Aparaty, które zmieniły rynek fotograficzny w latach 2010-2019
Przez ostatnie 10 lat wiele się zmieniło w kwestii sprzętu fotograficznego. Wyszło wiele aparatów, które zrobiły naprawdę ogromne wrażenie na użytkownikach, wprowadziły nowe funkcje i wyznaczyły nowe standardy w branży. Oto kilka modeli, które warto wspomnieć.
09.12.2019 | aktual.: 26.07.2022 15:06
Fujifilm FinePix X100 (2010)
Fujifilm X100 był pierwszym bezlusterkowcem z niewymienną optyką, utrzymanym w stylistyce retro. W środku miał matrycę APS-C o rozdzielczości 12 megapikseli oraz dość ciekawe rozwiązanie, którym był hybrydowy wizjer. Użytkownik mógł w nim przełączać między optycznym wizjerem, a elektronicznym.
Aparat tak bardzo przypominał tradycyjne aparaty dalmierzowe, że ludzie widząc kogoś z Fujifilm X100 na ulicy, często pytali o to, czy to aparat na film. Wielu fotografów ulicznych oraz fotoreporterów wybrało ten aparat, jako główne narzędzie pracy.
W kolejnych modelach tego aparatu pojawiły się autorskie matryce Fujifilm X-Trans oraz wiele ciekawych symulacji filmów światłoczułych. Niejednokrotnie słyszałem opinie, gdzie profesjonalni fotografowie podkreślali, że to ”jedyny aparat, z którego można śmiało drukować JPEGi i nie ma wstydu”.
Canon EOS 6D (2012)
Canon EOS 6D to pierwsza budżetowa lustrzanka Canona z matrycą pełnoklatkową. Jeśli ktoś chciał wejść w fotografię studyjną lub po prostu mieć aparat z sensorem Full Frame, bez zastanowienia brał Canona EOS 6D. Co ciekawe, ten aparat był pozbawiony filtra dolnoprzepustowego, dzięki czemu zdjęcia były ostrzejsze, ale pojawiał się efekt mory podczas filmowania.
Mimo tego, że Canon EOS 6D miał być propozycją dla amatorów, wielu profesjonalistów sięgnęło po ten korpus – zwłaszcza w branży fotografii ślubnej, gdzie tańszy aparat z powodzeniem mógł być głównym narzędziem pracy, jak i zastępstwem dla bardziej zaawansowanego Canon EOS 5D Mark III.
Canon EOS 6D doczekał się kontynuacji w modelu Canon EOS 6D Mark II, który jest jednym z ulubionych aparatów wlogerów. W tamtych czasach podstawowy korpus był ceniony przez wielu fotografów i sprawdzał się zdecydowanie lepiej niż Nikon D600, czy Nikon D610, które miały liczne problemy z brudzącą się matrycą.
Olympus OM-D E-M5 (2012)
Olympus OM-D E-M5 był pierwszym naprawdę dobrym korpusem wypuszczonym przez tę firmę. Można powiedzieć, że bił na głowę ówczesne propozycje Panasonika – zarówno pod względem zastosowanych rozwiązań, jak również wzornictwa. Srebrno-czarny korpus w stylu retro podpasował wielu fotografom i podobnie, jak w przypadku Fujifilm X100, ludzie często pytali, czy to ”analog”.
Jedną z najważniejszych funkcji w Olympusie OM-D E-M5 była stabilizacja matrycy w 5 osiach, z której do dzisiaj słynie ten producent. Oprócz tego, aparat był wyposażony w EVF o rozdzielczości 1,44 mln punktów oraz możliwość kręcenia wideo w Full HD/ 60p, czego nie było u konkurencji.
Sony Cyber-shot RX100 (2012)
Mały, zaawansowany kompakt, który można było wziąć ze sobą wszędzie i zrobić zdjęcia dobrej jakości. Tak pokrótce można opisać Sony RX100. W środku znajdowała się 20-megapikselowa 1-calowa matryca, która potrafiła rejestrować wideo 1080/60p oraz zdjęcia seryjne z prędkością do 10 kl./s. Wtedy to było naprawdę coś!
Obecnie mamy na rynku już siódmą generację tych aparatów i wciąż sprzedają się z powodzeniem. Ich minusem jest niestety cena, która wynosi obecnie około 4800 złotych za Sony RX100 VII.
Sony A7 oraz A7R (2013)
O Sony A7 oraz A7R można by było napisać co najmniej książkę, o ile nie serię. Te aparaty zmieniły spojrzenie całego świata fotograficznego na kwestię bezlusterkowców, implementując do korpusów matryce pełnoklatkowe. Być może pierwsze modele nie były zabójczo świetne pod kątem ergonomicznym, ale obraz był genialny. Do dzisiaj wielu fotografów z powodzeniem używa tych aparatów.
