawdę warto.
Canon EOS 5D Mark IV ma również technologię Dual Pixel AF, która po raz pierwszy została zaprezentowana w Canonie EOS 70D i następnie stosowana w kolejnych, nowych lustrzankach tego producenta. System ten polega na tym, że na matrycy w obrębie każdego piksela umieszczono dwie fotodiody. Obydwie mogą pracować niezależnie, w celu ustawienia ostrości lub razem, żeby przez cały czas rejestrować obraz w najwyższej jakości.
System AF w Live View działa wyśmienicie - jest szybki, precyzyjny i oferuje większy obszar punktów AF niż w wizjerze. Co ciekawe, w tym trybie aparat ma nawet większą skuteczność do -4 EV, dzięki czemu możemy go stosować w kiepskich warunkach oświetleniowych. Coś nie do pomyślenia w poprzednim modelu.
W dodatku możemy też ustawiać palcem na ekranie punkty ostrości czy śledzenia twarzy. Aparat przeostrza delikatnie, z kulturą, ale bardzo sprawnie i dokładnie. Jego praca robi ogromne wrażenie. Canon naprawdę dopracował ten system, który w zasadzie nie ustępuje już flagowym bezlusterkowcom i jest liderem na rynku lustrzanek.
Z nowości warto również wymienić nowy czujnik pomiaru światła RGB+IR o rozdzielczości 150 tys. pikseli. To spory krok naprzód w porównaniu do poprzednika, który oferował 63-strefowy czujnik o nazwie iFCL. Nie jest tajemnicą, że Canon EOS 5D Mark III miewał czasami problemy z niedoświetlaniem zdjęć. W modelu EOS 5D Mark IV nie ma o tym mowy. W każdym z dostępnych trybów pomiaru światła lustrzanka radzi sobie dobrze i poprawnie naświetla scenę - bez względu na warunki czy wysoki kontrast.
Komunikacja Wi-Fi + NFC oraz GPS - praktyczna nowoczesność
Canon EOS 5D Mark IV jest wyposażony zarówno w moduł łączności bezprzewodowej Wi-Fi, jak i NFC, ale także moduł GPS do zapisywania geolokalizacji. Aparat współpracuje z aplikacją Canon Camera Connect i całość wygląda w zasadzie identycznie, jak w przypadku Canona EOS 80D. Proces łączenia się aparatu z urządzeniem bezprzewodowym jest bardzo prosty przy wykorzystaniu NFC.
Wi-Fi działa tu w kilku trybach: wysyłania zdjęć między aparatami, obsługi ze smartfona, obsługi z komputera, drukowania, wyświetlania przez DLNA oraz zamieszczania zdjęć bezpośrednio z aparatu. Obsługiwanie aparatu poprzez smartfona jest komfortowe i przydatne. Przesyłany obraz ma jedynie minimalne opóźnienie, które jednak nie ma realnego wpływu na fotografowanie. Niestety, aplikacja mobilna umożliwia nam bezprzewodowe sterowanie jedynie kilku podstawowych parametrów. Standardem jest również bezprzewodowe przesyłanie zdjęć.
Wykorzystując program EOS Utility, na komputerze możemy pracować z tetheringiem z taką samą sprawnością, jak byśmy wykorzystywali kabel USB. Aplikacja działa stabilnie, obraz jest przekazywany na żywo, a gotowe zdjęcia lądują na komputerze naprawdę szybko. Ciekawym rozwiązaniem jest również możliwość bezprzewodowego wysyłania zdjęć z aparatu bezpośrednio na serwer FTP.
Bardzo cieszę się, że producent zastosował tu moduł GPS, który umożliwia skuteczne geotagowanie zdjęć. Aparat zapisuje w danych EXIF fotografii dane geolokalizacyjne, które potem są odczytywane na mapie.
Funkcja Dual Pixel Raw
Canon EOS 5D Mark IV to pierwsze urządzenie tego producenta z nowym systemem Dual Pixel Raw, w którym aparat rejestruje dane z lewej i prawej fotodiody w każdym pikselu osobno. Te dane są potem w ciekawy sposób wykorzystywane. Warto też wspomnieć, że producent zaleca, aby zdjęcia były wykonywane na ISO 1600 lub niższej, przy przysłonie o wartości powyżej f/5.6 oraz obiektywem o ogniskowej co najmniej 50 mm. Siłą rzeczy, czasy muszą być krótkie, aby zdjęcie było w punkt nieporuszone i ostre. Aby uzyskać najlepsze rezultaty, należy fotografować przy użyciu poniższych parametrów (dane ze strony producenta):
Mikroustawienia pozycji ostrości i rozdzielczości
Obraz z lewej i prawej części pikseli ma nieco inną perspektywę rejestrowanej sceny, a Canon to wykorzystał. System działa inaczej, niż początkowo mogło się wydawać. Z pewnością nie przypomina to ręcznej zmiany punktów ostrości, jak np. w aparatach Lytro.
