Samyang AF 50 mm f/1.4 FE - wreszcie z autofokusem! [recenzja]
Po wielu latach Samyang zaprezentował obiektyw wyposażony w autofokus. Czy nowe szkło, kosztujące niespełna 2600 zł, skusi posiadaczy bezlusterkowców z serii Sony A7? W recenzji postaram się rozwiać te wątpliwości.
03.08.2016 | aktual.: 26.07.2022 18:55
Opis i specyfikacja
Samyang, mimo swojej długiej tradycji, na polskim rynku pojawił się stosunkowo niedawno. Pierwszymi modelami marki były fisheye 8 mm f/3.5 i 85 mm f/1.4. Firma podbiła serca fotografów niskimi cenami i bardzo dobrą jakością. Na przestrzeni lat, na rynku pojawiło się wiele nowych konstrukcji, a Samyang w ostatnim czasie serwuje nam kolejne szkła. Największym mankamentem i tym, co odstraszało klientów od obiektywów koreańskiego producenta, był brak autofokusu. Wszystkie obiektywy były manualne. To oczywiście pozytywnie przekładało się na cenę, ale bardziej wymagający użytkownicy, dla których autofokus jest czymś, bez czego nie można się obejść, uważało, żeSamyang nie miał nic do zaoferowania. Aż do teraz.
Kilka miesięcy temu firma ogłosiła, że niebawem zaprezentuje obiektywy z aufotokusem i rzeczywiście tak się stało. Obecnie to dwie konstrukcje - 50 mm f/1.4 i 14 mm f/2.8 - oba przeznaczone do systemu Sony FE (linia A7), choć oczywiście pasują do mocowania E.
Jak się okazuje, konkurencja nie jest już tak mała, bo samo Sony w ofercie ma aż 3 obiektywy o podobnej ogniskowej - Sony Zeiss 55 mm f/1.8 i 50 mm f/1.4, a także Sony 50 mm f/1.8. Przy czym 50 mm f/1.4 jest jeszcze świeższym kąskiem, niż testowany Samyang i nie ma go na półkach sklepowych. Dodatkowo, Samyang cenowo plasuje się między najtańszym 50 mm f/1.8 (1200 zł), a droższym (3900 zł), kosztując 2599 zł.
Budowa i jakość wykonania
Nowy Samyang wnosi powiew świeżości, bo wygląda naprawdę świetnie. Nigdy nie byłem fanem wzornictwa koreańskiej firmy, ale 50 mm f/1.4 idealnie pasuje do linii A7. Monolityczny, minimalistyczny wygląd w połączeniu z charakterystycznym, pomarańczowym pierścieniem składają się na zwartą i udaną, z puntu widzenia stylistycznego, konstrukcję. Jak na stałkę ma dość konkretne rozmiary - mierzy około 10 cm długości, niecałe 8 cm szerokości i waży 585 gramów. Sony już nas przyzwyczaiło do faktu, że jeśli chcemy jasny, dobry obiektyw, który pokryje pełnoklatkową matrycę, musimy liczyć się z faktem, że obiektyw będzie po prostu duży.
Jego waga jest podobna do wagi korpusu Sony A7II, na którym testowałem obiektyw, więc cały zestaw jest dobrze wyważony, dobrze leży w dłoni, choć na pewno nie jest kompaktowy.
Jakość wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Pierwsze zetknięcie pozytywnie zaskoczyło, a późniejsze użytkowanie tylko potwierdziło, że Koreańczycy naprawdę się przyłożyli. Obudowa obiektywu, jak również bagnet, wykonane są z solidnego metalu. Jedynie przednia część obiektywu zrobiona jest z tworzywa wysokiej jakości. Świetna robota!
Na obiektywie nie znajdziemy zbyt wielu oznaczeń, podziałek i temu podobnych. Nad konstrukcją dominuje szeroki, metalowy, perforowany pierścień ostrości. Stawia on przyjemny opór, więc precyzyjne ostrzenie ręczne nie jest żadnym problemem. Dodatkowo, obudowa jest wyjątkowo odporna na odciski palców, szczególnie porównując do Zeissów Batis. Minusem konstrukcji jest brak uszczelnień - szkoda, bo przy tak solidnym wykonaniu uszczelnienia wzniosłyby obiektyw o jeszcze jeden poziom wyżej. W tym wypadku musimy zadbać o to, żeby nie pracować z obiektywem w cięższych warunkach.