Z czasem wyłoniły się 3 wersje ”siódemek”: zwykła, R o dużej rozdzielczości oraz S o niesamowitych osiągnięciach w kwestii czułości oraz z dodatkowymi opcjami filmowymi. Współcześnie na rynku mamy dostępne korpus Sony A7 III, Sony A7R IV oraz A9 Mark II, ale o tym za chwilę.
Nikon D750 (2014)
Krótko mówiąc – wół roboczy fotografów ślubnych, przynajmniej w Polsce. Dopiero od tego modelu realnie mogliśmy mówić o konkurencji dla modelu Canon EOS 6D, mimo że D750 był bardziej zaawansowany.
Mimo tego, że Nikon D750 ma już 5 lat, to wciąż dobry aparat, który daje satysfakcjonującą jakość obrazu, ergonomia nie denerwuje i ma bardzo wytrzymałą migawkę. Rekordziści spokojnie przekroczyli milion klapnięć lustra bez żadnego błędu. Mimo tego, że osobiście nie leżał mi w ręce, nigdy nie mógłbym powiedzieć, że to zły aparat.
Współcześnie można jeszcze kupić nowego Nikona D750 za cenę około 4500 złotych za sam korpus. Czy warto? Tak, zdecydowanie.
Leica Q (2015)
Leica Q namieszała na rynku i to mocno. Był to naprawdę drogi aparat, który miał na stałe doczepiony obiektyw Summilux 28 mm f/1.7 ASPH. Opcjonalnie można było ustawić wycięcie obrazu, pozwalające na uzyskanie pola widzenia obiektywów 35 mm lub 50 mm.
Leica Q jest bardzo zaawansowanym aparatem. W środku znajdziemy 24 megapikselową matrycę Full Frame. Mimo tego, że elektroniczny wizjer potrafił wpaść w niebieską dominantę w cieniach, sam obrazek był piękny, plastyczny, wysokiej jakości i dalej taki pozostał. Leica Q doczekała się kontynuacji w wersji Leica Q2, która nie wnosi wiele nowego, bo przecież ideału nie idzie poprawić.
Pentax K-1 (2016)
Pentax nie jest popularną marką w Polsce, ale trzeba przyznać, że ten aparat naprawdę im się udał. Był kanciasty, solidny i był pierwszą pełnoklatkową lustrzanką w ofercie Pentaxa. W Pentaxie K-1 znajdował się sensor o rozdzielczości 36,4 megapikseli oraz procesor obrazu PRIME IV. Ciekawą opcją tego korpusu była możliwość robienia zdjęć o zwiększonej szczegółowości, dzięki technologii PixelShift Resolution oraz opcja śledzenia gwiazd Astro Tracer.
Uszczelnienia tego korpusu były bardzo dokładne i nie straszny był mu nawet ulewny deszcz – było aż 87 uszczelek.
Fujifilm GFX 50S (2016)
Fujifilm GFX 50S był pierwszym budżetowym aparatem ”Super Full Frame”, który miał w środku matrycę o fizycznym rozmiarze 43,8 x 32,9 mm i rozdzielczości 50 megapikseli. O ile w ofercie Fujifilm do dzisiaj nie znajdziemy pełnoklatkowego bezlusterkowca, to ”średnie formaty” są już 3: GFX 50S, GFX 50R oraz GFX 100.
Każdy ze wspomnianych aparatów ma fizycznie większą matrycę, wzornictwo niejako zbliżone do aparatów linii Fujifilm X oraz ich funkcje, w tym kochane przez użytkowników symulacje tradycyjnych materiałów światłoczułych – zarówno slajdów, jak i negatywów.
Pamiętam moje pierwsze zetknięcie z GFX 50S i zaskoczenie, że aparat ten jest rozmiarów lustrzanki pełnoklatkowej, a w środku jest taki duży sensor. Już wtedy korzystałem z Fujifilm X-T2 i znałem ten system, ale fotografowanie tym aparatem to inne doświadczenie. Szczegółowość obrazu jest na naprawdę wysokim poziomie. No i te kolory – bajka.
Panasonic Lumix GH5 i GH5s (2017)
Firma Panasonic zawsze mocno inwestowała w rozwój technologii filmowych w swoich aparatach. Modele GH5 oraz GH5s są tego najlepszym przykładem. Korpusy wyposażone w matrycę Mikro Cztery Trzecie oraz 5-osiową stabilizację obrazu przypadły do gustu wielu fotografom i filmowcom.
Ta druga grupa umiłowała sobie te aparaty za możliwość rejestrowania pełnego obrazu z matrycy w rozdzielczości 4K/60p, z 10-bitowym kodekiem 4:2:2 wewnętrznie i wsparciem płaskiego profilu V-Log, który pozwalał na wyciągnięcie wielu detali z jasnych i ciemnych partii obrazu, jak również genialnie poddawał się color gradingowi.
