Sony A68 - test aparatu pełnego kontrastów
03.10.2016 16:23, aktual.: 03.10.2016 21:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sony A68 z pozoru mocno przypomina flagowy model z matrycą APS-C, czyli Sony A77 II - ma sensor Exmor CMOS o rozdzielczości 24 megapikseli, system AF 4D FOCUS czy podobny korpus, a jest przy tym od niego sporo tańszy. Sprawdzam czy oszczędzanie wyjdzie nam na dobre.
Specyfikacja i opis
Sony A68 został zaprezentowany wiosną 2016 r. i ma wypełniać lukę pomiędzy prostym Sony A58, a zaawansowanym Sony A77 II. Nie jest aparatem dla zupełnie początkujących, ale aspiruje raczej do grupy zaawansowanych entuzjastów fotografii, którzy nie mają budżetu na flagowy model z matrycą APS-C, czyli A77 II. Testowany aparat wypada także korzystnie cenowo - kosztuje ok. 2700 zł za sam korpus, czyli ok. 1500 zł taniej, niż A77 II. Cena robi się jeszcze ciekawsza, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Sony A68 ma sporo elementów zaczerpniętych wprost z A77 II.
Sony A68 jest wyposażony w matrycę APS-C Exmor CMOS o rozdzielczości 24 megapikseli, o zakresie czułości ISO 100 - 25 600. Przetwornik ten współpracuje z procesorem obrazu Sony BIONZ X. Aparat odziedziczył system autofokusa Sony 4D FOCUS opartego na detekcji fazy, który ma zapewniać znakomite działanie automatyki ostrości w każdych warunkach - nawet przy natężeniu oświetlenia -2 EV. Mamy także znany z poprzednich modeli wizjer elektroniczny OLED Tru-Finder oraz odchylany ekran.
Czy zatem Sony A68 jest wartościową, budżetową alternatywą dla zaawansowanego i drogiego Sony A77 II? Czy wytrzyma konkurencję bezpośrednich konkurentów, takich jak Canon EOS 760D, Nikon D5500 czy niedużych bezlusterkowców: Olympus OM-D E-M10 II, Fujifilm X-T10 czy Panasonic Lumix GX80? Sprawdzamy.
Budowa i wykonanie
Sony A68 to sporych rozmiarów korpus z bagnetem typu A, półprzepuszczalnym lustrem, solidnie zarysowanym uchwytem z przodu oraz wieloma przyciskami i pokrętłami. Korpus waży 675 g (z akumulatorem i kartą pamięci), a jego rozmiary to 142,6 × 104,2 × 82,8 mm.
Już od pierwszego chwytu czuć, że korpus został wykonany z plastiku. I to z plastiku przeciętnej jakości. Faktura jest lekko chropowata, mało przyjemna w dotyku. Na plus zasługuje grip z przodu, który pokryto tworzywem imitującym skórę. Dzięki niemu korpus dosyć pewnie leży w dłoniach, chociaż grip mógłbym być nieco głębszy i dokładniej wyprofilowany.
Sony A68 można natomiast pochwalić za jakość wykonania przycisków, które pracują z dużą kulturą - mają naturalny skok, są precyzyjnie wykonane, dobrze dopasowane i stawiają odpowiedni opór. Klawisze są wystarczająco wypukłe, aby można je było rozpoznać bez patrzenia.
Podobnie, jak w Sony A77 II, zastosowano tu pokrętło wyboru trybów pracy AF z blokadą w formie przycisku. Bez jego wciśnięcia pokrętło się nie ruszy i nie zmienimy trybu fotografowania. To dobre rozwiązanie i standard w wielu aparatach, ale nieco szkoda, że mechanizm nie jest dwufunkcyjny. Przycisk blokady trzeba zwalniać za każdym razem i raczej nie da się tego zrobić jedną ręką, co w praktyce przeszkadza w fotografowaniu.
Tylna ścianka aparatu jest utrzymana w podobnym klimacie, jak w A77 II, jednak jest też wyraźnie prostsza. Znajdziemy tam mniej przycisków, brakuje tarczy pod kciukiem oraz nawigatora. Akurat na działanie nawigatora w Sony A77 II mocno narzekałem, zatem może to nawet i lepiej.
Z tyłu znajdziemy także elektroniczny wizjer OLED o rozdzielczości 1,44 mln punktów, który zapewnia ok. 100% pokrycia kadru. Takie parametry mógłbym uznać za dobre może 3-4 lata temu, jednak obecnie to jest co najwyżej przeciętne. Nie imponuje jasnością, ani wielkością. Nieźle radzi sobie z odświeżaniem, ale to już jest normą.