W zestawie z obiektywem otrzymujemy dwa dekielki, osłonę przeciwsłoneczną i woreczek transportowy.
Konstrukcja obiektywu opiera się o 9 soczewek umieszczonych w 8 grupach. W układzie optycznym znalazły się 3 soczewki asferyczne, które mają podwyższyć jakość obrazu i zredukować wady optyczne. Przysłona ma 9 zaokrąglonych listków, co ma zapewnić miękki i przyjemny dla oka bokeh. Dodatkowo, w obiektywie zastosowano powłoki UMC, które redukują flary i duszki.
Autofokus, macro, rozmycie
Autofokus
Jako że jest to pierwszy Samyang z autofokusem, moje oczekiwania były duże. To, co zdziwiło mnie w pierwszym momencie, to fakt, że silnik nie jest bezgłośny. Producent podaje, z jakiego rodzaju silnikiem mamy do czynienia, ale po odgłosie wnioskuję, że to silnik krokowy, na wzór canonowskiego STM. Nie jestem specem w tej dziedzinie, ale obiektyw brzmi bardzo podobnie do Canona 50 mm f/1.8 STM, choć jest od niego odrobinę głośniejszy.
Obiektyw ustawia ostrość soczewkami umieszczonymi wewnątrz obiektywu, dzięki czemu pozostaje szczelny i nie przesuwa żadnych elementów na zewnątrz konstrukcji. Przejechanie skali ostrości zajmuje niecałą sekundę i nie jest to wynik godny podziwu. Podczas codziennego fotografowania obiektyw najczęściej przejeżdża ostrością za fotografowany obiekt, a następnie na niego wraca. W większości sytuacji ustawienie ostrości trwa około pół sekundy, a w gorszych warunkach oświetleniowych obiektyw szuka ostrości dość długo. Zdarza się również potwierdzić ostrość mimo jej absolutnego braku. W porównaniu do Sony Zeiss 55 mm f/1.8, układ AF Samyanga radzi sobie gorzej, ale jeśli nie fotografujemy szybko poruszających się obiektów, jego szybkość i celność jest w zupełności wystarczająca.
Macro
Obiektywy typowo portretowe czyli takie, jak testowany Samyang, nie są stworzone do fotografowania z bliskiej odległości. AF 50 mm f/1.4 FE oferuje powiększenie 0,15x i ostrzy z odległości 45 cm, co jest typowe dla tego rodzaju konstrukcji.
Rozmycie
Bokeh w obiektywach portretowych ma ogromne znaczenie. Tu producent zadbał o 9-listkową przysłonę, więc rozmycie jest naprawdę ładne. Krążki rozmycia w centrum kadru są okrągłe, nie ma efektu „cebulowego” rozmycia, a zdjęcia portretowe prezentują się nadzwyczaj plastycznie i przyjemnie dla oka. Nie ma też problemu z nachalnością bokehu i niezależnie od użytej przysłony rozmycie wygląda atrakcyjnie. Duży plus!
Aberracja chromatyczna
Tę wadę optyczną zawsze testujemy umieszczając drzewo na tle jasnego nieba. Niestety, w tej dziedzinie Samyang radzi sobie bardzo przeciętnie. Do f/2.8 kontrastowe elementy, szczególnie w obszarze nieostrości, mają mocne, purpurowe, zielonkawe i czerwonawe zafarby. Powyżej f/2.8 sytuacja się uspokaja, choć w niektórych miejscach aberracja nadal jest dostrzegalna. Nad tym Samyang powinien jeszcze popracować, w przeciwnym wypadku pozostaje nam korekcja w postprodukcji.
Winietowanie
Jasne obiektywy stałoogniskowe mają tendencje do mocnego winietowania na mocno otwartych przysłonach. Dobrym przykładem może być Sigma 35 mm f/1.4 ART, która w pełni otwarta dawała winietę rzędu -1.8 EV na brzegach kadru. Zachowanie testowanego Samyanga jest miłym zaskoczeniem. Przy f/1.4 winieta wynosi zaledwie -0.8 EV, a przymknięcie do f/2.0 niweluje ten efekt do -0.3 EV. Od f/2.8 winieta utrzymuje się na poziomie -0.2 EV, więc jest praktycznie niezauważalna. Duży plus!