Producent zapewnia, że system Dual Pixel Raw umożliwia przesunięcie punktu ostrości o nawet 3 cm, ale pod warunkiem, że będziemy korzystać z obiektywów portretowych o wyższych ogniskowych. W praktyce aż tak dobrze nie jest, bo zmiany są minimalne, czasami wręcz trudne do zauważenia.
System Dual Pixel Raw umożliwia małą zmianę punktu ostrości, kiedy delikatnie nie trafimy w punkt z ostrością - np. wykonując portret i wykorzystując obiektyw o bardzo małej głębi ostrości, który nie trafił idealnie w punkt oka lub ma front/back focus. Idea jest zatem bardzo słuszna.
Praktyka niestety pozbawia nas wątpliwości. Określenie mikro est tu całkowicie na miejscu, ponieważ zmiany na obrazie są bardzo małe - czasami trudne do zauważania bez dużego powiększenia. Zakres zmian jest bardzo mały (+5 i -5 stopni w programie).
Modyfikacji obrazów zapisanych w formacie Dual Pixel Raw możemy dokonać obecnie tylko w dedykowanym programie komputerowym Canon Digital Photo Professional, korzystając z narzędzia o nazwie Dual Pixel RAW Optimizer. Obsługa tego programu nie należy do najtrudniejszych, a opisywane narzędzie jest proste i przejrzyste - głównie z tego powodu, że nie oferuje zbyt wiele możliwości. Obrabiając zdjęcie, musimy się zdecydować na jedną z trzech opisywanych funkcji. Niestety, nie możemy ich zastosować naraz. Oprócz tego, obróbka tak dużych zdjęć jest obciążająca dla komputera i może być wolniejsza.
Aparat nie umożliwia zmian z poziomu korpusu. Możemy jedynie włączyć lub wyłączyć funkcję Dual Pixel Raw. Po włączeniu aparat rejestruje dwa zdjęcia w formacie RAW i łączy je w jednym. Finalny plik będzie zatem ważył dwukrotnie więcej niż zwykłe zdjęcia w formacie RAW.
Bokeh Shift
System Dual Pixel Raw umożliwia także drobną modyfikację pola nieostrości, czyli bokeh. Japoński producent określa to mianem Bokeh Shift. a działanie zostało nam przedstawione na podstawie dwóch przykładowych zdjęć. Oba były wykonane na długiej ogniskowej, a na pierwszym planie widoczna była nieostra gałąź. Na jednym zdjęciu rozmyta gałąź była po prostu delikatnie przesunięta w prawo, a na drugim w lewo.
Redukcja duchów/flar na obrazie
Trzecim zastosowaniem funkcji Dual Pixel Raw jest redukowanie tzw. duchów na zdjęciach, czyli flar. Jeśli takie odbłyski na Waszych zdjęciach nie były planowane, to Canon EOS 5D Mark IV może pomóc je lekko ograniczyć w postprodukcji. Flary zazwyczaj powstają ze światła wpadającego z jednej strony obiektywu, zatem z obrazu rejestrowanego z drugiej jest ich pozbawiony lub mocno ograniczony. Łącząc jeden obraz z drugim, możemy nieznacznie zredukować odbłyski. Mnie nie udało się ich zlikwidować całkowicie, zatem nie jest aż tak dobrze, jak zapewnia producent.
Dual Pixel AF - dużo pikseli, mało rezultatów
Funkcja Dual Pixel Raw z założenia powinna być przydatna, ale w bardzo określonych warunkach. Raczej trudno jest mi wyobrazić, abym korzystał z niej na co dzień, na wszelki wypadek - chociażby ze względu na dwukrotnie większe pliki RAW czy ograniczenia w parametrach zdjęć. Poza tym, mam wrażenie, że podobny, jeśli nie lepszy, efekt możemy uzyskać odpowiednio, wyostrzając zdjęcie w Photoshopie. A tak najprościej myśląc - czy nie lepiej po prostu porządnie sprawdzić i skalibrować nasz obiektyw?