Na bazie funkcji filmowych z tych aparatów, powstał pełnoklatkowy model Panasonic Lumix S1H, przeznaczony do kręcenia wideo.
Sony A9 (2017)
W ciągu kilku lat od wypuszczenia pierwszego pełnoklatkowego bezlusterkowca, Sony pokazało światu aparat dla fotoreporterów – Sony A9. Ten model mógł rejestrować do 20 kl./s bez efektu blackoutu oraz był wyposażony w bardzo zaawansowany układ AF (693 punkty) z wykrywaniem twarzy i śledzeniem oka. W czasie wypuszczenia go na rynek, ustawiał ostrość najszybciej ze wszystkich aparatów.
Stabilizowana matryca była dodatkowym atutem Sony A9. Fotografowie sportu oraz fotoreporterzy w końcu mieli do dyspozycji aparat dla siebie. Obecnie na rynku jest dostępna wersja Sony A9 II, która jest jeszcze bardziej zaawansowana i przekracza kolejne granice obrazowania cyfrowego.
Nikon Z6/Z7 (2018)
Nowe aparaty, nowa linia i nowe standardy. Nikon Z6 oraz Z7 wprowadziły na rynek mocowanie Nikon Z, które było znacznie większe niż Nikon F, znane z lustrzanek. Nowy bagnet umożliwia zastosowanie bardzo jasnych obiektywów w bezlusterkowcach, jak na przykład niedawno pokazany Nikkor Z 58 mm f/0.95 Noct.
Ergonomia aparatów jest na bardzo wysokim poziomie. Te korpusy również jako pierwsze na rynku są przygotowywane do obsługi formatu kart pamięci CFExpress 2, które są w rozmiarze kart XQD – mniej awaryjnych i szybszych niż karty SD i CF.
Nikon Z6 oraz Z7 to początek pięknej przygody na rynku pełnoklatkowych bezlusterkowców. Niedawno dołączył do nich młodszy brat, przeznaczony dla amatorów – Nikon Z50. Czuję, że kolejna generacja tych korpusów może nieźle namieszać na rynku.
Panasonic Lumix S1/ S1R/ S1H (2019)
Pierwsze w historii pełnoklatkowe korpusy Panasonika ujrzały światło dzienne na początku 2019 roku. Fakt, są dość duże, ale bardzo wygodne. Mają również genialne rozwiązania ergonomiczne, które przypadną do gustu fotografom przyzwyczajonym do lustrzanek cyfrowych.
We wspomnianych modelach pojawił się genialny wizjer elektroniczny EVF, który pozwala zobaczyć niemal rzeczywisty obraz – prawie taki, jak widzimy w wizjerze optycznym. Wszystkie wersje S1 zostały wyposażone w zaawansowane funkcje, znane ze wcześniejszych Lumixów z tym, że teraz do dyspozycji mamy sensory pełnoklatkowe.
Panasonic, Leica oraz Sigma zawiązały m.in. dla tych aparatów swoje stowarzyszenie L-Mount, dzięki któremu obiektywy Sigmy czy Panasonika podepniemy do korpusów Leiki lub pozostałych dwóch producentów. To ogromny krok naprzód w ujednoliceniu mocowań i wygody użytkowników.
Canon EOS RP (2019)
Canon znowu zaskoczył użytkowników, wprowadzając budżetową wersję pełnoklatkowego bezlusterkowca, młodszego brata Canon EOS R. Canon EOS RP jest odpowiednikiem Canona EOS 6D Mark II w świecie korpusów bez lustra. Cena nowego aparatu wynosiła w dniu premiery 6300 złotych. Aparat był lekki i mały. Dla początkującego użytkownika, chcącego wejść w świat aparatów pełnoklatkowych jest świetnym rozwiązaniem.
Sony A6600 i A6100 (2019)
Sony nie zapomniało o sektorze bezlusterkowców APS-C. W 2019 roku pokazali zaawansowany korpus Sony A6600, który przy małych rozmiarach fizycznych, zawiera w sobie mnóstwo przydatnych funkcji. 425 pól autofokusa robi wrażenie, jak również opcja Real-time Eye AF, która wykrywa i śledzi oko w czasie rzeczywistym. Stabilizowana w 5 osiach matryca to też świetne rozwiązanie, które przypadnie do gustu filmowcom, co podkreśla jeszcze zaimplementowanie profili gamma S-Log3 oraz S-Log2.
Producent pamiętał o początkujących użytkownikach i pokazał model Sony A6100, wyposażony w tę samą 24-megapikselową matrycę APS-C oraz ten sam układ autofokusa. Obecnie nie ma chyba lepszej propozycji dla amatorów fotografii.