Dystorsja
Stałoogniskowe obiektywy o standardowych ogniskowych zazwyczaj nie mają problemu z dystorsją. Samyang radzi sobie rewelacyjnie. Nawet fotografując proste linie nie zauważymy gołym okiem ich zakrzywiania. Dystorsja jest delikatna i idzie w kierunku niewielkiej beczki. Niemniej jednak ta wada jest na tyle znikoma, że w codziennym fotografowaniu na pewno nie będzie przeszkadzać.
Ostrość
W celu pomiaru ostrości wykonałem serię zdjęć tablicy ISO 12233 z różnymi wartościami przysłony. Następnie wybrałem wycinki o szerokości 1500 pikseli z centrum i górnego lewego rogu kadru.
Centrum kadru
Samyang oferuje wysoką jakość obrazu. Już w pełni otwarty jest jak najbardziej używalny, choć przy f/1.4 jest dość miękki. Już domknięcie do wartości f/1.7 powoduje znaczną poprawę ostrości. Od f/2.0 możemy mówić o naprawdę bardzo dobrej, wręcz wyśmienitej ostrości. Kolejne domykanie przysłony jeszcze mocniej wyostrza obraz, a najlepszą jakość otrzymamy w zakresie f/4-11. Powyżej f/11 zaczyna być widoczna dyfrakcja.
Róg
Rogi kadru nie wyglądają już tak dobrze jak centrum, szczególnie na szeroko otwartej przysłonie. Przy f/1.4 brzegi są wyraźnie rozmyte. Sytuacja poprawia się z każdym kolejnym krokiem EV. Od f/4 brzegi wyglądają już dobrze, ale od f/5.6 do f/11 jakość staje się wysoka.
Ostrość w praktyce
Zdjęcia przykładowe
Zdjęcia zostały wykonane Sony A7 II. Wszystkie zostały wywołane w Adobe Lightroom CC 2015 przy standardowych ustawieniach. Zdjęcia podzieliłem na 3 galerie - portrety, zdjęcia ogólne i detale motoryzacyjne.
Podsumowanie
Co nam się podoba
Bardzo cieszę się, że Samyang wreszcie umieścił układ AF w swoich obiektywach. Mimo że nie jest on najlepszy na rynku, to w fotografii portretowej sprawdzi się nadzwyczaj dobrze. Jakość obrazu, szczególnie po delikatnym przymknięciu, jest bardzo wysoka, zwłaszcza w centrum kadru. Na plus należy policzyć także gustowny design i świetne wykonanie. Co jednak najważniejsze, z punktu widzenia portrecisty - nowe, koreańskie szkło naprawdę pięknie rysuje.
Co nam się nie podoba
Szkoda, że obiektyw nie został uszczelniony, przez co musimy uważać fotografując w cięższych warunkach, a fotografowie zajmujący się reportażem mogą być nieco zawiedzeni prędkością autofokusu. Ostatnie minusy należą się za przeciętną jakość obrazu na brzegach kadru, a także sporą aberrację chromatyczną.
Werdykt
Samyang AF 50 mm f/1.4 FE to bez wątpienia jeden z najciekawszych obiektywów zaprezentowanych w ostatnich miesiącach. W ponad 40-letniej historii firmy to pierwszy obiektyw z autofokusem, co mam nadzieję, będzie tylko początkiem. Pięćdziesiątka to bardzo udana konstrukcja dająca wysoką jakość obrazu, piękne, miękkie rozmycie, a po delikatnym domknięciu - bardzo ostry obraz. Posiadacze serii A7 dostali kolejny obiektyw, który idealnie wpasowuje się ceną między tani Sony 50 mm f/1.8, a znacznie droższego Zeissa 55 mm f/1.8. Bardzo dobry stosunek jakości do ceny, to kolejny argument przemawiający za nowym Samyangiem. Nie jest on pozbawiony wad, ale porównując jego cenę do konkurencyjnych Sony Zeissów, Zeissów i G-Masterów, można wybaczyć drobne wpadki. Bardzo chętnie zobaczyłbym ten obiektyw w mojej kolekcji i z czystym sumieniem mogę go polecić.