Zastanawiam się też czy technologia ma potencjał na dalszy rozwój w kolejnych aparatach lub nowym oprogramowaniu. Obecnie naprawdę nie widzę dla niej praktycznego zastosowania. Mimo wszystko, mam nadzieję, że to dopiero początek i Canon nas miło zaskoczy w przyszłości - podobnie, jak zrobił to w kwestii autofokusu w Live View. Dla przypomnienia, jego pierwsza wersja zastosowana w Canonie EOS M była kompletnie nieużyteczna. Tymczasem obecnie japoński producent jest liderem w tym zakresie.
Jakość zdjęć
Sercem aparatu Canon EOS[/url] 5D Mark IV jest nowa, pełnoklatkowa matryca CMOS o rozdzielczości 30,4 megapiksela, która współpracuje z procesorem DIGIC 6+, co umożliwia fotografowanie w zakresie czułości ISO 100-32000 (poprzednik ISO 100 do 25 600) z możliwością rozszerzenia od 50 do 102400, czasami do 1/8000 s i prędkością do 7 kl./s (z pełnym śledzeniem AF/AE). Według DxO to najlepszy sensor w historii japońskiego producenta.
Zdjęcia są świetnej jakości i pozbawione szumów do ISO 1600. Delikatne zaszumienie jest zauważalne przy czułości ISO 3200, jednak cyfrowe ziarno ma przyjemną dla oka strukturę. Szumy zaczynają być intensywne w zasadzie dopiero przy ISO 51200, czyli już rozszerzonej czułości. Zdjęcia są pełne detali do czułości ISO 6400-12800. Powyżej jest gorzej, ale nawet maksymalna czułość ISO 102400 prezentuje się użytecznie. To świetny wynik. Canon EOS 5D Mark IV daje naprawdę wysoką jakość zdjęć, dobrze radzi sobie z artefaktami przez cały natywny zakres czułości.
Szumy
Oddanie szczegółów
W praktyce
Canon 5D Mark III kontra Mark IV
Nowa lustrzanka Canon EOS 5D Mark IV radzi sobie wyraźnie lepiej z szumami i oddaniem detali, niż jej poprzednik. Różnica jest zauważalna już od ISO 1600, a najmocniej przy wyższych czułościach, jak ISO 12800 czy 25600. Mark IV lepiej oddaje kolory, szczegóły, a struktura szumu jest przyjemniejsza. Poprawa robi różnicę w praktyce - o ile w Mark III nie polecałbym stosowania maksymalnych czułości, o tyle w Mark IV można je spokojnie stosować do pewnego rodzaju fotografii.
Szumy
Detale
W praktyce
Filmy
Lustrzanki Canon EOS 5D Mark II i III są cenione i często wykorzystywane przez filmowców, zatem oczekiwania wobec modelu EOS Mark IV były w tej kwestii wysokie. Aparat z pewnością oferuje dużo więcej niż poprzednik, co powinno spodobać się wielu fanom marki. Z drugiej strony, nie oferuje kilku funkcji i możliwości, które są dostępne u konkurencji, np. w Sony A7S II. Mowa tu o wręcz podstawowych funkcjach, jak zebra czy focus peaking. Nie znajdziemy tu także profilu LOG, jakże cenionego przez filmowców przy postprodukcji. Minusem są także ograniczenia w ustawieniach czułości. W każdym z trybów, oprócz manualnego, jesteśmy skazani na tryb Auto ISO. Oprócz tego wyraźnie widoczny jest efekt rolling shutter.
Lustrzanka może nagrywać filmy w rozdzielczości 4K przy 24, 25 i 30 kl./s (DCI, 4096 x 2160 px). Poprzednik oferował rozdzielczość Full HD 1080 p. Z materiału zarejestrowanego w 4K można uzyskać pojedyncze zdjęcia o rozdzielczości 8,8 Mpix. Do wyboru będą także tryby Full HD 1080 p (do 60 kl./s) i HD 720 p (do 120 kl./s). Nie zabrakło także możliwości tworzenia filmów poklatkowych i trybu filmowania HDR.
Nagrywając filmy 4K w rozdzielczości 4096 x 2160 px Canonem EOS 5D Mark IV, otrzymamy crop 1.74x na pełnoklatkowej matrycy, czyli podobny, jak na matrycach APS-C przy fotografowaniu. Może to wiązać się z pewnymi niedogodnościami, np. chcąc uchwycić bardzo szerokie kadry czy przełączając się z trybu filmów z cropem na fotografowanie bez cropa. Filmy 4K nagrywane są w tylko w formacie Motion JPEG.