Oferuje natomiast sporo funkcji dodatkowych. Patrząc w wizjer mamy możliwość podglądu podstawowych parametrów, takich jak wartość przysłony, czas naświetlania, punty AF, stan baterii, czułość, tryb i wiele, wiele innych. Na szczęście można także mieć wgląd w menu czy wykonane zdjęcia, co okazało się bardziej potrzebne, niż w jakimkolwiek z testowanych ostatnio aparatów. Czemu?
Sony A68 ma dwa wyświetlacze - jeden wspomagający, mały, czarno-biały, ulokowany u góry, i drugi... który jest chyba największym rozczarowaniem tego aparatu. Zastosowano tu odchylany (135° w górę i o 55° w dół), zaledwie 2,7-calowy ekran LCD o niskiej, jak na dzisiejsze standardy, rozdzielczości 460 800 punktów. Wyświetlacz jest w dodatku bardzo toporny, ma grubą ramkę i mocno wystaje poza dosyć opływową konstrukcję aparatu. Korzystanie z niego z słoneczny dzień było praktycznie niemożliwe - obraz był ledwo widoczny. Dawno nie spotkałem się w aparatach tej klasy z tak słabym wyświetlaczem. W dodatku mój egzemplarz miał wyraźne problemy z równomiernością podświetlania.
Pod tym względem Sony A68 przegrywa w przedbiegach. Jego konkurenci nie tylko mają większe wyświetlacze o ponad dwukrotnie wyższej rozdzielczości, ale niektóre oferują nawet funkcję dotyku. Warto zaznaczyć, że nie mówimy tu o błahym drobiazgu, ale podstawowym elemencie, z którego korzystamy niemal za każdym razem. Dobry ekran we współczesnych aparatach z Live View to absolutna podstawa.
Sony A68 oferuje zestaw łączy: microHDMI, gniazdo mikrofonu, micro USB, stopkę akcesoriów i slot na kartę SD. I znów niestety aparat odstaje od współczesnych standardów - zabrakło łączności Wi-Fi. Szkoda, bo ten element w dobie smartfonów i mediów społecznościowych to wyposażenie obowiązkowe.
Ergonomia i obsługa
Sony A68 ma solidny, głęboki grip pokryty miękką, przyjemną w dotyku gumą. Z przodu uchwyt jest pewny i świetnie wyprofilowany. Korpus nieco gorzej leży z tyłu, ale ogólnie jest dobrze - aparat trzyma się pewnie, nawet z większymi obiektywami.
W sumie Sony A68 ma 10 przycisków, które są logicznie ulokowane - w większości pod lub w zasięgu prawej dłoni. Trudno jest też mieć wątpliwości, do czego służą, dzięki wyraźnemu i prostemu oznaczeniu. Sony A68 ma dedykowane przyciski do zmiany czułości ISO, balansu bieli, trybu prędkości zdjęć czy kompensacji ekspozycji, ale także dwa przyciski funkcyjne C1 i C2. Wszystkie 10 przycisków można dostosować do swoich potrzeb i ustawić funkcje inne, niż fabryczne.
Projektanci zadbali również o ich odpowiednią wielkość, odstępy oraz odstawanie od powierzchni, dzięki czemu można bez problemu rozpoznać je w ciemnościach czy nie odrywając oka od wizjera. Na plus zasługuje także nieduży, podświetlany na pomarańczowo ekran LCD na górze, który mocno poprawia ergonomię i komfort pracy, także w nocy. Tego bezlusterkowca konkurencja nie oferuje.
Z tyłu nie znajdziemy nawigatora, jak w Sony A77 II, ale za to zastosowano tu rozwiązanie sprawdzone w bezlusterkowcach Sony A - pokrętło sterujące z przyciskiem w środku. Menu główne to klasyk tego producenta. Jest podzielone na cztery karty z ikonami u góry oraz masę zakładek. Menu jest obszerne, zawiera wiele ustawień i trzeba spędzić trochę czasu, aby dobrze poznać wszystkie funkcje aparatu. Jak w wielu aparatach marki Sony, może wydawać się zawiłe i skomplikowane, ale z czasem można się już w nim połapać. Najważniejsze parametry można zmienić w skróconym menu wyświetlanym w formie małych kafelków, ułożonych w dwóch rzędach, po wciśnięciu przycisku Fn.
Fotografowanie w praktyce
Sony A68 ma sporo zalet, które w praktyce mogą spodobać się wielu użytkownikom. Przede wszystkim, aparat jest wyposażony w 24-megapikselową, stabilizowaną matrycę APS-C Exmor CMOS i procesor Sony BIONZ X. Ten duet umożliwia fotografowanie z czułością w zakresie ISO 100 - 25 600 i nagrywanie filmów Full HD (60 kl./s). Aparat wykonuje zdjęcia o pięknych, naturalnych kolorach, plastyce obrazu i wysokim kontraście. Z tego są znane matryce Sony i nie inaczej jest w tym przypadku. Imponuje szybkość zdjęć seryjnych. Na zdjęciach z jasnymi elementami widać wyraźnie szczegóły.
