Digital Wellbeing: Google sprzeciwia się ukrytym filtrom do selfie i ich nazwom
Wiesz, że nawet gdy świadomie nie włączysz żadnego filtra upiększającego w swoim smartfonie i korzystasz z przedniej kamerki, to może on działać w tle? Google uważa, że to zła praktyka. Podobnie jak nazywanie filtrów "naturalnymi". Firma zamierza z tym walczyć.
05.10.2020 | aktual.: 05.10.2020 13:11
Lustereczko powiedz przecie…
Niedawno pisaliśmy o szkodliwym wpływie Instagrama na psychikę ludzi i jak się przed tym uchronić. Nie dotyczy to jedynie mediów społecznościowych. Okazuje się, że wiele smartfonów ma domyślnie włączone filtry, sprawiające, że wyglądamy lepiej niż w rzeczywistości.
Mając w pamięci wykonane zdjęcie i patrząc w lustro, coś nam nie gra – cera się pogorszyła, a nos wydaje się większy. Sęk w tym, że często nie mamy pojęcia o tym, że smartfon potajemnie włączył jakąś opcję. Kilka lat temu była w związku z tym wielka afera, która dotknęła Apple.
Google: Czas powiedzieć "STOP!"
Google znamy nie tylko z wiodącej prym wyszukiwarki internetowej, ale też prężnego rozwijania fotografii obliczeniowej w smartfonach pokroju Google Pixel 5. Firma postanowiła jawnie przeciwstawić się niejako nieuczciwym praktykom producentów urządzeń mobilnych.
Gigant zwraca uwagę na wyniki badań pokazujące, że 80 proc. rodziców martwi się o działanie filtrów w smartfonach swoich dzieci, a ponad 60 proc. nastolatków spotkało się z nieprzyjemnymi komentarzami na temat swojego wyglądu na selfie. Google zdaje sobie sprawę z problemu i zamierza zmienić nie tylko rynek, ale sposób postrzegania się przez ludzi. Czas powiedzieć "STOP!" ukrytym filtrom i nazywaniu manipulacji "naturalnymi".
Google stworzyło 4 filary nowej filozofii dotyczącej stosowania filtrów i dobrego samopoczucia w cyfrowym świecie - Digital Wellbeingu - które nazwała: domyślność (default), neutralny język i obraz (value-neutral language and visuals), jawność (transparency) oraz edukacja (education).
Domyślność jest prawdopodobnie najważniejszym z 4 filarów. Chodzi o to, by producenci smartfonów oraz aplikacji fotograficznych domyślnie wyłączali wszystkie filtry. Ma to zakończyć działające w ukryciu wygładzanie skóry lub usuwanie niedoskonałości podczas korzystania z przedniego aparatu bez informowania o tym użytkownika. W przypadku niektórych aplikacji lub urządzeń, korzystający nie ma nawet możliwości wyłączenia takowych ręcznie, ponieważ są zaimplementowane głęboko w algorytmy programu. Google chce, by to użytkownik miał możliwość zadecydowania, czy chce korzystać z konkretnego filtra.
Neutralny język odnosi się do samego nazewnictwa filtrów. Jeśli w aplikacji pojawia się opcja o nazwie "wygląd naturalny", to powinna zostać ona zmieniona przykładowo na "łagodny filtr", ponieważ tak czy siak on działa. A skoro doszło do ingerencji w końcowy wygląd zdjęcia przy użyciu jakiegoś narzędzia, nie jest ono naturalne. Podobnie powinno być z nazwami pokroju "upiększenie" lub "ulepszenie" i zastąpieniem ich słowami ”retusz” czy pochodnymi. To samo tyczy się wykorzystania ikon określających konkretne filtry, jak iskierki, które w przypadku smartfonów Google Pixel już zostały zastąpione obrazkiem pędzla sugerującego obróbkę.
Trzeci oraz czwarty filar są proste i dosłowne. Jawność oznacza informowanie użytkownika o włączonym filtrze i dokładne wyjaśnienie, co robi dane narzędzie (np. wygładza skórę, powiększa oczy czy pomniejsza nos). W przypadku edukacji, chodzi o zwiększanie świadomości ludzi na temat tego, jak wyglądają oraz tego, że wyretuszowana twarz nie jest prawdziwa. Przywodzi to na myśl akcje wielkich marek ze świata mody i kosmetyków, które publikowały niewyretuszowane zdjęcia modelek, ba – wiele państw, jak Francja czy Izrael, wprowadziły zakaz publikowania reklam z wyretuszowanymi zdjęciami lub konieczność jawnej informacji na temat manipulacji obrazem.
Nadrzędnym celem całego przedsięwzięcia Google jest zaprzestanie kreowania wyimaginowanych standardów piękna, które odbiegają od rzeczywistości. Ludzie karmieni pięknymi obrazkami będą się porównywać do obrazów, które widzą i popadać w kompleksy. To podobnie jak ze zdjęciami z przeszłości, na których nie mamy zmarszczek i dostrzegamy każdą kolejną zmianę czy też siwe włosy – chociaż to jest nieuniknione.
- Dokonywanie porównań jest podstawowym źródłem naszej samowiedzy, w znacznym stopniu przekładającym się na samoocenę. Jednak, jak wiele procesów poznawczych i ten nie jest pozbawiony zakłóceń i zależy od wielu czynników. W różnych sytuacjach porównujemy się do osób od nas lepszych lub gorszych - w zależności od tego, czy chcemy ustalić standard doskonałości w danej dziedzinie czy raczej upewnić się, że nasza sytuacja jest względnie dobra lub przynajmniej nie najgorsza – mówiła w rozmowie z nami socjolożka Bogna Kociołowicz-Wiśniewska.
Google nie kończy na słowach
Niedawno odbyła się premiera dwóch nowych smartfonów Google, modeli Pixel 4a 5G oraz Pixel 5. Oba z nich są wyposażone w rozbudowane aparaty z bardzo rozwiniętymi algorytmami sztucznej inteligencji, które podkreślają potęgę fotografii obliczeniowej. Mimo wprowadzenia nowych trybów portretowych w Zdjęciach Google, firma nie zapomniała o swojej filozofii.
W najnowszych urządzeniach z serii Google Pixel znajdziemy zmiany w nazewnictwie i ikonach. Domyślnie również są wyłączone wszystkie filtry poprawiające skórę czy inne elementy twarzy. Wszystko to po to, by użytkownik mógł otrzymać prawdziwy obraz siebie w pierwszej kolejności, a dopiero później zadecydować, czy chce go zmienić za pomocą dostępnych narzędzi.
Google ma szczerą nadzieję, że inni producenci smartfonów podążą za promowaną przez markę ideą. Pamiętajmy jednak, że nie jest to żadna oficjalna wytyczna, rozporządzenie czy ustawa. Każda firma zrobi i tak to, co będzie chciała – wszystko zależy od dobrej woli danego producenta. Z jednej strony mówimy o świetnej idei i ważnym problemie społecznym, a z drugiej zawsze będą ludzie, którzy kupią konkretnego smartfona mając w głowie argument, że "robi najlepsze selfie". Przed Google ogromne wyzwanie w promowaniu pięknej idei Digital Wellbeingu.