Podobnie, jak poprzednik, Canon EOS 5D Mark IV oferuje czyste wyjście sygnału HDMI, ale tylko dla rozdzielczości Full HD. Filmy w 4K mogą być nagrywane tylko na kartę pamięci. Producent chwali się też, że wprowadził możliwość nagrywania filmów przy prędkości 120 kl./s. To prawda, ale tylko w rozdzielczości HD 720 p. i w dodatku bez autofokusu.
Także w trybie filmowanie mogę śmiało pochwalić pracę systemu Dual Pixel CMOS AF. Autofokus działa szybko, skutecznie, celnie i przeostrza z dużą kulturą. Dobrze radzi sobie ze śledzeniem obiektów, wykrywaniem twarzy czy trzymaniem ostrości. Dodatkowym plusem jest możliwość ustawiania punktu AF poprzez dotykowy ekran LCD.
Podsumowując, możliwości filmowe mimo wszystko rozczarowują. Konkurencja, głównie Sony, postawiła poprzeczkę bardzo wysoko, a Canon EOS 5D Mark IV do niej nie doskoczył. Wprawdzie mamy jakość 4K, ale z cropem i zdecydowanie brakuje podstawowych funkcji, jak focus peaking. Trudno jest traktować nową lustrzankę Canona jako realnego konkurenta dla np. Sony A7S Mark II. Wygląda to trochę tak, jakby japoński producent celowo, programowo, nieco ograniczył niektóre możliwości aparatu, aby zostawić na rynku miejsce dla swoich kamer. Na szczęście, zawsze można się ratować dodatkowym oprogramowaniem Magic Lantern.
Koncerty
Pierwszym moim testem był koncert jazzowy w klubie Vertigo we Wrocławiu. Akurat trafiłem na świetny skład: Erika Truffaz ze swoim zespołem. Występ był genialny - nie tylko muzycznie, ale też pod kątem nagłośnienia. No i warunki do zdjęć były dobre, chociaż można było fotografować przez 3 pierwsze utwory. Do zdjęć zapisywanych w formacie RAW (.CR2) wykorzystałem obiektyw Canon EF 70-200 mm f/2.8 IS II USM. Zwróćcie uwagę na wspaniałą ostrość przy niższych czułościach oraz niskie szumy przy ISO 12800. Nawet przy czułości ISO 25600 zdjęcia wyglądają dobrze - wprawdzie wyraźnie widoczne jest ziarno, ale ma przyjemny dla oka charakter.
Na drugi ogień poszła główna sala Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu i koncert urokliwej Annoushki Shankar. Czasu na zdjęcia było mało - zaledwie kilka minut. Światła mało, muzycy daleko, ale przynajmniej mogliśmy fotografować praktycznie pod samą sceną, co nie jest normą w NFM. Także tu korzystałem z teleobiektywu Canon EF 70-200 mm f/2.8 IS II USM, a zdjęcia zapisywałem w formacie RAW, które potem wywołałem do formatu JPEG za pomocą Adobe Camera RAW 9.7.
Krajobrazy i zdjęcia miejskie
Nie było łatwo znaleźć słoneczny dzień, ale udało się. Zabrałem aparat na krótki spacer po Wrocławiu. Zdjęcia wykonałem obiektywem Canon EF 16-35 mm f/4L IS USM, a zdjęcia zapisałem w formacie RAW. Fotografie cechują się dużą rozpiętością tonalną, naturalnymi barwami, dużym kontrastem. Widać typowe dla Canona kolory zdjęć.
Oto kilka zdjęć z Krakowa:
W testy Canona EOS 5D Mark IV zaangażowałem także naszych redaktorów. Jakub Kaźmierczyk zabrał nową lustrzankę w podróż do Alicante w Hiszpanii i wykonał nim trochę przykładowych zdjęć szerokokątnym obiektywem Canon EF 16-35 mm f/4L USM II. Fotografie tu prezentowane zostały zapisane w formacie JPEG przy maksymalnej rozdzielczości oraz jakości.
Portrety w studiu i przy słabym świetle
Marcin Watemborski najlepiej czuje się w zdjęciach portretowych, zatem wykonał serię takich przykładowych zdjęć - zarówno w studiu, jak i poza nim, przy kiepskim świetle. Wykorzystał przy nich obiektyw Canon EF 35 mm f/1.4L II USM. Zdjęcia zostały zapisane w formacie JPEG przy maksymalnej rozdzielczości oraz jakości.