Bardzo dobrze radzi sobie zaczerpnięty z Sony A77 II system AF Sony 4D FOCUS. System ten jest oparty na detekcji fazy i wykorzystuje aż 79 pól pomiarowych, w tym 15 czujników krzyżowych oraz specjalny punkt F2,8 do analizy słabo oświetlonych scen. To połączenie sprawia, że Sony A68 potrafi naprawdę szybko łapać ostrość w szerokiej strefie, co w połączeniu z funkcją przewidywania ostrości pozwala utrzymywać ostrość na szybko poruszających się obiektach. Aparat daje także możliwość stałego śledzenia ostrości w czasie zdjęć seryjnych. AF jest naprawdę szybki - w dobrych warunkach ostrzy w czasie ok. 0,3 s. W ciemnościach jest znacznie gorzej - czas spada nawet dwukrotnie, a aparat dosyć często przejeżdża kawałek lub nawet przez całą skalę ostrości.
Punkty AF są bardzo małe, a w dodatku są prezentowane albo w przeciętnym wizjerze, albo małym i ciemnym ekranie. W obu przypadkach czasem trudno dostrzec, gdzie dany punkt jest ustawiony. A może być ustawiony nawet bardzo blisko kadru, co akurat jest plusem. W dodatku, mamy do wyboru sporo trybów pracy AF (AF-S, AF-A, AF-C i MF) oraz obszarów pracy AF (szeroki, strefa, środkowy, elastyczny punktowy, rozszerzony elastyczny punktowy, AF z podążającym rozszerzonym elastycznym punktem).
Sony A68 dysponuje akumulatorem NP-FM500H o pojemności 1600 mAh, który w praktyce umożliwia wykonanie nawet 500 zdjęć przy deklarowanym maksymalnym przebiegu 580 klatek. To dobry wynik w porównaniu z bezlusterkowcami, ale przeciętny, jeśli spojrzymy na konkurencyjne, klasyczne lustrzanki cyfrowe. W odróżnieniu od wielu droższych modeli, w zestawie Sony A68 znajdziemy dedykowaną, oddzielną ładowarkę. Zwykły standard, który znów nie jest oczywistością w Sony.
Niestety, mi zalety Sony A68 zostały przesłonięte przez istotne wady - słaby wyświetlacz, mocno przeciętny wizjer elektroniczny (opisane już w poprzednim rozdziale) oraz kilka innych elementów. Przede wszystkim Sony A68 włącza się piekielnie wolno. Od włączenia do uzyskania stanu gotowości, do wykonania zdjęcia mijają ok. 3 sekundy, co nie tylko bardzo irytuje, ale może też realnie przeszkodzić w uchwyceniu ulotnych chwil. O tym problemie pisałem już kilka lat temu przy recenzji starszych aparatów Sony, ale jak widać, problem występuje do dzisiaj. Oprócz tego aparat ma korpus wykonany z przeciętnej jakości plastiku. Podobnie, jak w tanich modelach starych Canonów, wystarczy przejechać delikatnie paznokciem po obudowie, aby zostawić białą szramę. Odzwyczaiłem się od tego korzystając nawet z tanich bezlusterkowców, które oferują wyższą jakość - przynajmniej przy krótkim okresie użytkowania.
Według producenta Sony A68 oferuje aż 8 kl./s. Niestety, testy wykazują, że możemy liczyć jedynie na ok. 6 kl./s i zaledwie 10 klatek w formacie RAW w serii lub 20 zdjęć JPEG. To o 25% wolniej, niż deklaruje producent. Trudno zatem przypuszczać, że takiej rozbieżności nikt w czasie testów w fabryce nie zauważył. Na szczęście w czasie zgrywania zdjęć aparat jest w pełni funkcjonalny, co wcale nie jest takie oczywiste dla aparatów Sony.
Jak zawsze zachęcam każdego indywidualnie do sprawdzenia osobiście, jak aparat leży w dłoniach. Mnie Sony A68 od początku do końca leżał źle, przez co wywoływał negatywne uczucia. Przez cały czas użytkowania miałem wrażenie, jakbym korzystał z taniego, kiepsko wykonanego sprzętu. To subiektywne uczucie potęgował fakt, że z tworzywa sztucznego wykonano nawet bagnet. W sprzęcie tej klasy zdecydowanie brakuje także Wi-Fi oraz dotykowego ekranu.
Sony A68 ma matrycę APS-C Exmor CMOS o rozdzielczości 24 megapikseli, o zakresie czułości ISO 100 - 25 600. Przetwornik ten współpracuje z procesorem obrazu Sony BIONZ X. Ten zestaw ma sprawiać, że aparat będzie oferować wysoką jakość zdjęć - niskie szumy i wysoki poziom detali.
[h4]Szumy[/h4]
Jakość zdjęć
Przy czułości ISO 100 praktycznie nie widać szumów, jednak z każdym kolejnym podwyższeniem wartości ISO jest gorzej. Cyfrowe ziarno zaczyna być nieco mocniej zauważalne już przy ISO 800, jednak nie wpływa to negatywnie na ogólną jakość obrazu. Duży skok zaszumienia jest widoczny przy ISO 1600, a przy ISO 3200 oraz ISO 6400 cyfrowe ziarno może naprawdę doskwierać. Zastosowanie czułości ISO 12800 i 25600 sprawi, że zdjęcia będą intensywnie zaszumione, pozbawione intensywnych kolorów oraz szczegółowości.
Oddanie szczegółów
Sony A68 dobrze radzi sobie z oddaniem szczegółów na zdjęciach. Fotografie są pełne detali praktycznie do ISO 1600. Powyżej jakość mocno spada w związku z dużym zaszumieniem.
Czułość ISO 100-800
Czułość powyżej ISO 1000-25600
Wszystkie fotografie zostały wykonane w formacie RAW w pełnej rozdzielczości i wywołane w programie Adobe Bridge CC 2015.
Co nam się podoba
Sony A68 ma się czym pochwalić. Przede wszystkim dysponuje dobrą, 24-megapikselową matrycą APS-C Exmor CMOS, która daje zdjęcia o naturalnych, soczystych barwach. Na pochwałę zasługuje też moduł AF Sony 4D FOCUS - szybki i skuteczny system oparty na detekcji fazy, który wykorzystuje aż 79 pól pomiarowych, w tym 15 czujników krzyżowych oraz specjalny punkt F2,8 do analizy słabo oświetlonych scen. Aparat ma głęboki grip, pokryty przyjemną w dotyku gumą antypoślizgową, zatem pewnie leży w dłoniach. Ogólna ergonomia stoi na wysokim poziomie, jak na sprzęt tej klasy.
Co nam się nie podoba
Korpus Sony A68 jest w całości wykonany z przeciętnej jakości plastiku, przez co już na wstępie mamy odczucie sprzętu z niższej półki. Najsłabszym ogniwem w A68 jest jednak 2,7-calowy ekran LCD o niskiej rozdzielczości 460 800 punktów, który jest ciemny, ma toporną konstrukcję i mocno wystaje z korpusu. Taki ekran w 2016 roku to nieporozumienie. Na minus należy policzyć również elektroniczny wizjer OLED o niskiej rozdzielczości 1,44 mln punktów. Obecnie to chyba najgorszy wizjer elektroniczny w swojej klasie. Nie imponuje jasnością, ani wielkością, chociaż oferuje sporo funkcji dodatkowych. Producent chwali się, że Sony A68 osiąga prędkość aż 8 kl./s, ale w rzeczywistości wynik ten jest o aż 25% niższy i wynosi ok. 6 kl./s. W dodatku, serie zapisu zdjęć są krótkie, a zapis dosyć długi. Niestety, w Sony A68 brakuje także modułu Wi-Fi oraz funkcji dotyku na ekranie, ale patrząc na wymienione wyżej zarzuty, brak łączności bezprzewodowej wydaje się być małym problemem. Mimo wszystko, w erze smartfonów i Instagramu, nie jest.
Werdykt
Sony A68 to bardzo dziwny aparat, pełen skrajności. Z jednej strony można go pochwalić za wiele dopracowanych, sprawdzonych rozwiązań z wyższej półki. Z drugiej strony, w kilku równie istotnych aspektach przypomina konstrukcję sprzed 3-4 lat i zupełnie odstaje od współczesnej konkurencji. Sony A68 jest mocno okrojoną i bardzo uproszczoną wersją Sony A77 II. Jeśli wymienione wyżej minusy Wam nie przeszkadzają, to będziecie zadowoleni z jakości zdjęć, pracy AF czy ergonomii. Poszukując jednak nowoczesnego, uniwersalnego aparatu dla chociaż trochę wymagającego fotografa, bez wahania skierowałbym wzrok ku innymi konstrukcjom - czy to wśród lustrzanek, czy bezlusterkowców. Różnica w cenie pomiędzy Sony A68 i A77 II jest duża, a niestety, różnica w jakości obu aparatów chyba jeszcze większa. Na niekorzyść A68.