Podsumowanie
Canon EOS 5D Mark IV nie miał łatwego zadania. Musiał z jednej strony zmierzyć się z legendą swojego poprzednika, z drugiej zaś skutecznie nawiązać rywalizację z nowoczesnymi bezlusterkowcami.
Co nam się podoba
Canon EOS 5D Mark IV ma wspaniałą ergonomię - jeszcze lepszą niż u poprzednika. Pod tym względem to jeden z najbardziej dojrzałych i przemyślanych aparatów, z jakimi miałem do czynienia. Lustrzanka świetnie leży w dłoniach, a przyciski i pokrętła pracują z dużą kulturą. Fotografowanie nową „piątką” naprawdę sprawia przyjemność, także ze względu na nowy ekran dotykowy o wyższej rozdzielczości. Funkcja dotyku działa bez zarzutów i jest realnym, praktycznym usprawnieniem ergonomii aparatu.
Mocnym punktem jest także nowa matryca CMOS o rozdzielczości 30 Mpix. To najlepszy sensor, jak w lustrzankach japońskiego producenta, który oferuje realnie lepszą jakość zdjęć niż poprzednik - świetne, naturalne barwy, szeroki zakres tonalny, niskie szumy. Największe wrażenie robi jednak Dual Pixel CMOS AF - 61-punktowy autofokus, który działa wręcz wyśmienicie. Jest bardzo szybki, celny, nawet w kiepskich warunkach. Świetnie radzi sobie także AF w trybie Live View, współpracując z dotykowym ekranem, gwarantując skuteczne śledzenie oraz rozpoznawanie twarzy.
Co nam się nie podoba
Największym rozczarowaniem tego aparatu jest tryb filmowy i to mimo że nagrywa filmy w 4K. Niestety, jednak oferuje sporo mniej możliwości niż konkurencja - crop w 4K, brak focus peakingu, zebry czy profilu LOG, ale także wyjścia czystego sygnału w pełnej rozdzielczości przez HDMI. Wprawdzie doceniam, że japoński producent stara się wprowadzić innowacyjne rozwiązanie, jednak w praktyce funkcja Dual Pixel RAW jest bardzo mało użyteczna, co może rozczarowywać. Minusem może być brak odchylanego ekranu, ale także dwa różne gniazda kart pamięci, zamiast dwóch identycznych.
Werdykt
Czy Canon EOS 5D Mark IV przekona do siebie profesjonalistów? Z jednej strony mamy dopracowaną ergonomię z dotykowym ekranem, wyśmienity autofokus, który działa równie dobrze także w trybie Live View oraz nową, ponad 30-megapikselową matrycę, która jest najlepszym sensorem w historii tego producenta. Z drugiej strony mamy rozczarowujący tryb filmów 4K z cropem i bez podstawowych funkcji, dostępnych u konkurencji czy nieefektywną funkcję Dual Pixel RAW. I to wszystko za ok. 17-18 000 zł, czyli naprawdę sporo, nawet jak na profesjonalny korpus.
Canon EOS 5D Mark IV to bez wątpienia jedna z najlepszych, ale zarazem i najdroższych, pełnoklatkowych lustrzanek na rynku. To aparat, który może zainteresować zawodowców, którzy mają już mocno wysłużone korpusy i chcą odświeżyć swoje narzędzie pracy. To nie będzie rewolucyjna zmiana, ale odczuwalna ewolucja na lepsze. Otrzymają świetny aparat, który posłuży im przez lata. Jednak fotografowie poszukujący nowego narzędzia także do profesjonalnego filmowania oraz liczący każdą wydaną złotówkę, mogą nie być zainteresowani drogim 5D Mark IV. Konkurenci mogą zaoferować im równie dużo, a czasami więcej, za dużo mniejsze pieniądze. Największą przeszkodą EOS-a 5D Mark IV do zdobycia rynku, w szczególności w Polsce, może okazać się właśnie jego wygórowana cena - najwyższa w swojej klasie.
PARTNERZY TESTU
- []Aparat do testów udostępnił nam sklep [url=http://www.cyfrowe.pl][b]cyfrowe.pl[/b][/url].[]Zdjęcia aparatu wykonałem zestawem lamp studyjnych [url=http://quadralite.pl/pl/studio-swiatlo-blyskowe/27-lampy-studyjne-quadralite-move][b]Quadralite Move[/b][/url] wraz z wyzwalaczem radiowym [url=http://quadralite.pl/pl/navigator][b]Quadralite Navigator[/b][/url].